Ineczko, mama wciaz bierze jakies ciezkie leki pochodne tramalu (protamol czy jakos tak) i cos jeszcze przeciwzapalnego ...pytalam czy chce zaczac odstawiac, ale mowi, ze nie. Serce zaczelo wariowac po operacji...podejrzewam, ze to takie troche bledne kolo: stres-operacja-narkoza-morfina-stres-psychoza-serce-stres...
Mama twierdzi, ze nudzi sie, odwiedza ja regularnie siostra i psiapsioly, ale ona jest przyzwyczajona do aktywnosci mimo emerytury...
Wiesz, jak najszybciej chcialaby wrocic do normalnych zajec...
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
To dobrze, że ma z kim rozmawiać i nie myśleć o chorobie, operacji. No troszkę musi odchorować operację ale warto było, szansa powrotu do zdrowia zrekompensuje cierpienia i oby jak najszybciej mama powróciła do normalnego zdrowia i życie.
Życzę Ci tego z całych sił.
Kochani, dziekuje Wam wszystkim i kazdemu z osobna, za kciuki, cieple mysli...za slowa otuchy, za pomoc...na tym forum mozna w tysiacu watkow napisac: trzymam kciuki, jestem z Toba i w zadnym nie bedzie to wytarty frazes...
Dzis dostalam opr od Mamy, kazala przestac dzwonic codziennie, traktowac ja jak inwalidke albo dzieciaka...zezloscila sie nie na zarty...a ja smialam sie w glos: znaczy wraca do zdrowia!!!! Nie wiem czy chce zapomniec - nie sadze zeby to bylo mozliwe, ale nie chce mowic o szpitalu, operacji...widze, ze meczy ja siedzenie w domu takie przymusowe, brak opcji i ograniczenia (dzis odkurzyla cale mieszkanie - ja osiwieje)...to minie, trzeba cierpliwosci...Oddechowo lepiej (slysze przez telefon) poza tym na swoim aparaciku do cwiczen wydolnosci (dostala od rehabilitanta) coraz czesciej podnosi 3 kulki (co odpowiada 1200cc wdychanego powietrza), po szpitalu z trudem 2 kulki (900cc)...
[ Dodano: 2009-10-23, 10:53 ]
Wreszcie znalazlam chwile zeby przepisac wyniki, jedyne co mi sie nie podoba to stopien zroznicowania G2, wiem, ze nie mam powodu do narzekania i powinnam skakac pod sufit z radosci...nie skacze. strach bedzie mi towarzyszyl przy kazdym kolejnym badaniu kontrolnym...
Opis badania his-pat
Material pobrano 30.09.2009, wynik wydano 7.10.2009:
Wycieto plat gorny pluca lewego wielkosci 16x8x2.5cm oraz nastepujace wezly chlonne :
Nr 5 (aortalno-plucne): 3 wezly szaro-szyfrowe wielkosci 0.5cm
Nr 7 (rozwidlenia tchawicy): 1 wezel szaro-szyfrowy wielkosci 0.6cm
Nr 9 (wiezadla plucnego): 1 wezel szaro-szyfrowy wielkosci 0.5cm
Nr 10 (wneki pluca): 1 wezel szaro-szyfrowy wielkosci 1.2cm
Nr 11 (miedzyplatowe): 1 wezel szaro-szyfrowy wielkosci 1 cm
Rozpozanie:
A. Carcinoma panoepiteliae G2 pulmonis. Guz wielkosci :2.3x1.7x1 cm
dochodzi do oplucnej, lecz jej nie nacieka.
B. Hamartoma
C. W wycinku stwierdzono nieznaczne szkliwienie oplucnej. W miazszu pluca : ogniskowe wloknienie przegrod i cechy rozedmy.
D. W wycinku stwierdzono ognisko szkliwienia i wloknienia oraz nacieki komorek jednojadrzastych. Calosc przedstawia obraz zejscia przewleklego zapalenia.
E. Chirurgiczna linia ciecia oskrzela wolna od nowotworu. W wycinkach stwierdza sie obszary metaplazji plaskonablonkowej z ogniskowa dysplazja sredniego stopnia. Wszystkie badane wezly chlonne wolne od przerzutow.
Dopisek lekarza prowadzacego:
pT1N0Mx IA
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
MAMA byla dzis u Pani Onkolog. ZA 3 miesiace koleja wizyta. Czuje sie jaky miecz Damoklesa wisial nam nad glowa...to czekanie jest napelnione strachem i nadzieja...Nie narzekam wcale, bo wiem jakie mamy szczescie...
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Mamie powrocil bardzo silny bol, czasem ja zatyka i boli tak, ze nie moze nic glosniej powiedziec...czy to normalne? od operacji minal ponad miesiac...Mama juz odstawila leki p/bolowe, ale musiala zaczac znowu brac, bo nie daje rady...moze sie przeszarzowala? wlasnie wymieniaja u nich w budynku winde i musi wchodzic na 3-cie pietro....
jakby bylo malo ja zamarkana po kokarde, moj maz ma temperature, kot nam uciekl i nie ma go od dwoch dni, jest zimno i paskudnie...i Mama nie brzmiala najlepiej przez telefon...
chcialabym zasnac na zime i obudzic sie wiosna....
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
http://www.termedia.pl/ma...ubpage=ABSTRACT
Agakata, przesyłam link do artykułu poświęconemu jakości życia chorych po operacji raka płuc. Niektórzy operowani skarżą się na bóle jeszcze trzy miesiące po operacji. Może ten artykuł Cię uspokoi.Pozdrawiam.
Mama byla na kontroli u torakochirurga, wszystko dobrze sie goi. Torakochirurg i onkolog zazyczyli sobie wizyt co 3 miesiace przez pierwsze 3 lata.
Czytajac watek blatki - mysle, ze udalo nam sie wygrac czas - mam nadzieje, ze jak najwiecej...mam nadzieje, ze zdarze wrocic do kraju, uszczesliwic siebie i rodzicow wnukiem/wnuczka, pobyc z nimi, nacieszyc sie...
Tato moj tez sypie sie ze zdrowiem...
Smutno partzec na jesien zycia Rodzicow...
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
agakata, ciesze sie ze jest wszystko Ok i zycze aby po każdej wizycie tak było. Tobie życzę pozytywnego wyniku testu ciazowego a rodzicom duuuuużo zdrówka.
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
DSS - dzieki za sprostowanie (w watku Blatki)...czyli jesli przez 5 lat nie nastapi wznowa to ok, ale juz nie ma zadnych gwarancji, ze w 6-stym nie pojawi sie kolejny rak pierwotny...(czyli jak sie odwrocisz z tylu doopa)
DSS - jakie rokowania dla Mojej Mamy - 59lat, T1N0M0 R0 plaskonablonkowy G2? Czego mam sie bac oprocz nawrotu? Ze pojawi sie kolejny rak pierwotny? W swojej naiwnosci nie wzielam tego pod uwage...
Tule Was wszystkich mocno, czytam ale nie pisze duzo, cos mi sie w srodku zacielo...
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Mama kwitnaco. Przez telefon tryska humorem, energia...niesamowite...teraz rozlozyl sie Tatko (trudno gojace sie rany cukrzycowe na nogach, nie chodzi od miesiaca, tylko co po domu)...jestem jedna wielka troska. Ale pojutrze juz lecimy...bedziemy krociutko, ale zawsze to co...
Pozdrawiam Was cieplo...
[ Dodano: 2009-12-21, 10:15 ]
Kochani, Bliscy Tutaj,
Zycze Wam, zeby te Swieta byly Piekne. Magiczne. Cieple. Wyjatkowe. Zeby przy wigilijnym stole nikogo nie zabraklo. Zebyscie umieli cieszyc sie bliskoscia - nawet jesli bardzo krucha. Zycze Wam - Nadziei i Wiary. Milosci. Zebyscie umieli ja dawac, ale tez brac. Zycze Wam, zebyscie umieli znalezc w sobie zrozumienie i pokore w obliczu choroby. I najwazniejsze: zebyscie nigdy nie przestali walczyc.
Bede o Was wszystkich myslec dzielac sie oplatkiem.
Tule Was mocno do serca.
Agnieszka
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Mama moja ma sie dobrze. Ma dobra Pania onkolog, ktora zaproponowala wizyty naprzemienne z torakochiruriem co 3 miesiace. Do teraz Mama co 3 miesiace byla na wizycie i u onkologa i u torakochirurga.
Ale mam pytanie: KIEDY KONTROLNE TK? Kiedy zaczac lekarza cisnac?
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Witaj agakata!
Cieszę się ,że z mamą dobrze i oby tak było cały czas. Jest 5 miesięcy po operacji to trzeba chyba myśleć o kontrolnym TK. Mój tata miał je robione 7 miesięcy po operacji,ale 3 miesiące po zabiegu miał bronchoskopię.Z tego co czytam na forum to widzę,że w różnych ośrodkach w różnych odstępach czasu robią te badania kontrolne. A jak łuszczyca u mamy? Pozdrawiam serdecznie.
agakata bardzo sie cieszę ze mama ma sie dobrze i mam nadzieję ze już zawsze tak bedzie. Moja mama jest rok i miesiac po operacji i miała juz 2 razy TK a pierwsze o ile dobrze pamietam to chyba po 3 albo 4 misiacach od operacji. Wizyty tez ma co 3 miesiace u onkologa i torakochirurga.
_________________ Są chwile, by działać i takie, kiedy należy pogodzić się z tym, co przynosi los. /Coelho Paulo/
Dawno mnie tu nie było. Zaglądałam, płakałam nad życiem utraconym Inki i bardzo chciałam napisać za jakiś czas, że można mieć nadzieję na wygraną walkę z rakiem...Ale...mama jest w szpitalu. Po dwóch latach, z wynikiem IA, mamy powiększone węzły chłonne w klatce piersiowej (TK), jakieś guzki...dziś EBUS, jutro usg...boję się bardzo.
W międzyczasie urodził nam się synek Janek, który ma teraz 10 miesięcy. Wielka radość. Cztery miesiące temu wróciliśmy, po 11 latach, do Polski i rzeczywistość wali nas pałą...
Teraz czekanie na wyniki i udręka niepewności...
Pozdrawiam starych wyjadaczy i nowych walczących...razem łatwiej.
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum