DSS dziękuję bardzo za wyczerpującą odpowiedź. U mamy występuje chyba podtyp mieszany. Od dwóch dni jest podsypiająca, mam z nią średni kontakt, bardzo mało sprawna ruchowo. I tak jak pisałam wczesniej gdy miała majaki fizycznie było rewelacyjnie do tego stopnia że przelazła mi przez podniesiona barierkę łóżka. dziś była wypluta z życia. sprowadziłam ją na dół pod prysznic - to ją "wydoiło" z ostatnich sił. mama dostaje od tygodnia kroplówki przez tydzień 500ml soli i 500 glukozy dziennie a od wczoraj 500 raz soli raz glukozy na zmianę. Generalnie widzę u mamy pogorszenie. :(
Rozumiem że powinnam poprosić o badania krwi u mamy...
DSS jeszcze raz dziękuję Ci za odpowiedź, wiem że jesteś bardzo zajęta (tylu nas na tym forum) -tym bardziej dziękuję.
mama dostaje od tygodnia kroplówki przez tydzień 500ml soli i 500 glukozy dziennie a od wczoraj 500 raz soli raz glukozy na zmianę.
Kto zalecił dożylne nawadnianie?
Lekarz onkolog?
O standardzie postępowania w kwestii dożylnego nawadniania było np. -> tutaj <- i/lub -> tutaj <-
Być może jednak są jakieś szczególne wskazania, którymi kierował się onkolog zalecając nawadnianie?
kroplówki zleciła pani doktor z hospicjum gdy zastała mamę w słabym kontakcie, podsypiającą i gdy usłyszała o majaczeniu. kazała pokazać jezyk stwierdziła że jest słabo nawodniona i zleciła kroplówki. Wszystko jest "na oko" czasami mam wrażenie że pani doktor z hospicjum działa po omacku - metodą prób i błędów. Widze również że gdy pojawiają się jakieś "nowe" objawy u mamy Pani doktor jest skłonna do zmiany leków p. bólowych. już dostałam receptę na morfinę dożylną, wykupiłam ale lekarz psychiatra powiedział aby zostać przy MST. Że te splątania nie po morfinie. A juz były też pomysły by przejść znowu na transtec - ale przecież to u mamy nie skutkowało nawet w warościach 105 (dwa plastry na raz 70 +35) Może krzywdzę panią doktor tym stwierdzeniem ale nie czuję u niej pewności w podejmowaniu decyzji lekarskich w mamy przypadku.
Wczoraj mama była spiąca dziś znowu ma wrazenie że pali papierosy, pije napoje, rusza rękoma. jest sprawniejsza ruchowo a po kroplówce z solą zaczęło ja telepać zimno. Co dwa dni zmiana w zachowaniu... Co będzie jutro...
dxiś jak wyprowadzałam mamę do toalety zauważyłam że dziwnie stawia prawą nogę - tak do środka a przy podnoszeniu tak nią pociąga. Powiedziała że od jakiegoś czasu czuje tą nogę odrętwiałą. Mama baaaardzo się poci. leżąc ma mokre włosy i po twarzy ciurkiem leci pot. Dodatkowo mamie zakładam pieluchy ponieważ nie moze dotrzymać do toalety, po drodze posikuje. Mam wrażenie że mamy mocz tak strasznie śmierdzi. Jest taki intensywny smród uryny. Czuję to nawet gdy podchodzę do łóżka. Tak nie było jeszcze parę dni temu.
Pogłębiające się objawy neurologiczne (w tym w szczególności deficyty ruchowe) oraz nietrzymanie moczu mogą jednak - w świetle poprzednich objawów i choroby zasadniczej - sugerować zajęcie opon mózgowych.
To tłumaczyłoby wzrost problemów bezpośrednio po kilkudniowym nawadnianiu - być może doszło do okresowego obrzęku ośrodkowego układu nerwowego, który zlikwidowano w warunkach szpitalnych stosując diuretyki. To jednak tylko gdybanie, nie znam bowiem treści karty wypisu szpitalnego.
Zapach, który opisujesz wiąże się najprawdopodobniej ze wzrostem stężenia mocznika - może to oznaczać rozpoczynającą się niewydolność nerek.
W tej sytuacji dożylne nawadnianie to działanie szkodliwe - nerki nie poradzą sobie z taką ilością płynu. Kolejnym problemem może okazać się niewydolność krążenia i/lub obrzęk płuc. Nawadnianie, o ile ma jeszcze miejsce, trzeba natychmiast przerwać.
Całość obrazu skłania Kasiu by Ci napisać, że mama odchodzi.. W tej sytuacji pozostaje mi odradzić jakąkolwiek ewentualną ponowną hospitalizację, oraz - oczywiście - owe 'kroplówki'. Najważniejszy jest obecnie spokój mamy, i w tym celu -w razie potrzeby- farmakologiczne opanowanie bólu, niepokoju czy bezsenności.
ściskam i jestem w pobliżu.
spike40,
musisz być teraz bardzo dzielna
jedyne co mogę zrobić to wesprzeć was modlitwą
tak bardzo okrutne jest patrzenie na cierpienia naszych bliskich
ściskam mocno mocno
mamie dziś przeplatał się real z majakami. Miała chwile bardzo trzeźwego myślenia i chwile z innego świata. Sama wstała z łózka i podbiegła do schodów bo myślała ze jej syn (ten co odszedł od mojej bratowej) przyjechał do niej. nie mamy z nim kontaktu od paru tygodni. a do toalety szła bardzo powoli i chwiejnym krokiem. Zapach moczu coraz bardziej intensywny mama coraz bardziej podsypiająca. Ruchy coraz bardziej powolne nie licząc "wyskoku" gdy myslała że syn przyszedł. Mało pije zjada tylko 3 razy dziennie i to pod przymusem małe ilości 1/2 kanapki 3 kęsy obiadu ew. 1/2 miseczki klusków lanych na mleku. co będzie dalej...
Kasiu nie wiem co Ci powiedzieć........
Teraz, kiedy Mamusia mogłaby spokojnie żyć, odchodzi.....
Jak dobrze, że ma córcie, która tak bardzo Ją kocha......
Nie zmuszaj Jej do jedzenia.
Dużo siły Ci życze w tych trudnych chwilach
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
witam serdecznie
U nas dziś był dzień - ten z lepszych. Mama bardziej świadoma choć rano nie poznała swojego najstarszego syna.oczywiście potem udawała ze wcale tak nie było... mało je, mało pije. staram się co chwila coś w nią ładować. Przywiozłam jej dziś cukierków owocowych nadziewanych które zawsze lubiła. Zjadła jednego. Dziś pytała pielęgniarkę jak długo bedzie tak lezała. Ile jej zostało do końca. czasami te świadome pytania są tak trudne...
spike40,
oby jak najwięcej było tych lepszych dni,kiedy nie ma bólu i cierpienia
szkoda,że mamcia nie chce jeść,nie umiem ci doradzić w tej kwestii
trzymajcie się cieplutko
Mama w nocy znowu miała jakieś przewidzenia. Zawołała mnie jak moje dziecko smarowało ja balsamem kazała się nachylić i po cichu zapytała: Czy ta baba obok już poszła?
chciała wieczorem umyć zęby i jak stała przy umywalce tak poleciała bezwładnie do tyłu - straszny hałas, ja pognałam do mamy łazienki i krzyczę mamo mamo a ona lezy bez ruchu na podłodze. Uderzyła kręgosłupem w podwyższenie - kant podłogi. Dziękować Bogu znów nic wielkiego się nie stało. Zbiła głowę i plecy z tyłkiem. Tak bardzo sie wystraszyłam. Popłakała sie bo doszło do niej ze przy zlewie nie ma siły sama stać.
Rano miałysmy w pampersie "niespodziankę" Mama nawet nie czuła że oddała w łóżku (w pieluchę) kał.Myślę że to wina trzustki a raczej nie brania kreonu tylko lipancrei do jedzenia. kreon mmocniejszy i mama bała się zatwardzeń. Uzyskała skutek odwrotny.
Rano po niespodziance zwlekłam ja pod prysznic. BYła tak wykończona tym kąpaniem...
Jak sobie radzicie z chorymi leżącymi w takich sytuacjach.
dziś zobaczyłam u mamy spuchnięte nogi od kostek- bardziej lewa noga - czy to nerki? Prosiłam Panią doktor o badania krwi ale powiedziała że 1,5 miesiąca temu były robione i nie potrzeba bo wszystko było w normie oprócz ilości leukocytów.
Pani doktor jak była wczoraj u nas powiedziała że mama ma coraz bardzie wysuszoną śluzówkę w buzi i kazała znowu podawać 1000 ml soli fizjologiczne, bez glukozy bo mama cukier miała 199. I teraz nie wiem co mam robić sprzeciwić się i nie podawać kroplówek?
Jak zapytałam wczotraj czy nie wiedzi że te kroplówki będą działały ze szkoda dla mamy? powiedziała że "utopienie" pacjenta może mieć miejsce przy podawaniu 5 l płynów i gdy nerki ie pracują. wczoraj nogi były ok
dzis rano były już spuchnięte. Nie śą to balony ale widać wyraźnie opuchlizne (w porównaniu z samymi kośćmi jakie mama miała wczoraj) co dalej robić? Zadzwonię do doktórki i zapytam o tą opuchlizne.
Rano po niespodziance zwlekłam ja pod prysznic. BYła tak wykończona tym kąpaniem...
Jak sobie radzicie z chorymi leżącymi w takich sytuacjach.
Moja Mama leżała jakieś dwa miesiące, w tym czasie kąpałam Ją ale w łóżku, bo nie dawała rady ustać ani nawet usiedzieć w wannie. Najpierw brałam sporo ręczników, żeby w razie czego szybko okryć ( bo momentalnie robił Jej się zimno), podkładałam ceratkę i myłam mokrym ręczniczkiem, unikałam mocnego namydlania, bo w łóżku trudno zmyć pianę po wszystkim oliwkowałam ciało. Najlepiej sprawdzają się kosmetyki dla dzieci, bo nawet jeśli coś zostanie na skórze, nie powinny wywołać podrażnień. Dobrze byłoby też mieć kogoś do pomocy, żeby przytrzymał, pomógł obrócić. Powiem jednak szczerze, że nawet po takim myciu Mama potrafiła być bardzo wyczerpana.
O opuchlinę spytaj lekarza, nie zaszkodzi- lepiej dmuchać na zimne.
Życzę dużo siły. Pozdrawiam.
_________________ "Ludzkość! Jaka ona szlachetna! Jakże chętna do poświęcenia...kogoś innego."
S. King
Witaj , dzisiaj przeczytałam Twoją i Twojej mamy historię. Kasiu nawet nie wiesz jak bardzo Cię podziwiam...jak jesteś silną osobą!!! U mojej mamy zdiagnozowali gruczolakoraka w szczycie pochwy ...niby rokowania sa dobre...ale czuje taką niemoc...lekarze za dużo nam nie mówią a kolejka na głupi tomograf trwa miesiąc...a później opis tomografu 3 tyg, ciekawe kiedy pierwsza radioterapia? Moja mama ma guza wielkości 3x6x4cm...dopiero dzisiaj się dowiedziałam na prywatnej wizycie...wcześniej powiedzieli nam co innego...U mojej mamy to początek choroby nowotworowej...tzn wiemy o chorobie dopiero o 4 lutego..ale chodze i płacze ukradkiem...dzisiaj w gabinecie tez łzy mi poleciały. A to ja powinnam być silniejsza dla mamy...nie udało mi się. Mam nadzieje trafimy na dobrego lekarza , który będzie mame dobrze prowadził.
Tobie Kasiu życze wytrwałości...i jak najwięcej pięknych chwil...ja dopiero teraz zaczęłam doceniać wspólnie wypitą herbatę oraz najdrobniejszy uśmiech na twarzy mojej mamy.
Życze Ci siły, oby Bozia nad Wami czuwała....pomodlę się za Was...ściskam serdecznie...Kasia ze Szczecina...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum