Od kilku dni nawet mówi, że podczas chemioterapii wolałaby być na oddziale szpitalnym niż w domu.
Michał,wydaje mi się,że Twoja mama by się czuła pewniej w szpitalu.
Wie,że podczas chemii zdarzają się najróżniejsze dolegliwości.
Więc może następnym razem wybrać tą opcję-mama będzie spokojniejsza.
Chociaż bywa też tak,że dopiero w domu występują skutki uboczne...
Życzę,aby Twoja mama następne cykle przeszła bez przeszkód.
Pozdrawiam!
MIchale, wszędzie lepiej, gdzie nas nie ma , toteż mama jest przekonana, że w szpitalu będzie jej lepiej. Otóż wątpię. Raczej przygotujcie się, że po każdej wlewce będzie coraz gorzej. Przygotujcie się do tego wszyscy. Cytostatyki to na prawdę ciężka trucizna.
Pisałem chyba, żeby robić badanie krwi ZANIM matka pojedze do szpitala, bo przepadnie wlewka.Lekarze odeślą ją do domu, bo nie będą ryzykować. Tymczasem chodzi tu o życie Twojej matki i waszym zadaniem, a nie lekarzy, jest się o jej dobre wyniki troszczyć. Natępnym razem radzę to tak zrobić, by mieć wyniki na dwa dni przed następnym wlewem. Niektóre parametry krwi można poprawić zastrzykami. Zaniechane wlewki to utrata cennych punktów w walce z chorobą. Jest ich tak niewiele do uzyskania, że radzę walczyć o każdy.
Radzę też przygotować się do trudnych czasów. Trzeba walczyć ze zwątpieniem, beznadzieją i bezsilnością. Twoim zadaniem jest podtrzymywanie jej na duchu i zagrzewanie do boju. Walka z rakiem składa się z ciężkiej walki, wielkich ofiar i małych zwycięstw. Sam chory jest na ogół zbyt słaby, by stawić czoła i chorobie, i medycynie jednocześnie. Bardzo potrzebuje bliskich. Rak jest wielką próbą dla całej rodziny.
Przygotujcie się trochę lepiej do następnej rundy.
Nasze "błędy" wynikły z tego, że od naszego onkologa mamy inne informacje w stosunku do tego co napisałeś.
Jeśli chodzi o reakcję na wlewki, to nasz lekarz powiedział, że gorzej już nie będzie, co najwyżej tak samo. Być może to celowe z jego strony podtrzymywanie na duchu.
Badania krwi mamy robić w piątki, a wlewki są podawane w poniedziałki, więc badanie krwi jest na 3 dni przed podaniem chemii.
Jeśli chodzi o nie podanie dolewki w ostatni poniedziałek, to również nasz lekarz powiedział zupełnie coś innego niż wynika z Twojej wypowiedzi. Otóż według niego nie ma nic bardzo złego w tym, że mama nie dostała dolewki i dotyczy to bardzo wielu pacjentów. O zastrzykach nic nie wiedziałem a onkolog też nic o tym mówił.
W najbliższy podziedziałek czeka nas podanie drugiej chemii. Mama fatalnie zniosła ten czas od podania pierwszej chemii 3 tygodnie temu. Największy problem dotyczy zaparć - to jest dla mamy koszmar. Lekarz rodzinny przepisał jakieś leki ale nic to nie pomagało. To samo dotyczyło domowych sposobów typu śliwki suszone i inne.
W końcu mama była tak załamana, że poprosiła o zrobienie lewatywy, pomimo, że lekarz rodzinny to odradzał, to samo mówiła pielęgniarka środowiskowa. Lewatywa trochę pomogła, ale jak na ilość spożywanych posiłków, to i tak bardzo mało z mamy "wyleciało".
Co polecacie na zaparcia?
Czy lewatywa jest faktycznie nie zalecana?
O co (jakie leki) poprosić onkologa w poniedziałek?
Fatalna jest również kondycja psychiczna mamy, jest zniechęcona i wydaje mi się, że nie wierzy w wygranie z chorobą. Nie wiem już co my, jako bliscy możemy zrobić by zmieniła nastawienie. Ostatnio nawet mówi, że chciałaby na własne życzenie przerwać chemioterapię i "niech się dzieje wola nieba".
Czy ktoś się orientuje czy w takiej sytuacji możemy skorzystać z usług psychologa? Jeśli tak, to kto da nam skierowanie - onkolog czy lekarz rodzinny?
Jakie mogą być skutki przerwania w tym momencie chemioterapii?
Nie wiem skąd jesteście,ale w centrach onkologii przyjmują psychoonkolodzy i nie trzeba mieć skierowania.Z tego co wiem również w hospicjum można skorzystać z pomocy psychologicznej. W ramach NFZ psycholog przyjmuje też w centrach psychiatrycznych.
W większych miastach są też różnego rodzaju stowarzyszenia wspierające pacjentów z nowotworami. U nas na przykład jest Stowarzyszenie Walki z Rakiem Płuc a także Akademia Walki z Rakiem.
Nie możesz dopuścić, by Mama się załamała.Pozdrawiam i życzę dużo sił.
Sprawdź przy Twoim CO czy działa tzw. Centrum wsparcia. Dzwoniąc odrazu możesz umówić wizytę z psychologiem. Pomogą mamie i Wam jak sie w tym odnaleźć. I wszystko w ramach NFZ, bez skierowania. Pozdr. Asia
Michale,co do zaparć.
Mój tata także miał po chemii straszliwe zaparcie-nie pomagało nic,herbatki,śliwki,maślanka,leki,nawet lewatywa.
Lewatywa nazywała sie Enema i była polecona przez onkologa.
Nie wiem dlaczego lekarz rodzinny odradzał-być może ma Twoja mama jakieś przeciwwskazania-preparatu nie wolno zalecać pacjentom z krwawiącymi hemoroidami oraz w stanach zapalnych jelit.
Niestety z powodu silnego zaparcia tata miał wstrzymaną tzw małą chemię.
Mama jest już po 4 cyklach chemioterapii. Było ciężko, momentami bardzo ciężko, ale powoli wraca do formy. Jestem naprawdę dumny, że mama tak dobrze sobie z tym radziła.
Za kilka dni czekają nas jeszcze konsultacje u onkologa prowadzącegi i torakochirurga, ktory operował mamę.
W dniu dzisiajszym odebrałem wynik tomografii komputerowej, ktora była wykonana 2 tygodnie po zakończeniu chemioterapii. Trochę jestem zaniepokojony opisem i proszę o pomoc w interpretacji:
"Stan po operacji płuca prawego. Miąższ płuc ez zmian ogniskowych bez zagęszczeń. W śródpiersiu przednim, przy ścianie klatki piersiowej, pod 2 żebrem widocznu obszar tkankowy o wym: 25x17 mm - naciek? inna zmiana? - do kontroli. Narządy śródpiersia przemieszczone na stronę prawą. Widoczny powiększony węzeł przychawiczny górny prawy o wym: 14x9 mm. Pozostałe węzły chłonne śródpiersia niepowiększone. Płyn w prawej jamie opłucnowej gr. 4 mm. Narządy nadbrzusza oraz kości w badanym obszarze ciała bez zmian w obrazie TK."
Niepokoi mnie to: "W śródpiersiu przednim, przy ścianie klatki piersiowej, pod 2 żebrem widocznu obszar tkankowy o wym: 25x17 mm - naciek? inna zmiana? - do kontroli. "
Co to może być i jakie mogą być dalsze czynności ze strony lekarzy (onkolog czy chirurg?)?
Michal_K, witam Cie na forum, na ktorym znaleźliśmy się wszyscy przez tę paskudną chorobę. Takich jak ja tzn. "czytaczy" jest tu wielu i napewno wszyscy kibicują Wam w walce z tym dziadostwem...
Kilka dni temu byliśmy w Centrum Onkologii. Po przeczytaniu opisu tomografii komputerowej onkolog stwierdził, że opisany "obszar tkankowy o wym: 25x17 mm - naciek? inna zmiana? - do kontroli" to najprawdopodobniej pozostałosci po operacji i jego zdaniem na pewno nie jest to nowy guz, ale powiedział też, że w tej sprawie musi wyrazić zdanie lekarz, który operował mamę.
W przyszłym tygodniu czeka nas konsultacja u torakochirurga, mamy płytkę z tomografią i przed wizytą będzie jeszcze zrobione RTG, więc mam nadzieję, że będzie w stanie dokładnie "to" sobie obejrzeć.
Wygląda na to, że WYGRALIŚMY dużą wojnę z tym cholerstwem.
Wizyta u torakochirurga potwierdziła słowa onkologa.
Obszar badany tomografem jest czysty. Okazało się, że obszar opisany jako "obszar tkankowy o wym: 25x17 mm - naciek? inna zmiana? - do kontroli", to po prostu MIĘSIEŃ.
Torakochirurg był mocno zdziwiony, że osoba opisująca odczyt z tomografu tak bardzo mogła się pomylić w interpretacji.
Dla przypomnienia nasza walka w terminach:
- czerwiec 2009 mama trafia do lekarza rodzinnego z uciążliwym kaszlem, ten kieruje ją na RTG, następnie na tomografię komputerową i po tych badaniach daje skierowanie do specjalistycznego szpitala,
- lipiec 2009 mama trafia do szpitala na odział torakochirurgii, tam ma robioną bronchoskipię z której otrzymujemy wyrok: RAK NIEDROBNOKOMÓRKOWY,
- sierpień 2009 robimy badanie PET, które pokazuje duży guz w prawym płucu, pozostałe narządy są czyste,
- po odczycie badania PET lekarz prowadzący podejmuje się operowania planowany zabieg to 12.08.2009, ale pojawia się problem z nadczynnością tarczycy, która w opinii lekarza może być przeszkodą do zabiegu operacyjnego,
- sierpień 2009 - robimy drogami prywatnymi konsultacje u endokrynologa, który musi nam wydać opinię o możliwości przeprowadzenia zabiegu; badania krwi, usg są dobre i uzyskujemy pisemną opinię o braku przeciwskazań do zabiegu operacyjnego,
- 09.09.2009 - mama przechodzi operację usunięcia 2 płatow płuca prawego, w szpitalu pozostaje jeszcze 3 tygodnie po operacji,
- październik 2009 - badanie histopatologiczne daje bardzo dobry wynik: czyste węzły chłonne, brak przerzutów, czyste marginesy,
- listopad 2009 mama rozpoczyna chemioterapię pod nadzorem wspaniałego onkologa; planowane są 4 cykle; pierwsze 3 cykle mama znosi fatalnie, później jest trochę lepiej,
- styczeń 2010 - koniec chemioterapii i robimy tomografię, opinia onkologa jest pozytywna,
- luty 2010 - wizyta u torakochirurga i kolejna dobra wiadomość.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum