Niedrobnokomórkowy - zaczynamy wojnę z rakiem, Lipiec 2009
Pokrótce opiszę sutuację mojej mamy, która dotyczy raka płuca prawego.
Dotychczas mama przeszła badania:
- tomografia komputerowa,
- bronchoskopia,
- spirometria,
- PET.
Opis z tomografii jest następujący:
- tarczyca powiększona, niejednorodna z obecnością zmian ogniskowych,
najpewniej guzków zwyrodnieniowych,
- tchawica modelowana przez gruczoł tarczowy, uciśnięta na odcinku ok.
2 cm i przewężona,
- w zakresie sementu 10 płuca prawego lita masa miękkotkankowa o
nieregularnych zarysach i wymiarach 4x5x5 cm ulegająca niejednorodnemu
wzomcnieniu po podaniu środka cieniującego - w różnicowaniu naciek
zapalny,- pojedyncze węzły chłonne w śródpiersiu tylnym max. 10-12 mm
śrdnicy,
- zaawansowane zmiany zwyrodnieniowe TH kręgosłupa,
- aorta piersiowa ze zwapnieniami w ścianie,
- mnogie artefaky ruchowe.
Wycinek pobrany z płuca podczas badania bronchoskopii wykazał, że jest to nowotwór złośliwy. Nie wiem dokładnie jaki jest to rodzaj raka, bo na rozmowie z lekarzem była siostra mamy i nie zapamiętała nic więcej niż, to że jest to nowotwór złośliwy.
Po badaniu TK i bronchoskopii lekarz prowadzący wstępnie mówił mówił o tym, że najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji będzie operacja i wycięcie 2 płatów płuca prawego. Wyznaczył nawet wstępnie datę operacji. Niestety po badaniu spirometrii okazało się, że wydolność oddechowa organizmu mamy jest słaba i lekarz uważa, że przy tej wydolności operacja nie będzie możliwa. Na wszelki wypadek lekarz zlecił powtórzenie badania wydolościowego za 2 tygodnie i dodatkowo zapisał leki na poprawę wydolności oddechowej. Oprócz tego mama dostała skierowanie na badanie PET, którego wynik odebrałem dzisiaj i wygląda on tak:
Badanie wykonano po 60' po podaniu 405 MBq 18-F-FDG, przy poziomie glikemii 143mg%, od wysokości kości jarzmowych do wysokości 1/3 bliższej kości udowych.
GŁOWA I SZYJA
Obraz metabolizmu glukozy w normie.
KLATKA PIERSIOWA
Uwidocznił się obszar metabolizmu glukozy w obrębie guza płuca prawego zlokalizowanego w segmencie 6 przykręgosłupowo przylegający do oskrzela pośredniego bez cech niedodmy obwodowej o SUV 15,64 i wymiarach 45x49x54 mm.
JAMA BRZUSZNA i MIEDNICA
Obraz metabolizmu glukozy w normie.
WNIOSKI
W badaniu PET/CT uwidocznił się guz płuca prawego o charakterze aktywnego procesu rozrostowego bez meta do ukladu kostnego, węzłów chłonnych oraz innych narządów objętych badaniem.
Aktualnie nasz lekarz prowadzący jest na urlopie do końca tygodnia, więc nie uzyskam od niego żadnych informacji.
Może Wy będziecie w stanie mi to rozjaśnić?
Czy operacja jest jeszcze możliwa?
Czy są przerzuty do innych narządów?
Jeśli nie operacja, to co może nas czekać?
Z podanych przez Ciebie danych wynika, że rak został uchwycony w początkowym stadium.
Leczenie będzie zależne od ogólnego stanu Twojej mamy. Jeśli będzie niezły to zoperują i macie duże szanse na sukces.
Przerzutów nie ma co jest dobrym rokowaniem.
Jeśli nie operacja, to już lekarze zdecydują jakie podejmą leczenie.
Podaj wiek mamy i jaki konkretnie nowotwór u niej zdiagnozowano. Bez tego nasze uwagi siłą rzeczy będą jedynie gdybaniem.
_________________ Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Albert Einstein
Mama nigdy na nic nie chorowała, jej pobyty w szpitalu wynikały wyłącznie z porodów
Wydaje się więc, że stan ogólny jest dobry, jednak martwi mnie słaby wynik wydolności oddechowej z pierwszego badania, bo według lekarza prowadzącego wyklucza to operację.
Jeśli chodzi o rodzaj nowotworu, to niestety nie wiem dokładnie, bo na konsultacji po badaniu bronchoskopii była siostra mamy (moja ciotka) i ona nie zapamiętała nic poza tym, że to nowotwór złośliwy. Obecnie, do końca tygodnia lekarz prowadzący jest na urlopie, więc nie dam rady dowiedzieć się szczegółów.
Obraz organizmu, który programowo zaniedbywał leczenie.
Wygląda to prawdopodobnie tak:
Twoja mama zaniedbywała powiększoną tarczycę. Pozornie niewinna sprawa. Dzisiaj mści się to okrutnie, ponieważ tarczyca napierając na krtań, uniemożliwia normalne oddychanie. Tarczyca powoduje zmniejszenie wydolności oddechowej o kilkadziesiąt procent. Tymczasem usunięcie dwóch płatów prawego płuca oznacza ubytek 40% zdolności oddechowej. W sumie więc, Twoje mama może uzyskać po op. zbyt mało powietrza, aby być zdolna do życia.
Rak wykryty u Twojej mamy odpowiada opisowi dla typu IIIa. Jest to stan bardzo poważny, ale nie beznadziejny. Szanse statystycznie na wyjście cało :20-25 % w perspektywie pięciu lat. Podręcznikową ścieżką byłoby faktycznie usunięcie obu płatów + chemia i naświetlania ze względu na najprawdopodobniej (co się okaże w trakcie ewt. operacji) zaatakowane węzły chłonne. Ta opcja nie jest na razie możliwa ze względu na tarczycę.
Nie wiem, jak lekarze sobie z tym poradzą. Normalnie, leczenie tarczycy to proces długofalowy. Teraz nie ma na to czasu, bo zegar tyka...
Mama została zakwalifikowana do zabiegu operacyjnego (09.09.2009) - wycięcie 2 płatów płuca, jednak lekarz prowadzący (torakochirurg) stwierdził, że mama ma niewielką nadczynność tarczycy, która może wykluczyć zabieg operacyjny (chodzi o znieczulenie). Powiedział mi, że musimy się udać do endokrynologa aby wydał opinię czy ta nadczynność tarczycy może być przeszkodą do wykonania znieczulenia operacyjnego.
Czy to normalne, że nadczynność tarczycy może uniemożliwić przeprowadzenie takiej operacji?
I czy to normalne, że lekarz prowadzący uzależnia decyzję o operacji od opinii endokrynologa?
Chyba wygraliśmy pierwszą ważną i trudną bitwę z rakiem - mama w dniu wczorajszym przeszła zabieg operacyjny. Ale to tylko bitwa, wojna jeszcze nie jest wygrana...
Na szczęście problemy z tarczycą nie okazały się przeszkodą dla przeprowadzenia operacji, co nie zmienia faktu, że czeka nas leczenie tarczycy.
Operacja trwała ok. 5 godzin i według rozmowy z lekarzem przebiegła zgodnie z planem i on jest zadowolony z jej przebiegu. Wycięte zostały 2 płaty płuca prawego z ok. 1 cm marginesem. Jedyne wątpliości lekarza dotyczą jednego miejsca w którym nie udało się zachować tak dużego marginesu ze względu na tętnicę.
Lekarz prowadzący powiedział, że w tej chwili pozostaje czekać ok. 7 dni na wynik badania histopatologicznego i nie chciał nic powiedzieć co dalej może nas czekać.
Zwracam się z pytaniami do Was:
1. Co tak naprawdę może pokazać wynik badania histopatologicznego?
2. Czy możliwe, że nie będziemy musieli zastosować chemioterapii lub radioterapii?
4. Czy czeka nas powtórzenie badania PET?
3. Co można/należy zrobić po wypisaniu ze szpitala? Rehabilitacja, odpoczynek a może aktywność? Czy jest możliwe uzyskanie skierowania do sanatorium?
I jeszcze jedno, o co warto zapytać lekarza prowadzącego, który nie należy do osób wylewnych i jak nie zada mu się pytania, to sam nie mówi.
Michal, poniewaz wstepuje na droge walki (Mama), mozemy zjednoczyc sily.
Przede wszystkim: do walki trzeba sie przygotowac - poznac wroga. Przeczytaj koniecznie art zlinkowany (dr Rzymana).
Ciesz sie, ze Mame zoperowano - to juz jest duzy sukces i daje nadzieje.
Wynik hispat pokaze: typ raka (chyba, ze to stwierdzono po bronkoskopii) drobno czy niedrobno komorkowy + klastyfikacje TNM - stopien zaawansowania (stopnie od 0-IV), i rowniez czy zastosowany margines ciecia byl czysty (tzn czy wycieto dokladnie cala zmiane).
W zaleznosci od tych wszystkich parametrow podjete zostanie leczenie. I tu, poniewaz rak byl duzy (ale PET nie wykazal przerzutow), to mysle, ze bez chemii/naswietlan sie nie obejdzie. Schemat leczenia wybierze onkolog - wiec moze zacznij juz kogos szukac. I koniecznie: czytaj. To potem przydaje sie w rozmowach z lekarzami.
A jak Mama po tak ciezkiej operacji?
Ja mam jeszcze 3 tyg zanim mama trafi do szpitala i miotam sie pomiedzy nadzieja, przerazeniem i strachem. Mam nadzieje, ze przypadek bedzie operacyjny i ze brutalne statystyki i rokowania beda choc troche laskawsze.
Tak wiec cieplo Cie sciskam
Agnieszka
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Witaj
Badanie hist-pat pozwoli określić z jakim rakiem masz doczynienia. Drobnokomórkowego ze względu na dużą złośliwość nowotoworu i fakt, że w momencie rozpoznania jest już mocno rozsiany możemy raczej wykluczyć ( rzadko operowany ), natomiast będzie wiadomo z jakich komórek powstał, stopień złośliwości ( zóżnicowania ) stopniowanie od G1 - G3 - najzłośliwszy.
Chemioterapia i radioterapia raczej was nie ominie - szczególnie chemioterapia jest ważna ze względu na oddziaływanie na mikroprzerzuty.
Pozdrawiam
W zaleznosci od tych wszystkich parametrow podjete zostanie leczenie. I tu, poniewaz rak byl duzy (ale PET nie wykazal przerzutow), to mysle, ze bez chemii/naswietlan sie nie obejdzie. Schemat leczenia wybierze onkolog - wiec moze zacznij juz kogos szukac.
Proponujesz zdać się na skierowanie do Centrum Onkologii, czy szukać kogoś prywatnie?
agakata napisał/a:
Ja mam jeszcze 3 tyg zanim mama trafi do szpitala i miotam sie pomiedzy nadzieja, przerazeniem i strachem. Mam nadzieje, ze przypadek bedzie operacyjny i ze brutalne statystyki i rokowania beda choc troche laskawsze.
Tego Ci życzę i trzymam kciuki.
[ Dodano: 2009-09-11, 18:20 ]
awilem napisał/a:
Witaj
Badanie hist-pat pozwoli określić z jakim rakiem masz doczynienia. Drobnokomórkowego ze względu na dużą złośliwość nowotoworu i fakt, że w momencie rozpoznania jest już mocno rozsiany możemy raczej wykluczyć ( rzadko operowany ), natomiast będzie wiadomo z jakich komórek powstał, stopień złośliwości ( zóżnicowania ) stopniowanie od G1 - G3 - najzłośliwszy.
Rozumiem, że wycinek, który był pobrany podczas badania bronchoskopii (2 miesiące przed operacją) nie daje tak pełnych informacji?
Wynik tego badania histopatologicznego brzmiał:
1. Infiltratio carcinomatosa mucosae bronchi (carcinoma non-microcellulare).
2. Nabłonki oskrzelowe, makrofagi, granulocyty, cellulae carcinomatosae.
awilem napisał/a:
Chemioterapia i radioterapia raczej was nie ominie - szczególnie chemioterapia jest ważna ze względu na oddziaływanie na mikroprzerzuty.
Czyli jaki może być dalszy przebieg leczenia?
Mama przy wypisie ze szpitala dostanie skierowanie na konsultację onkologiczną i nasz kontakt z lekarzem prowadzącym torakochirurgiem się zakończy?
Czy lekarz onkolog zleci dodatkowe badania, jeśli tak to jakie i jak długo trzeba czekać na decyzję co do dalszego leczenia?
Michal, co do onkologa - przede wszystkim powiedz skad piszesz? Moze bede mogla cos pomoc. Na forum gazety Nowotwory - damy rade, jest caly watek, gdzie ludzie podaja u kogo, w jakim miescie warto sie leczyc.
Ja nie do konca jestem przekonana, ze wielcy prof to jest dobry pomysl (moze na konsultacje tak), bo ja chce owszem dobrego specjalisty, ale przede wszystkim kogos, kto bedzie mial czas dla pacjenta, bedzie ludzki, nie potraktuje nas jako kolejnych danych statystycznych i najzwyczajniej bedzie walczyl razem z nami. Pomysl tez o psychoonkologu, o wsparciu dla calej rodziny i dla chorego...
Prywatnie czy panstwowo? Zalezy. Jesli sa miejsca w panstwowej przychodni, to tak - kozystaj, bo pieniadze w walce z rakiem przydadza sie na inne wydatki. Ale jak nie ma miejsca i trzeba czekac, to lepiej prywatnie. Idealnie jest znalezc lekarza, ktory przyjmuje i tak i siak, jak jest termin - to do panstwowego osrodka, jak pilnie potrzeba konsultacji - to prywatnie.
Schemat chemii i leczenia opracuje onkolog. I wydaje mi sie, ze teraz rola torakochirurga sie konczy - on wykonal swoja prace, wycial co trzeba, reszte trzeba zabic chemia.
Zacznij sie do chemii/radio przygotowywac - poczytaj na forach np jaka dieta jest wskazana pomiedzy chemiami (i tu dieta jest b. wazna), zeby lagodzic skutki uboczne, jak wzmocnic krew, jak radzic sobie z zajadami, jakie sa refundowane nutridrinki, wspomagacze.
A jak ma sie Mama? Juz wyszla ze szpitala? Jak rekonwalescencja?
Cieplopozdrawaim
A
_________________ Niemożliwość jest opinią. Możliwość jest stanem ducha.
Michal, co do onkologa - przede wszystkim powiedz skad piszesz? Moze bede mogla cos pomoc.
Kielce.
agakata napisał/a:
A jak ma sie Mama? Juz wyszla ze szpitala? Jak rekonwalescencja?
Mama jest jeszcze na sali pooperacyjnej-zazwyczaj trzymają tam 2-4 doby po operacji. Z każdą godziną jest coraz lepiej i najprawdopodobniej jutro trafi na normalną salę. A co dalej, to w połowie tygodnia będzie wiadomo coś więcej. Wynik histopatologiczny powinien być ok. wtorku-środy.
Mama została wypisana ze szpitala 22.09.2009 a pod koniec września pojawił się wynik badania histopatologicznego. Lekarz prowadzący (torakochirurg) stwierdził, że wynik jest dobry i według niego nie będzie konieczności leczenia uzupełniającego - chemioterapii i na chwilę obecną nie będzie konieczności konsultacji u onkologa. To była rozmowa pod koniec września.
Na początku października mama była u lekarza prowadzącego ze zdjęciem RTG klatki piersiowej. Lekarz stwierdził, że wszysko goi się bardzo dobrze i dał mamie skierowanie na 5 listopada do przychodni celem wykonania RTG, EKG i spirografii. Wspomniał też, że 5 listopada wypisze mamie skierowanie na konsultację onkologiczną.
Pomimo pozytywnej opinii lekarza prowadzącego-torakochiruga, kilka dni skontaktowałem się prywatnie z lekarzem onkologiem, który powiedział, że według niego należy rozpocząć leczenie uzupełniające - chemioterapię. Szczegóły ma nam przedstawić 5 listopada - tak się akurat udało, że mamy tego samego dnia wizytę w przychodni u torakochirurga i u onkologa.
Wynik badania histopatologicznego jest następujący:
1. Carcinoma planoepitheliale akeratodes pulmonis dextri G3, pT3N0 R0L0V0 (wg TNM 2009).
W utkaniu raka widoczna jest martwica (20%) oraz średnio nasilone przewlekle nacieki zapalne w podścielisku. W odległości <0,5 cm widoczny jest guzek satelitarny z zaznaczonym różnicowaniem płaskonabłonkowym, nasilonymi naciekami zapalnymi w podścielisku oraz obszarem włóknienia z martwicą, odczynem resorpcyjnym i ropieniem. Podobne obszaruy włóknienia z odczynem resorpcyjnym i aktywnymi naciekami zapalnymi widoczne są na obwodzie zasadniczego guza (zmiany po leczeniu?). Guz nie nacieka opłucnej.
Miąższ płuca obwodowo od guza niedodomowy ze zmianami zpalnymi.
Barwienie na śluz ujemne.
2. Fragment ściany oskrzela oraz pyliczy węzeł chłonny (0/1) bez nacieków raka.
1. Jakiego schematu chemiterapii można się spodziewać?
2. Czy będzie to chemia dzienna, czy trzeba będzie pozostać w szpitalu na dłużej?
3. Jakie są rokowania i szanse na wygranie wojny z tym skur.... (jak mawiał profesor Religa)?
4. Czy lekarz prowadzący torakochirurg nie zawalił sprawy nie dając nam skierowania do onkologa odpowiednio wcześnie?
Chodzi o to, że przeczytałem, iż chemioterapię uzupełniającą należy rozpocząć do 6 tygodni od zabiegu operacyjnego. Mama miała operację 9 września, więc 6 tygodni upłynęło 24 października. Termin rozpoczęcia chemioterapii, jaki wstępnie zaproponował nam onkolog to 9 listopada, czyli prawie 9 tygodni po zabiegu operacyjnym. Czy taka "dziura czasowa" na jakieś znaczenie?
sytuacja Twojej mamy przedstawia się mniej więcej tak:
30% szans na przeżycie następnych 5 lat, co jest dobrym rokowaniem jak na raka płuc. Wszystko zależy od pytania, czy pojawi się wznowa.
Sprzeczne zalecenia wynikają z tego, że wielu lekarzy uważa, że w tym stadium zastosowanie chemioterapii nie zapewnia żadnej statystycznie wyczuwalnej korzyści w statystyce przeżywalności, podczas, gdy chemia sama w sobie powoduje wielkie szkody w organizmie.
Gdyby to była moja mama, to dążyłbym do chemioterapii. Schemat zależny jest od stanu zdrowia. Im lepszy stan zdrowia. tym mocniejsza [i bardziej obciążająca skutkami ubocznymi] chemioterapia jest możliwa, której celem jest całkowite wyleczenie. Jest to sprawa, którą musicie rozstrzygnąć z lekarzem. Najlepsze skutki daje cisplatyna plus np. gemzar, sześć cykli po 21 dni wlew dnia pierwszego i ósmego. Taka terapia jest łatwa do dostania, bo nie jest bardzo droga. Ale to są tematy zastrzeżone dla onkologa, który prowadzi pacjenta.
Pacjentom o dobrym zdrowiu radzę gorąco chemię podawaną ambulatoryjnie, czyli wlew i zawożenie do domu. Szpitale w Polsce to umieralnie, od których trzeba trzymać się z daleka. Taki tryb nie jest z reguły problemem. Pacjenci wymagają jednak opieki i dozoru w domu. Pierwszego dnia nie ma żadnych problemów, bo są nafaszerowani lekami przeciwwymiotnymi, sterydami etc. Dołek przychodzi następnego dnia, kiedy trucizna zaczyna na dobre działać i trwa dwa-trzy dni. Czasami bywa tak źle, że trzeba sprawę przerwać, ale nie ma co się martwić na zapas.
Parę dni czy tygodni zwłoki w chemii nie ma istotnego znaczenia. Prawdę mówiąc, wszystko zależy od szczęścia. Przerzuty albo już są (tylko jeszcze się nie objawiły, a to trwa), albo ich nie ma. I tyle.
Opiekuj się matką i prowadź ją w czasie całego procesu leczenia. Chorzy so bardzo zagubieni i osamotnieni w czeluściach molocha zwanego w Polsce służbą zdrowia. Teraz Twoja matka potrzebuje pomocy jak nigdy przedtem.
Pozdrawiam i życzę siły oraz szczęścia
Michale. Jutro rano zawoże moją mamę do Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej w Zabrzu.Ona śpi. Pewnie połknęła kilka tabletek . Ja nie umię spać. Wyniki bronchoskopii będą we wtorek. Diagnoza na dziś: guz płuca prawego. Całkowita niedodma płata płuca prawego (spowodowana przerostem guza w oskrzelu, uniemożliwiającym wymianę gazową w prawym płucu) Usunąć trzeba dwa płaty płuca prawego i..... liczyć na małą złośliwość guza. Tak bardzo się boję!
Proszę, napisz co u Twojej mamy.
Mama 9.11.2009 rozpoczęła chemioterpię opartą na cisplatynie i winorelbinie. Lekarz onkolog założył, że należy podać 4 cykle, ale czy to się uda, to się dopiero okaże.
Drugiego dnia mama miała zrobione płukanie. Na szczęście udało się to tak załatwić, że w szpitalu wydano nam kroplówki i płukanie można było zrobić w domu - skorzystaliśmy z usług pielęgniarki środowiskowej.
Pierwsze dwa dni po podaniu pierwszej chemii były całkiem ok. Kryzys rozpoczął się od trzeciego dnia - kompletne osłabienie organizmu, zupełny brak apetytu, bóle głowy, brzucha, wymioty. Lekarz zapisał mamie Polprazol i Zofran Zydis, ale chyba nie za bardzo te leki pomogły.
Na 16.11. zaplanowana była dolewka, jednak po przyjeździe na onkologię okazało się, że płytki krwi są na poziomie 70 000, a to według lekarza prowadzącego jest przeszkodą do podania dolewki.
Drugi cykl rozpoczynamy 31.XII, ale mama jest strasznie zniechęcona, więc jestem pełen obaw jak to będzie dalej. Od kilku dni nawet mówi, że podczas chemioterapii wolałaby być na oddziale szpitalnym niż w domu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum