Dwa dni temu na własnej skórze przekonałam się co to stres związany z badaniami kontrolnymi... Mama miała TK w celu sprawdzenia działania chemioterapii i są efekty - pogrubienie ściany żołądka zmniejszyło się do 5 mm czyli o 2/3 :D i najważniejsze- zostalismy umówieni na operacje :D
Czy możliwe jest ze choroba nei ejst zaawansowana, jeśli mama nie ma żadnych objawów? (raz zabolał ją brzuch i wyprosiła skierowanie na gastroskopie, bo zawsze była uważna i badała się). Mama mogła jeszcze chodzić i chodzić z tą chorobą w ogóle o niej nie wiedząc i póść na przykład za rok do lekarza.
Czy możliwe jest ze choroba nei ejst zaawansowana,
Nie zmieściłaś tutaj żadnego wyniku, nie wstawiłaś wyniku histopatologicznego, to skąd mamy wiedzieć czy choroba jest zaawansowana czy nie.
Wiola07 napisał/a:
jeśli mama nie ma żadnych objawów
Zadaniem chemii jest cofnięcie choroby ale również minimalizowanie dolegliwości wynikających z choroby podstawowej.
Wiola07 napisał/a:
Mama mogła jeszcze chodzić i chodzić z tą chorobą
Mogła i w bardzo wielu przypadkach pacjent tak sobie chodzi, niby nic złego się nie dzieje a rak po organizmie szaleje robiąc spustoszenie a jak pacjent trafi w końcu do lekarza, choroba jest tak zaawansowana, ,że można leczyć tylko paliatywnie albo wcale.
Męczy mnie sprawa z chemioterapią. Nasza pani doktor razem z chirurgiem, który wykona zabieg stwierdzili, ze mama tak źle zniosła pierwszą chemię ze skończą na dwóch i po dwóch bedzie operacja. Po ocenie chirurga zmiana cofnęła sie bardzo i profesor zadecydował, ze mama ejst gotowa na operacje. Natomiast dzisiaj jak bylismy u innego chirurga w innym mieście załatwić jedną sprawę powiedział, ze to jest błąd i w każdym przypadku stosuje sie trzy chemie. Sam natomiast bardzo chciał operować mamę bez chemii, a dopiero kominek zadecydował o leczeniu przed operacją.
Od operacji mamy minął miesiąc. Miesiąc, który bardzo mnie zaskoczył, bo spodziewałam się bólu i biegunek, a mama czuje się dobrze i z każdym dniem przybywa jej sił. Pomagam jej w codziennych obowiązkach, zeby się nie przemęczyła. Do tej pory (odpukać) nic jej nie zaszkodziło i nie miała po niczym biegunki. Coraz więcej próbuje i coraz więcej "mieści". Nawet keidys skubnęła mi kawałek ciasta :P
Tak, będzie chemia w połączeniu z radioterapią. Były mikroprzerzuty (tak na podstawie wyniku hp powiedział chirurg) w 4 węzłach w okolicy zmiany. Czy to przekreśla totalnie szanse? :( Nasza onkolog powiedziała, że da sie z tego wyjść, bo operacja była radykalna
Czy to przekreśla totalnie szanse? :( Nasza onkolog powiedziała, że da sie z tego wyjść, bo operacja była radykalna
Wiolu nie wiem jak będzie u mamy, tego nie da się przewidzieć. Owszem radykalna operacja daje duże szanse ale mikroprzerzuty do wezłów to już przerzuty do już krążące komórki rakowe po organizmie więc jakieś ryzyko istnieje, że może się taka komórka rozmnażać i może się gdzieś "zagnieździć" Teraz tylko pytanie czy chemia i radioterapia da radę "wybić" te wszystkie komórki, te mikroprzerzuty i na to pytanie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Wiemy tylko, że rola chemii i radioterapii ma takie zadanie, wyleczyć, wstrzymać chorobę ale czy w mamy przypadku to się sprawdzi nie wiemy, czy mama da radę przejść leczenie też tego w tej chwili nie przewidzimy. Na pewno mama jest leczona z zamiarem wyleczenia a jak będzie pokażą pierwsze badania obrazowe, będzie już wtedy coś wiadomo.
Nie do końca zrozumiałam treść Twojego posta. Nie załączasz wyniku badania histopatologicznego materiału pooperacyjnego i trudno powiedzieć cokolwiek.
Mój Mąż półtora miesiąca po operacji miał dwa razy podane wlewy chemii wg schematu ECX oraz po każdym wlewie przez 21 dni brał dwa razy dziennie Xelodę. Proponowano trzy wlewy ale niestety ze względu na słabe wyniki morfologii krwi odstąpiono od trzeciego. Jest to chyba standard po leczeniu operacyjnym. U Twojej Mamy, jeżeli tylko Jej stan zdrowia na to pozwoli, też chemia będzie dobijać komórki rakowe.
A ta radioterapia to już pewna? Jaki rodzaj proponują?
Nie martw się na zapas, piszesz, że Mama dobrze się czuje i to jest najważniejsze.
pozdrawiam
Witajcie, mama jest po radioterapii, obecnie został jeszcze jeden cykl chemii. Lekarz ją pochwalił, że przeszła radio bardzo dzielnie Teraz wróciła z chemioterapii i apetyt jest trochę obniżony, ale wróci do normy, nie narzeka na żadne bóle. Mamy natomiast problem skórny. Przez przypadek zauważyłam u mamy nad pośladkami przebarwienia- jakby krostki, strupki, miejscami różowawe, skóra tam jest bardzo przesuszona i w niektórych miejscach schodzi, nie wygląda to ładnie. Nie daje to zadnych objawów- nie swędzi, nie piecze, nie boli. Po konsultacji telefonicznej z onkologiem mamy to natłuszczać i obserwować. Jeśli nie będzie poprawy to udamy się do dermatologa. Czy to może być skutek radio/chemii? Dodam, że mama jest od 4 miesiecy na lekarz przeciwzakrzepowych (lekarz powiedział, ze przy tak ciezkim leczeniu trzeba brac do końca chemii)
Witam, mama dziś zakończyła leczenie Każda chemia była w terminie, mama czuje się dobrze, ma ogromny apetyt nie myślę długoterminowo- cieszę się każdym spokojnym dniem i ściskam kciuki mając nadzieje, że dziad nie wróci Kontrola w czerwcu. Jestem szczęśliwa, ze przeszłyśmy przez to, w dniu diagnozy nie pomyślałabym, że tak daleko dojdziemy
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2018-03-23, 19:37 ] Cieszymy się razem z Wami i niech te dobre stany trwają jak najdłużej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum