Dzięki
Marzena za odpowiedź. Myślę, że tak właśnie zrobię - znajdę jakiegoś hepatologa i posłucham co on powie. Wiesz problem w tym, ze dwoch onkologów klinicznych i dwie różne diagnozy oraz drogi leczenia. I obaj z tytułami profesorów
Ja po prostu boję się obudzić z ręka w nocniku i wyrzucać sobie, że nie wykorzystałem wszystkich możliwości i zaprzepaściłem szansę na wyleczenie. Nie znam też odpowiedzi na pytanie o to w jaki sposób na rozwój nowotworu wpłynęłaby operacja, gdyby po zbadaniu wyciętego guza z wątroby okazałoby się, ze jednak był to przerzut. Bo i taka mozliwość biorę pod uwagę.
Zdaję sobie sprawę, że ten niedrobnokomórkowy twór należy do chemioopornych i boję się, że chemia może mu nie poradzić. Coraz bardziej skłaniam się do wzięcia drugiej chemii a później jednak do wycięcia obu guzów. Chemię przecież można brać również po operacji.