Jest coś co mnie nurtuje: czytając forum, natknęłam się - między innymi - na posty Gaby mówiące o tym, że usunięcie guza z piersi może się odbyć w znieczuleniu miejscowym, w ramach tzw. chirurgii 1 dnia.
Rozumiem, że niezdiagnozowanego guza można w ten sposób wyciąć? Z tego co czytałam to Gaba właśnie tak miała usuwany nowotwór.
Dlaczego chirurg nawet nie wspomniał o tej opcji, tylko o operacji w znieczuleniu ogólnym? Dla mnie byłaby to kolosalna różnica i teraz się zastanawiam, czy są jakieś kryteria kwalifikujące do danego sposobu usunięcia zmiany, czy to kaprys chirurga czy w skrócie mówiąc: o co chodzi?!
Perspektywa kilkudniowego pobytu w szpitalu spędza mi sen z powiek, po pierwsze dlatego, że sama wychowuję 2,5 letnią córeczkę, a po drugie- mam gigantyczną traumę po porodzie i na samą myśl pocą mi się ręce z nerwów i gotuję się w środku.
Oj jak chirurdzy tego nie lubią, pacjentka przytomna, oczki otwarte, wszystko widzi, zakląć nie można, a jak dzieje się coś niespodziewanego to jeszcze ją trzeba uspokajać, a już najgorzej jak zaczyna gadać a tu trzeba się skupić na robocie. Zdecydowanie lepiej uśpić.
A tak na serio, guz musi być tak położony żeby można było go łatwo wyłuskać i to chyba nie jest Twój przypadek. Ale zawsze można to z chirurgiem przedyskutować. Ja po prostu powiedziałam że nie poddam się narkozie i już. To oni wtedy zdecydowali o procedurze jednodniowej. Później jest wynik hispatu i w razie wykrycia raka trzeba się koniecznie położyć dla wykonania procedury węzła wartowniczego. Ja podpisałam oświadczenie że się na to nie zgadzam. Ale zwiększyłam swoje ryzyko więc nikomu tego nie polecam. Decyzje tego rodzaju trzeba podejmować samodzielnie. Przedyskutuj to z lekarzem. Powodzenia
Poza tym, gdy pacjent jest znieczulony miejscowo może zrobić jakieś gwałtowne ruchy np. w przerażeniu. Wtedy skalpel, ręka czy coś innego może polecieć nie tak jak planowano.
Poza tym USG i czy inne badania pokazują jak jest. Ale dopiero gdy chirurg Cię otwiera widzi jak jest naprawdę. I nie do końca od A do Z (czy nawet Ż) tak wszystko można zaplanować.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
guz musi być tak położony żeby można było go łatwo wyłuskać i to chyba nie jest Twój przypadek
Gaba, mogę prosić o wyjaśnienie, dlaczego mój guz wydaje się być trudniejszy do wyłuskania?
JustynaS1975 napisał/a:
Ale dopiero gdy chirurg Cię otwiera widzi jak jest naprawdę. I nie do końca od A do Z (czy nawet Ż) tak wszystko można zaplanować.
_________________
Rozumiem, ale może się zdarzyć tak, że w trakcie operacji okaże się że jest źle i obudzę się bez piersi? Jest to dla mnie w tej chwili abstrakcja Mogą usunąć pierś bez wyników histopatologicznych guza??
Mogą jeżeli zobaczą inne guzki, przy więcej niż jednym guzku wskazana jest mastektomia.
Napisałam Ci: przedyskutuj z chirurgiem czy może to usunąć w znieczuleniu miejscowym. Przy ścianie (wg usg) to w głębi piersi, trzeba zrobić większe cięcie żeby się do niego dostać, mój był 1,5 cm pod skórą i miał 0,9 cm, po zewnętrznej stronie piersi, naprawdę to była najłatwiejsza z możliwych lokalizacja.
Pacjent w czasie zabiegu w swoim dobrze pojętym interesie nawet bardzo przerażony się nie rusza. Prawda jest taka że jeżeli jakiś zabieg jest zakwalifikowany do zrobienia w narkozie, to się go robi w narkozie bo NFZ zapłaci za to znacznie więcej. Z gębą pełną frazesów o oszczędzeniu pacjentom stresu podaje się narkozę przy byle głupstwie, ignorując niewielkie ale jednak ryzyko, bo za tym idzie forsa.
Jak widzisz są przyczyny medyczne i niemedyczne, teraz je już znasz i możesz porozmawiać, Twój stres i paniczny strach przed szpitalem jest takim samym argumentem jak niechęć chirurga do cięcia przytomnego pacjenta. Decydujące są względy medyczne - czy to możliwe. Porozmawiaj. Powodzenia
Bardzo Ci dziękuję Gaba. Będę rozmawiać z chirurgiem. Może z tą lokalizacją guza nie jest tak źle, bo wprawdzie przy ścianie klp ale..też 1cm pod skórą (to akurat usłyszałam, jak robili mi biopsję). Tylko że-w związku z tym-co mi z tej piersi zostanie..
Dwukrotnie przeszłam operacje oszczędzające piersi z powodu raka piersi. W żadnym przypadku chirurg onkologiczny nie wyraził zgody na znieczulenie miejscowe. W uzasadnieniu podał, że tego typu znieczulenie jest wykluczone w przypadku raka i dalej coś na temat płynów, które rozsiewają komórki rakowe. Odebrałam, że wie o czym mówi i nie drążyłam tematu dalej.
Co o tym sądzisz Gabo ? Jak wygląda znieczulenie miejscowe do zabiegu usunięcia guza piersi ?
Wiesz ja lekarzem nie jestem, ale wydaje mi się że to takie "medyczne uzasadnienie" z tych co to lekarze wymyślają na poczekaniu na użytek chorych.
Jak wiesz ja miałam te zabiegi (też 2) robione w COI w Warszawie przez 2 różnych chirurgów i jedyne na co kręcili nosem to "może się coś niespodziewanego stać". Zresztą tam robią również w znieczuleniu miejscowym to wycinanie obszarów mikrozwapnień które przecież w dużym procencie okazują się rakiem. Czerniaka też leczy się przez początkowe wycięcie w znieczuleniu miejscowym zmiany (wyobrażasz sobie narkozę do każdego podejrzanego pieprzyka?).
Co do dokładnego opisu to przebiegało to dokładnie tak jak 40 lat wcześniej zabiegi na moim łokciu: każą się położyć na stole, rozebranym do połowy, mnie kazali rękę po operowanej stronie podnieść za głowę, przykrywają okolicę jałową szmatą (chyba fizelina), dezynfekują pole operacyjne, chirurg nabiera do strzykawki lidokainę i wstrzykuje w kilku miejscach, chwila gadania o niczym (czekanie aż zadziała), cięcie (lekarz uprzedza żeby mówić jak boli), chirurg gmera w ranie, ja mówię że trochę boli, trochę dostrzykuje lidokainy, wycina kawałek (chciałam żeby mi to pokazać, ale pielęgniarka zgorszona tylko machnęła mi próbką w torebce przed nosem - a wydawało mi się że to za małe !!), zamykanie naczyń krwionośnych tym okropnym przyrządem do przypalania, szycie, opatrunek. Całość ok 20-25 min. Drugi raz docinał inny chirurg, przebiegało to podobnie tylko on kazał zamykać naczynka natychmiast po rozcięciu, wyciął lożę (okolice poprzedniej operacji), umieścił tytanowe znaczniki w granicach loży), zamykanie naczynek, szycie, opatrunek.
Mnie osobiście wydaje się znacznie bardziej prawdopodobny rozsiew przez naczynia krwionośne niż przez lidokainę, ale jak tak kopiesz i necie ( biegła w tym jesteś) to może znajdziesz jakiś materiał szkoleniowy o technice chirurgicznej specyficznej dla onkologii. U mnie był harpun i raczej nikt nie celował w guza przy podaniu znieczulenia. Pozdrawiam
witam wszystkich,
mam pytanie od poniedziałku usiłuję poznać wynik biopsji i chyba wystrzelę prędzej w kosmos Panie w WCO powiedziały, że wynik za tydzień w poradni, która mnie na biopsje skierowała. Oczywiście, wyniku w poradni nie ma do dzisiejszego dnia. Zadzwoniłam więc do źródła: Zakład Patologii Nowotworów. Mój wynik jest, a wysłany został od nich 2dni po biopsji ... Pani z WCO poradziła by poprosić poradnię by zadzwoniła do WCO z prośbą o przesłanie faksem wyniku, na co pani z poradni powiedziała, że poprosi jutro by przekazały mój wynik...gońcowi. Nosz...kurrrcze przecież, to znów punkt zero dla mnie! Bo tą opcję z gońcem przerabiam właśnie od 22.11. Tuż po biopsji, pytałam dwóch różnych pań (w tej "rejestracji" na biopsję) i powiedziały, że nie mogę u nich wyniku odebrać... Wiem, że mają ten wynik w komputerze, powiedziała mi dziś to przez telefon. Powiedzcie dobre duszyczki, czy jakbym się tam mimo wszystko wybrała (do WCO ) to one mi mogą odmówić wydania wyniku?
Niestety nie wydadzą bo wynik biopsji może wydać tylko lekarz (bywają wyjątki). Skargi na personel pomocniczy składa się u siostry przełożonej w przychodni. Jak się postawisz to ona Ci załatwi ten wynik faksem. Bo ja bym raczej wierzyła że wynik był wysłany, włożyły do innej dokumentacji i już tego nie znajdą , albo gdzieś się wyślizgnął. Musisz położyć nacisk że szukanie nic nie da, czekanie na drugi już przerabiałaś itp. Pamiętaj że oni są zupełnie zobojętniali na takie sytuacje, natychmiast po rozmowie z Tobą zapominają o co chodzi i oczywiście nikt tam nigdzie nie dzwonił. Musisz niestety sprawę wysiedzieć tzn powiedzieć że czekasz na ten wynik i czekaj naprawdę. Powodzenia
strieuka słabo mi jak to czytam
Cierpliwości i spokoju Ci życzę
Chabrowa dziękuję. Moja frustracja zmieniła się w obojętność. Nie jadę do WCO, nie mam "wolnych" nerwów do zszarpania.
Powiedzcie mi jeszcze, jakby się wynik objawił w poradni, to ona mi przez telefon też go nie poda, prawda? A jak tam pojadę to mi da przeczytać chociaż?
wyniki "zobaczysz" u lekarza....
wiem jak ciężko jest czekać...ja też walczyłam z machiną biurokracji...wydzwaniałam do WCO w końcu nakrzyczałam że ich pomyłki są kosztem mojego zdrowia i ja się na to nie zgadzam.... w końcu wyniki przyspieszyli...
może spróbuj jeszcze raz zadzwonić. ja wyniki odbierałam w WCO bez rejestracji. Weszłam do poradni przedstawiłam sprawę i zapytałam czy lekarz mógłby mi przekazać co i jak. nie było problemu... wypisał karteczkę kazał się zarejestrować i przekazał co w wynikach i co dalej. Może w ten sposób spróbuj...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum