1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
O co mi chodzi??? Jak sobie poradzić w nowej rzeczywistości?
Autor Wiadomość
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #1  Wysłany: 2011-07-09, 18:39  O co mi chodzi??? Jak sobie poradzić w nowej rzeczywistości?


Niebawem miną 3 m-ce od Mamy śmierci, a ja nie mogę się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Nowej, ponieważ przez moje 29 lat byłyśmy nierozłączne. Byłam bardzo aktywna zawodowo, z wielkimi projektami i wyzwaniami. Do Mamy choroby chyba właśnie tak podchodziłam, jak do nowego, ekstremalnie trudnego projektu, który musimy zrealizować.

Teraz miotam się między miastami, a domem, gdy jestem daleko chcę wracać. Gdy wracam, chcę wyjechać. To samo z relacjami międzyludzkimi, niby potrzebuję ludzi i kontaktu z nimi, a z drugiej strony mnie irytują.

Kilka dni po Mamy śmierci usłyszałam od kuzynki, że Mama chciała umrzeć w domu, a nie w hospicjum, gdzie ją wywiozłam. Przez cały okres Mamy choroby byłam z Nią i w hospicjum też 24/24h. Gdzie wtedy wszyscy byli?
Mama mówiła na mnie "Moja Niunia, pielęgniarka i lekarka w jednym" :)

Zaawansowany rak jelita grubego z przerzutami do jelita cienkiego, naciekający narządy rodne i pęcherz, liczne meta wewnątrzotrzewnowo.
Mamy nie chcieli w szpitalu na oddz. onko.,prof. powiedział przy mnie do lekarek "Kto ją tu przyjął? Trzeba się jej stąd pozbyć!".

Wiem, że Mama nie do końca chciała do hospicjum, ale też zdawała sobie sprawę, że same w domu sobie nie poradzimy. Przetoka jelitowo-pęcherzowa z intensywnym krwawieniem i potrzebą płukania pęcherza. No i ból z którym nie radzili sobie w szpitalu i początkowo w hospicjum, ale później zapanowali, nie widzieli jednak możliwości przewiezienia Mamy do domu, ponieważ by tego nie przeżyła.

Słowa kuzynki, słowa profesora, wciąż dzownią mi w głowie i słowa Mamy "chcę do domu".

Tłumaczę sobie tylko, że hospicjum to była optymalna decyzja ze względu na ból, przetokę, przedłużenie Mamie życia, żeby mogła porozmawiać z moim bratem, który przyjechał z Niemiec, zdążył :)

W dniu Mamy śmierci, nie wierzyłam, że to już KONIEC, wzywałam pogotowie do hospicjum, kazałam odsysać wydzielinę z płuc, kłóciłam się z całym personelem, bo lekarz kilka godz. wcześniej powiedział, że to "charczenie jest normalne w Mamy stanie", ja nazajutrz chciałam Mamę zabrać do szpitala na przetoczenie krwi, żeby była silniejsza, zawsze tak robiłam, gdy była w domu, a pielęgniarka mówi, że to już koniec, pomyślałam "głupia".

W końcu chwyciłam Mamę za rękę i Mama powoli się uspokajała, oddech coraz cichszy
i zasnęła, nawet nie wiem kiedy :(

Nie ma Jej - nie ma mnie...

Projekt zakończony, inaczej niż planowałyśmy i co teraz?
 
Zoja 62 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 05 Sie 2010
Posty: 1156
Skąd: Śląsk
Pomogła: 206 razy

 #2  Wysłany: 2011-07-09, 19:37  


Zebro droga, bardzo Ci współczuję.Nie ma chyba mądrego, który odpowiedziałby Ci na pytanie co dalej.

5 lat temu zachorowała moja siostra - miała wtedy 53 lata. Do szpitala trafiła 15-go sierpnia, 20-września już jej nie było. Siedziałyśmy przy niej dzień i noc, dopóki była przytomna powtarzała jak mantrę : a jak już będę w domu, to.....
Ja do dziś nie potrafię się otrząsnąć, siostra też miała różne projekty, plany....
Nie zdążyłyśmy nawet porozmawiać bo nikt jej nie powiedział,co naprawdę się z nią dzieje. Później - ostatni tydzień - była nieprzytomna a ja chyba nigdy nie modliłam się tak jak wtedy ale o to, żeby już się nie męczyła.
Najgorsze jest to, że do dziś nie wiemy, gdzie miała pierwotne ognisko raka...miała wszędzie przerzuty, umierała w cierpieniu mimo morfiny.

Zebro....żyj, po prostu wyobraź sobie, czego chciałaby Mama, na pewno nie tego, żebyś rozpaczała. Ja nie wiem kiedy przyjdzie na mnie czas, zresztą jak czytam to forum, to przekonuję się, jak kruche jest ludzkie życie...ile wspaniałych osób już odeszło.
Wiem jedno, nie chcę być jak roślina, cierpieć, nie chcę, żeby moja córcia rozpaczała - mam nadzieję, że zdążę jej to powiedzieć
Jeśli coś po śmierci istnieje, na pewno będzie mi łatwiej, kiedy będę widziała moją córcię szczęśliwą.
Może Twoja Mama też tak chce?

Nie rozpaczaj...żyj i po prostu pamiętaj.
Ściskam Cię mocna.
_________________
Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
 
Madzia70 
LEKARZ Med.Rodzinnej Lekarz Hospicyjny



Dołączyła: 26 Lut 2011
Posty: 3397
Skąd: okolice Warszawy
Pomogła: 1777 razy

 #3  Wysłany: 2011-07-09, 19:39  


Zapewniam Cię, że podjęłaś bardzo dobrą decyzję wioząc Mamę do hospicjum. Kuzynka - no cóż, niech się wypcha :) , pewnie próbuje uspokoić swoje sumienie, że za mało Ci pomagała, albo podwyższyć sobie samoocenę ("Ja to dopiero jestem dobra córka, nigdy bym matki do hospicjum nie zawiozła, a ona?!") - trudno, to jej problem, nie Twój.

Zebro, żyjesz już parę lat na świecie, wiesz co to znaczy "dom"... Mama umarła, czy czujesz się teraz u Niej jak w domu? Pewnie nie. A w hospicjum, z Nią - pewnie bardziej... "Chcę do domu" znaczyło NA PEWNO w ustach Mamy: "Chcę być w bezpiecznym miejscu, z kochającymi ludźmi, nie w bezosobowym szpitalu, gdzie nikt mnie nie chce". I to Jej zapewniłaś - odeszła w domu, blisko swoich kochanych. Każdy chyba życzyłby sobie takich warunków przejścia na drugą stronę...

Powtarzam jeszcze raz - bardzo dobrze zrobiłaś. Pielęgnacja chorego w tak ciężkim stanie jak stan Mamy wymaga doświadczenia i w domu byłaby prawie niemożliwa. Wdałoby się zakażenie i Mama odeszłaby w daleko większych cierpieniach... a brat by nie zdążył...

A projekt... Może Główny Project Manager inny cel wyznaczył?
_________________
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #4  Wysłany: 2011-07-09, 20:08  


Ws. hospicjum też tak sobie tłumaczę, tym bardziej że Mamy onkolog m-c wcześniej powiedział mi, że Mama zaczyna nam odchodzić (jeszcze wtedy w miarę dobrze się czuła),a mnie sparaliżowało, nie wiem totalna blokada, nie byłam w stanie Mamie robić zastrzyków przeciwzakrzepowych (wdała się jeszcze zakrzepica, ponieważ węzeł przy żyle był mocno powiększony, czyli kolejny ból i obrzęk).
A jak się zmusiłam to miała tylko cały brzuch w siniakach co jeszcze bardziej mnie paraliżowało. Nie mogłam :(
Wydawało mi się, że czuję guzy pod skórą, że je nakłuję, z pewnością to głupie, ale w panice byłam ogromnej. To nie jest tak, że nie chciałam Jej pomóc, tylko tak, że nie chciałam Jej dodatkowo krzywdzić poprzez swoje nieudolne zabiegi.
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
DumSpiro-Spero 
Administrator



Dołączyła: 19 Sty 2009
Posty: 7458
Pomogła: 3498 razy

 #5  Wysłany: 2011-07-09, 20:16  


Zebra,
zajrzyj proszę » tutaj «

_littleflower_
_________________
pozdrawiam, DSS.
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #6  Wysłany: 2011-07-09, 21:23  


Dziękuję!

Czasami lekarz przybiegał do Mamy co 15 min., żeby Jej ulżyć w bólu. Były i plastry, i pompa z kilkoma środkami, i morfina, wszystko pod kontrolą, ponieważ był problem z oddychaniem.

Cieszę się, że napisałam, bo nie byłam pewna czy dobrze postąpiłam...
To była niesłychanie trudna decyzja.

[ Dodano: 2011-07-09, 23:21 ]
"Wiem jedno, nie chcę być jak roślina, cierpieć, nie chcę, żeby moja córcia rozpaczała - mam nadzieję, że zdążę jej to powiedzieć"

Dopóki Mami była samodzielna, nawet osłabiona i leżąca w łóżku, ale niezależna, to wszystko było dobrze. Gorzej, gdy w ostatnich dniach, nie miała wcale siły i była zdana na innych, powiedziała że Ona tak żyć nie chce. Zrozumiałam.
Zawsze była b. ruchliwa, żywotna, elegancka, piękna i z klasą.

W trakcie chemii śmigałyśmy z butelczyną po kawiarniach, galeriach, koncertach, była po radykalnej operacji, a moc miała niesamowitą :-D Gdyby nie ta butelka, nikt by nic nie zauważył.

[ Dodano: 2011-07-09, 23:22 ]
Mama chorowała tylko 6 m-cy.
 
olaczek 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Kwi 2011
Posty: 289
Skąd: Górny Śląsk
Pomogła: 37 razy

 #7  Wysłany: 2011-07-10, 15:22  Re: O co mi chodzi??? Jak sobie poradzić w nowej rzeczywisto


Zebra napisał/a:
Nie ma Jej - nie ma mnie... Projekt zakończony, inaczej niż planowałyśmy i co teraz?


Zebra jesteś, ciągle jesteś ... z mamą w sercu. :heart:
Masz wspomnienia dobrych, ciepłych chwil ... I kiedy już się z nią pożegnasz, za pewien czas będziesz znowu doceniać smak dobrej herbaty, powiew wiatru, zapach kwiatów. Będzisz smakować życie .... dla Twojej mamy.

:tull:
_________________
olaczek
 
bogna-bb1 


Dołączyła: 17 Lut 2011
Posty: 73
Skąd: nieopodal Gdańska
Pomogła: 15 razy

 #8  Wysłany: 2011-07-11, 17:31  


Moja mama nie żyje prawie 5 lat, a ja nadal za nią tęsknię i kiedy oglądam jej zdjęcia to zawsze płacze i wtedy przechodzi na jakiś czas. Możesz się śmiać ale mi to pomaga. Jesteśmy w tym samym wieku , nie mamy swoich kochanych mamuś, ale życie toczy się dalej. To nie prawda, że czas leczy rany, my po prostu się do tego musimy przyzwyczaić. Moja mama chorowała tylko 10 tygodni, zmarła w Akademii w gdańsku, bo jak powiedzieli lekarze nie dalibyśmy sobie rady z nią w domu. Też były głupie komentarze ale powiem Ci , że miałam to w d.... . Jak mama chorowała to nikt się nie interesował a potem wszyscy komentowali.
_________________
ruda
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #9  Wysłany: 2011-07-12, 10:39  


Tak, komentarze są przykre.

Jeżeli chodzi o zdjęcia, to moja ciocia (siostra Mamy) przyleciała do nas tuż po Mamy operacji i zrobiła mnie i Mamie zdjęcie, wywołała je dopiero teraz, i bała mi się je pokazać (dać), żebym za bardzo nie przeżywała.
Ciocia po śmierci swojej Mamy przez 8 lat nie była w stanie oglądać zdjęć i filmów z Babcią.

Ja natomiast na zdjęcia mam bardzo pozytywną reakcję, podczas choroby robiłam je Mamie, a to z zakazanym pączkiem w szpitalu :lol: , a to pod choinką na Długiej w Mikołajki (w 3 tyg. po operacji już śmigałyśmy), a to w spodniach, w których nigdy wcześniej nie chodziła, a teraz spróbowała, no i jeszcze zrobiłam Mamie zdjęcie w niedzielę Wielkanocną w hospicjum, gdzie spała pierwszy raz spokojniusio i wygląda jak maleńki aniołek, dzień przed zaśnięciem na zawsze.

Mogę te zdjęcia oglądać całymi dniami, mam w tel, laptopie, notesie (akurat te od cioci) i gdy patrzę na nie czuję spokój i ciepło, i się do Mamy uśmiecham, a Ona do mnie :)

Cieszę się, że zaczęłam pisać na portalu, ponieważ trudno znaleźć u osób bez tego typu doświadczeń zrozumienie, jedynie można liczyć na głupie uwagi, a tutaj poczułam się pewniej i bezpieczniej.

Pozdrawiam Was i dziękuję! :)
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
bogna-bb1 


Dołączyła: 17 Lut 2011
Posty: 73
Skąd: nieopodal Gdańska
Pomogła: 15 razy

 #10  Wysłany: 2011-07-12, 18:23  


Dla mnie zdjęcia mojej mamy tęż są bardzo pozytywne, chodziło mi o to, że kiedy je oglądam to tak bardzo za nią tęsknie. Pytam się jej ciągle dlaczego jej nie ma, chociaż z drugiej strony wiem, że jest jej tam dużo lepiej niż tu na ziemi. Całe życie ciężko pracowała, nie miała lekko, to na pewno tam jej to wynagrodzili. Takie myślenie bardzo pomaga, a i pisanie na tym forum również działa kojąco, jak wizyta u psychologa.
_________________
ruda
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #11  Wysłany: 2011-07-12, 18:38  


bogna-bb1 napisał/a:
Dla mnie zdjęcia mojej mamy tęż są bardzo pozytywne

Tak, tak, zrozumiałam :)

Poruszyłaś teraz temat życia Mamy, niestety moja Mami miała bardzo ciężkie życie (przemoc fizyczna i psychiczna w domu), ale mimo to, gdy dotknęła Ją ta okrutna choroba, nie miała żalu, wręcz mówiła, że życie tak Jej dało w kość, że i to zniesie.

Z wyglądu filigranowa, wewnętrznie bardzo wrażliwa i z wielkim sercem.
Z sercem dla każdego, również dla swoich oprawców.

Ja natomiast nie mogę się z tym pogodzić, że tyle nieszczęść spotkało jedną, kruchą osóbkę. Zawsze mówiła, że największym Jej szczęściem jesteśmy my (ja i mój brat)
i że żyje, walczy dla nas.
Nigdy nie zapomnę jak było Jej smutno, gdy mówiła do nas, że nie ma już siły :cry:

[ Dodano: 2011-07-12, 19:43 ]
Przed Mamy chorobą miałam sen, że idziemy ukwieconą łąką, jest błękitne niebo, słonecznie, wiosennie, spokojnie, wokół kolorowe motyle, bajkowo i trzymamy się za ręce, podchodzimy do lustra, i Mama przez nie przechodzi...

Długo się zastanawiałam nad sensem, ale teraz już wiem, przeprowadziłam Mamę do lepszego, piękniejszego i spokojnego świata :)
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
bogna-bb1 


Dołączyła: 17 Lut 2011
Posty: 73
Skąd: nieopodal Gdańska
Pomogła: 15 razy

 #12  Wysłany: 2011-07-13, 16:58  


Moja mama też miała terror psychiczny, który fundował jej mąż. Mój ojciec jest alkoholikiem, pił gdy mama żyła i czasami potrafił zgotować nam wszystkim piekło na ziemi. Kiedy mama zmarła stało się jeszcze gorzej. Ja i mój brat mieliśmy naprawdę ciężko , ojciec próbował nas skłócić, zresztą do dziś nie akceptuje mojego męża, mnie ma za nic a brat to dla niego tylko skarbonka z której można wyciągnąć pieniądze. Piszesz, że śniła Ci się mama, a ja tak bardzo bym chciała, żeby i mnie się przyśniła, ale niestety nie chce. Mówią, że to dobrze kiedy umarła bliska osoba się nie śni, bo jej tam dobrze, ale chciałabym zobaczyć jeszcze raz mamę taką pogodną i uśmiechniętą.
_________________
ruda
 
drMarta 
Psychoonkolog



Dołączyła: 06 Cze 2011
Posty: 92
Skąd: Warszawa
Pomogła: 89 razy

 #13  Wysłany: 2011-07-14, 11:21  


Zebro, to naturalne, że zadajesz sobie pytanie, czy mogłaś podjąć inne decyzje odnośnie opieki nad Mamą. Myślę, że podjęłaś najlepszą decyzję, jaką mogłaś podjąć w sytuacji, w jakiej obie z Mamą się znalazłyście. Zadbałaś o to, aby Mama miała najlepszą możliwą opiekę, a taką właśnie zapewnia zespół hospicyjny. W pełni zgadzam się z tym, co napisała Madzia70. W ostatnich dniach Waszym domem było hospicjum, bo byłyście razem, trzymałaś Mamę za rękę, stworzyłaś bezpieczną atmosferę, pomogłaś jej przejść dalej. Choć wiem, że te wątpliwości będą do Ciebie wracały przez jakiś czas, pamiętaj, że Mama wie, jak wiele dla niej zrobiłaś.
_________________
dr Marta I. Porębiak
http://www.ipsycholog.com
 
Zebra 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 553
Skąd: Gdańsk
Pomogła: 52 razy

 #14  Wysłany: 2011-07-14, 12:47  


Pani Doktor,
Poruszę odrobinę inny wątek, mianowicie nie wiem dlaczego, ale z tego tygodnia z Mamą w hospicjum, prawie nic nie pamiętam.
Poprzednie pół roku pamiętam doskonale, prawie dzień po dniu, daty wizyt, chemii, pobyty w szpitalach, listę leków, pączka, schabowego, tulipany, wszystko dokładnie w szczegółach.
Natomiast z hospicjum...?, wiem że brat przyjechał z Niemiec, przychodziła rodzina, nie wiem kto, kiedy, ile razy (???), za to dobrze pamiętam to co Mama mówiła, a reszta jakby nie istniała.
Staram się sobie tamten czas jakoś w głowie poukładać, ale nie jestem w stanie,
wszystko jak we mgle. Dziwne...
_________________
"Bywają rozłąki, które łączą trwale."
 
Finlandia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Maj 2010
Posty: 1273
Pomogła: 311 razy

 #15  Wysłany: 2011-07-15, 12:29  


Zebra, miałam podobnie, gdy dowiedziałam się, że mam nowotwór (otrzymując kartkę z diagnozą na korytarzu, na stojąco tak nawiasem mówiąc). Wiem, że potem coś było, gdzieś byłam i rozmawiałam, zapisałam sobie na kartce gdzie mam się umówić i co robić dalej, wiem że dzwoniłam do mamy i narzeczonego i rozmawiałam z nimi, ale pamiętać, to już pamiętam z tego dnia tylko to, że potem byłam w samochodzie (jako kierowca niestety, ale nikogo raczej nie zabiłam po drodze).
O ile się nie mylę, to się nazywa wyparcie?
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group