Dziękuję, jak zawsze mozna liczyć tu na wasze wsparcie. To jest bardzo cenne, zresztą same wiecie .Mam pytanie , mama je za dwóch, zje a za chwilę mysli znowu co tu zjeść, i to nie są małe ilości pokarmu. Na dodatek co mnie martwi, czlowiek o takim apetycie , siedzący prawie ciągle, tył by jak oszałały. Mama nie przybiera na wadze, ale tez nie chudnie.
Patrząc na nią jak zajada to wygląda tak jakby najeśc sie nie mogła. Czy u waszych bliskich też tak było? Wczoraj zaczęla do mnie mówic- jem jak oszałała, myślę co chwilę co by tu zjeść, może coś.... i nie dokończyła, choć zawsze mówiła , że rakowcy mając taki apetyt żywią raka. Czy to by była prawda?
Strasznie sie boję, wiem , że zrobiono, podano co możliwe, a teraz? Pozostaje czekać.
Misiaku,
o żywieniu czy głodzeniu raka - to szkodliwe, prowadzące nieraz do tragedii MITY.
Mama ma ogromny apetyt, ponieważ przyjmuje sterydy. Akurat to, że nie tyje, jest dobre, natomiast nie ma gwarancji, że w pewnym momencie nie zacznie przybierać na wadze.
Jest osłabiona, schorowana, wielu bliskich martwi się, że ich chorzy nie mogą jeść, a to prowadzi do kacheksji i jest nieodwracalne. Powiedz mamie, zeby nie wierzyła w te gusła.
Sorry Misiak, sądziłam, że ostatecznie włączono sterydy.
Czy w ostatnim czasie badano u mamy poziom cukru?
Taki apetyt może być związany z cukrzycą (czy mama dużo pije?), niedoczynnością tarczycy, może mieć podłoże psychiczne (stany depresyjne, lęk przed wycieńczeniem w przebiegu choroby nowotworowej).
Misiaku,
o żywieniu czy głodzeniu raka - to szkodliwe, prowadzące nieraz do tragedii MITY.
zgadzam się z Ptaszenio, ciesz się ze mama je , moze w ten sposob i wyniki krwi będa dobre i mama silniejsza.
Mamia ma ograniczoną aktywność , więc robi to co sprawia jej teraz przyjemność- planuje i wymysla co by jeszcze zjadła zastąpiła swoją aktywność czymś innym,
to taka namiastka szczęscia - niech je ile chce- to co zmagazynuje organizm , moze jej kiedyś pomóc
ciesz się i jeszcze podpowiadaj co mozna dobrego zrobić do jedzenia
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
Teraz tak sobie myslę. Mama pali papierosy, ale to wtedy jak je ma, wczoraj przyłapalam ja na szperaniu u mnie po szufladach, pewnie szukała papierosów. Mąż ostatnio jej wydziela, więc pewnie nałóg swoje zrobil. Czy tem apetyt nie jest od braku tytoniu? Nie jestem palaczem, ale po rozmowie z mężem stwierdziliśmy, że to może byc to.
Jeśli chodzi o jedzenie to są naprawdę duże ilości i częste.
Cieszę sie , że ma apetyt, tylko to jest dość dziwne. Patrząc znowu z innej strony to mama ma wydzielane papierosy od dłuzszego czasu, a apetyt aż taki ma od miesiąca. Muszę powiedzieć żeby zrobiła sobie badania.
Dziękuję za pomoc.
Oczywiście może też być od braku tytoniu, jesli Mamie wydzielacie, co wiąże się z tym, że nie pali tyle co zawsze to ma to wpływ na wzmożony apetyt (zaburzenia wydzielania leptyny, hormonu sterującego łaknieniem).
A dzisiaj, mama wygląda jak potworek. Opuchnięta twarz, oczy, szyja. Przeraziłam sie jej wyglądem. . Choroba nie odpuszcza. A było już w miarę dobrze.
19 miesiecy choroby od diagnozy. Aż tyle i tylko tyle. Czytajac to forum u niektórych ten czas jest znacznie krótszy. Co nas zawsze przeraża czytając posty innych osób. Choć zawsze jest ta iskierka nadziei. Pozdrawiam.
19 miesiecy choroby od diagnozy. Aż tyle i tylko tyle. Czytajac to forum u niektórych ten czas jest znacznie krótszy. Co nas zawsze przeraża czytając posty innych osób. Choć zawsze jest ta iskierka nadziei.
I tego się trzymaj! To że innym się nie udało, lub długość ich przeżycia była o wiele krótsza, to nie znaczy że u Was nie może być inaczej.
Ja sama osobiście znam osoby cierpiące na nowotwory płuc z długim przeżyciem, a moja Mama potwierdziła statystykę :(
Trzymajcie kciuki, bo dzisiaj sie przydadzą. Mama dzisiaj opuchnieta okropnie. żyły z lewej strony na klatce piers, widoczne.Opuchnięta lewa strona twarzy, szyi,na szyi zgrubieie, może to węzeł, bądz żyła, nie wyczułam co to, aż tak sie nie znam.
Rozpieranie w glowie. Pewnie związane z ciśnieniem. Topotekan nie pomógł. Mam nadzieję, że z głową jest dobrze. Dzisiaj będę prosić o skierowanie do hospicjum domowego. Chciała bym mieć jakąś pomoc dodatkowo, bo na rodzinę nie mogę liczyc. Czuję, że to sie zbliża, nie mogę zasnąć, męczą mnie myśli, zadręczam sie, a przede wszystkim jestem pełna podziwu dla dzieci, wizyty są tak częste i długie, że nawet o nich mama nie marzyła. 30 minut, to chyba wystarczający czas , żeby odbębnić wizytę u kochanej mamy. Mnie serce ściska, żałosne, mam nadzieje, że kiedyś uświadomią sobie jak byly potrzebne.
Jesteście o wiele mi bliższe niż moja rodzina. Dziękuję.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum