ma na pół otwarte oczy,zapadniętne i tak mocno czarne....
Szerokie źrenice, nie reagujące na światło (nie zmniejszają - stąd wrażenie "czarnych" oczu) oznacza tu zapewne obrzęk tarczy nerwu wzrokowego. Jest to objaw towarzyszący wzrostowi ciśnienia śródczaszkowego. Obrzęk mózgu. Niestety mógł się nasilić przez dożylne nawadnianie.
Leczenie od początku nie wydaje się prawidłowe. Chora była początkowo w dobrym stanie, jak rozumiem nie było przeciwwskazań do chemioterapii - a jednak jej (błąd!) nie zastosowano i przy tak agresywnym nowotworze kazano tygodniami czekać na naświetlanie.
O wyborze rodzaju terapii jako leczenia pierwotnego DRP z przerzutami do mózgu była mowa -> tutaj <- oraz troszkę
-> tutaj <-
Za długo to wszystko trwało, nastąpiła w tym czasie już taka progresja, że naświetlania niestety już nie pomogły - prawdopodobnie masa guza/ów była już zbyt duża.
Tego typu postępowanie to niestety pokutująca wciąż praktyka traktowania przerzutów DRP do mózgu na równi z innymi, czyli guzów które przez barierę krew-mózg nie są chemiowrażliwe. Od kilku lat wiadomo, że to błąd i że chemioterapia powinna być zawsze z w DRP z wyboru leczeniem I linii, również u pacjentów z przerzutami do mózgu, co stało się niejako nową normą terapeutyczną wynikającą z .. większej wiedzy (co roku mamy nowe wyniki prowadzonych na szeroką skalę na całym świecie badań klinicznych).
Zmieniające się normy postępowania nie są żadną tajemnicą i pojawia się zawsze szereg ogólnodostępnych publikacji na ich temat. Tu właściwym przykładem jest np. -> ta publikacja <-.
Nic to, tego się już nie zmieni, ponadto nie ma gwarancji, że chemioterapia pozwoliłaby dziś na inny, lepszy stan mamy (możemy jedynie domniemywać, że tak by być mogło).
DRP z przerzutami do mózgu to niestety tak czy inaczej stan nieuleczalny i jedynie walka o czas liczony raczej w miesiącach. Chemioterapia może przedłużyć życie w takiej sytuacji o 6-8 miesięcy, jednak nie zawsze. Pamiętać należy o tym, że ten rodzaj leczenia potrafi również niestety czasem spowodować szybki i niespodziewany zgon.
Owieczko-Martusiu, Ty wszakże nie zaniedbałaś niczego i z opieki nad swą mamą zdałaś ten bardzo trudny egzamin na ocenę celującą - pamiętaj o tym. Bardzo chciałabym mieć tak oddaną córkę..
Ściskam i przyłączam się do grona osób będących sercem z Tobą w tych ciężkich chwilach..
Myślałam,że mamcia się nie męczy.... NIESTETY...ona okropnie się męczy. Każda drgawka (co drugi oddech) powodowała,że mama się ,,rozbudzała'' od 21:00 już jej oczy nie reagują na drgawki,są na pół otwarte i białe-jak do spania...ale ciało-ono reaguje,za drugim oddechem jest drgawka i wtedy pół ciała się porusza :(
Podaję mamie co dwie godziny morfinę ....
Brat ma być na ranem-wszyscy się już z mamą pożegnaliśmy a on jedyny zrobił to przez telefon i powiedział,że jedzie do polski... MYŚLĘ,ŻE MAMCIA CZEKA NA NIEGO to jej pierworodny....
Wciąż cichutko jej szeptałam,bez płaczu spokojnym głowem żeby już sobie usnęła,że ją kochamy i ,że damy sobie radę tylko niech spokojnie już uśnie i się nie męczy....
I trzymając jej dłoń za każdą drgawką szeptałam ,żeby była już spokojna.....
:( :( Tato teraz usnął przy mamie ale mnie nie chce puścić na ten fotel.... Wrrr....
Marta, nie martw się tymi wzdrygnięciami, to odmózgowe, miałam to ja i wiele znanych mi osób chorujących na serce i mających w związku z tym przejściowe niedokrwienia mózgu. Zapewniam Cię że one wcale nie bolą, na początku trochę mnie przerażały, ale bólu w tym nie ma. Trwaj
owcaMarta, bardzo dobrze,że starasz się zachować spokój.
Ja też siedząc przy Tatusiu powtarzałam Mu,że może odejść jeśli musi,że sobie poradzę,że kocham...
Wirzę w to,że Oni to słyszą i może jest im lżej odchodząc.
Wspieram Cię bardzo mocno.
Wiem,że jeszcze wiele przed Tobą.
Przykro mi strasznie..
Martuniu, jestem z Tobą w myślach. Jak Ci dodac sił,nie wiem. Te ostatnie dni i minuty sa bardzo ciezkie. Nawet wiara czasami zawodzi. Wiara,ze naszym kochanym za chwile juz bedzie lzej. Nam nie. Ale Tam im jest juz dobrze. Moj Mąż jest taki szczęśliwy w moich snach. To jest zarazem i pocieszajace i tak smutne,bo po przebudzeniu jestem sama.
Wytrwaj jeszcze trochę,Marto.
Martuniu
Tak ciężko mi czytać te Twoje słowa...
Każdy chciałby Wam jakos ulzyć w tej bolesnej, okrutnej i nieludzkiej walce, ale nie mamy jak pomóc....
Moze to brutalne, ale czemu chorych nie wprowadza sie w spiaczke (slyszalem, ze mozna) a pozwala im sie konac przez wiele dni, byc moze w ogromnym bolu?
Z tego co się orientuję, można chorego wprowadzić w taki stan, tj. w stan sedacji, jednakże wcześniej sami muszą się na taki stan zgodzić, a któż z nas ma odwagę powiedzieć bliskiej osobie, że być może będzie taka potrzeba, czyli że może być aż tak źle?Zgoda powinna być wyrażona na piśmie.
My również chcieliśmy wprowadzić tatę w stan sedacji, zresztą po sugestii bardzo słusznej ze strony forum, niestety ordynator ogłosił nam, że "u nich w szpitalu się czegoś takiego nie stosuje". Faktycznie zastosowali kilka rozwiązań, które pomogły, ulżyły ale tatuś i tak się męczył.
owcaMarta napisał/a:
Wciąż cichutko jej szeptałam,bez płaczu spokojnym głowem żeby już sobie usnęła,że ją kochamy i ,że damy sobie radę tylko niech spokojnie już uśnie i się nie męczy....
I trzymając jej dłoń za każdą drgawką szeptałam ,żeby była już spokojna.....
Mama zaśnie, ja też się modliłam i tata odszedł cichutko, bez cierpienia, każdy ma swój czas, czeka na właściwy moment. Bardzo mi przykro, życzę siły i wytrwałości
Martuniu kochana nic nie piszesz taka cisza jest nie dobra , martwię się , co się dzieje ? Pamiętaj myślami i sercem jestem z Tobą .Cóż mogę więcej napisać ? Wytrwaj te ciężkie chwile , bądź przy mamci , ona to wie i czuje ,że w tych ostatnich chwilach jest przy niej najukochańsza córka i nie płacz Martuniu niech mamcia nie widzi Twoich łez będzie jej smutno .Mów do niej , trzymaj za rękę , mamcia teraz tego potrzebuje , mam tylko nadzieję i modlę się oto aby Twoja mamcia odeszła w spokoju. Ściskam Cię bardzo mocno.
Nie znamy się, od niedawna tutaj jestem. Nadejdzie moment, że będziesz mogła powiedzieć to co ja po odejściu mojego taty.
"Dobranoc Tato...
tę noc prześpisz już spokojnie.
Wreszcie nic Cię nie będzie bolało. Będziesz mógł odetchnąć pełną piersią. Będziesz mógł zaczerpnąć tlenu. "
I nie martw się, jesteś przy Mamie, to najważniejsze. Ja nie mogłam przy moim Tacie być niestety. Teraz za to jestem przy mamie. cały Czas. I bądź, bo to jest dla WAS wszystkich bardzo ważne. I bardzo dużo zmienia w dalszym zyciu. Mów do niej jak możesz, trzymaj za rękę. Przychodzi taki moment że po prostu modlimy się już o odejście. Nie bój się Marta, Twoja mama jest dzielna, tyle przeszła. Ty też jesteś dzielna, więc sobie poradzisz. A ona jest i będzie z Tobą już zawsze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum