Mam okropnego stresa przed jutrzejszym dniem. Ojciec się domyśla ale chyba jeszcze ma nadzieje, że to nie to. Boję się jak zareaguje na usłyszaną diagnozę. Ma w pamięci jakiegoś znajomego, który pojechał do szpitala i już z niego nigdy nie wrócił - to był nowotwór płuca. Oczywiście on zupełnie nie orientuje się w temacie i będzie wierzył że z tego można wyjść - nie będę nawet zaprzeczać. Oby tylko nie zrobił nic głupiego. Przepraszam, że tak to z siebie wylewam ale właściwie to tylko Wy mnie zrozumiecie. Chłopak mi powtarza abym nie myślała o tym tak intensywnie bo to przecież starszy człowiek i każdy z nas kiedyś skończy podobnie ale jakoś nie specjalnie te słowa do mnie trafiają.
Boję się tego co będzie dalej.
Dzisiaj ojciec sam wspomniał o chemioterapii czyli się domyśla. Postaram się dodzwonić z samego rana do p. doktor i poprosić ją o to aby przekazując te nienajlepsze wieści nie podcięła dla niego skrzydeł. Niech zostawi mu dużo nadziei bo to dla niego będzie ważne - żeby się nie poddał
spróbuj poszukac tacie blizej ciebie lekarza oraz centrum onkologii
trzeba tacie wytłumaczyć ze moze raz czuć się lepiej raz gorzej a jesli będzie na miejscu wtedy będziesz mogła mu pomoc,
reszta będzie zalezała od tego co będzie mozliwe do zastosowania u taty i
zyczę wam zeby wszystko dało się poukładac tak aby było to dla obopólnej korzysci
i dla niego ( głownie dla niego )z twoja pomocą będziecie musieli sobie radzić
trzymam kciuki
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
próbuję ale wszystko stoi w martwym punkcie. U mnie powiedzieli że dopóki nie ma stwierdzonej postaci (a ta będzie dopiero po bronchoskopii) i ustalonego leczenia to na nic jego przenosiny. Musi mieć zrobioną pełną diagnostykę i ustalone leczenie a wtedy będzie wiadomo do którego szpitala - tego z radio czy chemioterapią.
Tak myślałam również o tym że jeśli będę chciała go przenieść to leczenie się oddali bo wiadomo jak jest. Muszę wiedzieć jakie kroki będą chcieli podjąć tamci lekarze bo być może będzie mógł pierwszą chemię przyjąć tam a potem go wezmę do siebie. Sama nie wiem co robić
Najlepszym krokiem, po postawinoej diagnozie, jest jeżeli bedzie to radio, czy chemioterapia, aby od początku tata był leczony w jednym Ośrodku.
Nie jest powiedziane, że leczenie przy przeniesieniu oddali się, może nawet będą mieli bliższe terminy.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Jak to jest z informacją telefoniczną o stanie chorego i jego chorobie? Czy lekarze mogą jej udzielać rodzinie? Nie mogę teraz tam pojechać a jeśli nawet to albo po południu albo w ciągu weekendu. Nic nie wiem.
Dzisiaj lekarz powiedział ojcowi że to niestety rak. Nic więcej nie wiem. Dzwoniłam do lekarza ale ten mi powiedział że żadnych informacji telefonicznie mi nie udzieli.
Z tego co się dowiedziałam od ojca to jutro najprawdopodobniej wyjdzie ze szpitala i za kilka dni wróci na leczenie. Pani doktor przekonała go jednak do tego aby pozostał w tamtym szpitalu. Mówi że pierwsza chemia to bedzie pobyt w szpitalu na kilka tygodni. Może niech faktycznie tam zostanie. Matko jedyna nie wiem co robić. Trochę to daleko ale na weekendy będę mogła jeździć.
Jak wygląda to leczenie? Pewnie nie wiele powiecie bo nie wiadomo co to za rodzaj tego nowotworu. A może jest jakis standard? Jak to wygląda w czasie? To znaczy ile dni pod rząd dostaje się te chemię a ile potem siedzi w domu. Zielona jestem
Jak to jest z informacją telefoniczną o stanie chorego i jego chorobie? Czy lekarze mogą jej udzielać rodzinie?
zaniepokojona napisał/a:
Dzwoniłam do lekarza ale ten mi powiedział że żadnych informacji telefonicznie mi nie udzieli.
Niestety przeważnie tak jest, że nie udziela się informacji przez telefon. Tata może Ciebie upoważnić do wglądu w karty leczenia i do wszelkich informacji ale nawet takie upoważnienie nie upoważnia lekarza do przekazania info przez telefon. Skąd lekarz może wiedzieć z kim rozmawia ?
Czasami jednak są lekarze, którzy udzielają krótkie informacje przez telefon.
Mi udało się trafić, pewnego czasu na takiego lekarza (torakochirurg), który podał Swój nr i odpowiadał na moje (częste) pytania. Lekarz zrozumiał, że dzieli Nas odległość i ja nie mogę co chwile przyjechać. Nie każdy lekarz jest taki.
Musiałabyś pojechać i porozmawiać z lekarzem prowadzącym. Powiedz lekarzowi jaka jest sytuacja i że chciałabyś na bieżąco "trzymać rękę na pulsie" ale niestety dzieli Cię odległość/praca dlatego też bardzo prosisz o udzielanie informacji telefonicznie, oczywiści tata musi być przy tym..itp
[ Dodano: 2011-12-05, 21:00 ]
zaniepokojona napisał/a:
Mówi że pierwsza chemia to bedzie pobyt w szpitalu na kilka tygodni.
pobyt na kilka tygodni ?
zaniepokojona napisał/a:
Jak wygląda to leczenie? Pewnie nie wiele powiecie bo nie wiadomo co to za rodzaj tego nowotworu.
tutaj odpowiedziałaś sama sobie na pytanie. Dopóki nie wiadomo co to za nowotwór nie uzyskasz informacji co do dalszego leczenia. Jak będziesz u taty przepisz wszystko co będzie napisane na karcie wypisu ze szpitala.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
czyli nie na kilka? No niby ma być w szpitalu od 4 do 6 tygodni. Może coś źle zrozumiał. Też mi się wydaje, że wlewy trwają krótko a pomiędzy nimi jest spora przerwa. No ale to tylko moje spekulacje
Powiedz tacie, że chcesz zadzwonić do lekarza i niech się dowie czy można.
Jeżeli nie będziesz mogła pojechać w tygodniu to zapewne nic się nie dowiesz o stanie zdrowia taty.
Być może chodzi o naświetlania, dlatego koniecznie musisz się dowiedzieć na jaki rodzaj nowotworu jest tata chory i jakie leczenie zaproponowano.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
zaniepokojona jesli wiadomo jaki to rak to teraz musisz sie dowiedzieć co planują najpierw , w tym czasie poszukaj u siebie i szpitala i onkologa , tata moze zacząć leczenie rownie dobrze tam gdzie jest ale tez i u ciebie
majac go u siebie łatwiej ci będzie organizowac pomoc, rozmawiac z lekarzami, niestety przez telefon raczej nic nie załatwisz
a swiadomośc ze bierze chemie gdzies daleko i nie wiesz co sie dzieje dla ciebie będzie koszmarem
poszukaj jutro onkolga idz na wizytę ale najpierw musisz wiedziec co to za rak , i jakie planuja postępowanie na starcie , reszte załatwisz na wizycie u onkologa
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Dalej nic nie wiem. Bezradność zaczyna mnie mocno dobijać. Ojciec niczego się nie dowiedział a ja tym bardziej. Nadal jest w szpitalu i ma czekać na ustalenie leczenia.
Nie zabiorę go teraz przecież. Poczekam jeszcze do czwartku.
Psychicznie tego nie wytrzymuje. Tak mnie to przeraża.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum