Nadal nie mam wyników, bo u mamy jest jej syn z żoną, on wyjeżdża dziś, to nie wtryniam się...
Dziś zostaję z mamą na noc, mam nadzieję, że wezmę laptopa, to przepiszę wyniki.
Niepokoi mnie EKG, ale nic tu nie przytoczę.
I nie wiem nadal co z synkiem, jedną krostkę ma na ręce nie pękniętą, reszta pęknięta schnie sobie... W ogóle krostek miał kilka, większość była b. mała i prawie zniknęły (?)
Proszę o poradę, moje serce krzyczy, by go zabrać tam dziś...
[ Dodano: 2013-02-24, 22:58 ]
Mama dziś gorzej się czuje.
Załamała się, że nie mogła wyjść z wanny, trudno jej się wstaje.
Je dość dużo, chce nabrać sił.
Chodzi dużo, by ćwiczyć mięśnie...
Ta ręka co ją boli, bo tam manifestuje się ból, ma spuchnięty łokieć i jakby wodę? Taki miękki jest, lejący się. Bardzo mamę boli, na jej życzenie czekam jeszcze chwilę i dzwonię do hospicjum.
Druga ręka ma na kości jakby zgrubienie i siniak jest w tym miejscu...
Cały czas mówi, że leczenie paliatywne ma, chyba próbuje się z tym pogodzić, czytała w Wikipedii co to jest to leczenie, mimo, że jej tłumaczyliśmy...
[ Dodano: 2013-02-25, 03:09 ]
Kod ICD-1038.1
EKG: "Rytm zatokowy miarowy z częstotliwością 100.min P-pulmonale. Nieznaczne zaburzenia okresu repolaryzacji komór
Mocz bad.og.
BARWA żółty
CIĘŻAR WŁAŚCIWY 1015
ODCZYN 6,5
BIAŁKO n.b.
BIAŁKO W ILO brak wyniku
UROBILINOG w normie
BILIRUBINA brak wyniku
MGLU n.b.
GLU W ILO brak wyniku
KREW brak wyniku
CIAŁA KET. brak wyniku
osad moczu:
Nabłonki płaskie 1-3 w p.w. + skupiska
Leukocyty 3-5 w p.w.
Inne - bakterie - bardzo liczne
Dziś lekarz z hospicjum uwięził mamę w łóżku, zabronił aktywności. Mama w szoku. Ponadto nakazał zmniejszyć dawki morfiny o połowę. Dotychczas stosowane dawki są nieskuteczne!
Lekarz powiedział, że to taka choroba, że boleć musi, że on nie umie bólu zlikwidować.
Idę się kąpać, po południu z mężem jedziemy do mamy.
musi boleć??
onkolożka mojej mamy powiedziała mi kiedyś że stara się robić wszystko by pacjent nie czuł bólu, nie cierpiał... nie kapuję tego...ale może nie mam racji
przytulam was i dużo sił życzę...magda
choć nie jestem specjalistą- mi też się wydaje, że można tak dobrać leki, żeby chory nie cierpiał- to najważniejsze, żeby się nie męczył.
możecie się skonsultować z innym lekarzem?
ja też życzę Wam dużo siły.
pozdrawiam serdecznie.
ewelina.
Wprawdzie wśród możliwych działań niepożądanych wymienia się depresję oddechową, jednak jest to powikłanie niezmiernie rzadkie u chorych z bólem nowotworowym i nie uzasadnia obaw powodujących stosowanie zbyt niskich dawek lub zwlekanie z włączeniem morfiny, jeśli chory wymaga takiego leczenia.
jestem wściekła, bo właśnie to powikłanie podają jako powód nieleczenia bólu u mamy.
Ból można w znacznej mierze zniwelować, choć nie zawsze całkowicie. Bywa i tak, że zniwelowano ból a pacjent zgłasza dolegliwości (starch i lęk przed pojawieniem się bólu lub jego nasileniem). Tak twierdziła pani onkolog, która leczyła moją mamę. Generalnie jednak ból trzeba leczyć. Oprócz morfiny są inne leki. Dla przykładu w szpitalu zwykłym tak leczono ból u mojej mamy, że ją bardzo bolało. Jak podano lek, to od razu spała. W hospicjum natomiast tak dobrano leki że bolało duuuuuużo mniej i była jeszcze kontaktowa
Mamę boli tak, że ledwo ból znosi, ma fentanyl 50 mg/h (Matrifen) i co 4 h bierze 2,5 Sevredolu i boli, poza tym bierze Ketonal 2x dziennie po 1 i Hydroxyzynę uspokajająco...
Nie napisałaś ile sevredolu w mg. Natomiast matrifen w dawce 50ug/h. Wydaje się, że jest jeszcze pole do zwiększenia dawek, choć nie są małe. Są plastry matrifen w większych dawkach np.75ug/h i większych Zapytajcie lekarza. Może trzeba przejść na mieszankę podawaną przez "motylek"? Zapytajcie również lekarza. Nie może przecież tak boleć, bo to można oszaleć od samego patrzenia.
O tej dawce z motylka nie wiedziałem. Moja mama miała matrifen 50ug/h i sevredol 20mg nie pamięta co ile godzin. Gdy to już nie dawało pożądanego efektu to był motylek z mieszanką leków co 4h. Później była pompa z mieszanką. Pompa podawała niewielkie dawki co 3-4min (ale pompa była w hospicjum stacjonarnym). Póki co zwróć proszę uwagę (o ile już tego nie robisz) czy palster się nie odkleja i przylega do skóry całą powierzchnia. Zmieniaj miejce jego naklejania ( nie ciągle w tym samym miejscu). Nie myj skóry żadnymi środkami krótko przed naklejeniem. Ja często sprawdzałem mojej mamie czy plaster się trzyma, kiedy raz się odkleił i biedna tak cierpiała (nie mogłem sobie tego darować). Jak nie dacie rady dzwoń po lekarza z hospicjum - powinien ktoś dyżurować. Nie może aż tak boleć!!!
[ Dodano: 2013-02-25, 22:53 ]
Jeszcze dodam, że lekarz z hospicjum kazał też naklejać dodatkowo pół plastra jak ból się zwiększył (można przecinać plastry). Ale ja zawsze dzwoniłem lub tato jechał pytać (bo mieliśmy blisko do hospicjum).
Czekam na faks i wpiszę tu ładnie dokładny wynik tj. pełna nazwa. Albo screena.
Proszę Moderatorów o dopisek w temacie, że to ten typ nowotworu.
Mamy problem, albo nie problem.
Brat mamy przyjeżdża.
Ma plan działania. Utuczyć mamę 10 kilo za wszelką cenę, ma natychmiast przestać palić i będzie miała chemię.
Przecież on jej zrobi krzywdę tym!
Z nami ten brat nie rozmawia, bo jesteśmy podludzie, albo inaczej idioci. Tylko ktoś kto ma dr albo dr. przed nazwiskiem nie ważne z jakiej dziedziny jest godnym partnerem do rozmowy.
[ Dodano: 2013-02-26, 14:12 ]
Zmieniliśmy lekarza z hospicjum.
[ Dodano: 2013-02-26, 19:44 ]
Njusa mam!
Jutro o 11 przyjedzie karetka (prywatnie niestety) i Mama jedzie na konsultację do onkologa. Jest podenerwowana, sprawdzałam jej przed nocą motylka czy drożny solą fizj. bo panikowała.
Ma coraz większe problemy z przełykaniem, krzywo trzyma głowę. Widać na szyi ten naciek, nabrzmiałe żyły...
Czy można przy DRP wdrożyć radioterapię na tę jej szyję? Czy przy tym typie nowotoru radioterapia odpada?
Pokazałam jej wynik, tłumaczyłam też o morfinie i leczeniu p.bólowym. Powiedziała, że skoro większość nowotworów płuc do właśnie DRP to znaczy, że się z tym żyje, odpowiedziałam, że przecież żyje. A ona, że wie, ale do niej nie dociera.
Nie szukałam info czy przy DRP radioterapia przerzutów na węzły i mówiąc prosto szyję radioterapia jest możliwa.
Siedzę z mamą i staram się nie oszaleć.
[ Dodano: 2013-02-26, 22:34 ]
Mama ma problem z połykaniem śliny, jak drzemie to zaczyna się dusić tą śliną, czy można coś zrobić? Mąż dzwoni do hospicjum zapytać...
[ Dodano: 2013-02-27, 17:57 ]
Dziękuję wszystkim za rady i pomoc.
Po dzisiejszej konsultacji u onkologa mama jutro zaczyna naświetlania. Nie wiem czego, nie wiem jaką dawką. I się nie dowiem.
Zostałam wyrzucona z mieszkania w którym mama mieszka gdy postanowiłam zmienić mamie plaster, bo się odkleił, trzymał się na dosłownie 2 mm brzegu. Grożono mi. Zgodnie z życzeniem właścicielki mieszkania nie mając wyjścia wycofuję się. Jest to skrajna i patologiczna sytuacja zdaję sobie z tego sprawę. Ale może kiedyś ktoś napotka w rodzinie mur i nasz przypadek pokaże mu, że nie jest sam. Choć to marne pocieszenie. Nie mogę kontaktować się z hospicjum, nie jestem potrzebna wg. drugiej synowej na konsultacjach lekarskich itp. bo jestem za mądra. Ma być jak mówi lekarz o bólu, że ma cierpieć, a moje gadanie o leczeniu bólu może źle się dla mnie skończyć. Patrzenie jak mama cierpi jest ponad moje siły, nie mogę tego zmienić, mimo, że był umówiony lekarz na jutro. Był. Czas przeszły. Mama jest zależna od nas obu, nie postawi się, nie chce cierpieć, ale nie chce urazić niczyich uczuć, więc się nie postawi. To wszystko nie tak powinno wyglądać.
Dalsze działania w stopniu ograniczonym przez warunki lokalowe i właścicielkę podejmuje mój mąż. Czyli syn mojej mamy.
Zrobiłam więcej niż mogę. Dalsze moje szarpanie wyrządzi więcej szkody niż pożytku, a mając 5 letnie dziecko i poza mężem nie mając żadnej rodziny muszę pomyśleć o sobie.
Dzisiejsza noc była ciężka, nie spałam w ogóle, bo problem z połykaniem śliny był, zalewało ją, ataki duszności.
Zwróciłam jeszcze uwagę na barwę moczu, był za ciemny nawet jak na zagęszczony mocz, gdy ktoś pije za mało.
Mama ma problem z połknięciem śliny, chwilami w ogóle nie może jej przełknąć. Waży 30 kilo, zaczęła ważyć się przed skorzystaniem z WC i po jedzeniu (wypiciu paru łyków Nutridrinka), by było, że jest więcej i oszukuje wagę i nas. Rysy twarzy są.. moje dziecko wystraszyło się, że trup tam leży, nie babcia... Wszystko jej jedno, słyszy gorzej. Nie ma potrzeby już dbać o higienę. Zapomina, że ma tlen jak zapala papierosa. Bierze mniej wziewów.
Agatko! Mój Tato także leżał w szpitalu w Bystrej.Kiedy wchodziłam w szpitalną bramę, w bloku na samej górze w oknie widziałam jego siwa głowę,dniami i nicami czekał, kiedy przyjedziemy do niego,Spędziłam tam niejeden dzień i niejedną noc.Miał raka płuc z przerzutem na opłucną a w końcowym czasie na wątrobę. Rozumiem co czujesz,bardzo mi Ciebie żal.Od czasu ,kiedy mój Tato chorował,upłynęło ponad 30 lat.Zmienił się sposób leczenia,udoskonalono leki na tę parszywą chorobę.Może jest jeszcze nadzieja,bądż dobrej myśli!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum