Witam, chciałbym się z państwem podzielić dla mnie bardzo smutną wiadomością otóż w środę zmarła moja mama w wieku 56 lat miała raka piersi z przerzutami była "leczona" radioterapią i chemio terapią pisząc tego posta jestem w stanie osłabiania psychicznego dlatego proszę o wyrozumiałość gdyby to co pisze było trochę ze sobą nie spójne. Otóż drodzy państwo nie jest mi obcy los drugiego człowieka dla tego postanowiłem się tu zarejestrować i opowiedzieć historię walki mojej mamy z rakiem. Otóż mama zmagała się z ta chorobą 7 lat najpierw wykryto u niej guza pierwsi jak się później okazało po dokładniejszym zdiagnozowaniu był to guz rakowy jeden na drugim dosłownie najpierw miała robioną radioterapię a następnie operację w której wycięto jednego guza później drugiego zostały jej również wycięte węzły chłonne z prawej strony po czym zostały jej przypisane leki i została wypisana do domu. Starłem się mamę namówić na leczenie metodami nie konwencjonalnymi ale nie zdołałem jej przekonać do tego.Uważam że człowiek będąc w stanie tak poważnej choroby powinien próbować w miarę rozsądku i sił wszystkiego co jest tylko dostępne chciałem jakoś pomóc wierzyłem że jeśli od razu zaczniemy stosować jakąś wybraną metodę uda się zachować ją znacznie dłużej przy życiu. Niestety moja mama nie dała szansy takim nie stosowanym w medycynie konwencjonalnej zabiegom dlatego musiałem odpuścić jakieś 5 miesięcy temu moja mam znacznie gorzej zaczęła się czuć po wizycie u lekarzy i zdiagnozowaniu wykryto u niej nawrót nowotworu z przerzutami na cały organizm moja mama potraktowała to jak wyrok śmierci zgodziła się na zastosowanie od razu chemii przeszła przez osiem cykli podano jej najsilniejszą czerwoną mówiłem mamie że po tym nie wróci do zdrowia i niestety miałem rację choć łudziłem się że jestem w błędzie po powrocie do domu była wyniszczona chemią a nowotwór dokańczał dzieło zniszczenia w ciągu kilku dni nie mogła chodzić a po trzech tygodniach nawet siedzieć dnia którego zmarła nie przyjmowała płynów a od godziny 14.00 nie było z nią kontaktu była podtrzymywana przy życiu przez koncentrator tlenu nie mogła samodzielnie oddychać na miejscu przy niej było moje rodzeństwo i tata
podszedłem do jej łóżka a widok był najgorszym jakiego doświadczyłem w całym moim życiu zobaczyłem z trudem oddychającą moją mamę z maską tlenową na twarzy i wzrokiem który rozjeżdżał się na wszystkie kierunki kompletnie za nie mówiłem stałem przy jej łóżku trzymając ją za rękę chciałem coś powiedzieć ale nie wiedziałem co nie byłem w stanie nic z siebie wykrztusić choć widziałem co się dzieje nie wierzyłem w to co widzę. Na sam koniec mama zdołała jeszcze podać nam wszystkim rękę i uścisnąć czułem się kompletnie bezradny jej spojrzenie spotkało się z moim nie wiem czy jeszcze mnie widziała i rozpoznawała ale wiem że nigdy tego nie za pomnę do końca swojego życia. Mogłem tylko patrzeć jak umiera zmarła o godzinie 18.15 Bardzo ją kochaliśmy a ona nas ciężko się z tym pogodzić była najlepszą mamą jaką sobie można wymarzyć była nie zwykle wrażliwą czułą dobrą kobietą o wielkim sercu . Nie jestem żadnym ekspertem a ni autorytetem w tych tematach ale jeżeli widzicie sens w leczeniu waszej bliskiej osoby innymi metodami niż te którymi "leczą" lekarze nie rezygnujcie z nich jeżeli tylko osoba chorująca wyraża wolę takiego leczenia. Pamiętajcie chemia nie leczy przyspiesza nieuniknione. Dziękuje za uwagę i życzę każdemu komu nowotwór zabrał bliska osobę ukojenia. Ja jestem z wami.
Bart niezwykle wzruszajacy ten Twoj post. Lezka mi poleciala, bo i mi wspomnienia wrocily. Tez stracilem Mame. I powiem Ci tak - myslisz sobie teraz, ze pewnie gdybys przekonal Mame to jeszcze by zyla, moze tydzien, moze miesiac dluzej. Zarzucasz sobie/Jej, ze nie sprowaliscie.
Moja Mama dostala wyrok bez szans na wyleczenie (sama o tym nie wiedziala). Jednoczesnie moj Ojciec tez nie przyjal do wiadomosci tego wyroku i faszerowalismy Mame wieloma rzeczami, o ktorych dowiedzial sie od swoich kolegow znachorow. Moja Mama wierzyla, ze to Jej pomaga. Zakladala wiec na glowe chuste, pod ktora byla pocieta kapusta. Pila kapsaicyne, jadla jakies pestki, Ojciec zamawial ze sklepu w Warszawie jakis plyn, juz duzo pozapominalem.
Duzo to nie zmienilo, u Ciebie byloby to samo. Pewne rodzaje raka sa wyrokiem i zadne konwencjonalne i niekonwencjonalne metody tego nie zmienia.
Trzymaj sie mocno, wiem co czujesz.
Dziękuje za słowa otuchy jest mi naprawdę ciężko. Nie wiem na ile te metody są skuteczne ale nie wierzę w dobre intencje lekarzy uważam że nie mają interesu by pomagać ludziom inaczej byli by otwarci na wszelkie metody leczenia a jedyne co robią to ignorują wszystko czego nie nauczono ich na studiach. Tak myślę.
Ja tez mam swoja opinie o lekarzach i calym systemie pomocy. Ale nie mozna uogolniac, bo tutaj na forum sa tez lekarze i sa to zapewne bardzo szlachetni ludzie. Samo to ze pomagaja bezinteresownie wiele mowi. Nie mozna wrzucac wszystkich do jednego worka.
Mnie jako syna zostawiono z tym wszystkim samego, skonczylo sie tym ze z dnia na dzien stan mojej MAmy sie pogorszyl diametralnie, nikt mi nie podpowiedzial co robic dalej. Wizyte kontrolna miala oddalona o 4 miesiace, co przy guzie mozgu glejaku IV stopnia jest absurdem. Nikt nie podpowiadal, minelo prawie 3 lata, a ja caly czas sie obwiniam, ze nie zrobilem, co bylo trzeba. Nie znalem tego forum, na pewno by pomoglo na tyle, ze wiedzialbym co robic, zeby moja Mama tak nie cierpiala w ostatnich dniach zycia.
Trzymaj sie chlopaku.
Skoro ci lekarze są tacy szlachetni dlaczego nie rozmawiają z takimi jak my ? zwykłymi szarymi ludźmi dlaczego nie zabierają głosu dlaczego nie bronią swojego honoru? i dlaczego uważają że medycyna nie konwencjonalna/naturalna jest nie skuteczna? prowadzili jakieś badania? mają jakieś informacje na ten temat? Nie mają czasu na rozmowę ? a może nie rozmawiają z ludźmi bez wykształcenia medycznego? Jeżeli lekarze są uczciwi niech powiedzą ludziom jak chemoterapia czy radioterapia ma pomóc w leczeniu raka? bo ja w to nie wierzę jak nie mówią o tych sprawach to znaczy że mają coś do ukrycia. Moja mama powiedziała przed śmiercią mojej młodszej siostrze aby w razie genetycznej skłonności do tej choroby żeby nie "leczyła" się tymi metodami co ona. Moja matka po szpitalu wróciła do domu o kulach bez woli do życia z wyniszczonym organizmem i nowotworem który według karty medycznej atakował niemal każdy organ w jej ciele. Nawet pan musi przyznać racje że to nie jest leczenie. Pewnie powie pan że na raka nie ma lekarstwa ok to po co do tego niszczyć organizm pacjenta truciznami? Dlaczego nie wzmacniają go preparatami które mają takie właściwości?i i skąd to założenie że to nic by nie dało?
Rozumiem Twoje rozgoryczenie i ból. Nie mniej jednak uważam, że nie myślisz teraz trzeźwo. Chemioterapia i radioterapia jakkolwiek obciążające by nie były, nadal są najlepszymi metodami. Ja w to wierzę. Mimo że to niszczące leczenie. Co Ci daje taką wiarę w leczenie niekonwencjonalne? Czym się trzeba kierować w ocenie skuteczności leczenia? Czy nie badaniami naukowymi i statystyką?
Argument, że wiele osób po chemioterapii i radioterapii zmarło, to żaden argument. Oczywiście tak samo można powiedzieć, że 100% ludzi, kiedykolwiek pijących wodę, zmarło.
Ostatecznie zawsze jest to kwestia wiary - w osiągnięcia nauki lub w metody znachorów, suplementy diety i zioła. Ja nie wierzę w cudowną moc tych drugich. Chociaż zdecydowanie wierzę, że jak najbardziej mają znaczenie i warto się wspierać wszystkim, może z wyjątkiem magicznych różdżek.
Przykładowo wierzę, że ograniczenie stresu i odpowiedni tryb życia ma znaczenie w walce z rakiem, ale gdy już stan będzie zaawansowany, to absolutnie nie można wierzyć, że takie metody wystarczą i wyleczą.
Bart91,
Bardzo Ci współczuję z powodu śmierci mamy, większość z nas na forum straciła kogoś bardzo bliskiego i wszyscy Cię rozumiemy ale jako moderator informuję, że jest to forum onkologiczne, które opiera się na medycynie akademickiej, więc wszelkie metody niekonwencjonalne nas nie interesują bo nie ma żadnych badań naukowych żeby któraś z metod niekonwencjonalnych wyleczyła z raka albo chociażby przedłużyła życie choremu z chorobą nowotworową.
Za to są medyczne opracowania, są potwierdzenia naukowe, są badania kliniczne które potwierdzają, że chemioterapia/radioterapia potrafi wyleczyć z raka więc proszę nie zaprzeczać tym teorią.
Owszem jeżeli choroba jest mocno zaawansowana, pacjent ma IV stopień zaawansowania choroby, rak rozsiał się po całym organizmie, został późno wykryty nie zawsze a właściwie rzadko da się uratować pacjenta i tego nie przeczę.
Rozumiem Twój ból, Twoje rozgoryczenie ale proszę nie negować na naszym forum metod akademickich leczenia raka, proszę nie krytykować lekarzy bo to niezgodne z Regulaminem forum. Mamy swoje zasady a Ty rejestrując się tutaj zaakceptowałeś Regulamin forum więc proszę trzymać się zasad forum.
Z całym szacunkiem ale żaden regulamin nie będzie dyktował mi co mam myśleć i mówić jestem po przeciwnej stronie barykady zamierzam mówić prawdę wszędzie gdzie jest to tylko dozwolone nie przekonała mnie pani do swoich "racji" byle jakie badania potwierdzające "skuteczność" standardowych metod leczenia raka można zawsze znaleźć w internecie można też znaleźć statystyki "wyleczalności" na żenująco niskim poziomie. Również można znaleźć wypowiedzi lekarzy którzy sami zakwestionowali te metody "leczenia". Jeżeli to forum działa na zasadzie poprawności politycznej to rzeczywiście nie mam tu czego szukać. Moją intencją nie jest zrobienie komukolwiek krzywdy poprzez odradzanie leczenia metodami konwencjonalnymi tylko wskazanie alternatywy bo być może te nie przebadane metody mogą przynajmniej przedłużyć życie naszej bliskiej osobie lub tylko ulżyć w dolegliwościach. Ale czy nie warto było by spróbować ?
Bart współczuję Ci.
Oboje rodzice zmarli na raka.
Ojciec o chorobie dowiedział się gdy miał 51 lat.
Miał jeszcze siłę i stać go było praktycznie na wszystko.
Próbowaliśmy wszelkich dostępnych metod i "wynalazków" , łącznie z cudotwórcami i uzdrowicielami.
To, że gdzieś ktoś coś powiedział, napisał, a kto inny przeczytał to nie znaczy,że tak jest.
Ludzie np.biorą chemię i idą do cudotwórcy.
Stan się poprawia i chory ogłasza wszem i wobec, że został uzdrowiony.
Po paru miesiącach czy latach umiera i już nikt głośno o tym nie mówi.
A ta chwilowa poprawa była zapewne wynikiem chemii, a nie działaniem uzdrowiciela.
Alternatywne leczenie może poprawić stan psychiczny chorego.
Dostaje nadzieję, czas od drugiego człowieka.
Ale nie ma dowodów naukowych, które by to potwierdzało.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Jeszcze raz dziękuje za wsparcie. Ale próbował pan wszystkiego może mieć pan czyste sumienie że zrobił pan wszystko co w swojej mocy by pomóc swojemu tacie ja tego nie mogę powiedzieć o o swojej mamie. Ale nie zastanawiało pana dlaczego nie ma dowodów naukowych ? Dlaczego żaden lekarz za zgodą pacjenta i jego rodziny nie przypisze żadnych preparatów które nie są w repertuarze standardowych leków na raka? Tak jak zrobiono badania "skuteczności" chemii w walce z rakiem takiego albo rzetelniejszego chcę w stosunku do tych preparatów. Wtedy gdy wynik będzie negatywny przyjdę tu z pokorą . Wiem jak wyglądała moja mama przed chemią i wiem jak po chemii i mam ku temu wszelkie podstawy by kwestionować lekarzy i ich metody leczenia.
Tak jak zrobiono badania "skuteczności" chemii w walce z rakiem takiego albo rzetelniejszego chcę w stosunku do tych preparatów.
Zatem trzeba postulować przeprowadzenie tego typu badań.
Tylko w odpowiednim miejscu, czyli u specjalistów od med.niekonwencjonalnej.
Lekarze/naukowcy zajmujący się medycyną konwencjonalną przeprowadzają wieloletnie, złożone z różnych faz badania kliniczne.
Czyli, jak sama nazwa wskazuje, badaniami nad substancjami niekonwencjonalnymi powinni się zająć ludzie propagujący ten sposób postępowania.
Co chwilę cudowne środki ogłaszane są jako lek na raka, ale po ich sprawdzeniu okazuje się, że nie są skuteczne.
Nie rób sobie wyrzutów. W tak ciężkiej chorobie nie ma mądrych.
Tak szczerze, od serca to polecam Ci znaleźć psychologa i przepracować ten temat.
Bo jak skończy się dyskusja na tym forum, to w Tobie to zostanie i będzie się odzywać.
To nie Twoja wina, że Mama zmarła.
Nie wiem czy słyszałeś , a pewnie tak,że wielcy tego świata też umierają na raka, chociażby mogli polecieć nawet na księżyc , żeby tylko wyzdrowieć.
I zapewne chwytają się wszystkiego a finał jest smutny.
[ Dodano: 2018-01-06, 13:57 ]
Cytat:
Starłem się mamę namówić na leczenie metodami nie konwencjonalnymi ale nie zdołałem jej przekonać do tego.
Czyli próbowałeś . Zrobiłeś wszystko co trzeba.
Po co się biczujesz teraz?
Mama miała prawo sama podjąć decyzję i nie nam osądzać czy to była dobra decyzja.
P.s
Nie jestem pan. Tu jesteśmy na TY
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Ale nie zastanawiało pana dlaczego nie ma dowodów naukowych ? Dlaczego żaden lekarz za zgodą pacjenta i jego rodziny nie przypisze żadnych preparatów które nie są w repertuarze standardowych leków na raka?
Nie jest zadaniem lekarza ani poważnych naukowców testowanie medalionów i uzdrowicielskich metod.
Moja babcia zmarła na raka, w renomowanym polskim centrum onkologii. To ma być dla mnie dowód na nieskuteczność chemii/radioterapii? A to, że stan rak był zaawansowany w momencie rozpoznania, to co, nieważne?
Każdy niech się leczy dowolnymi metodami i wspomaga jak chce. Ale wiara w to, że tak ciężkie przypadki uleczy metoda alternatywna ziamiast konwencjonalnej, jest mocno naiwna, a rozprzestrzenianie takiej wiary nawet szkodliwe.
Z całym szacunkiem ale żaden regulamin nie będzie dyktował mi co mam myśleć i mówić jestem po przeciwnej stronie barykady
Masz prawo leczyć siebie i swoją rodzinę czym tylko chcesz, to jest tylko Twój/Wasz wybór ale tutaj na forum panują jakieś prawne zasady i należy się do nich stosować
"Forum propaguje WYŁĄCZNIE konwencjonalne leczenie onkologiczne "
Oczywiście, że masz prawo myślec i robić co chcesz, Twój wybór/Twoja wola ale musisz propagowac swoje metody leczenia i nakłaniania ludzi do stosowania metod niekonwencjonalnych w innym miejscu niż nasze forum. My tutaj leczymy się chemioterapią/radioterapią, to co medycyna akademicka proponuje, co jest zbadane, co ma potwierdzenia w badaniach i proszę uszanować nasze zasady leczenia.
Bart91 napisał/a:
byle jakie badania potwierdzające "skuteczność" standardowych metod leczenia raka można zawsze znaleźć w internecie można też znaleźć statystyki "wyleczalności" na żenująco niskim poziomie. R
Jeśli to jest żenujące dla pana, czyli ogólnie medycyna jest dla pana żenująca i ma pan prawo tak uważać, to ponownie pana wybór i oby pan nigdy nie stawał przed dylematem czy ma pan czy pana rodzina leczyć się u lekarza czy szamana, czy lepiej antybiotykiem/chemioterapia a może pestkami moreli czy witaminą C, oby nigdy do tego nie doszło.
Bart91 napisał/a:
być może te nie przebadane metody mogą przynajmniej przedłużyć życie naszej bliskiej osobie lub tylko ulżyć w dolegliwościach.
Zapewniam Cię, że wiele osób i zapewne na tym forum również po cichu próbuje różnych dodatkowych metod (zresztą niektóre w Twoim wątku to oficjalnie Ci napisały) i nikt z tych osób nie przedłużył życia, nie ulżył w cierpieniu. Masz prawo mieć swoje teorie ale wybacz nie na tym forum.
Marcin01 napisał/a:
Nie jest zadaniem lekarza ani poważnych naukowców testowanie medalionów i uzdrowicielskich metod.
Dokładnie tak.
Marcin01 napisał/a:
Ale wiara w to, że tak ciężkie przypadki uleczy metoda alternatywna ziamiast konwencjonalnej, jest mocno naiwna, a rozprzestrzenianie takiej wiary nawet szkodliwe.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum