DorotaP, bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedź - jesteśmy pocieszeni, że to nic bardzo złośliwego - choć lekarze z jakichś powodów chcą to usunąć (jeszcze czekamy na konsultacje z drugim lekarzem).
Natomiast to zrodziło moje kolejne pytanie - dlaczego nie dostaliśmy takiej "rozpiski" (np. marker proliferacji) przy badaniu histopat. raka nerki?
Przepraszam może moje pytanie jest durne (jestem prawnikiem nie lekarzem) - ale wydaje mi się, że skoro ktoś ocenia stopień złośliwości to chyba na podstawie jakichś markerów a nie "na oko" i te markery powinien wskazać (?)
dlaczego nie dostaliśmy takiej "rozpiski" (np. marker proliferacji) przy badaniu histopat. raka nerki?
W przypadku raka nerki badanie zwykle ogranicza się do podania stadium zaawansowania choroby
i określenia typu nowotworu oraz stopnia jego złośliwości (zróżnicowania histologicznego).
Niezależnie od tego ciągle jeszcze bardzo powszechne są znaczne różnice wśród lekarzy opisujących wyniki badań histopatologicznych
i nierzadko zdarza się, że jeden patomorfolog dokładnie opisuje to, co inny dość obszernie potrafi pominąć.
Inna sprawa, że nie zawsze uzyskany z zabiegu materiał pozwala na określenie wszystkich cech, tj. wykonanie odpowiednich badań,
a poza tym niektóre z informacji są możliwe do uzyskania po wykonaniu innych uzupełniających badań i wtedy wynik z informacjami uzupełniającymi otrzymywany jest w terminie późniejszym.
petra napisał/a:
wydaje mi się, że skoro ktoś ocenia stopień złośliwości to chyba na podstawie jakichś markerów a nie "na oko" i te markery powinien wskazać (?)
Indeks proliferacji choć powiązany ze stopniem złośliwości jest jednak odrębnym parametrem,
i jego oznaczanie (immunohistochemicznie) przebiega inaczej, niż stopnia złośliwości (mikroskopowo, więc właśnie ... "na oko" - ale wg ściśle określonych kryteriów klasyfikacji).
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Kochani piszę znowu albowiem przyszły wyniki powtórnej histopatologii zleconej przez prof. Szczylika - profesor miał zastrzeżenia co do stopnia w skali Fuhrmana i okazało się, że miał rację.
Ośrodek w Gdańsku uznał, że jest to Fuhrman grade IV, tymczasem na Szaserów uznano, że jest to stopień III. Bardzo to dla mnie radosna informacja albowiem gorzej być nie mogło a okazało się, że jest choć trochę "lepiej". Poniżej podaję wyniki z Szaserów:
Cytat:
Rozpoznanie mikroskopowe, badanie konsultacyjne:
Obraz mikroskopowy i profil IHC (CD 117-, CD10+, VIM+, CKAE 1-3+, CD10+, Fe koloidowe -) odpowiadają:
Clear cell carcinoma (Fuhram III). Osetek utkania jasnokomórkowego guza 90%.
i to tyle.. teraz mam mętlik w głowie i sama już nie wiem kto ma rację, czy ktoś mógłby potwierdzić, że to jednak FIII a nie IV?
czy ktoś mógłby potwierdzić, że to jednak FIII a nie IV?
Oczywiście, że tak - potwierdzić to może inny lekarz patomorfolog wykonujący niezależne badanie i ocenę uzyskanych preparatów.
petra napisał/a:
Ośrodek w Gdańsku uznał, że jest to Fuhrman grade IV, tymczasem na Szaserów uznano, że jest to stopień III. Bardzo to dla mnie radosna informacja albowiem gorzej być nie mogło a okazało się, że jest choć trochę "lepiej".
Moim zdaniem nie jest to jednak bardzo istotny parametr, oznacza jedynie nieco niższą złośliwość nowotworu,
natomiast na ocenę Waszej sytuacji ma wpływ przede wszystkim aktualne zaawansowanie choroby;
zmiana oceny stopnia złośliwości nie wpływa na ocenę zaawansowania w chwili bieżącej.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Richelieu, dzięki za odpowiedź - "przyczepiłam" się tak do tego stopnia bo u nas w 3mieście kiedy lekarze zobaczyli IV (najwyższy) stopień złośliwości, to łapali się za głowę i już patrzyli na ojca jakby się miał żegnać leciały teksty w stylu: "to najbardziej agresywny i rozsiewowy rak, za 4 miesiące będą kolejne, liczne przerzuty". Byliśmy załamani.
Profesor Szczylik z kolei aż tak bardzo się nie przejął tym stopniem sugerując (po lekturze poprzednich badań histo), że wcale nie jest pewne, że to jest IV stopień i że on uważa że to nie jest IV stopień. Na dodatek pocieszył nas, że guz nie był duży - jedyne co mu się nie spodobało, to fakt, że zdążył wejść do żyły.
Obecnie ojciec jest już też po operacji wycięcia z płuca guza solitary fibrous tumor, rozpoznanie ustalono na podstawie biopsji skrawkowej (której wyniki cytowałam wcześniej), teraz guz ten raz jeszcze poszedł do badania histo - tym razem w całości no i miejmy nadzieję, że zostanie to co było.
Pozostały nam teraz jeszcze do zrobienia badania kontrolne (TK/PET) i jak tam będzie "czysto" to do profesora Sz. mamy się zameldować we wrześniu.
Moi drodzy, znów mamy trochę nerwową sytuację.
Wczoraj ojciec podjechał do jakiegoś onkologa u nas w mieście - zdajemy się na profesora Szczylika ale tu na miejscu też musimy kogoś mieć - chociażby po to żeby mieć od kogo dostać skierowanie na TK etc.
Lekarz ten stwierdził, że ojciec ma powiększone węzły chłonne w okolicach szyi i zlecił USG tych węzłów chłonnych.
Ojciec tydzień temu miał robione USG jamy brzusznej i wyszło czysto.
A teraz moje pytania:
1. czy badanie węzłów chłonnych przestrzeni zaotrzewnej jest zawsze standardowo wykonywane w ramach badania usg jamy brzusznej? Chodzi mi o to, że lekarz, który przeprowadzał badanie USG w zeszłym tygodniu powiedział, że w jamie brzusznej jest czysto (wie, że ojciec jest pacjentem onkologicznym i starał się dokładnie sprawdzać). Czy mogę przyjąć, że standardowo sprawdził też węzły chłonne? (Oczywiście w miarę możliwości)
2. Czy powiększone węzły chłonne w okolicach szyi mogą być następstwem przebytej miesiąc temu operacji wycięcia guza z płuca? (Jakiś stan zapalny?) w płucu nie było przerzutu, był to zupełnie inny guz, niezłośliwy, został wycięty w całości.
3. W maju kiedy ojcu wycinano nerkę, wycięto też węzeł chłonny z okolic tej nerki i tam podobno było czysto. Czy gdyby (tfu tfu) coś się miało dziać w węzłach to najpierw tych najbliżej guza pierwotnego czy jest to loteria i może się np zacząć dziać w innej części ciała?
W ciągu nadchodzącego tygodnia planujemy TK jamy brzusznej i płuc - na chwilę obecną odradzono nam badanie PET z uwagi na to, że ojciec jest "świeżo" po dwóch operacjach (nerka i płuco) i podobno jakieś małe stany zapalne (pooperacyjne) mogłyby zafałszować wynik PET.
Ojciec też jednak zdecyduje się na rezonans głowy dla sprawdzenia, czy tam coś się nie dzieje. I tu pytanie nr 4. Czy wystarczy do tego rezonans bez kontrastu? Chcemy tylko kieć ogólny obraz głowy na wszelki wypadek.
czy badanie węzłów chłonnych przestrzeni zaotrzewnej jest zawsze standardowo wykonywane w ramach badania usg jamy brzusznej?
Nie postawiłbym własnej głowy za to, że uprawnione jest użycie kwantyfikatora wielkiego 'zawsze'
natomiast niewątpliwie tak być powinno:
Cytat:
Najważniejsze punkty diagnostyczne:
[...]
* Trzustka oraz inne struktury przestrzeni zaotrzewnowej – aorta brzuszna, żyła próżna dolna (rozszerzona opcja badania przy użyciu techniki Doppler umożliwia dodatkową ocenę przepływu krwi przez naczynia); lokalizacja guzów przestrzeni zaotrzewnowej lub powiększonych węzłów chłonnych.
Czy powiększone węzły chłonne w okolicach szyi mogą być następstwem przebytej miesiąc temu operacji wycięcia guza z płuca? (Jakiś stan zapalny?) w płucu nie było przerzutu, był to zupełnie inny guz, niezłośliwy, został wycięty w całości.
Takie powiększenie węzłów chłonnych, jeśli nie z przyczyn onkologicznych,
musiałoby być spowodowane stanem zapalnym lub infekcją, co raczej trudno bezpośrednio wiązać z przeprowadzonym zabiegiem operacyjnym, chociaż wykluczyć tego z całkowitą pewnością nie można.
petra napisał/a:
Czy gdyby (tfu tfu) coś się miało dziać w węzłach to najpierw tych najbliżej guza pierwotnego czy jest to loteria i może się np zacząć dziać w innej części ciała?
Najczęściej dzieje się tak, że przerzuty rozprzestrzeniają się najpierw do najbliżej położonych (lokalnych) węzłów chłonnych, po czym do dalszych lokalizacji,
jednak nie jest to absolutnie obowiązującą regułą, jest możliwe także przerzutowanie bezpośrednio do odległych lokalizacji.
petra napisał/a:
Ojciec też jednak zdecyduje się na rezonans głowy dla sprawdzenia, czy tam coś się nie dzieje. I tu pytanie nr 4. Czy wystarczy do tego rezonans bez kontrastu?
Wykonanie badania z kontrastem pozwala uzyskać więcej informacji i dlatego jest to postępowanie standardowe,
rezygnacja z kontrastu może być uzasadniona w takich sytuacjach, kiedy jest to konieczne ze względów zdrowotnych.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
rezygnacja z kontrastu może być uzasadniona w takich sytuacjach, kiedy jest to konieczne ze względów zdrowotnych.
dzięki Richelieu, z MRI głowy chodzi o to, że ojciec nie ma żadnych objawów (zawroty głowy, senność etc.) ale chcemy dla własnego spokoju sprawdzić czy tam jest czysto, pieniądze na to mamy więc pójdziemy prywatnie. Mamy plan robić MRI głowy co jakiś czas niezależnie od zaleceń lekarzy - wolimy dmuchać na zimne.
Często też jest tak, że jak się by tam coś (tfu tfu) pojawiło to lekarze pytają o poprzednie wyniki dla porównania, zaś ojcu nigdy nie robiono ani TK ani MRI głowy i nawet nie miałby co pokazać lekarzowi.
Wybraliśmy rezonans bo nie jest on tak obciążający dla organizmu jak TK (chodzi o promieniowanie), którą ojciec teraz będzie robił na polecenie prof. Szczylika.
Jeśli chodzi o kontrast to wiem, że jest obciążający dla nerek a ojcu została już tylko jedna - nie chcemy jej bez sensu nadwyrężać podając kontrast dwukrotnie w przeciągu krótkiego czasu.
Ojciec też jednak zdecyduje się na rezonans głowy dla sprawdzenia, czy tam coś się nie dzieje. I tu pytanie nr 4. Czy wystarczy do tego rezonans bez kontrastu?
Mam lekarz powiedział, że ten kontrast nie jest tak szkodliwy jak przy TK.
Ale.. i tak musicie przed badaniem miec poziom kreatyniny. Jeżeli będzie za wysoki to trzeba robic bez kontrastu. Oczywiście dużo pic przed badaniem i 2dni po badaniu
Ojciec też jednak zdecyduje się na rezonans głowy dla sprawdzenia, czy tam coś się nie dzieje. I tu pytanie nr 4. Czy wystarczy do tego rezonans bez kontrastu? Chcemy tylko kieć ogólny obraz głowy na wszelki wypadek.
W celu o jakim piszesz nie ma sensu podawania kontrastu bo jeśli coś będzie to i tak będzie widać. Kontrast podaje się po to żeby ocenić charakter zmian jeśli takowe występują, ale i wtedy nie zawsze jest to możliwe.
[ Dodano: 2014-08-01, 20:16 ]
I uwaga praktyczna: badanie należy wykonać na sprzęcie o natężeniu pola magnetyczne nie mniejszym jak 1,5 Tesli.
W celu o jakim piszesz nie ma sensu podawania kontrastu bo jeśli coś będzie to i tak będzie widać. Kontrast podaje się po to żeby ocenić charakter zmian jeśli takowe występują, ale i wtedy nie zawsze jest to możliwe.
[ Dodano: 2014-08-01, 20:16 ]
I uwaga praktyczna: badanie należy wykonać na sprzęcie o natężeniu pola magnetyczne nie mniejszym jak 1,5 Tesli.
Urania, właśnie podobnie kombinuję.
Ojciec nie ma żadnych objawów, które mogłyby wskazywać, że coś się tam źle dzieje. Nie ma zawrotów glowy, nie jest senny ani nic go nie boli.
Po prostu tak jak od czasu do czasu chodzi się na RTG klatki piersiowej (żeby sprawdzić czy jest czysto) tak pomyślałam, że od czasu do czasu ojciec przejdzie się na MRI głowy i po prostu zobaczy czy tam nic się nie pojawia.
Chodzi mi o to, że skoro są środki finansowe, które pozwalają na zrobienie dodatkowych badań prywatnie - poza NFZ-owskim minimum - to warto z tego skorzystać, choćby dla tzw. spokoju ducha. Nie chcę sobie potem zarzucać, że przegapiliśmy jakieś badania, że czegoś nie zrobiliśmy choć można było - czasu się nie da cofnąć.
Jak rozumiem, kontrast podaje się w celu sprawdzenia jaki charakter mają wykryte zmiany (czy jest unaczynienie czy nie) a nie w celu uwidocznienia samych zmian, bo te będą widoczne nawet bez kontrastu?
Muszę jeszcze się dowiedzieć, czy kontrast przy MRI jest tak samo obciążający dla nerek jak przy TK (czyli to co mówiła alka28+ i DorotaP) bo jeśli tak - to wydaje mi się, że dla samej profilaktyki nie ma sensu obciążać tej jednej nerki zbędnymi kontrastami.
Jak rozumiem, kontrast podaje się w celu sprawdzenia jaki charakter mają wykryte zmiany (czy jest unaczynienie czy nie) a nie w celu uwidocznienia samych zmian, bo te będą widoczne nawet bez kontrastu?
Tak jest w MRI.
petra napisał/a:
Muszę jeszcze się dowiedzieć, czy kontrast przy MRI jest tak samo obciążający dla nerek jak przy TK (czyli to co mówiła alka28+ i DorotaP) bo jeśli tak - to wydaje mi się, że dla samej profilaktyki nie ma sensu obciążać tej jednej nerki zbędnymi kontrastami.
Nie należy obciążać pacjenta kontrastem jeśli nie ma takiej potrzeby.
Zapoznaj się z załącznikiem.
Wtrącę coś od siebie , mój tata też choruje na raka nerki 13 lat , przeszedł kilka operacji i ostatnio chyba z 30 TK z kontrastem przy połowie nerki ( wskazanie do chemii )
Ja bym nie męczyła taty rezonansem , kolejnym badaniem jeśli nie ma takich wskazań .Zrobicie badanie teraz i kolejne będziecie robić co ile co 3 miesiące ? Bo tak by należało robić żeby to badanie miało sens.
Tak mi kiedyś powiedział właśnie profesor Szczylik jak na początku naszych zmagań z przerzutami chcieliśmy robić badanie wszystkiego co możliwe.
Z doświadczenia wiem ,ze dla chorych powrót do normalności też jest ważny.
Ale doskonale Cię rozumiem - bo na początku naszej drogi też tak reagowałam.Ale oczywiście decyzja należy do Was.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum