megan49, niektórzy tak mają, że skoro wycięte, to już koniec choroby. Ciśnij męża na wizyty u lekarza a jak już będziecie tego 13-go koniecznie zapytaj o dalszy tryb kontroli. To nie są przelewki, trzeba gada sprawdzać, co by się rozpanoszył po organizmie i ewentualnie w miarę szybko wychwycić, gdyby jednak zaczął się rozprzestrzeniać. Dlatego wydaje mi się, że u Was przede wszystkim ważne jest badanie węzłów chłonnych, skoro nie było biopsji. Super, że mąż się dobrze czuje, ale niestety dalsze badania kontrolne bezwzględnie powinnny być wykonywane co 3-6 miesięcy. A Ty powinnaś być na to uczulona, ale nie przewrażliwiona Nie dopatruj się najgorszego w zwykłym kaszlu. Pozdrawiam
@ arawis
Bardzo lubie czytac Twoje posty, ale moim zdaniem, w tym przypadku nie masz racji. Jest taka niepisana zasada dynamiki "Im wiekszy nacisk, tym wiekszy opor"
(Te zasady to ja sobie wymyslam i moga sie zmieniac, a nawet wykluczac )
Kobieta(megan), moze tylko "przekonac" meza do pewnych dzialan. Moim zdaniem, jako mezczyzny, nie moze za bardzo naciskac.
No i zobacz, znowu mi przyszla na mysl jakas zasada dynamiki. "Cialo przyparte do muru nie daje oporu"
Chyba cos nie tak z moim mozgiem Ale badanie glowy mam dopiero w przyszlym roku
Przepraszam za brak polskich liter.
[ Dodano: 2017-08-19, 19:13 ]
Jeszcze dodam.
Osoby bliskie bardzo sie martwia. Przypuszczam, ze bardziej, niz te dotkniete nowotworem.
Dlatego megan pisze na tym forum a nie maz. Dlaczego?
mf54, pewnie masz rację. Doskonale wiem, jak ciężko zmusić bliską osobę, zwłaszcza chłopa do badań, a co dopiero do pisania na forum :P Ale może jednak ciało w końcu przejdzie przez ten mur (BTW mf54, oglądasz Grę o tron?) i zdecyduje się na dalsze konsultacje i leczenie..
Droga Arawis i mf54, jesteście naprawdę kochani.
Dlaczego to ja tutaj piszę, a nie mój mąż? Chyba dlatego, że tak bardzo go kocham i chcę go chronić, albo przynajmniej być przygotowaną na to co może się wydarzyć. Wydaje mi się, że mąż wyparł chorobę, raka pęcherza nie ma, bo nie ma pęcherza, czerniaka nie ma, bo nie ma znamienia. Nie zmienia sobie płytek i woreczków, robię to ja, bo jak tego nie robi, to uważa, że tego też nie ma. To chyba taka blokada psychiczna. Mnie ta opieka nad nim nie przeszkadza, taki mam charakter....może jestem nadopiekuńcza?
Wiecie moi drodzy, że tylko tu z Wami tak otwarcie rozmawiam, po przeczytaniu Waszych wpisów jakoś mi lżej.
Witam serdecznie.
Długo mnie nie było, ale też nie działo nic szczególnego. Dzisiaj byliśmy na kontroli w COZL.
Wizyta była szczególna, bo podwójna, ale po kolei.
Mieliśmy wizytę u tego lekarza, który robił docinkę, ale niestety był inny lekarz, powiedziałam sobie trudno. Jednak w miedzy czasie pojawił się na chwilę "nasz" lekarz, przyjął nas, pomacał bliznę, powiedział, że wszystko jest w porządku, gdy zapytałam o dalsze leczenie, to powiedział, że zaraz umówi usg i że to pewnie bedzie za rok, gdy się zdziwiłam, to powiedział, że takie są kolejki, i sobie wyszedł, dlatego, że nie było pielęgniarki, musieliśmy poczekać na to skierowanie. Wtedy przyszedł ten inny lekarz, więc weszłam do gabinetu, żeby dał mi to skierowanie, a on mówi, żeby poprosć męża i wiecie co, .przyciągnął sprzęt do usg, zrobił mężowi to usg, bo powiedział, on nie ma rentgena w oczach, że lekarz powinien tak robić na każdej wizycie, ale nie ma opisu, bo on tylko sprawdza. Powiedział, że powinniśmy być na wizycie co jakieś cztery miesiące, oczywiście to skierowanie na 5 lipca 2018, nam dał, ale jak powiedział, onkolog powinien sam wykonywać, tak dla siebie usg. Ten "nasz" mówił o wizycie w lipcu przyszłego roku, ten zapraszał nas na grudzień tego roku.
Mąż chce zmienić lekarza na tego drugiego i chyba ma rację.
megan49, aż mi się nóż w kieszeni otwiera, jak czytam "mądrości" Waszego pierwszego lekarza. Dobrze, ze się skończyło jak skończyło, rozumiem, ze USG nic niepokojącego nie wykazało? Tak swoją drogą, jeśli aż takie kolejki są w Waszej miejscowości, to może warto pomyśleć, żeby na przyszłość robić to USG prywatnie? W mojej miejscowości to są koszty ok 100 zł, więc to jeszcze kwota
do zniesienia. BTW, strasznie długi ten czas oczekiwania, u mnie na TK czeka się 3 miesiące...
Witaj Arawis. Oczywiście usg niczego złego nie pokazało. Wiesz, ja powiedziałam temu pierwszemu, że mamy kartę Dilo i mamy prawie czekać na usg? on mi odpowiedział, że ta karta jest tylko w diagnostyce, a potem się już długo czeka, naturalnie zaproponował żeby zrobić prywatnie usg i przyjść do niego. Taki też mieliśmy plan, a tu nagle wyskoczył ten '' normalny" lekarz i usg zrobił na miejscu.
Wiesz, teraz jest problem z wagą męża, mąż ma niesamowity apetyt, waży już prawie 100kg, trochę ciężko mu chodzić, ale tak wszystko jest w najlepszym porządku. Nie wiem, czy powinnam tak bardzo się cieszyć, że jeden i drugi gad obszedł się z moim mężem tak łagodnie.....po prostu boję się takiego szczęścia.
megan to co opisałaś to jest jakiś matrix.
Nie będę komentował zachowania lekarzy, bo to jest różnie i zależy od humoru danego dnia(np jakieś problemy z kredytem, albo żona mu nie ...)
Dlatego do lekarzy i urzędów trzeba chodzić w środy. W poniedziałki jeszcze pamiętają weekend, we wtorek się rozkręcają. Natomiast w piątek już myślą o weekendzie.
Znane jest powiedzenie "szewski poniedziałek" i mówię to ja, syn szewca nigdy nie pracuję w poniedziałki
Teraz o terminach. To jest po prostu niemożliwe ! Co to jest za klinika ? Na USG rok czekania ? Jest to po prostu przekręt. Jak NFZ mógł podpisać kontrakt z taką kliniką ? Na dodatek, przypuszczam, że sprzęt został zakupiony za środki unijne na potrzeby kliniki. Przypuszczam, że to USG i cały inny sprzęt jest wykorzystywany na skierowania lekarzy rodzinnych z całego województwa, a pacjent "własny" musi czekać.
Jak to wygląda gdzie indziej?
Mam umówioną wizytę kontrolną u onkologa. USG o tym jeszcze nie wie
Przychodzę rano do sekretariatu/rejestracji. Pani, w systemie komputerowym wpisuje dane do badania krwi i daje karteczkę do USG. Na krew to wystarczy podać nazwisko dane już mają w kompie i pobierają. Do USG dajesz karteczkę(w okienku rejestracyjnym) i czekasz, aż Cię wywołają. Wyniki i opisy są po 2 godzinach, na kompie u onkologa.
Może było trochę niemerytorycznie, ale chciałem opisać jak może działać system.
megan49, tak jak wspomniał mf54, może i powinno to działać inaczej. W szpitalu, w którym się leczę jest tak, że podczas wizyty onkolog wyznacza mi termin usg i daje karteczkę, z którą idę do rejestracji. Jak mi mówią, że mam czekać rok (tak, kiedyś to usłyszałam), to idę do mojego onkologa i on zapisuje mnie sam. W okresie kwiecień - czerwiec tego roku, gdy miałam podejrzenie meta w pachwinie, mój lekarz nawet nie dawał mi karteczki, a sam zapisał mnie na usg, które odbyło się w przeciągu 4 dni.
Mf54, dla mnie to też jakieś koszmarne, tak długo czekać. Ale mąż bedzie chodził do tego drugiego lekarza, a ten robi usg na miejscu.
Karolinko, męża własnie zapisywał lekarz z gabinetu.
Wiecie, tak się zastanawiam, czy nie zadzwonić, do rzecznika praw pacjenta, jak to powinno wyglądać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum