Witam.
Jestem tutaj nowa na forum. Dzisiaj po dwutygodniowym pobycie ze szpitala wyszła moja mama. Chciałabym się czegoś dowiedzieć z karty wypisowej. Oprócz stwierdzenia cukrzycy t.2 rozpoznano Guza szczytu płuca prawego z zajęciem węzłów chłonnych śródpiersia i prawej wnęki.
TK klatki piersiowej:
W szczycie prawym struktura guzowata o wym. 60x63x68 mm, naciekająca osklepek opłucnej, penetrująca w kierunku dołu nadobojczykowego, otaczająca naczynie podobojczykowe, w części dolnej łączy się z górnym biegunem prawej wnęki. Zmiana ta modeluje tchawicę bez istotnego przewężenia a z możliwym naciekaniem na jej ściany. Poza tym miąższ płucny bez widocznej patologii ogniskowej. Niewielkie zgrubienie opłucnej z podopłucnowymi zagęszczeniami o charakterze najpewniej pozapalnym w s. X płuca prawego. Śladowa ilość płynu w prawej jamie opłucnej. Przekroje tchawicy i większych oskrzeli w granicach normy. Tarczyca niepowiększona.
Powiększone węzły chłonne w śródpiersiu przytchawicze po stronie prawej wielkości do 10 mm w osi krótkiej. Nie stwierdza się cech destrukcji kostnej.
Dodam, że moja mama 15 lat temu chorowała na ziarnicę złośliwą i pomyślnie przeszła zabieg przeszczepu szpiku kostnego. I strasznie się boję gorszej powtórki.
kwiatuszek123, witaj na Forum.
Z opisu TK wynika, że jest duży guz naciekający między innymi opłucną i powiększone węzły chłonne
Dlaczego lekarz nie zrobił dalszej diagnostyki, skoro mama była w szpitalu ?
Mama powinna być dalej zdiagnozowana pod kątem tej zmiany w płucu, bo nie wiadomo jakiego typu jest ta zmiana.
Powinna mieć pobrany wycinek do badania histopatologicznego, wtedy będzie pewność jakie rozpocząć leczenie.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Dziękuję za szybką odpowiedź. Mama leżała na oddziale wewnętrznym z powodu cukrzycy. Ma wyznaczoną konsultację z lekarzem z Bystrej na 24.04. Mamy prawdopodobnie dalej nie diagnozowali bo prawdopodobnie musiałby zrobić to lekarz stacjonarny, który "leczył" ją 15 lat temu i chyba się wstydzili. Bardzo się martwię bo do tego ma jeszcze Wzw typuB przez ostatni miesiąc schudła 15 kilogramów i z dnia na dzień niknie w oczach. Psuje jej się wzrok. I jak dla mnie to wszystko za szybko się dzieje. Do tego dodam, ze ma 54 lata. Wiem, że musimy czekać na wizytę ale nawet nie wiem jak oprócz uśmiechu mogę jej pomóc jak jest teraz w domu.
Mamy prawdopodobnie dalej nie diagnozowali bo prawdopodobnie musiałby zrobić to lekarz stacjonarny, który "leczył" ją 15 lat temu i chyba się wstydzili.
Oj, czegoś nie rozumię, przecież mamusia była w szpitalu i co ma do tego lekarz leczący 15 lat wcześniej to przecież szmat czasu
Przecież, na dalszą diagnostykę i tak musi z powrotem wrócić do szpitala.
Moim zdaniem zasadnicze jest pytanie, czy przy WZW B, możliwe jest leczenie.
Czy mamusia jest pod stałą kontrolą onkologa z racji ziarnicy ?
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Mama była pod opieką onkologa przez 7 lat po przeszczepie szpiku kostnego jeździła do Katowic co 3 miesiące na kontrole. później była pod opieką poradni hepatologicznej. Miała 4 letnie leczenie Zefixem, które nie przynosiło efektów. Nad leczeniem interferonem Pani doktor cały czas się zastanawiała bo nie było niepokojących wyników badań. W styczniu tego roku zachorowała na zwykłe przeziębienie konsultowała się z lekarzem rodzinnym i jakoś samo przeszło. Później zaczął się ból barku. Dostała skierowanie do ortopedy. Ortopeda wysłał ją na RTG nic nie stwierdził i zlecił tomografię. Niestety termin miała dopiero w czerwcu ale przyśpieszyliśmy na kwiecień. Po świętach poszła na badania i wszystkie wyniki były w porządku oprócz cukru bo wynosił on nieco ponad 400 no i została w szpitalu. I tam zrobili ponownie badania i tak dowiedzieliśmy się o guzie. Cukier wyrównali dostała insulinę do wstrzykiwania 4 razy dziennie. W moim rodzinnym mieście przy ziarnicy lekarze rozcieli guza i nawet do badania tego nie wysłali o była to dla nich zwykła narośl i moja mama tak z tym przez pewien czas chodziła. Też nie wiem dlaczego nie było żadnej konsultacji z onkologiem lub pulmonologiem.
[ Dodano: 2013-04-19, 21:34 ]
Przesyłam wyniki badań z karty wypisowej ktoś kto ją robił pomylił się w wieku. Proszę o odpowiedź czy mam się szykować na najgorsze.
Mama termin diagnostyki w Bystrej dostała na 13 maja więc postanowiliśmy wysłać ją na dalsze badania do Zabrza. Dzisiaj jest już w domu do wtorku bo ma mieć konsultacje onkologiczną. Lekarze stwierdzili, że w grę wchodzi jedynie terapia zmniejszająca ból. Jestem troszkę przerażona, że nic nie da się zrobić:( przepiszę kartę wypisową i może ktoś mi coś doradzi.
Rozpoznanie
Rak płaskonabłonkowy płuca prawego- guz Pancoasta (C 34,9). Prawostronny zespół Hornera. Cukrzyca E 10. Ziarnica złośliwa w wywiadzie (stan po CHT, RT i autotransplantacji szpiku kostnego w 1998r). Wole guzowate. Przewlekłe wirusowe zapalenie wątroby t. B. Kamica pęcherzyka żółciowego
Bronchofiberoskopia
Prawa struna głosowa zaczerwieniona. Ostroga górna ostra, W ujściu płata górnego prawego białawe wypuklenie- chrząstka?. Pobrano popłuczyny z płata górnego prawego.
Badanie histopatologiczne i cytologiczne Cellulae carcinomatosae planoepitheliales
OB 80
RBC 4,97
WBC17,3
Hgb 19,8 jednostki...
LYMPH 10,3
Htc 41,5
MONO 3,8
Neutro 85,9
Glukoza 121,97
AspAT 21
Blilirubina calk 0,39
Kreatynina 0,66
GFR 94
Na 139
K 4,5
OB 80
RBC 4,97*10³/mm3
WBC17,3 *10³/mm³
Hgb 19,8 g/dl.
LYMPH 10,3 %
Htc 41,5%
MONO 3,8 %
Neutro 85,9%
Glukoza 121,97 mg/dl
AspAT 21 IU/L
Blilirubina calk 0,39
Kreatynina 0,66mg/dl
GFR 94
Na 139mmo/l
K 4,5mmol/
Naprawdę już nic się nie da zrobić i trzeba uwierzyć lekarzom?
Chciałabym wszystkim podziękować za to forum bo chociaż nic nie pisałam to codziennie czytałam Wasze historie,które bardzo nam pomogły.
Nie wiem czy ktoś zagląda na mój wątek ale chciałam podzielić się tym jak u nas przebiega walka i oswajanie się z tym skorupiakiem.
Mama w czerwcu miała 15 naświetlań paliatywnych i już pod koniec miesiąca była w domu. Następnego dnia udaliśmy się do lekarza rodzinnego po skierowanie do hospicjum domowego i już za kilka dni była pani pielęgniarka. Pomoc hospicjum jest nieoceniona. Mama ma obrzęk limfatyczny prawej ręki, z którym z różnym skutkiem boryka się pan masażysta z hospicjum. Niestety przez długi czas lekarze nie mogli opanować bólu, który mamę doprowadzał do płaczu. Nie pomagały nawet duże już dawki sevredolu ( mama brała po 2 tabletki co 4 godziny) później zmieniono na morfinę podskórną do tego miała naklejone plastry tramadol a następnie matrifen do dawki 150 i doraźnie ketonal. Powodowało to, że mama cały dzień spała, bardzo mało jadła przez co mieliśmy problemy z uregulowaniem cukru. Jak patrzyłam jak mama tak cierpi to całkowicie straciłam nadzieję na to, że można opanować ten ból i jakoś go uśmierzyć.
Na szczęście bardzo dobra i troskliwa pani pielęgniarka zasugerowała lekarzowi całkowitą zmianę leczenia i tak inna pani doktor (bo lekarz prowadzący był wtedy na urlopie) przepisała na ten ból (chyba neuropatyczny) amitryptylinę 2 razy dziennie do tego Nimesill, matrifen 150 tak jak był i pyralginę sprint doraźnie oraz doradziła powolne odstawianie morfiny z co 4 godzin na co 5 a teraz podajemy co 8 godzin.
Dzisiaj po ponad 2 tygodniach takiego leczenia przeciwbólowego( już bez Nimesillu) mama zaczyna chodzić po mieszkaniu, żartować, spać w nocy a nie w dzień i nie narzeka na ból. W piątek byliśmy na TK w środę mamy mieć wynik a w czwartek wizytę w Centrum Onkologicznym w Gliwicach.
Teraz wiem, ze osoby, które mówią, że nie może tak bardzo boleć choroba nowotworowa bo są na to leki mają całkowitą rację. Nie wiemy na jak długo to pomoże ale 2 tygodnie bez bólu przy kilkomiesięcznych męczarniach to dla mojej mamy i dla nas duży sukces i z tego trzeba się cieszyć i jak najlepiej wykorzystać ten czas:)
Niestety przez długi czas lekarze nie mogli opanować bólu, który mamę doprowadzał do płaczu.
Bardzo mi przykro, że mama tak długo cierpiała.
Dobrze, że się dało opanować ból, choć sporo czasu to trwało.
Mam nadzieję, że w razie pojawienia się na nowo silnych dolegliwości bólowych, opiece hospicyjnej uda się szybko zareagować.
Pamiętajcie, aby zgłaszać im wszelkie niepokojące zmiany, nawet takie które Wam wydają się błahe.
kwiatuszek123 napisał/a:
Teraz wiem, ze osoby, które mówią, że nie może tak bardzo boleć choroba nowotworowa bo są na to leki mają całkowitą rację.
Tak, to prawda, ale czasem niestety różnie z tym bywa, choć to niedopuszczalne.
Dzisiaj z siostrą odebrałyśmy opis Tk mojej mamy. Wiemy, że niestety choroba postępuje ale może ktoś tutaj na forum da nam jakieś praktyczne wskazówki jak ewentualnie postępować. Mama raczej nie zostanie zakwalifikowana na dalszą radioterapię tak nam powiedział dzisiaj lekarz z hospicjum bo akurat mieliśmy wizytę, oprócz tego powiedział, że jest źle i wypisał recepty.
Opis TK KLP:
Badanie wykonano przeglądowo - brak możliwości uzyskania dostępu żylnego.
Zmiana guzowata w szczycie prawym obecnie o wymiarach 80x85x100 mm uciska przełyk i tchawicę, niszczy struktury kostne: trzon Th1 po stronie prawej oraz tylni odcinek pierwszego prawego żebra. Cechy ucisku przełyku i tchawicy. W miąższu płucnym przylegającym do masy guza widoczne nieregularne zagęszczenia-naciekowe lub nieodmowe z ucisku.
Płyn w obu jamach opłucnych po stronie prawej gr. 9 mm, po lewej 30 mm z podopłucnowymi zagęszczeniami w miąższu płata dolnego PL. Niewielka ilość płynu w worku osierdziowym.
Zmiany węzłowe w śródpiersiu przytchawicze po stronie prawej do 10 mm w osi krótkiej.
Nadnercza prawidłowe.
W porównaniu z opisem badania poprzedniego z dn. 15.04.2013 progresja.
Kwiatuszek123, jak rozumiem, Twoja mama nie została wcześnie zakwalifikowana do chemioterapii (albo ja coś przegapiłem, przepraszam).
Zmiana opisana w CT zapewne powoduje szereg objawów ubocznych, a zatem jest to w gestii onkologa czy zdecyduje się na naświetlania paliatywne. Skoro w opłucnej oraz osierdziu gromadzi się płyn (i może powodować duszności), to warto zastanowić się nad jego odsączeniem, bądź podaniem leków (diuretyków, sterydów, czy antybiotyków), aby złagodzić nieco objawy. Jeśli duszności pojawiają się od jakiegoś czasu, to zapewne lekarz z hospicjum włączył już inne leki.
Zdajesz sobie zapewne sprawę, że choroba jest zaawansowana, więc (moim zdaniem) należy skupić się przede wszystkim na leczeniu objawowym.
Dzisiaj byliśmy u onkologa i już jakiekolwiek " leczenie" nie ma sensu bo może wywołać więcej efektów ubocznych niż przynieść korzyści. Zdaję sobie sprawę ze stanu zdrowia mojej mamy i dzisiejsze informacje od lekarza wcale mnie nie zdziwiły aczkolwiek ziarenko nadziei jest zawsze. Jestem dumna z mojej mamy,że tak dzielnie przyjęła tą wiadomość bo do dzisiaj miała nadzieję, że wytną jej tego "dziada"
Mama od kilku dni przyjmuje steryd dexaven 4mg raz dziennie i duszności ustąpiły. Niestety troszkę boję się tego co może być dalej ale mam nadzieję, że jakoś damy radę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum