Mi też wszystko wydawało się dość zrozumiałe w sumie do momentu gdy zawiozłem tatę na zabieg embolizacji i zapytałem o histopatologie. Powiedziano mi że nie pobrano materiału do badań histopatologicznych. Dla mnie znaczyło to tylko jedno..., że nikt nie wyśle taty na żadne inne dodatkowe zabiegi, że nie będzie stosowanego leczenia skojarzonego.
Po embolizacji zalecane jest tylko leczenie ambulatoryjne i wizyty w poradni urologicznej. No i to tyle.
Myślałem że może po jakimś czasie po embolizacji urolog wyśle gdzieś tatę, ale po kilku wizytach nie wytrzymałem i sam zabrałem tatę do onkologa.
Onkolog popatrzył na dokumentację i zapytał mnie czego właściwie od niego oczekuje? ( no jak to czego? żeby leczyć przecież mimo wszystko a nie czekać niewiadomo na co) ogólnie dostałem odpowiedź że po embolizacji leczenie uważa się za zakończone i że onkologia nie ma nic więcej do zaoferowania, oraz że dalsze postępowanie z urologiem mam konsultować. Na taką odpowiedź powiedziałem onkologowi że przecież są inne dodatkowe metody leczenia, jest chemioterapia itp. Onkolog odpowiedział mi że cytostatyki są nieskuteczne w raku nerki. Ja mu na to odpowiedziałem że przecież można chyba czegoś innego spróbować. Onkolog wówczas polecił mi lekarza który zajmuje się chemioterapią raka nerki. Który stosuje jakiś specjalny program na raka nerki.
Zarejestrowałem tatę na wizytę do poradni do tego pana doktora. Termin... 2 MIESIĄCE. Też nie wytrzymałem i w internecie znalazłem gdzieś adres e-mail do niego. Napisałem. Opisałem stan taty, załączyłem skany wypisów ze szpitala oraz opis tomografii. Po 10 minutach dostałem odpowiedź od pana doktora w której podaje swój numer telefonu i prosi o jak najszybszy kontakt. Tydzień później jesteśmy już w gabinecie pana doktora.
Pan doktor mówi że są leki które można stosować ale aby on mógł je zastosować MUSI mieć badanie histopatologiczne. Dostajemy skierowanie na KT jamy brzusznej, klatki piersiowej oraz na biopsję pod USG lub pod KT. Wszystko ze stempelkiem że badanie jest pilne. Którą metodą biopsję wykonamy nie jest ważne. Ważne jest aby było to zrobione jak najszybciej. Pan doktor mówi że mnóstwo czasu zostało już stracone mówi że szkoda że nikt wcześniej nie pobrał materiału do badania histopatologicznego. Wszędzie jednak gdzie poszliśmy na badanie KT trzeba czekać przynajmniej 2 miesiące jednak udało mi się znaleźć miejsce gdzie po 2 dniach mieliśmy wykonane badanie KT. Niestety na biopsję trzeba jednak trochę czekać. Przyczyny są różne. W jednym z ośrodków dowiaduję że już mają kilku pacjentów ponad limit, na następny tydzień lekarza który wykonuje biopsję nie będzie a po nowym roku nie mają jeszcze podpisanej umowy z NFZ. W innym gdzie wykonuje się biopsję pod USG ( w sumie nie wykonywali nigdy biopsji nerki) dowiaduję się że mogli by w sumie tę biopsję wykonać ale pacjent musiałby leżeć przynajmniej dobę pod obserwacją, ponieważ nerka jest silnie ukrwiona i trzeba obserwować czy nie doszło do krwotoku wewnętrznego po biopsji. Oni sami nie są w stanie zapewnić miejsca w szpitalu który jest w tym samym budynku a lekarze z tegoż szpitala też się do tego nie kwapią. Na dzień dzisiejszy Tata ma wyznaczony termin biopsji na 9 stycznia w pewnym szpitalu na oddziale urologicznym. W sumie musieliśmy czekać 3 tygodnie na biopsję. Załączam skan opisu tomografii z 21.12.2012. Zastanawiam się tylko czy jeszcze ma sens wykonywanie tej biopsji...