Cytat: Leczenie nawrotu choroby po wcześniejszej chemioterapii lub radiochemioterapii zależy od skuteczności postępowania pierwszej linii oraz stanu sprawności pacjenta. Jeśli nawrót nastąpił po upływie przynajmniej 3 miesięcy od zakończenia wcześniejszej chemioterapii, która przyniosła obiektywną odpowiedź, podejmuje się próbę ponownego zastosowania pierwotnego schematu.
To samo źródło co powyżej.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Witaj, wniosek taki, że Twoje ,, kochanie,, to przypadek nieschematowy .
Może warto by było podpytać onkologa o badania kliniczne.
,,wydreptaj ,, scieżkę w Wieliszewie .
_________________ Już razem: 30.05.2016, 07.11.2018.
Zawsze ze mną !
A może coś wiecie więcej o badaniach klinicznych? Mnie się zawsze wydawało, że przy DRP jest jakiś zastój w tym temacie.
Moje Kochanie czuje się w miarę dobrze. Są lepsze i gorsze chwile - ale nadal funkcjonuje samodzielnie. Jeździ samochodem, wszystkie przydomowe czynności wykonuje sam. Jak to na wsi przygotowywuje się do zimy - przywozi i rozładowywuje węgiel i drzewo. Cały czas grzebie w garażu. Zaczęły Mu nawet kolejny raz odrastać włosy - już trzeci raz. Tylko wszystko Go swędzi.
pozdr
U Nas coraz gorzej.
Od kilkunastu już dni Moja druga połowa bardzo źle się czuła. Bardzo kiepsko już chodził, tak jakby brakowało sił w nogach. Od tygodnia chodzi o kulach.
We wtorek miał TK a wynik miał być 12 grudnia. Wczoraj jednak zadzwonili ze szpitala, że natychmiast ma się zgłaszać na oddział. Pojechał dziś z bratem.
Morfologia wyszła w porządku. Podobno ruszył guz w głowie, reszta bez zmian.
Pani doktor Onkolog zaproponowała chemię i naświetlania głowy.
Teraz czeka na wizytę jeszcze u doktor Radiolog na wyrażenie zgody.
Mam pytanie: przecież On miał około roku temu robione profilaktyczne naświetlania mózgowia. Jeździł tam 2 tygodnie. Czy jest jeszcze możliwe ponowne naświetlanie?
[ Dodano: 2018-11-30, 12:01 ]
Narzeczony został przyjęty na oddział. Z tego co się dowiedziałam z rozmowy telefonicznej ma tam być minimum 2 tygodnie. Ma mieć naświetlania guza w głowie i chemię. Czy ktoś z Was spotkał się z czymś takim w przypadku DRP? Możecie mi przybliżyć ten temat?
Czy ktoś z Was spotkał się z czymś takim w przypadku DRP? Możecie mi przybliżyć ten temat?
Ale co konkretnie chcesz wiedzieć?
Może to Ci wystarczy jeśli nie to musisz konkretnie pytać.
Cytat:
Leczenie nawrotów drobnokomórkowego raka płuca
Leczenie chorych z nawrotem DRP po wcześniejszej CTH lub RCTH zależy od skuteczności
postępowania pierwszej linii oraz stanu sprawności.
U chorych z nawrotem DRP po upływie przynajmniej 3 miesięcy od zakończenia wcześniejszej
CTH, która przyniosła obiektywną odpowiedź, można podjąć próbę ponownego
zastosowania pierwotnego schematu. U chorych, u których nie uzyskano odpowiedzi na
pierwszorazowe leczenie lub czas jej trwania nie przekraczał 3 miesięcy, szansa uzyskania
odpowiedzi pod wpływem leczenia drugiej linii (np. schematu CAV po wcześniejszym stosowaniu
schematu PE) jest niewielka. W przypadku dobrego stanu sprawności można zastosować
topotekan w monoterapii (1,5 mg/m2 i.v. — dzień 1.–5., co 21 dni).
W przypadku progresji wyłącznie w mózgu wybór metody postępowania (CTH lub RTH) należy
uzależniać od stanu chorych, rodzaju wcześniejszego leczenia oraz obecności i stopnia
nasilenia objawów neurologicznych.
Liczbę cykli CTH drugiej linii powinny wyznaczać tolerancja leczenia i uzyskane obiektywne
korzyści. W wybranych przypadkach można podjąć próbę paliatywnej RTH.
Moje Kochanie jest już w bardzo kiepskim stanie i psychicznym i fizycznym.
Przerzuty pojawiły się znowu wszędzie. Jest tego tyle, że nawet nie sposób zapamiętać.
Robią mu teraz naświetlania głowy. Ma to tylko to na celu, że może się uda te guzy trochę zatrzymać w głowie, żeby tak nie rosły i się nie namnażały. A przecież na reszcie organów też są przerzuty. W końcu coś wysiądzie, albo wątroba, albo trzustka, albo nerki.
W Wieliszewie leży już na oddziale paliatywnym. Chcą Go tam trzymać do śmierci - nie robią problemów. Niestety Moje Kochanie robi ogromne problemy. Nawet nie chce słuchać by tam zostać. Byle gdzie, w jakikolwiek warunkach - byle nie tam. A ja wiem, że tam to w porównaniu z hospicjami ma 5 gwiazdkowy "hotel". Hospicjum domowe nie wchodzi w grę. Jemu potrzebna jest opieka całą dobę, a ja z racji pracy nie jestem w stanie tego Mu zapewnić.
Już nie chodzi, leży zacewnikowany.
Reaguje albo płaczem albo wielką agresją.
O dalszym leczeniu nie ma mowy.
Nie wiem jak Go przekonać do pozostania na oddziale. Wszelkie pomysły na prośby i „groźby” już mi się wyczerpały. Boję się, że może się wypisać na własne żądanie. Czy jest taka możliwość, żeby szpital pacjenta w takim stanie wypisał bez konsultacji z najbliższymi?
Smutno pozdrawiam
Nie ma możliwości byś wzięła jakiś urlop, nawet bezpłatny bądź L4? Może jakaś prywatna pielęgniarka + HD? Myślę, że jeśli Twój narzeczony wolałby być w domu, a nie ma ku temu medycznych przeciwwskazań, to może warto poszukać takiego rozwiązania...
Mój narzeczony mieszka sam. Nigdy nie chciał brać ze mną ślubu, ani nie chciał bym z nim mieszkała. Mieszka kilka kilometrów ode mnie. Owszem jestem w stanie wiele rzeczy ogarnąć, ale całodobowa opieka nad leżącym człowiekiem nie wchodzi w grę. Nie mam możliwości wzięcia urlopu, straciłabym pracę, a na to nie mogę sobie pozwolić.
Wiem, że jest to brutalne, ale niestety prawdziwe. Dla mnie też jest to bardzo ciężka sytuacja. Też jestem już strzępkiem nerwów. Też zdrowie odmawia mi już posłuszeństwa. W tej chwili jest u Niego córka, która studiuje medycynę i podobno nawet z Nią nie chce gadać.
W naszym przypadku było znacznie łatwiej bo moja mama bardzo chciała iść do hospicjum stacjonarnego, nie chciała kończyć życia w domu przy 10 letnim wnuku więc takiego problemu nie miałam.Też była na 3 tygodnie przed śmiercią w szpitalu a później przenieśliśmy ją do hospicjum stacjonarnego.W szpitalu nie chcą trzymać za długo kiedy nie ma opcji leczenia juz. Miałyśmy wybór albo oddział paliatywny albo Hospicjum stacjonarne. Gdyby tego nie chciała pani doktor z paliatywnej powiedziała że jest coś takiego jak opieka długoterminowa. Są to pielęgniarki które zmieniają się co 8 godzin i są całą dobę przy chorym w domu. Jest to refundowane (chyba...nic nie mowili o opłatach). Może spróbuj o coś takiego podpytać.
Mama też miała napady agresji ale tylko wtedy kiedy przestała działać morfina i trzeba było podać nową dawkę była to agresja słowna. Nie było stwierdzonych przerzutów do mózgu. Podawali jakiś syrop na wyciszenie no i do tego morfina też działa usypiająco i uspokajająco.
Rozumiem co czujesz kiedy chcesz pomóc ale nie zostaje ci na to pozwolone. Czujesz się bezradna i może wystarczy to tak zostawić a samo się rozwiąże, Może poproś lekarke z paliatywnej żeby porozmawiała z nim na ten temat, że będzie musiał przejść rehabilitacje i tak dalej a w domu nie da się tego zrobić.
Sam na własne żądanie raczej się nie wypisze ponieważ ma przerzut do mózgu a szpital nie może takiego kroku poczynić ponieważ mógłby zrobić sobie z tej racji krzywdę za co szpital będę opowiadał prawnie. Paliatywna opieka ma swoje prawa a także obowiązki, tak mi się przynajmniej wydaje.
Dużo sił dla Ciebie...zobaczysz poukłada się.
_________________ Walka trwa, nawet jak się skończy będzie trwała tylko, że w pojedynkę.
No właśnie leży na oddziale paliatywnym i rozmawiałyśmy z lekarzem, że bez problemu może tam zostać do końca. Ma wyśmienitą opiekę i warunki. Wiem niestety od pielęgniarek, że jest możliwość wypisu na własne żądanie i tego się boję. Moje Kochanie nie dostaje aż tak mocnych leków przeciwbólowych. Na razie jest to tylko Dorata i to wystarcza. Nie dostaje też żadnych leków na uspokojenie ani wyciszenie. A nie wiem czy o takie mogę prosić - tak po prostu, by uśpić choć na chwilę Jego "czujność".
kaska.k80 to są trudne wybory. W większości chory wolałby być w domu, w swoim znanym otoczeniu. Nie bierze jednak pod uwagę że nie zawsze to jest możliwe. I trudno to mieć komuś za złe bo skrajnych przypadkach myśli się wyłącznie o sobie.
kaska.k80 napisał/a:
Wiem, że jest to brutalne, ale niestety prawdziwe. Dla mnie też jest to bardzo ciężka sytuacja.
Napewno jest ciężko. Ale przecież robisz co się da. Trzymaj się.
Pozdrawiam serdecznie
[ Dodano: 2018-12-10, 12:18 ]
kaska.k80 napisał/a:
Nie dostaje też żadnych leków na uspokojenie ani wyciszenie.
O tym bym pomyślała.
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
kaska.k80, no właśnie o tych lekach na wyciszenie wspomniałabym lekarce, o jego agresji nawet jeżeli jest tylko słowna.Niestety takie rzeczy zdarzają się w przerzutach do głowy i on sam czasami nawet nie wie, że robi komuś krzywdę tym, po prostu tego nie rozróżnia. Moja mama była zdziwiona kiedy jej powiedzieliśmy, że zachowuje się niestosownie, ona nie widziała w tym nic złego.
_________________ Walka trwa, nawet jak się skończy będzie trwała tylko, że w pojedynkę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum