Będąc nastolatką wykryto u mnie białaczkę. Te kilka lat, które wtedy właściwie niejako "straciłam" z życia to był koszmar. Utrata "znajomych" czy odwrócenie się rodziny (tak tak, wiem, dziwny przypadek, ale nie wnikajmy) to w zasadzie cząstka z tym, co miało miejsce podczas chemii i ogólnego samopoczucia. Kochana rodzinka oczywiście nie omieszkała mi wytknąć, że dziwnie śmierdzę a takie uwagi w okresie leczenia, zwłaszcza dla nastolatki nie są szczególnie krzepiące. Teraz, kilka lat po zakończeniu leczenia (oczywiście w trakcie były badania) jest nawrót choroby. Prawdę mówiąc nawet niespecjalnie przejęłam się tym, kiedy lekarz kazał powtórzyć badania i w czasie, kiedy oznajmił to wprost. Dopiero po paru dniach jakoś to do mnie dotarło. Strach przed śmiercią, uczucie zimna i dreszczy na całym ciele, każdy wieczór przepłakiwany w poduszkę i myśl, że tak naprawdę nie ma sensu znów powtarzać całego leczenia. Nie mam przyjaciół, z rodziną nie utrzymuję kontaktów. Nie użalam się nad sobą i w zasadzie sama nie wiem po co napisałam ten post. Może po to, by wyrzucić z siebie wszystkie negatywne emocje, które gromadziły się przez całe życie, które być może zakończy się za jakiś czas. Bo mimo tego, że wśród ludzi staram się nie okazywać emocji kiedy wracam do domu nie wiem co robić, do kogo się odezwać. Mogę jedynie siedzieć z głową opartą na kolanach i myśleć.
Hej Marta,wiadomo taka wiadomość ścina z nóg,ale,kto powiedział ,że w życiu będzie i musi być lekko . Mam nadzieję,że znajdziesz w sobie siłę do II rundy, nie będzie pewnie lekko,ale nie poddawaj się,pewnie odezwą się do Ciebie osoby będące w podobnej sytuacji i pomogą ,wierzę w to .Więc głowa, tylko nie zadzieraj za wysoko i nos do góry,musi być dobrze !.
Pozdrawiam serdecznie, jakbyś chciała pogadać to zapraszam, powodzenia
Marta, głowa do góry poradziłaś sobie w I etapie , poradzisz teraz . Jeżeli potrzebujesz wsparcia pisz na
priv. Ja też przeżyłam podobnie i to od meża. Ale mam dzieci i wnuki i duże grono znaomych i przyjaciół.
Nie mam przyjaciół, z rodziną nie utrzymuję kontaktów.
Ale masz jedno życie, które mimo kłód które rzuca nam pod nogi jest piękne i pewnie jeszcze wiele masz planów przed sobą i marzeń do spełnienia. Nie ma teraz koło Siebie kogoś na kogo możesz liczyć ale masz dla kogo walczyć dla SIEBIE. Pierwszy raz wygrałaś i udowodniałaś wszystkim, że dałaś radę to i tym razem pokaż, że potrafisz walczyć i chcesz walczyć.
Teraz jest w Tobie strach i niemoc, że znowu zbliża się ta cała machina leczenia ale dasz radę tak jak to już raz zrobiłaś, tak jak my tu wszyscy walczymy o siebie o naszych najbliższych.
Cytat:
Mogę jedynie siedzieć z głową opartą na kolanach i myśleć.
Nie siedź, nie myśl bo popadasz w depresję a teraz musisz być silna i podjąć po raz kolejny walkę i swoje zdrowie i życie.
Myślę, że tutaj znajdziesz wsparcie, pocieszenie i jest to odpowiednie miejsce w którym nie jedna osoba przytuli Cię wirtualnie a jak trzeba da kopa do działania.
marta1_9, czy oczekujesz od nas pomocy merytorycznej, czy raczej masz ochotę się wygadać i znaleźć ludzi, z którymi możesz swobodnie porozmawiać o chorobie?
Fajnie że napisałaś bo tutaj możesz zadawać pytania merytoryczne oraz poproś o wątek kciukowy do pogadania to ci admin założy zaraz.
Napisz czy lekarz ci powiedział co dalej z leczeniem czy masz sama wszystko organizować?
Jeżeli sama musisz organizować a nie wiesz jak i gdzie to pytaj i admin i ludzie piszący tutaj ci pomogą.
Rozumiem twoją reakcje bo na chwile rzeczywiście ręce opadają po takiej wiadomości (u mnie było podobnie) ale potem zakasza sie rękawy i do dzieła...!
Tak więc pisz wszystko jakie masz problemy i jak ci pomóc!!!
1. Napisać można wszystko - będzie dobrze, jesteś silna, dzielna, dasz radę et cetera, et cetera. Jednak prawdopodobnie nie przyniesie to Tobie realnej korzyści. Żeby móc napisać coś więcej, Ty musisz najpierw napisać coś więcej, żadna to hańba, żaden wstyd - możesz w ten sposób pomóc sobie - chyba warto spróbować?
2. Leczenie nowotworów u nastolatków i młodych dorosłych nastręcza wiele problemów natury społecznej i psychicznej. Młody dorosły otacza się osobami w swoim wieku, które niestety nie miały jeszcze okazji znaleźć się w podobnej sytuacji, dotyczącej osoby im bliskiej, nie rozumieją co się dzieje i naturalną reakcją obronną jest odcięcie się. Wiem, możesz ich za to winić - brak doświadczenia życiowego nie usprawiedliwia jednak braku empatii. Tylko co w sytuacji, kiedy "z pozoru tak wiele" może zależeć od ich reakcji - wola wycofania się niejednokrotnie silniejsza. Uwierz - nie zrozumie tej choroby ten, kto jej nie przeszedł samodzielnie lub otaczając swoją osobą kogoś najbliższego.
3. Nowotwory układu krwiotwórczego w odróżnieniu od ogromnej większości nowotworów litych charakteryzują się znacznie lepszym rokowaniem i podatnością na leczenie. Czystym draństwem byłoby nie spróbować wyleczyć takiego nowotworu raz na zawsze. W przypadku niepowodzenia efekt będzie dokładnie taki sam jak w przypadku niepodjęcia próby. W przypadku powodzenia wielki plus dla Ciebie. Nic nie ryzykujesz, możesz bardzo dużo wygrać.
4. Nawrót choroby zawsze jest przerażający. Wraca wizja fatalnego samopoczucia, wraca wizja łysej głowy, wraca wizja osłabienia, bezradności. To wszystko prawda. Nie można uciekać od faktów. Pamiętaj jednak, że są w życiu rzeczy ważniejsze niż przejściowa utrata włosów czy chwilowe złe samopoczucie.
I na koniec - gdyby Ci nie zależało - nie badałabyś się. Wykryto nawrót, musisz się z tym zmierzyć. I wewnętrznie chcesz tego, z czego każdy inny zdrowo myślący człowiek będzie dumny! Po prostu przerastają Cię problemy dnia codziennego, problemy z którym dotychczas sobie nie poradziłaś i nagle spadają one ze zdwojoną siłą. Pamiętaj - nie każdy ocenia człowieka po tym, że chce być zdrowy i przez to musi poddać się przejściowej, niezbyt modnej zmianie. Czy osoba, która skreśla inną osobę ponieważ ta druga jest chora jest osobą wartościową? Nie sądzę.
Zeskanuj dokumentację medyczną, którą posiadasz, wtedy będzie można napisać coś innego. I przemyśl, czy nie warto odwrócić swojego życia o 180 stopni i pokonać problemy, które stają na drodze?
Pozdrawiam serdecznie!
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Re: Nawrót choroby - czy jest sens dalej to leczyć?
agalla napisał/a:
Fajnie że napisałaś bo tutaj możesz zadawać pytania merytoryczne oraz poproś o wątek kciukowy do pogadania to ci admin założy zaraz.
Napisz czy lekarz ci powiedział co dalej z leczeniem czy masz sama wszystko organizować?
Jeżeli sama musisz organizować a nie wiesz jak i gdzie to pytaj i admin i ludzie piszący tutaj ci pomogą.
Rozumiem twoją reakcje bo na chwile rzeczywiście ręce opadają po takiej wiadomości (u mnie było podobnie) ale potem zakasza sie rękawy i do dzieła...!
Tak więc pisz wszystko jakie masz problemy i jak ci pomóc!!!
Lekarz powiedział to, co właściwie wiem już z autopsji. Pobyty w szpitalu, leczenie ale wcześniej badania, by jeszcze na sto procent się upewnić chociaż nie wiem po co, skoro teraz wykazały, że jest jak jest. Nie boję się samego leczenia i tego "przeżyjmy to jeszcze raz" ale tego, co będzie potem. Co z pracą, ze studiami, które i tak zaczęłam z opóźnieniem, no i z mieszkaniem. Bo wiem, jak to wszystko wygląda. Po chemiach są wymioty, ogólne złe samopoczucie, że nawet kiedy ma się pracę siedzącą to jednak trudno w niej wytrzymać. Tego boję się najbardziej. Że nie będę miała za co żyć, gdzie mieszkać i będę z tym kompletnie sama. Jak mówiłam ludzie jakoś nie bardzo garną się do chorej osoby, zwłaszcza kiedy ta wygląda jak trup i rzyga niemal non stop. Nie dziwię się temu specjalnie.
Nie wiem ile lat minęło od leczenia,teraz leki są inne ,te objawy o których piszesz mogą się powielać ,ale niekoniecznie ,pewnie potwierdzi to lekarz.
Co do ludzi - to zdrowi, po prostu nas chorych się " boją" (oczywiście nie wszyscy) ,nie potrafią o chorobie normalnie rozmawiać ,ale po to są takie fora ,gdzie my potrafimy się wspierać , służyć radą i podpowiedziami .
Napisz ,skąd jesteś,może wśród nas masz sąsiada, a może masz kłopot z poproszeniem o pomoc,trzeba się "otworzyć" na ludzi ,nie bardzo mi się chce wierzyć ,że zupełnie nie masz wokół siebie przyjaznych Ci osób , rozejrzyj się dobrze.
Pozdrawiam serdecznie ,jak chcesz pogadać to zaproszenie jest zawsze aktualne.
marta1_9, rozumiem co napisałaś, przeczytałam dokładnie. Na leczeniu białaczki się nie znam. Wiem jedno. Jest sens się leczyć. A przynajmniej spróbować. Po to, aby niczego nie żałować. Brzmi jak banał, szczególnie gdy piszą do Ciebie osoby zdrowe, tak jak ja, które nie mają pojęcia co to chemia, bo nie przeżyły tego na własnej skórze. Moje doświadczenie w tym względzie zaczyna się i kończy na tacie, który dostał 6 cykli chemii paliatywnej. Nie była to bułka z masłem, ale przyznam, że było lepiej niż sądziłam, że będzie. Kto to wie, co Tobie pisane. Może wcale nie będzie tak źle, jak zakładasz. Nie przekonasz się o tym, póki nie spróbujesz. Zrezygnować można zawsze. Piszesz, że nie masz przyjaciół ani rodziny. To tez rozumiem. Ale nie wierzę, że nie znajdzie się nikt kto Cię wesprze - jak choćby tutaj. Mam też głębokie przeświadczenie, że nie zostaniesz z tym sama. Na pewno tam gdzie mieszkasz znajdą się ludzie, którzy Ci pomogą. Nie wiem skąd jesteś, ale jeśli z Warszawy jedną osobę do pomocy już masz:). Mogę sobie wyobrazić jak bardzo się boisz i jak ciężko Ci teraz, gdy usłyszałaś o nawrocie choroby. Co nie znaczy, że wiem co czujesz. Rozważ jeszcze raz wszystko i spróbuj podjąć dobrą decyzję. Wspieram Cię i trzymam za Ciebie kciuki. Czekam na wieści.
_________________ Tata NDRP - walczył dzielnie od lutego 2013 do 23 września 2014.
A jak myślisz?
Łatwo nie było, łatwo nie jest.
Poznałaś od drugiej strony życie i jego trudy.
Dawałaś sobie radę lepiej, gorzej.
Rodzina, znajomi, nieznajomi, inni których doświadczył los.
Tygiel charakterów i doświadczeń.
Moja Ewa walczyła o każdą dobrą chwilę.
Warto było.
marta1_9, ogarnij się dziewczyno. Dopóki masz szansę (a masz), musisz z niej skorzystać. No i po prostu żyj i ciesz się życiem. Wiesz... my, chorzy, mamy komfort często niedostępny zdrowym. Możemy być sobą... Zrób coś, na co masz ochotę, korzystaj z życia.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
marta1_9, -odezwij się do nas proszę i napisz co słychać u Ciebie. Pytasz czy jest sens dalszego leczenia?Mój Brat chorował na raka ślinianki.Opisałam przebieg Jego choroby.Wiem,że Twój problem jest inny,ale walka o zdrowie podobna.Napiszę tak,wtedy gdy w roku 2005 była trzecia operacja i kolejne naświetlania ,rokowania były bardzo złe.Gdyby się poddał,już by nie żył.
A jednak udało się.Był zawsze sam,nie miał żony,byłam ja siostra,ale też nadawaliśmy na różnych falach,nie miał dużego ze mnie pożytku. Ponad rok temu poznał Panią w podobnym do Jego wieku,też po leczeniu onkologicznym.I zakochał się jak sztubak .Stwierdził,że całe życie na Nią czekał ,że było warto.
I też wiem,że ja zdrowa nie jestem w stanie zrozumieć emocji,które targają Wami chorymi.Dlatego z uwagą przeczytaj rady -vioom i Gazdy. Serdecznie Cię pozdrawiam,sarenka.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum