Dlaczego jestem na forum? Bo szukam takich jak ja, którzy są na początku choroby ale jeszcze bardziej potrzebuję wiedzy tych którzy przeszli już więcej . Czytam zwierzenia innych żeby przygotować sie na to co może mnie spotkać. Chcę być wśród tych co starają się nie myśleć o chorobie. Nie zawsze znajduję odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Również nie wszystkie wątki czytam (ale czytam wypowiedzi tych co mają coś do przekazania nawet na temat choroby która mnie nie dotyczy ale ich doświadczenie jest dla mnie ważne.)
Mam wsparcie w rodzinie, czuję ich zainteresowanie i troskę ale potrzebuje przynależności do tych co rozumieją się bez słów i potrafia bez zbednej obłudy i wprost rozmawiać o chorobie.
Mral czesto wspomina o chorobach współistniejących. myślę że to duży problem walczyć z dwoma problemami ale to wszystko co moge na ten temat powiedzieć więc nie będe czarować że wiem itd. Dlatego nie wypowiadam sie w wątkach które mnie nie dotyczą.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Dlaczego tu jestem?
...aby chłonąć wiedzę jaką Wy kochani mi przekazujecie.
Dosłownie pożeram wszystkie Wasze posty, ale jednocześnie czuję się nieswojo.
Czasem wręcz głupio, że Wy tu ze swoimi ważnymi problemami (zwłaszcza chodzi mi tu o osoby onkologiczne), a ja, co ja?
Mam tatę chorego, ot tyle dla innych, a dla mnie wszystko...i dlatego często zasypuję Was masą pytań.
Znowu mi nie wyszło, aby przekazać to co już od dłuższego czasu we mnie siedzi.
Nie wiem jak to ująć - może z czasem mi się uda.
Już wiele razy usuwałam napisane wiadomości, bo ciągle coś nie tak jak powinno być..
Jestem Tu aby zrozumieć : chorobę, chorego jego zachowanie, zachowanie i działanie lekarzy, zrozumiec albo poznać procedury bo tak na prawdę każdy ma inna historię choroby inny przypadek i rzadko się zdaża że trafimy na osobę chorą na to samo w tym samym wieku z takim samym leczeniem....
Obecność Tutaj daje mi poczucie że panuje nad sytuacja, wiem co nas czeka i nic mnie nie zaskoczy, przynajmniej tak mi sie wydaje!
Pozdarwiam wszystkich.
Kicia,tak sobie myslę.
Jesteś bardzo ciekawą osobą.
Trudno mi Cię rozgryźć..
Wydaje mi sie ,że dużo przeszłaś w życiu,dużo też negatywnych przeżyć (dlatego mało delikatne posty w stylu:"wszyscy umierają... itp ")
Chcesz pokazać wszystkim,że jesteś silna,samowystarczająca,że z wszystkim sobie radzisz,a tak w głębi to chcesz,żeby ktoś się zainteresował Tobą,problemami...
Nie piszę tego,żeby Cię urazić-to na pewno nie !,piszę to bo jestem bardzo ciekawa jakbyś siebie sama tak szczerze opisała
Napisałam "poniekąd", bo nie chcę być w centrum zainteresowań ludzich, nie chcę...
FA na tym forum jestem bo, ktoś szczególny dla mnie... zachorował...
Chcę znać temat, by zrozumieć tego człowieka i mieć z nim wspólny język...
Jestem tu bo moja Mama zachorowala, a ja musze wiedziec jak najwiecej. Chyba nawet nie dla niej, a dla siebie. Dlatego pytam i zasypuje Was postami. Kiedy czytam o Waszych doswiadczeniach, o tym co przechodzicie - Chorzy i Wspierajacy, czuje sie jednak niegodna by tu byc. Wasze problemy sa takie wielkie... mnie zzera glownie strach i bezradnosc. Czasem chcialabym sie tu rozpisac, wyrzucic te wszystkie mysli... potem jednak odpuszczam, bo co ja mam za problemy?
Zaczynam dzien od przejrzenia forum.. koncze dzien sprawdzeniem co na forum.. w ciagu dnia zagladam czesto.. tak tak jestem uzalezniona od Waszego towarzystwa :-)
Zaczynam dzien od przejrzenia forum.. koncze dzien sprawdzeniem co na forum.. w ciagu dnia zagladam czesto.. tak tak jestem uzalezniona od Waszego towarzystwa :-)
Jestem tu bo moja Mama zachorowala, a ja musze wiedziec jak najwiecej. Chyba nawet nie dla niej, a dla siebie. Dlatego pytam i zasypuje Was postami. Kiedy czytam o Waszych doswiadczeniach, o tym co przechodzicie - Chorzy i Wspierajacy, czuje sie jednak niegodna by tu byc. Wasze problemy sa takie wielkie... mnie zzera glownie strach i bezradnosc. Czasem chcialabym sie tu rozpisac, wyrzucic te wszystkie mysli... potem jednak odpuszczam, bo co ja mam za problemy?
Zaczynam dzien od przejrzenia forum.. koncze dzien sprawdzeniem co na forum.. w ciagu dnia zagladam czesto.. tak tak jestem uzalezniona od Waszego towarzystwa :-)
Z mojej strony nic dodac nic ująć!!!!! Własnie dlatego Tu jestem
To i ja dorzuce swoje 2 grosze ;-) Podczas choroby mojego Taty szukałam tu pomocy, wiedzy mer ytorycznej. W pewnym sensie znalazłam. Forum było tez dla mnie pewną forma terapii, mogłam sie wygadać i wiedziałam, ze "słuchają" mnie ludzie, którzy znają problem, z którym się borykałam. Po smierci Taty nie mogłam tu zaglądać. Wszystko mi wracało, ryczałąm jak bóbr (teraz tez mi się zdarza, ale już bardziej nad soba panuję) bałam się przeczytać, że komuś tez ktos odszedł, że kolejna walka przegrana. Kilka dni temu weszłam na próbę i... zostałam. znów czuję to dziwne uzaleznienie. W pracy forum odpalone non stop, w domu też. Pozdrawiam wszystkich.
PS. Dopiero teraz zaczęłam trochę głębiej grzebać w forum, wcześniej ograniczałam się w zasadzie to tematów w dziale nowotwory płuc, a tu w innych też tętni zycie. no i jest to jedyne forum na jakim sie kiedykolwiek udzielałam i udzielam.
hate_cancer,
dokładnie tak samo mam jak Ty.Te same uczucia, ten sam powód...
mimo, że taty już nie ma, że rak odszedł razem z nim to czuję potrzebę zaglądania na to forum.Czasem się odezwę a czasem tylko czytam.Mąż już nie raz mi blokował forum bo się nakręcam jak ktoś umiera czy też jak ktoś cierpi.O niczym mu nie opowiadam tylko o raku i jak ludzie cierpią :( ale dla Mnie to jakiś rodzaj terapii po śmierci taty.Pomaga mi.
A ja jestem tutaj dlatego, że przede wszystkim chcę pomóc. Na miarę swoich skromnych możliwości, ale chcę. Nie jest to żadne olśnienie czy objawienie. Po prostu samemu będąc chorym najwięcej dobra, zwykłej życzliwości, pozornie oczywistych wskazów, ale ratujących mój komfort życia podczas leczenia, otrzymałem od innych chorych czy ich rodzin. Nie od fantastycznych lekarzy, zapracowanych pielęgniarek (i tak jestem im wszystkim wdzięczny), ale właśnie od moich szpitalnych znajomych. Pewnie nigdy nie zapomnę tego zwierzęcego strachu przed wejściem do CO czy na oddział chemioterapii. I w tym wszystkim pomogli mi się znaleźć inni.
I tutaj, na tym forum, wiele osób miało, ma i będzie miało podobny problem: szukają rady, zrozumienia, jakiejś wspólnoty. Jak tylko potrafię, staram się właśnie w tym kierunku działać. Nie jestem lekarzem, a tyle, co wiem, wiem wskutek leczenia onkologicznego (każdy pacjent tę wiedzę czy chce, czy nie chce, zbiera), ale myślę, że jak już trzeba się z raczydłem przeczołgać, lepiej to robić razem.
Jestem tu z kilku powodów. Po pierwsze chciałam się dowiedzieć czegoś o swojej chorobie, popytać się o nurtujące mnie sprawy, czasem dobre słowo usłyszeć. Zżyłam się z Wami i kilka razy w ciągu dni atu zaglądam i czytam co u Was słychać.
Staram się też dać coś od siebie, kiedy mogę odpowiadam na pytania, bo uważam, że nie można stąd tylko brać ale i trzeba czymś się podzielić
Fajnie jest pobyć w towarzystwie ludzi, którzy Cię rozumieją i przeżyli to co ja.
Pozatym to co napisał lukaszandrzejewski: razem raźniej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum