Generalnie u mnie choroba wpłynęła ujemnie na libido i zastanawiam się, czy jest na to rada.
Wiem, że nie jest to wpływ jakichś innych czynników typu - mąż przestał mi się podobać itp.
Teraz mogłabym sie zwiazać z prostatowcem. Mój rak nie jest związany z "kobiecością", wiek chyba nie ma nic do żeczy bo niektóre w moim wieku maja wręcz większe potrzeby, stres chyba też nie ma wpływu u mnie.
Może to brak jakichś mikroelementów albo witamin? Podobno rakowcy maja wyjatkowo niski poziom selenu w organiźmie. Może jeszcze czegoś. A naturoterapeuci uważają że wszystkie choroby i niedomagania ciała biorą sie z braku mikro i makroelementów oraz witamin. Nawet humor mozna sobie poprawić np czekoladą bo ma odpowiedni skład.
A może zbyt duża strata energii i organizm sie broni?
Mrakad - czy prostatowcy chcą a nie mogą czy też im sie nie chce? Naprawdę wiekszość myśli że utracili męskośc czy to tylko takie obiegowe opinie że tak myślą?
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
To dosyć skomplikowane pytanie, głównie dlatego, że są to zarówno kwestie indywidualne, jak i zależne od leczenia.
W miarę dobrze przechodzą to pacjenci po prostatektomii. Bardzo często bezpośrednio po operacji są impotentami (brak wzwodu).Szczęśliwie dla nich jest to zazwyczaj stan przejściowy i po kilku miesiącach, do roku zaczyna się cofać. Bardzo pomocny jest zalecany przez lekarzy trening.
Oczywiście, przy założeniu, że chirurg oszczędził wiązki nerwowe, bo bez tego to mogiła. Tak czy inaczej ojcostwo już im nie grozi.
Pacjenci w czasie hormonoterapi są praktycznie wykastrowani. Oznacza to poziom libido bliski zeru. Jednak z wyrozumiałą i kochającą partnerką często się udaje.
Po radioterapii bywa różnie. Zazwyczaj jest połączona z hormonoterapią, czasem jednak zdarza się, że promienie częściowo uszkodzą wiązki nerwowe. Wtedy jest paranoiczna sytuacja. Przy pomocy partnerki pacjent osiąga pełną gotowość ale nie może osiągnąć orgazmu. Pozostaje mu radość psychiczna z bliskości z kochaną kobietą. Na szczęście jest to dosyć rzadki przypadek.
Zapewniam Cię, że prostatowcy bardzo chcą wrócić do pełnej sprawności. Może właśnie z uwagi na strach przed takimi przypadłościami niektórzy tak długo zwlekają z wizytą u lekarza.
_________________ Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Albert Einstein
Mam takie wrazenie , ze moja choroba wplynela na libido , ale mojego meza ... Nie wiem moze sie myle , ale wydaje mi sie , ze ze wzgledu na to , ze mam to paskudztwo w ustach , to wszyscy sie mnie brzydza
_________________ Są w życiu chwile, gdy myśli się, że jest tak źle, iż już gorzej być nie może. Wtedy właśnie okazuje się... że jednak może.
mnie wzrosło.Coś jakbym chciał na zaś.Moja ukochana nowotwory wpływają na Ciebie zbawiennie.Sama też jest onkologiczna rak jajnika 3 lata temu.
_________________ carcinoma planoepitheliale spinocellulare keratodes G2.Nie samym rakiem człowiek żyje...Dla walczących życie ma smak,którego reszta nie pozna.Cytat prawie dosłowny.
To zabawne, bo jakiś czas temu chciałam założyć podobny wątek
Jestem po operacji ponad miesiąc czasu. I do tej pory walczę z dokładną diagnozą. Niemniej jednak, mogę powiedzieć, że walczę z nowotworem.
U mnie problem polega na tym, że chyba do końca nie potrafię się "ogarnąć". A to pociąga za sobą wiele rzeczy. Między innymi to, że kompletnie nie mam ochoty na "TE" sprawy. Mój narzeczony troche nie wie o co mi chodzi. A ja nie bardzo wiem jak mam z nim porozmawiać. No bo przecież w gruncie rzeczy wszystko jest w porządku. Wszystko się ładnie goi po operacji. Poza tym nie należę do grupy "kobiecych" nowotworów. Ale...
No właśnie! Nie potrafię do końca powiedzieć w czym tkwi problem. Ale problem jest. I wkurza mnie strasznie, że nie wiem jak go określić ani jak sobie z nim poradzić. W ogóle ostatnio zrobiłam się straszną zołzą. Myślałam już nawet o jakimś psychologu albo o jakiejś grupie wsparcia... Ale tego też nie jestem pewna...Może Wy Kochani coś poradzicie...
_________________ Wypowiadam wojnę wszystkim anarchistycznym komórkom w moim organizmie!
www.kanserija.blog.onet.pl
Przede wszystkim nie daj się rozbić temu dziwnemu stanowi. Im szybciej zareagujesz, tym łatwiej będzie się tego pozbyć. W zasadzie nie masz nic do stracenia, jeśli chodzi o wizytę u psychologa - a nuż podpowie coś wartego uwagi?
Życzę powodzenia
Gdybym miała narzeczonego i problem z "tymi sprawami" też poszłabym do psychologa. Bo rak to taka stresująca choroba i w dodatku w twoim przypadku jeszcze nie do końca wyjaśniona. Może mów mu co czujesz albo że nie wiesz co czujesz. Za którymś razem zrozumie przynajmniej to że to sa trudne stany. Z czasem będzie lepiej. Musicie to razem przejść. (może zrób czasem coś dla niego)
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Jogi!
Staram się dla niego robić jak najwięcej. Ale to nie w tym rzecz. Problem tkwi w tym, że ja nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Myślałam, że po operacji wszystko będzie tak samo, jak było. A okazało się, że wcale nie jest. Nie czuję się atrakcyjna, ładna. Wszystko mnie irytuje. Nie potrafię dojść ze sobą do ładu. I jeszcze te wszystkie niewiadome...Dlaczego tak się dzieje?! Już o seksie nawet nie wspominam...
W poniedziałki są spotkania w gdańskim WCO z psychologiem... Może rzeczywiście się tam wybiorę...
_________________ Wypowiadam wojnę wszystkim anarchistycznym komórkom w moim organizmie!
www.kanserija.blog.onet.pl
DSS!
Tak. Nadal. Do końca przyszłego tygodnia. Teraz biorę 4 mg, co drugi dzień. Czy to całe moje samopoczucie może być związane z lekami? Może ten psycholog to zły pomysł...
_________________ Wypowiadam wojnę wszystkim anarchistycznym komórkom w moim organizmie!
www.kanserija.blog.onet.pl
Czy to całe moje samopoczucie może być związane z lekami?
Ze sterydami? Jak najbardziej! Sterydy powodują nierównowagę emocjonalną, uczucie rozbicia, rozdrażnienia, nierzadko skłonności do depresji. Po zakończeniu kuracji (nie wolno sterydów odstawiać nagle! bo może to spowodować niewydolność nadnerczy) powoli wszystko powinno wrócić do normy
Killerka_Anarchisty napisał/a:
Może ten psycholog to zły pomysł...
To nigdy nie jest zły pomysł. I najczęściej jest to cenne wsparcie w walce o odzyskanie równowagi psychicznej, którą utraciło się przez długotrwały stres czy z jakichkolwiek innych powodów.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum