Mama zakończyła naświetlania okolic miednicy miesiąc temu, na szczęście dobrze to zniosła (nie licząc tylko troche uciążliwych biegunek). Teraz ma naświetlaną blizne po wznowie raka piersi.
Dostała też anastrozol jako hormonoterapię. Niestety od 2 tygodni czasem boli ją w okolicach brzucha i uciska w miejscu tych powiekszonych węzłów. Onkolog zrobił mamie USG dopochwowe i stwierdził że nie widzi nic niepokojącego i określił że węzły wygladają na mniejsze niż to wyszło w TK w czerwcu. No ale że oczywiście USG aż takim bardzo dokładnym badaniem nie jest. Chcieliśmy wobec tego zrobić jeszcze TK lub inne jakieś dokładniejsze badanie ale onkolog stwierdził że nie ma takiej potzreby bo nic takiego sie nie dzieje. Że skierowanie na to badanie da w listopadzie lub grudniu. Ale mame dalej cos tam ciśnie. Onkolog, który równoczesnie jest też radiologiem powiedział ze to też może być działanie radioterapii, Ale z kolei pani radiolog która opiekuje sie mama w czasie naświetlan mówi że to za dużo czasu minęło po naświetlaniach brzucha żeby teraz były takie dolegliwośći... I co tu robić.? Zrobic jednak ten tomograf? Jak tu wogóle przekonac się co z tymi podejrzanymi węzłami? Czy robi się np biopsje w takich przypadkach? Bo na czerwcowym tomografie nikt z lekarzy nie był w stanie okreslić czy te powiększone węzły to napewno komórki nowotworowe czy nie.
Proszę o pomoc.
Witam,
Mama jest 2,5 roku po diagnozie. Czuje się dobrze. Chodzi na kontrole, ale jedno mnie zastanawia: od czasu operacji wycięcia macicy z przydatkami czyli od grudnia 2013r nie miała nigdy zleconej kontrolnej cytologii. Lekarz mówi, że nie jest to konieczne. Czy to prawda? Coś mi się to nie podoba... Wolę dmuchać na zimne, bo po odejściu Taty (rak płuc) została mi tylko ona
Jeżeli nie jesteś pewna można zasięgnąć opinii innego lekarza w tej kwestii. Niestety lekarze są podzieleni w niektórych kwestiach i jeśli czujesz że coś nie tak można spróbować u innego lekarza.
Niestety chyba zaczęło się coś dziać. Nie mam niestety jeszcze żadnych wyników do wklejenia ale muszę to z siebie wyrzucić- moje obawy i strach, znowu..
Mama jest ogólnie w stanie dobrym, jest samodzielna, mieszka sama i rak poszedł trochę w zapomnienie, choć nie do końca bo od dawna mamę co jakiś czas boli ten brzuch zwłaszcza w okolicach nieusunietych węzłów,ale lekarz na usg nic niepokojącego niegdy nie widzi i twierdził zawsze,.że gdyby było to najgorsze to już stan mamy byłby dawno dużo gorszy.
Ostatnio miała kontrolne usg piersi ( wyszlo ok ) i przy okazji wyszedł powiekszony węzeł chłonny szyjny. Mama dostała skierowanie na biopsje cienkoiglową, wynik będzie tuż przed świętami. W między czasie zrobiła też rtg płuc i wyszło w porzadku. Od czasu sprawy z węzłem mama czuje się fatalnie: ból brzucha się nasilił (ból praktycznie znika przy chodzeniu lub w.odpowiedniej pozycji leżącej) , jest jej niedobrze (z drugiej strony cierpi na refluks), mówi, że okolica po wyciętej piersi jest dziwnie tkliwa itd. Ogólnie mama jest osobą bardzo znerwicowaną po tych wszystkich przejściach więc ja jej tłumacze, że to pewnie wszystko od stresu, a węzeł powiekszony jest być może od tego że pare miesięcy temu bolało ją dość długo ucho i szczęka przy gryzieniu (nie chciała jednak słyszeć o lekarzu wtedy). Wiem też jednak, że te wszystkie objawy mogą równie dobrze świadczyć o nawrocie choroby :(
Nie wiem czego oczekuję pisząc to wszystko skoro jeszcze nic nie wiadomo.. może jakiegoś pocieszenia. Najbardziej przeraża mnie to, że jeśli okaże się to najgorsze to mama po takiej ilości chemii i naświetlania ma chyba bardzo małe możliwości "leczenia",nie mówiąc już o zerowej wierze u niej, że leczenie cokolwiek da. Przeraża mnie też to, że ja nie mogę jej za bardzo pomóc bo jestem w 8 miesiącu zagrożonej ciąży, a moja siostra ma pracę od rana do wieczora i małe dziecko .. poza tym jesteśmy sami :( Wiem jak wygląda opieka nad chorą osobą i ile wymaga wysiłku bo 2lata temu odchodził mój tata..
Celino, bardzo przeżywasz chorobę swojej mamy, co jest zrozumiałe, ale staraj się zachować spokój. Podejrzewasz, że dzieje się coś złego, ona też obawia się nawrotu choroby. Nie wmawiaj jej, że to od stresu, zapewnij ją natomiast, że cokolwiek by się działo, będziesz przy niej. Pokaż, że panujesz nad sytuacją. Poważnie chorzy rodzice martwią się o los swoich dzieci. Nie płacz przy niej i nie panikuj, bo to dostarczy jej dodatkowych cierpień. Przede wszystkim zróbcie badania: rezonans, tomograf, może PET. To wiele wyjaśni. Uważaj na siebie, na swoje zdrowie. Niech ktoś Ci pomoże. Jeżeli nie siostra, to może znajomi, sąsiedzi. Z własnego doświadczenia wiem, że w tak trudnych sytuacjach ludzie chętnie pomagają. Pozdrawiam i życzę dobrych wyników badań:)
Alicjo, bardzo dziękuję, że się odezwałaś. Staram się zachować względny spokój i przy mamie nie panikuję i nie płaczę i też nadmiernie nie wmawiać, że to napewno stres bo wiem jak to może być też dla niej denerwujące.
Piszesz, żeby ją zapewnić, że będę przy niej.. i to jest to sedno tak naprawdę mojej i mamy chyba też rozpaczy. Ja właśnie nie mam pojęcia jak to zorganizować żeby czuła się zaopiekowana :( Nie mogę jej towarzyszyć w bieganiu po lekarzach (dobija mnie to), siedzi sama w mieszkaniu i rozmyśla... siostra była u niej w piątek, a ja kontaktuje się tylko przez telefon.
W przypadku złego scenariusza : nie wyobrażam sobie opieki nad nią a po chorobie taty wiem jak to wygląda. Musi być osoba w domu która nie ma innych spraw i obowiązków i jest do dyspozycji chorego nie mówiąc o tym, że trzeba razem mieszkać. Myślę, że mama tego się najbardziej boi - że my jako rodzina nie będziemy mogli się nią opiekować: ((( a ja gorączkowo myślę nad rozwiazaniem...
W kwestii opieki nie będę umiała nic Ci poradzić. Najlepiej, żeby odezwał się do Ciebie ktoś, kto był w podobnej sytuacji. Albo przejrzyj posty o opiece paliatywnej, bo jeżeli z Twoją mamą dzieje się coś złego, to obejmą ją leczeniem paliatywnym. Mimo wszystko nie zakładaj jeszcze najgorszego scenariusza, może wyniki nie będą takie złe.
Porozmawiaj z siostrą, może ona coś wymyśli. Albo siądźcie razem z mamą i wspólnie spróbujcie znaleźć rozwiązanie. Ale to dopiero, kiedy wypowiedzą się lekarze.
Pozdrawiam:) i odezwij się, jak już będą wyniki.
Wiem, jeszcze nie ma wyników więc szansa na pozytywną wersję zdarzeń. Przepraszam, za te wynurzenia, wiem, że bardziej nadają się do działu psychologicznego, ale już nie chciałam nowego wątku zakładać. Moja mama niestety wydała już na siebie wyrok,twierdzi, że już wie że to uogólniona choroba nowotworowa i złości się jak próbuje mówić coś innego Owszem, ten brzuch dawał znać co jakiś czas od dawna ale teraz dziwnym zabiegiem okoliczności ucisk w brzuchu bardzo się nasilił, poza tym okolice węzła szyjnego po biopsji też już ja bolą, do tego doszło uczucie rozbicia i "palenia" twarzy ... Ja myślę że to ma podłoże bardziej nerwicowe bo czy jest możliwe aż taki szybki rozwój objawów nowotorowych skoro tydzień temu jeszcze przed badaniem usg było ok??
Tak szybki rozwój objawów nowotworowych nie jest możliwy, ale trzeba też zauważyć, że badanie USG nie jest aż tak precyzyjnym badaniem, dużo zależy od wiedzy i doświadczenia lekarza, który je przeprowadza, jedni coś widzą na ekranie, a drudzy nie. Na pewno jest za wcześnie aby stwierdzić, że to wznowa choroby nowotworowej, w końcu minęło trochę czasu, a przecież z każdym rokiem ryzyko wznowy jednak spada. Ja miałam wszystkie objawy raka, a jestem w grupie dużego zagrożenia po rodzicach i dziadkach, i lekarka I kontaktu w zasadzie przesądziła, że to objawy nowotworowe, a okazało się że to borelioza, która bardzo silnie zaatakowała organizm. Tak więc Twoja mama może po prostu cierpieć na inne dolegliwości. Wytłumacz Mamie, że to właśnie stres może spowodować zaostrzenie wszystkich objawów, a nawet wznowę nowotworu. Choć wiem, że to się łatwo mówi, ale jak się nie martwić. Ściskam Cię serdecznie.
Dziękuję Wam za odpowiedzi. Tak bym chciała, żeby to był tylko stres... ale mnie martwi to, że mama ciągle teraz narzeka na ból w brzuchu, taki rozrywająco - uciskowy. Bierze debridat (kiedyś jej lekarz rodzinny przepisał) i ibuprom ale to tak średnio pomaga. Z jakiegoś powodu ją boli ..
Witam, dziś mama dostała wynik biopsji cienkoigłowej. Niestety wynik jest niejednoznaczny i po świętach ma mieć biopsje gruboigłową. Czy z tego wyniku nie da się czegokolwiek przewidzieć?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2016-12-22, 14:04 ] Załączając wyniki badań, karty wypisowe ze szpitala itp., proszę usuwać dane lekarzy.
Dziękuję za zamazanie danych lekarza i przepraszam za niedopatrzenie.
Dziś mama miała biopsje gruboiglową. Wynik niestety dopiero za 2tygodnie. Nie rozumiem czemu od razu nie zalecają gruboigłowej skoro cienkoiglowa jest chyba dość często zawodna. Czekanie na wynik dodatkowo się wydłuża :(
Mama czuje się trochę lepiej,tzn. objawy ze strony brzucha w dużej mierze ustąpiły. Przyplątała się za to infekcja chyba krtani bo mama pokaszluje i ma stan podgorączkowy. Czy to może mieć związek z węzłem? Lekarz robiący biopsje wykazał się zerową empatią bo w ogóle nie bierze pod uwagę tego, że to nie niekoniecznie musi być przerzut tylko zastanawia się czy ten węzeł jest od piersi czy od macicy: ( nie rozumiem jak można tak mówić do pacjenta jak jeszcze nie ma wyników histopatologicznych :((
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum