Chciałabym podzielić się ciekawymi informacjami na temat dobroczynnego działania diety w walce z chorobą.
William Li, prowadzący krótki wykład (link poniżej; polskie tłumaczenie) przedstawia nowy sposób myślenia o leczeniu raka: angiogeneza, skierowana na naczynia krwionośne, odżywiające guza. Pierwszy i decydujący (i najlepszy) krok: jedzenie antynowotworowej żywności, która pokonuje raka w jego własnej grze.
Li wyjaśnia w powyszym wykładzie, iż wiele z pośród najbardziej dewastujących nas chorób - tak jak rak, choroby serca cukrzyca, Alzheimer, mają wspólny mianownik - nieprawidłową angiogenezę (tworzenie nowych naczyń włsowatych). W związku z nadmierną lub niewystarczającą ich produkcją powstaje poważne zagrożenie zdrowia. Podczas pracy pod opieką chirurga Judah Folkman na Harvardzie (który zainicjował badania nad angiogenezą), Li nauczył się jak medycyna oparta na wiedzy z dziedziny angiogenezy pomaga pacjentom przejść przez liczne choroby poprzez przywrócenie równowagi w tworzeniu się naczyń krwionośnych.
Czy Ktoś na Forum ma szersze rozeznanie w tym temacie? Czy Ktoś dysponuje wiedzą praktyczną na ten temat (szczególnie jak można ułożyć dietę)? Będę wdzięczna za sugestie i opinie.
Rozumiem frustrację, zobojętnienie i rutynowe nastawienie Przyjaciół Forum, niemniej jeżeli krytyka - to merytoryczna, proszę Państwa Chętnie zapoznam się z materiałem dyskryminującym to ciekawe doniesienie.
Kur...(k)a TO JEST merytoryczne!
NIE ŻYJĄ! Możni tego świata też zmarli na raka!
Krytykuję Cię merytorycznie. Czy myślisz, że bogaci, ważni... I ich rodziny pozwoliłyby na śmierć najbliższych? Merytorycznie by pozwolili?
Ja pierdzielę, następna dwunasta, (an/cip)ulinka.
Chcesz? Zakup vit a, b, c, d, k, pp, "z".
I miej czyste sumienie, że "dobrze" wydałaś kasę. A teraz jak jeszcze raz przeczytam taki post to włączę merytorykę.
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
Medycyna (jak również każda inna dziedzina) nigdy nie mogłaby się rozwijać, gdyby nie analizowano niekonwencjonalnych rozwiązań. Rozumiem Cię - jest wiele kontrowersji w "niemedycznym" lub "pozamedycznym" lub po prostu niekonwencjonalnym myśleniu, ale być może kiedyś ktoś połączy ze sobą pewne zależności, które dziś Tobie wydają się "dziuniowate" i stworzy z tego teorię, która działa w praktyce. (Czy wiesz na przykład, że teoria angiogenezy znalazła swoje zastosowanie w leku Avastin, który już jest uznanym naukowo sposobem walki z rakiem?). Prosiłabym także o okazanie nieco większego szacunku i nie używanie argumentów ad personam. Jeśli zauważasz symptomy utraty zdrowia psychicznego, to być może komentowanie postów (wątków) nieprzychylnych Twojej percepcji świata, jest błędem.
marto19, "ad personam"...
Nie żyje moja mama, nie żyją bliscy większości tego forum. Teraz mnie więcej nie wkurzaj.
Naukowo TEŻ nie żyją.
Możesz zagłodzić raka, wraz z zagłodzeniem chorego. Szukasz zaczepki? Czy chcesz pokazać, że umiesz czytać "po angielsku"?
Skoro jesteś taka mądra, to po jaką jasną ciasną "szukasz"(?) pomocy na forum?!
Nie martw się o moje zdrowie psychiczne, jeżeli zauważę symptomy jego utraty poszukam pomocy u psychiatry. Z całą pewnością nie będę jej szukała w głodzeniu organizmu czy na jakimkolwiek forum.
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
Nie Ty jedna cierpisz. Każdy przeżywa ból i niemoc na swój sposób, każdy z tym walczy inaczej Przyjacielu Forum i deptanie po czyichś przekonaniach tylko dlatego, że jesteś zrozpaczona jest zbyt surową reakcją, pomijając że sporym nietaktem. Okaż odrobinę tolerancji, także ze względu na Innych Czytelników tego wątku, a będzie nam wszystkim tu lepiej.
PS. Prosiłam, aby ze mnie nie kpić - poza tym "czytanie po angielsku" nie jest chyba aż tak niezwykłą umiejętnością dzisiaj.
PPS. Co do "głodzenia raka", paradoksalnie nie chodzi o głodzenie organizmu, tylko dokarmianie go. Ale żeby to wiedzieć, trzeba wykazać się przynajmniej tak nieznaczną otwartością umysłu, by obejrzeć materiał w całości albo doczytać artykuł do końca.
Toleruję, że... Jesteś mądra.
Życzę Ci dokarmienia organizmu, raka, czy czego tam sobie chcesz. Życzę Ci również żeby Twój umysł się nie zamknął. Szczególnie na wiedzę. Nie tylko oglądanie i czytanie.
A teraz proszę moderatorów o przesunięcie tego pieprzenia do wątków tymczasowych.
Pozdrawiam
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
marto19, mnie już po prostu ręce opadają... co chwila ktoś wyskakuje z odgrzewanymi "rewelacjami", z nadzieją, że jego "odkrycie" zbawi świat, przy okazji zwalczy raka, a na pewno pomoże w autopromocji. Nie chce mi się nawet sięgać po źródła, gdyż te są dostępne na tym forum, na stronie Fundacji, oraz w bardzo wielu miejscach - choćby w internecie. Napiszę w sposób prosty i zrozumiały chyba dla każdego. Po raz zresztą co najmniej "nasty". Nowotwór jest skrajnie egoistyczny, i odżywia się kosztem zdrowych komórek, więc najpierw nakarmi siebie. Jeśli spróbujesz "zagłodzić" raka, najpierw umrą komórki zdrowe, a jako ostatnie - nowotworowe. Wszyscy powinniśmy się odżywiać po prostu zdrowo, tak, aby zapewnić wszystkie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania substancje.
Pozdrawiam
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
marto
Teoria dotycząca zagłodzenia raka metodą spożywania produktów hamujących angiogenezę jest bez wątpienia ciekawa. Nie należy jednak zapominać o tym, że temat jest bardzo złożony.
Przede wszystkim (o czym zresztą mówi dr Li) powinna być stosowana raczej jako prewencja, nie jako metoda leczenia. Nasi pacjenci (mam na myśli Forum) najczęściej trafiają tu w wysokim stopniu zaawansowania choroby, a powstrzymanie angiogenezy w licznych przerzutach jest niemożliwe przy pomocy diety.
Po drugie tzw. zdrowe jedzenie ma swoją "ciemną stronę mocy" . Na przykład wspomniane przez dra Li czerwone winogrona zawierają w swoich pestkach m.in. kwasy omega 6, które u kobiet po menopauzie mogą być przyczyną rozwoju raka piersi.
Po trzecie - inhibitory angiogenezy z produktów żywnościowych występują (to oczywiste) w ilościach nie standaryzowanych, stąd trudno zalecić na profesjonalnym forum (a nasze do takich się zalicza) jedzenie np. winogron, ponieważ nie wiadomo ile należałoby ich zjeść, żeby uzyskać efekt terapeutyczny.
Po czwarte wreszcie: inhibitory angiogenezy - bez wątpienia zawarte w żywności - mają niestety niską biodostępność (tzn. z i tak niewielkiej ilości substancji zawartej w pożywieniu wchłania się lub przyswaja nikły procent). Dlatego modyfikuje się na różne sposoby substancje "żywnościowe", aby zwiększyć ich działanie. Z tym, że wtedy z reguły podaje się je pozajelitowo.
Reasumując - wydaje mi się, że ułożenie diety wspomagającej leczenie przeciwnowotworowej wymaga ogromnej wiedzy, również z dziedziny onkologii. Nie należy też liczyć na "wyleczenie raka dietą". Natomiast bez wątpienia zdrowa dieta=zdrowszy organizm i w tym mechanizmie może wydłużyć czas przeżycia ludzi chorych na nowotwory i na inne choroby.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Bardzo dziękuję Pani za wyjaśnienie i życzliwe podejście do tematu. Przepraszam Uczestników tego wątku i Forumowiczów za nadmierny entuzjazm - to rzeczywiście nie najlepsze miejsce na popularyzowanie ciekawostek i może lepiej skupić się na tym, co jest już sprawdzone i potwierdzone. Serdecznie pozdrawiam.
Czy jedząc możemy zagłodzić raka?...
Temat wszelkiego rodzaju diet i 'wspomagania' leczenia onkologicznego budzi tu na Forum bardzo ostre reakcje. Od razu zaznaczę, że ja żadnej diety nie stosuje. Temat ten jednak nie powinien być tak traktowany jak przez niektóre osoby, które ucinają go i ostro krytykują od razu na wstępie. Nie chodzi mi tu o szarlatańskie metody leczenia lub namawianie chorych onkologicznie do zaprzestania leczenia onkologicznego w zamian za cudowne metody uzdrowienia.
Będąc na konsultacji w Gliwickim CO w XII 2011 roku, Prof. Krzysztof Składowski polecił mi lekturę książki: "NOWA DIETA ANTYRAKOWA" - DR JOHANNES F. COY / MAREN FRANZ. To tu po raz pierwszy przeczytałem: " O złośliwości nowotworu nie decyduje jego pochodzenie ani lokalizacja, lecz przemiana materii. Jeśli zmienimy dietę, możemy dosłownie go zagłodzić...".
Zmienić dietę, czyli zmienić styl życia, odżywiania a wtedy jako ludzie zdrowi mamy większą szanse uniknąć w swoim życiu choroby nowotworowej - tak ja to rozumie. My obecni tu na forum, których 'dopadł' już rak nie mamy szans na to aby nagła zmiana odżywiania, czyli codzienna dieta, nas wyleczyła. Jednak jeśli cokolwiek zastosujemy z porad naukowców, którzy tak jak Dr Coy, swoje życie poświęcają dla zgłębienia tajników powstawania choroby nowotworowej u człowieka, a zapoznanie się z tym polecają takie sławy jak Prof. Składowski to; nie zabraniajmy, nie odradzajmy tego innym....
Tak: "dieta raka się nie wyleczy..." ale kto z nas wie:
- w każdej sekundzie ludzkie ciało traci od 10 do 50 milionów komórek i zastępuje je nowo powstałymi...",
- w ciągu całego życia ciało człowieka kilka razy samo się całkowicie przebudowuje i odnawia..."; komórki wątroby 17 razy odnawia się całkowicie, skóra w 14 dni potrafi się całkowicie odnowić, paznokcie pól roku, krwinki białe kilka dni, serce u 75-latka - tylko 0,45% rocznie.
Kto z nas wie, że tłuszcz jest prawdziwym eliksirem zdrowia. Mowa tu oczywiście o tłuszczu omega-3, którego tak dużo np. w Oleju Lnianym Budwigowym, tak przez niektórych 'nie lubiany' tu na forum. Ja zamiast bawić się w zaparzanie siemia lnianego wole gotowy Olej z apteki...
A czy zdajemy sobie sprawę, że cukier jest podstawowym pokarmem komórek rakowych. Wszystko zależy od dawki, czy jest lekarstwem czy tez trucizna. Tu musze nadmienić, że byłem ogromnym łasuchem na słodycze i to mi wraca powoli, ' a czy powinno'... W książce tej można jednak znaleźć i przepisy np. na lody, ciasteczka, wypieki oraz zdrową kuchnie przeciwnowotworową z przepisami...
Gdy do samochodu lejemy do baku 'chrzczone' paliwo, silnik pada ale tez nie od razu. To co dzieje się wewnątrz nas, zależy wiec od nas samych... Wiele zależy tez od 'podejścia' do naszego organizmu/samego siebie, przez całe życie a z tym jest niestety tak jak i u mnie; 'wiedzieć a stosować....'. Na koniec Prof. Składowski powiedział: " i proszę jeść to co pan lubi...";czyli ' wiele zależy od nas samych'.
Słowo wstępne do ww. książki:
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
Na dużą rolę, jaką odgrywają niekonwencjonalne metody leczenia wśród chorych na chorobę nowotworową, mają wpływ utrwalone stereotypy myślenia, że chory na nowotwór to chory nieuleczalnie. Informacje dotyczące nowotworu, jakie otrzymuje chory, to książki i filmy o nieuleczalnie chorym na raka (zawsze!) bohaterze oraz audycje radiowe i telewizyjne, promujące różnego rodzaju szarlatanów. Prasa, stanowiąca najczęstsze źródło informacji, zawsze czy prawie zawsze pod pojęciem zmarł (lub chorował) na nieuleczalną chorobę" rozumie proces nowotworowy. Anonse, że X.Y. po chorobie na nowotwór złośliwy wrócił do czynnej pracy, w Polsce nie zdarzają się (w USA - tak!).
Cytat:
Wszystkie dane dotyczące rozwoju medycyny niekonwencjonalnej na świecie są również sygnałem o niewydolności medycyny, w tym onkologii, w kontaktach z pacjentami. Dlatego najważniejszym zadaniem onkologów jest nawiązywanie dialogu z wszystkimi, którzy chcą go prowadzić
Leczenie niekonwencjonalne, co tym sądzi pan prof. dr hab. n. med. Marek Pawlicki - onkolog - link
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum