Rozumiem zasady, jednak życie ma swoje. I według mnie - życie powinno być ważniejsze niż regulamin...
Niestety za to "życie" - tzn. takie publiczne i jednostronne oskarżenia - to Admini mogą pójść do pudła lub mieć mało ciekawe przejścia z prawem. Więc wybacz, ale będziemy trzymać się Regulaminu.
Rozumiem wzburzenie, jednak na Forum wszyscy są w podobnej sytuacji - praktycznie każdy znalazł się tu, bo miał lub ma bliską osobę chorą na nowotwór, lub też sam jest chory. Co jednak nie uprawnia do stawiania takich a nie innych zarzutów publicznie, bez dowodów, bez podania własnych danych.
Dobrze. Rozumiem. Akceptuję. I wiem co z tym zrobić.
[ Dodano: 2014-01-25, 23:17 ]
infinity napisał/a:
nigdy bez konsultacji z lekarzem
Lekarz właściwie to też nie alfa i omega. Niestety.
Lekarz właściwie to też nie alfa i omega. Niestety.
Ale odpowiada zawodowo przed tym co powie. Niestety vioom czy inny paproch mogą sobie pisać i pisać. To tak szczerze i otwarcie. Ponieważ staram się pisać szczerze, później szczerze no i oczywiście otwarcie o wszystkim w czym zabieram głos to jednak nie jestem lekarzem z którym się kontaktujecie, więc to mogą być równie dobrze pierdoły. Wciąż czym innym pozostaje udzielanie rad przez Internet (pomimo, że niejednokrotnie są one 100% bardziej wartościowe niż opinie lekarza (np. POZ)) a czym innym pozostaje oddanie się pod opiekę lekarza prowadzącego w poradni czy szpitalu.
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Lekarz właściwie to też nie alfa i omega. Niestety.
Ale odpowiada zawodowo przed tym co powie. Niestety vioom czy inny paproch mogą sobie pisać i pisać. To tak szczerze i otwarcie. Ponieważ staram się pisać szczerze, później szczerze no i oczywiście otwarcie o wszystkim w czym zabieram głos to jednak nie jestem lekarzem z którym się kontaktujecie, więc to mogą być równie dobrze pierdoły. Wciąż czym innym pozostaje udzielanie rad przez Internet (pomimo, że niejednokrotnie są one 100% bardziej wartościowe niż opinie lekarza (np. POZ)) a czym innym pozostaje oddanie się pod opiekę lekarza prowadzącego w poradni czy szpitalu.
Pozdrawiam
Rozumiem Cię.
Jestem zrozpaczona.
Nie wiem co robić .. Myśle, szukam, gonie, cierpie ..
Czy rezonans magnetyczny dałby wręcz idealny obraz jamy brzusznej??
Witaj,
Doskonale Cię rozumiem , choć jestem od Ciebie sporo starsza nie umiem sobie wyobrazić,ze mojej ukochanej mamy nie będzie. Czasami myślę, ze wtedy ja też mogę odejść, że już nikomu na mnie nie będzie tak naprawdę zależało, ze już nikomu nie będę potrzebna.
Mam nadzieję ,że Ty i Twoja Mama macie jeszcze dużo wspólnych i wspaniałych chwil przed sobą.
U mnie po operacji, profesor który mamę operował powiedział,że wszystko jest super i być może nawet chemia nie będzie potrzebna i szok , gdy dostaliśmy wynik histopatu.
Konwalio, nie mam dla Ciebie rad, na które czekasz. Nie jestem lekarzem, a doświadczenie z nowotworem na pewno masz większe ode mnie...
Chciałam Ci tylko napisać, że trzymam kciuki za Twoją mamę. W pełni Cię rozumiem - Twoją rozpacz i ból. I dziwi mnie chłód niektórych zabierających tu głos osób - w końcu akurat na forum takiego rodzaju oczekuje się fachowej pomocy i wsparcia...
Moja mama zmarła pół roku temu. Gdy pół roku wcześniej dowiedzieliśmy się o jej chorobie, było jak u Ciebie - rozpacz, panika, chęć działania - ale jak?, no i za wszelką cenę ochrona mamy... U Ciebie, jeśli potwierdzą się przypuszczenia, będzie to drugie zetknięcie z chorobą. Pewnie wtedy czuje sie już inaczej - chociaż sama nie wiem.
My całkowicie zdaliśmy się na lekarzy - nie mieliśmy nic innego do zaproponowania. Moja mama miała "zjedzony" przez nowotwór ukł. pokarmowy - dwunastnica, trzustka, wątroba, woreczek żółciowy, całą drogę żółciową praktycznie...
Dowiedzieliśmy się "przypadkiem" - w szpitalu miała robione liczne badania, w tym i TK - na wszystkich idealny obraz. Wypisana po 2 tg. z diagnozą - kamienie woreczka żółciowego. W międzyczasie przyszły wyniki z gastroskopii - nowotwór dwunastnicy (w czasie badania nie zauważono zmian na innych narządach) i wtedy się zaczęła bolesna walka. Okazało się, że wynik TK był źle opisany - w Centrum Onkologii oglądali płytkę i widzieli już tam wiele zmian. W podrzędnym szpitaliku nie widzieli nic... Bardzo ważne jest więc by konsultować wszelkie wyniki z onkologiem...
Strata mamy jest bardzo bolesna. Na początku jej choroby, nawet nie dopuszczałam do siebie takiej myśli, choć diagnoza była jednoznaczna. Nie wyobrażałam sobie jak mogłoby jej nie być - i nadal tego nie ogarniam! NA początku była załamana, potem silniejsza od nas - dla nas, byśmy tylko jakoś się trzymali. Opis Twojej mamy, jaki zamieściłaś na początku - to opis również mojej mamy. Na początku płakaliśmy razem z nią, później robiliśmy dobrą minę do złej gry - jakby nic złego sie nie działo. nie wiem co jest dobre, ale na pewno nie można pokazać mamie, że tak bardzo cierpimy. Nie można obarczać jej swoim cierpieniem - wiadomo, ona i tak wszystko wie, co sie z nami dzieje, ale gdy będzie widzieć waszą siłe, również będzie silniejsza.
Mam nadzieję, Ze odezwiesz się - i będą to dobre nowiny.
A jeśli jesteś wierząca, polecam modlić się, modlić... To naprawdę pomaga.
Nie wiem co robić .. Myśle, szukam, gonie, cierpie ..
I w taki właśnie chaotyczny sposób przedstawiasz informację. Nie podajesz żadnych wyników badań i próbujecie wszystkiego.
Ale w Twoich postach jest wiele nieścisłości.
Mama jest po raku piersi i pod stałą opieką onkologa. Więc co na to onkolog mamy, gdy zgłosiła mu bóle brzuch przez pół roku.
Wtedy powinna miec TK i badanie mogło coś wykazac.
Pacjenta onkologicznego nie kładzie się na stół i operuje!
Uspokój się i próbuj słuchac co ludzi chcą ci powiedziec.
Musicie miec teraz dobrego lekarza onkologa, który was dobrze pokieruje.
Nie rzucajcie się na cudowne preparaty, które to wyleczą, bo mogą naprawdę zaszkodzic.
Życzę Wam jak najlepiej, ale sprawa jest naprawdę poważna
Hej, pisze bo może cos bede mogła pomóc.jesteśmy w takim samym wieku takze całkowicie Ciebie rozumiem...jesteśmy stanowczo za młode żeby stracić nasze ukochane mamy! moja ukochana mamusia zachorowała w sierpniu 2013 i tez jest podejrzenie nowotworu w obrębie jamy brzusznej. odwiedzilismy wielu lekarzy,-wiele diagnoz.. jestesmy akurat z zachodniej czesci Polski. mama miała usg tomograf rezonans magnetyczny. .byliśmy w poznaniu. u prof który podobno zajmuje sie takimi schorzeniami.denerwowało nas to ze to wszystko tak długo trwa. szukaliśmy, dzwoniliśmy w internecie odwieziliśmy chyba setki stron.nazwisko..i cały czas po drodze słyszeliśmy ...Warszawa szpital na Banacha... dobrzy życzliwi ludzie(nawet lekarzy- bez stronni- Warszawa Banacha i dwa nazwiska Prof. Krawczyk i prof. Nyckowski.
i jeszcze jedno nazwisko prof.Cezary Szczylik-onkolog
można sobie poczytac opinie.
moja mama jest juz po operacji usunięcia woreczka żółciowego-który był powodem choroby.czekamy teraz na wynik histopat. i błagam Boga żeby wszystko było dobrze!
Jeśli chcesz opisać historię swojej mamy, załóż wątek i zrób to tam - każdy pacjent ma tutaj swój wątek, staramy się nie mieszać kilku historii w jednym miejscu. / absenteeism
uwierz mi naprawde szkoda czasu na takie szpitale powiatowe,czy wojewódzkie, tam w Warszawie naprawde pomagają.a ceny naprawde nie sa tak straszne jakby mogły sie wydawac na Warszawe. życie naszych mam jest naprwde dużo więcej warte! a z Katowic nie jest tak daleko do warszawy. wkleje pod spodem kilka linków może cos bedziesz mogła doczytac.
http://www.przeszczep.hom...ku_pl.php?id=80 http://www.cmwum.pl/index...listyczne&id=55
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum