Witam,
Po wizycie u laryngologa dalej nie wiemy dlaczego węzeł jest powiększony ;( Laryngolog stwierdził, że nic nie widzi ani w uszach ani w gardle, i że mu się ten węzeł nie podoba. Czy mimo dobrego wyniku biopsji gruboigłowej może się jednak okazać, że to przerzut? Podobno tylko wycięcie węzła w całości i zbadanie daje całkowitą pewność. Ale w tym przypadku nie wiem czy w ogóle wycięcie w takiej lokalizacji jest możliwe ze względu na bliskość dużych naczyń.
Mama w czasie świąt złapała jeszcze infekcję, miała stan podgorączkowy i kaszel, dostała antybiotyk, który pomógł ale chyba nie do końca bo nadal odczuwa lekkie pobolewanie w okolicy węzła, które promieniuje w stronę ucha i też w stronę ramienia. Odksztusza ciągle wydzielinę. Nie wiem do kogo się teraz udać?? Rtg klatki piersiowej było ok, ale może trzeba zrobić tomograf ?
Czy mimo dobrego wyniku biopsji gruboigłowej może się jednak okazać, że to przerzut? Podobno tylko wycięcie węzła w całości i zbadanie daje całkowitą pewność.
Jest to na pewno znacznie mniej prawdopodobne niż w przypadku biopsji cienkoigłowej,
ale jednak wydaje się to być przynajmniej nie wykluczone w sposób całkowicie pewien:
powiększony nowotworowo węzeł może mieć komórki nowotworowe nie w całej swojej objętości,
niewykluczone więc, że fragmenty pobrane w biopsji gruboigłowej będą od nich wolne.
Porównaj także (w odniesieniu do biopsji cienkoigłowej) ten post.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Richelieu dziękuję za odpowiedź. Problem w tym że onkolog uznał wynik za wiarygodny i ma w nosie dalszą diagnostykę węzła:( Laryngolog u którego mama była kazał jej się zgłosić na klinikę laryngologii gdzie być może daliby radę go wyciąć ale terminy są na kwiecień. Podobno zielona karta onkologiczna przyspiesza proces diagnostyczny ale podobno specjalista nie może jej wydać skoro wynik jest ok, tylko ewentualnie lekarz rodzinny jeśli ma jakieś podejrzenia.. to trochę paranoja bo przecież mama jest pacjentem onkologicznym od lat i powinna mieć szybszą drogę bez takich ceregieli. Nie wiemy co mamy dalej robić:( czy zrobienie tomografii coś by wniosło
? Jeśli tak to od kogo się takiego badania domagać? Mama znów się nakręca b.negatywnie
Może lekarz dałby mamie skierowanie na badanie PET? To badanie skanuje (nie wiem, czy to odpowiednie słowo) cały organizm. Tam gdzie jest skupisko komórek nowotworowych następuje większy wychwyt glukozy i te miejsca na monitorze intensywnie świecą. Tylko problem w tym, że świecą również zmiany zapalne i też nie jest to 100-procentowa diagnoza. Co do karty onkologicznej, załatw ją jak najszybciej. Myślę, że lekarz rodzinny nie będzie robił problemów. Moim zdaniem, zważywszy na historię choroby Twojej mamy, lekarz ma prawo podejrzewać, że zaobserwowana zmiana może mieć charakter złośliwy. Ostatnio, jak byłam w CO w Warszawie (z karta onkologiczną) zaproponowano mi termin operacji za 2 tygodnie od wizyty. Podobnie jest z badaniami (tomograf, rezonans). Z kartą zrobisz je szybciej. Jeśli masz zastrzeżenia co do postępowania onkologa, skonsultuj się u innego, to nawet wskazane, może wnieść nowe spojrzenie na problem. Pozdrawiam serdecznie:)
Dzięki za radę :-) Mama dostała zieloną kartę od lekarza rodzinnego,dzięki czemu już za tydzien we wtorek idzie do szpitala na wycięcie węzła..
Czy po takim zabiegu w znieczuleniu ogólnym szybko dochodzi się do siebie?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2017-02-07, 17:29 ] Nie cytuj całych postów, nic nie wnoszą do dyskusji a są widoczne wyżej.
Czy po takim zabiegu w znieczuleniu ogólnym szybko dochodzi się do siebie?
Same skutki znieczulenia mijają zazwyczaj nie dłużej, niż po kilku godzinach.
Dolegliwości związane z zabiegiem - bolesność ran pooperacyjnych - utrzymują się dłużej,
przez kilka, a przy większych zabiegach może to być nawet kilkanaście dni.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Witam,
Węzeł został wycięty prawie 2tygodnie temu. Dobę po operacji u mamy doszło do zatrzymania krążenia i była reanimowana na szczęście jest już dobrze, tzn szybko doszła do siebie.. nadal jest w szpitalu gdzie jest diagnozowana kardiologicznie. Dziś jednak przyszedł wynik histopatologiczny, który wykazał obecność komórek rakowych niewiadomego pochodzenia Mama ma dostać skierowanie na tk brzucha i klatki bo nie wiadomo gdzie jest ognisko pierwotne. Jesteśmy załamani.. za niecałe pół roku minełoby magiczne 5lat od wykrycia nowotworu macicy.. myślałam, ze do mamy uśmiechnęło się szczęście...tyle wytrzymała. Co teraz? Czego możemy się spodziewać?
Najprawdopodobniej wdrożenia odpowiedniej diagnostyki, zgodnej z odpowiednim standardem:
Zalecenia (aktualizacja: 2014.12.03).
Ograniczeniem w dalszej terapii ale także wskazówką w diagnostyce mogą być przebyte choroby i wykonane dotychczas badania.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Witam
Badania dokladniejsze wykazały, że w wyciętym węźle są komórki raka drobnokomorkowego neuroendokrynnego. Mama miała też biopsje z wezła w sródpiersiu (na badaniu PET wyszedł powiększony i zwiększony tam metabolizm) i tam też są takie komórki.. 🙁 Ponieważ nadal nie można było stwierdzić jakie jest źródło pierwotne to porównali te wycinki z materiałem sprzed 4.5 roku z macicy i stwierdzili że przerzuty w węzłach są od macicy .. Czy to możliwe, że te węzły niewyciete przy wycinaniu macicy (nie dało się ich zoperować) teraz się uaktywnily? Po tamtej operacji mama miała tez chemie i naświetlania i skoro tyle czasu nic sie nie działo myślałam, że komórki rakowe w niewycietych węzłach zostały zniszczone.
Kolejne pytanie: w macicy był miesakorak a teraz w węzłach szyjnym był a w sródpiersiu jest rak drobnokomorkowy... czy to nie jest zupełnie co innego? Nie rozumiem tego. Niestety nie mam wyników badań :(
Mama w końcu dostala pierwszą chemię ( od wyniku hist-pat.z węzła szyi minęło 3.5 miesiąca! ) : karboplatyna i paklitaksel w systemie dziennym co miesiąc. Czy to standardowy schemat leczenia przy raku drobnokomorkowym? Póki co czuje sie w miarę dobrze.. 3 dni po chemii bolały ja mięśnie i kości ale minęło po 2 dniach.
Domyślam się, że rokowania w tej sytuacji nie są dobre..? 🙁
Witam po 2 latach...
Mama jest w fazie terminalnej
W lutym zakończyła paliatywną chemioterapię, a w marcu miała jeszcze naświetlania na guzy w brzuchu, które uciskają na jelita. Od miesiąca pogorszenie jej kondycji nastąpiło bardzo szybko :((
Aktualnie leży, wstaje ledwo ledwo się załatwić do przenośnego wc. Jesteśmy pod opieką HD.
Przeniosłam się z dzieckiem (2lata) do jej mieszkania i wzięłam opiekę na Mamę. Mama b.słabo je.. dziś już wogóle praktycznie nic oprócz 3 łyżeczek jogurtu. Na nutridrinki nie może patrzeć. Powinna dziś jeszcze wziąć laktuloze bo cały czas grozi jej niedrożność (guzy mocno uciskają na jelita). Ale nie chce nic oprócz wody z cytryną. Od wczoraj ma plaster Matrifen ten najsłabszy (wcześniej brała Dorete ale zaczęła mieć problemy z połykaniem, Transtec b. źle znosiła wcześniej). Od kiedy ten Matrifen zaczął działać to praktycznie śpi cały czas ... nie ma siły rozmawiać.. Ciągle ją pytam czy zje trochę jogurtu, albo zupy albo cokolwiek ale nie chce... nie wiem co z tym zrobić... i co w takim razie z laktulozą, podać mimo to?
Czy można ją w ogóle zostawić na ok 1-2 godziny samą? (dziecko chodzi do żłobka)
celina,
Napisałaś, że Mama jest w fazie terminalnej - to co opisujesz to odchodzenie, po kolei przestają pracować narządy wewnętrzne.
Jeśli Mama nie je to nie ma też za bardzo co wydalać więc podawanie laktulozy za wszelką cenę nie jest teraz raczej najważniejsze. Poza tym laktuloza nie ma wpływu na rozrost guzów uciskających jelita.
Mama może wkrótce nie być w stanie podnieść się z łóżka do łazienki - czy HD przygotowało Cię na do zakładania pampersów?
Jak wygląda sprawa z piciem płynów, tzn. ile mniej więcej Mama wypija w ciagu doby? I czy ilość wydalanego moczu jest w miarę normalna czy jest go o wiele mniej albo ma inny niż zwykle kolor lub zapach?
Zdecydowanie nie zostawiałabym Mamy samej w tej chwili, może np. upaść podczas wstawania. Jeśli musisz wyjść to może jest ktoś inny kto chwilę podyżuruje przy Mamie? Nie wiem czy stan obecny potrwa dłużej czy pogorszenie nastąpi nagle - na to pytanie być może precyzyjniej odpowie Ci lekarz z HD, który się Mamą opiekuje. Niemniej sytuacja jest bardzo poważna i, jak sama zapewne przeczuwasz, Mama wkrótce odejdzie. Spróbuj w miarę możliwości zorganizować opiekę tak aby nie była sama.
Myślę o Was serdecznie, trzymaj się jakoś.
Ciągle ją pytam czy zje trochę jogurtu, albo zupy albo cokolwiek ale nie chce... nie wiem co z tym zrobić...
Mama nie ma ochoty na nic to są niestety częste objawy w fazie terminalnej. Nie zmuszaj do niczego. Dobrze że coś pije - woda z cytryną jest OK. Bardzo mi przykro.... Trzymaj się...
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Dzięki za odzew.
Mama coraz gorzej.. nad ranem mnie zawołała na siku. Przetransportowałam ją jakoś na przenośne wc (mocz pomarańczowy, sika bardzo rzadko) a z powrotem nie utrzymałam jej i upadła na kolana :( Nie dałyśmy rady się podnieść! Musiałam biec po sąsiada, a i tak ledwo ledwo udało się mamę położyć we dwójkę. Teraz już wiem, że jak jestem z nią sama to pozostają tylko pampersy:( Pielęgniarka tłumaczyła mi to na "sucho" i teoretycznie wiem co i jak ale boje się że nie dam rady jej przetaczać z boku na bok. Mama leży głównie na 1 boku i czasem na wznak ale ze wględu na guzy na wznak czuje ucisk i długo tak nie chce. Na drugim boku z kolei czuje ucisk ze strony portu założonego jeszcze w czasach podawania chemii. Jak leży na boku tym jednym to mówi że nie boli tylko wzdycha i pojękuje.. ogólnie jest troche niespokojna. Mam jeszcze do dyspozycyji Effentore ale mam jej użyć gdyby ją tak konkretnie bolało ...
Dziś wypiła 4 łyki nutridrinka. Wodę chce ale po łyczku i sumarycznie dziś od rana wypiła może szklankę. Do wczoraj z piciem było lepiej;/ Może powinna dostać jakąś kroplówke??
Narazie ma założone matki chłonne i od 5 rano kiedy sikała nic w nich nie ma...
Co jakiś czas powtarza, że umiera... a ja na to patrzę i oprócz podania łyka wody i poprawienia poduszki nic nie mogę zrobić :((((((((((((((((((((
oprócz podania łyka wody i poprawienia poduszki nic nie mogę zrobić
Dzięki takiemu "nic" Mamie jest wygodniej, lepiej. Twoja obecność i gotowość do pomocy są teraz najważniejszą sprawą. Nie masz wpływu na rozwój choroby, ale będąc przy Mamie dajesz Jej swoją miłość, to nie jest "nic". Czuwanie przy osobie umierającej może być albo strasznie nierealne ( nie wierzymy w to co się dzieje, czekamy na poprawę, szukamy sposobów na wzmocnienie chorego) albo odwrotnie - realne aż do bólu. Bez względu na to jakie odczucia Ci towarzyszą pamiętaj, że są one normalne, to Twoje autentyczne emocje.
Teraz tylko dopytam: czy oprócz Matrifenu Mama dostaje jakieś inne leki? Jeśli zauważasz niepokój to naprawdę warto poprosić HD aby dodali coś łagodzącego lęk, pogłębiającego sen. Masz łatwy kontakt z HD, możesz do nich zadzwonić? Nie wiem co prawda czy będziecie miały z Mamą wystarczająco dużo czasu aby zmienić lub dodać leki bo z Twojego opisu wnioskuję, że stan Mamy zmienia się bardzo dynamicznie. Niemniej warto spróbować, może uda się jeszcze trochę ulżyć Mamie. Natomiast kroplówka nawadniająca w momencie wygaszanie przez organizm swoich funkcji nie jest dobrym pomysłem - jeśli Mama przestanie pić to zwilżaj często wargi bo uczucie suchości na ustach i wewnątrz jamy ustnej jest niezwykle przykre dla chorego.
Pamietaj, że Mama może nie mieć już siły aby mówić wyraźnie co i jak mocno Ją boli - lepiej reagować na to co obserwujesz. Jeśli uważasz, że Mama nadal odczuwa ból to koniecznie zgłoś to lekarzowi, nie ma co się wstrzymywać z dodaniem odpowiedniego leku o ile lekarz uzna to za wskazane.
Pozdrawiam, m.
Mama ma tylko naklejony Matrifen. Effentora jest jakby co doraźnie. Nie dawałam jej jeszcze.. wydaje mi się że ją nie boli jak leży na boku. Jak się przewraca na wznak to brzuch jej ciąży i ją rozpiera ( podejrzewam że to uczucie po prostu nieprzyjemne), w piątek pielęgniarka mówiła że effentore dać przy wyraźnym bólu.. Mama pojękuje czasem i mówi że jest strasznie słaba...że chce już umrzeć..
Czasem zgłasza że chce jej się wymiotować. Pewnie skutek uboczny tych plastrów? Czy coś przeciw mdłościom lekarz może zlecić?
Mam napisane telefony do lekarza i pielegniarki z HD.. ale jeszcze nie korzystałam. Pielęgniarka ma być znów w poniedziałek. Jutro przyjdzie ksiądz ( mama jest wierząca i napewno by tego chciała). Od rana nie oddawała moczu. Czy to znaczy , że nerki już całkiem wysiadły?
Snuje się po domu i nie wiem co ze sobą zrobić;( Mama nie za bardzo chce żeby ją trzymać za ręke czy coś do niej mówić. Chce spokoju. Jutro siostra mnie zmienia na 1 dzień. Z jednej strony ulga a z drugiej.. boje się że ją zostawie..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum