Zaczynam się jednak budzić- gorąco więc moja skorupa się topi TEN dzień coraz bliżej, staram się siebie stopować, spokojnie nic nie poradzisz, musimy czekać, nerwy nic nie zmienią, wdech wydech....
Cześć Gosia
Czytam w merytorycznym,że macie stabilizację.I oby tak było jak najdłużej :)Może moje codzienne wieczorowe zdrowaśki między innymi za Twojego Tatę miały jakiś malutki udział w tym?
Pozdrawiam i przytulam
Jak tam przygotowania do szkoły?
Gosiu, czytam twój wątek merytoryczny i mam nadzieję, że wszystko będzie po waszej myśli. Stabilizacja, trzeba się chyba tym cieszyć, tym co jest.Pozdrawiam gorąco!
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Ewka i Marta, cieszę się, że o mnie pamiętacie. Cieszę się stabilizacją, ale nie daje mi spokoju to, o czym wcześniej pisała DumSpiro-Spero: chemioodporność. Nie wiem, co myśleć, czekam cierpliwie, może DumSpiro-Spero napisze co o tym sądzi.
Tata jest bardzo pobudzony, martwię się tym. Wczoraj pojechał do pracy- 50 km w jedną stronę, sam samochodem. Pracy nie ma jakiejś obciążającej fizycznie, ale sama jazda samochodem gdy reakcje nie do końca są naturalne nie jest bezpieczna. Nie dało się go jednak utrzymać w domu- na wszelkie prośby reaguje agresywnie. Sądzę, że są to skutki uboczne sterydów. 11 lat temu tata miał zapalenie mózgu, również brał bardzo silne sterydy, aby zlikwidować obrzęk mózgu- zachowywał się dokładnie tak samo. Trwało to około miesiąca od zakończenia brania sterydów, więc jeszcze trochę to potrwa.
Do szkoły prawie wszystko już mamy uszykowane, musimy jeszcze dokupić drobiazgi (kredki, farby) i kapcie. W piątek mamy w szkole próbę, córka będzie w poniedziałek witać pierwszoklasistów.
Ewka, dziękuję za pamięć. Jestem tu prawie codziennie, czytam i bardzo przeżywam te historie, szczególnie przegrane z DRP
Nie odzywam się, ze strachu... taki ze mnie tchórz... Bo u nas wszystko ok, tata czuje się dobrze, pokasłuje ale niewiele, pracuje, wyjeżdża na delegacje (o, dziś chociażby wraca z dwudniowej)... i można by zapomnieć, że jest chory... I cieszę się, a właściwe boję się cieszyć, bo wiem, że ON w nim siedzi... i czeka... oby jak najdłużej się nie odzywał
Do tego inne problemy dochodzą, rodzinne, w pracy zwolnienia- ot, życie...
[ Dodano: 2012-10-16, 10:52 ]
A i kontrolę ma tata na końcu listopada, ma zapisane tylko RTG, już myślę, jak przekonać lekarzy, że powinien mieć TK? Jak się coś mówi, to lekarz reaguje: a kto tu studiował medycynę? Pani chce być lekarzem? i takie tam...
Badanie prywatne TK w Krakowie kosztuje 850 zł, nie sądzę, aby każdy dysponował taką kwotą na zawołanie, ale arogancki doktorek zasługuje na małą nauczkę.
Poproś go aby napisał Ci odmowę zastosowania tej metody diagnostycznej skoro proponuje jedynie RTG, choć wiadomo, że przy leczeniu onkologicznym rozdzielczość tych zdjęć jest zbyt niska aby na podstawie takiej informacji podejmować jakiekolwiek w pełni odpowiedzialne decyzje.
Na pytanie :kto studiował medycynę odpowiedziałbym, że zamiast studiować, ja uczyłbym się jeszcze, bo samo skończenie studiów nie gwarantuje nikomu że będzie lekarzem, a o jakości i wiedzy lekarza nie decyduje ukończenie studiów, ale to czego udało mu się nauczyć i doświadczyć...
Nie buntuję Cię więcej, ale nie pozwól traktować się jak osoba, która nie ma kompletnie nic do powiedzenia...
Mamy swoje prawa jako chorzy i rodzina chorego, dlatego warto niekiedy o tym fakcie przypomnieć nazbyt zadufanym w sobie konowałom.
Pozdrawiam serdecznie
Romku, dziękuję za wsparcie Buntować mnie nie musisz, jestem wystarczająco zbuntowana, aż może za bardzo Problem w tym, że na wizytę idzie tata z mamą- takie życzenie taty. Buntuję mamę i nastawiam ją bojowo- tłumaczę i pokazuję zalecenie np. PUO. Mama to wie i obiecała mi, że będzie walczyć o TK. Musi ona zawalczyć, bo tata jest obecnie na etapie "jest jak jest i niech tak zostanie", więc obawiam się, że nie będzie się upomniał o badania.
Tata pracuje, właśnie jest na 4-dniowej delegacji. Bardzo tego potrzebuje. Przyznał mi się, że czuje się tak sobie- ma zawroty głowy, wszystko smakuje metalicznie (czyli nie smakuje), nie ma czucia na stopie (tej stentowanej nogi). Bardzo przeszkadzają mu problemy z pamięcią- jak to mówi, mam budyń z mózgu. Ale jakoś daje radę i za nic nie chce taryfy ulgowej.
28 listopada tata ma kontrolę u naczyniowca a 30 listopada u onkologa- zobaczymy jak będzie.
Witaj Gosiu.
Metoda, że "jakoś to będzie" nie jest najlepszym pomysłem na dzisiejsze czasy...
W świecie, gdzie liczy się tylko mamona, i ci którzy ją mają musimy wykazać się odrobiną "asertywności" czyli zwyczajnie bić się o swoje prawa i to co należy się każdemu z nas, szacunek i zrozumienie, nikt nie może nami pomiatać tylko dlatego, że ma taką możliwość...
Mamy dostatecznie trudną sytuację życiową aby nie pozwolić traktować się jak worek kartofli, ciągle jesteśmy jeszcze ludźmi.
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich
Jestem Gosiu tego samego zdania co Romek, widzę też, że postawa miłego człowieka, który od progu chce być grzeczny i przeprasza, że w ogóle jest chory niestety nie skutkuje, wtedy w ogóle traktują Cię jak szmaciarza. Z mojego doświadczenia, wiem, że z niektórymi lekarzami należy rozmawiać dając im do zrozumienia, że wiemy co nam się należy, a oni lekarze, są dla nas a nie my dla nich, należy nam się leczenie i szacunek. Oczywiście wśród wielu beznadziejnych konowałów są lekarze z powołania, tacy u których serducho pozostało na właściwym miejscu. szkoda, że musimy spotykać wrednych chamów, ale wtedy też należy być chamem. Kiedyś lekarz zaczął się wydzierać na moją Przestraszoną mamę, która go o coś zapytała, mówił, że nienawidzi takich pacjentów, którzy ciągle o coś pytają i pyskują-choć do tego momentu byłyśmy bardzo grzeczne. Powiedziałam mu wtedy, żeby się nie darł na moją mamę, a jak mu się nie podoba zawód lekarza, to trzeba było grabarzem zostać wtedy by nie miał problemu, że mu "pacjenci pyskują". Tacy też są no cóż. Teraz nawet u lekarza, w szpitalach wszędzie musimy walczyć o swoje i przepychać się łokciami, ale jeśli to da nam możliwość, aby nasi ukochani byli z nami jeszcze trochę to warto.
Pozdrawiam
_________________ Marta82
Kocham Cię mamusiu: 20.03.1947 - 15.01.2013 r.
Ewka, zajrzałam tu dopiero teraz bo myślałam, że nikt tu nie zagląda Muszę Cię przeprosić za mą niewiarę
Jednak nie robimy tego TK, zawalczymy o niego w maju- bo trzeba będzie walczyć, oczywiście skierowanie znowu tylko na RTG. Lekarz obadał dość dokładnie tatę, który wygląda i czuje się bardzo dobrze i przekonywał, że na razie nie ma sensu robić tak "co chwilkę" TK, jeśli nie dzieje się nic niepokojącego. Gdyby cokolwiek się pojawiło, to kazał nie czekać na termin wizyty tylko zaraz przyjeżdżać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum