Witam wszystkich serdecznie , nie sadziłem ze tu bede jeszcze zagladał , ale jednak stajemy sie tutaj i stalismy sie jednak czymś wiecej niz forumowiczami nie bede tego nazywał bo sam jeszcze nie wiem wiem jak to nazwać , szczerze mówiac na poczatku wstąpiłem tutaj tylko po radę i jak najwięcej informacji , nigdy nie przypuszczał bym ze i ja bede prowadziłtutaj swego rodzaju boelsny blog. Dziś żałuje bardzo że nie mogę tego robic przez nieskończenie długi czas , tak szybko mój tata został zabrany (mam nadzieję do lepszego życia) , dziś chciał bym miec swoich watków tysiace ale .....
Kochani moi jeszcze raz dziekuję wszystkim za pomoc merytoryczną , ale takze za wsparcie duchowe i tak po prostu przyjacielskie to wazne , z reszta kto wie lepiej jak wazne jak nie uczestnicy tego forum.
Szczególne odziekowanie oczywiscie DSS
skarbnicy wiedzy , oraz innym moderatorom dobrym duszkom tego forum za pomoc w odczytywaniu i tłumaczeniu nam z polskiego na Nasze tego co pisza lekarze .
Trzymam kciuki za wszystkich chorych i wszystkich pogrązonych w bólu i rozpaczy walczcie walczcie do końca .
Mój tatko odszedł ale wydaje mi sie ze dobrą śmiercią , jesli taka istnieje szybko bardzo szybko , ale jak czytam niektóre watki posty cierpiacych chorych i cierpiącą opiekujacą sie nimi rodzina to dziś wiem ze tatko w tym nieszczęsciu miał jednak ukojenie w tym ze nie cierpiał długo , mimo że dla na s to był szok i straszny bół , ale jednak dziś wiem ze tak było lepiej dla niego i w brew pozorom równiez dla moje mamy ...
Odszedł bylismy przy nim do końca to było tak strasznie wazne dla mnie aby móc przy ni być , tak bardzo obawiałem sie jak za kazdym razem odjeżdzałem od niego do siebie do domu , zebym mógł wrócić do niego za zycia , dziekuje Tacie za to ze dał mi szanse być przy nim . Pewna doktor o której wspominałem wczesniej na swoim "blogu" pulmonolog , powiedziała nam w ostatniej wizycie w szpitalu skad zabieralismy tatkę do hospicjum pozwólcie mu odejśc on jest wolnym człowikiem pozwólcie mu to zrobic ...
Straszny to ból słyszac to ale jednak to niestety prawda , ze kazdy chory w ciezkim krytycznym stanie meczy sie nie chcąc odejść , martwi sie o nas o rodzinę , martwi sie tym ze my sie martwimy , to pokrecone ale tak jest .
My pozwolilismy Tacie odejśc , mama mówila do niego nie martw sie damy sobie rade mam rodzine synów zaopiekują sie mną , bedzie dobrze poczekaj tam spokojnie na mnie , mozesz odejsc w spokoju , jesli tylko juz chcesz to idź tam gdzie nie bedziesz sie meczył zawsze cie bedziemy kochać , ale kochany nie martw na prawdę sie o nas zrób to jesli tylko jestes gotów i jesli juz chcesz ...... Tato wówczas wyrównał oddech lezał sobie tak spokojnie otworzył oczy rozejrzał sie w około ze jesteśmy z nim , oddychał bardzo powoli długie (nieskończenie) długie przerwy miedzy oddechami , zapalilismy swiece przyszedł kasiadz modlilismy sie , skońćzylismy dzisatkę rózańca trzymałem go za rękę przeprosiłem Tatę za wszystko co złęgo zrobiłem podziekowałem za jego wszystko co dla mnie/nas zrobił w zyciu za to jak dobrym był człowiekiem , nie mówił ale wiem ze wszystko słyszał , mama z drugiej strony trzymała go za rąćzke tato odszedł w spokoju ....