Moja mama miała w lutym 2011r operację na jelicie grubym. Choć rak był złośliwy wszystko wydawało sie w porządku. Wzieła chemioterapię i przy kontrolnym badaniu USG ognisko meta w prawym płacie wątroby. Szybko TK i potwierdzenie ogniska meta-największe o wym. 60x42mm. Dodatkowo na pograniczy jamy brzysznej i miednicy małej widoczny częściowo hipodensyjny guz o wym. 90x81mm o charakrze płynnowo-litym. Marker CA 23 pozostałe wyniki w normie. Lekarz onkolog twierdzi że nic nie da się zrobic. Żadna chemioterapia nie pomoże leczenie operacyjne nie wchodzi w grę. Była mowa o biopsji z wątroby potwierdzającej czy przerzuty w wątrobie to z raka jelita grubego czy coś innego. Nie wiem co robić czytam na różnych forum i są rózne opinie w tym temacie. Czy nie można by zamiast chemi poddać naświetlaniom czy innym zabiegom?
Jakie było początkowe zaawansowanie raka jelita grubego?
Masz karty wypisowe ze szpitala po zabiegu operacyjnym i możesz je tu umieścić (z usunięciem wszystkich danych osobowych pacjenta i lekarzy)
Jaką chemioterapię mama otrzymała?
Ile cykli?
Po jakim czasie od zakończenia leczenia chemioterapią stwierdzono przerzuty do wątroby?
Czy masz wynik TK jamy brzusznej i możesz go tu wkleić?
Jakie są obecne wyniki mamy (morfologia, biochemia, próby wątrobowe, bilirubina)?
Tak mam karty, operacja była 21.02.2011r jednak nie ma tam dokładnego okreslenia stopnia zawansowania oprócz Adenomacarcima mediocre differentiatum (G2) exulceratum.
W karcie informacyjnej chemioterapii jako rozpoznanie: Gruczolakorak esicy (Dukes B2, węzły chłonne 0/24.
Chemioterapia leczenie: Metoclopramid.
3 cykl chemi. uzupełniajacej LF1: 5-Fluorouracyl 650 mg i.v. pro die: Leucovorion 30mg i.v. pro die.
Było to 11-15.07.2011.
Mama przerwała leczenie po 3 cyklach z powodów rodzinnych.
31.01.2012 zrobiła USG - W prawym płacie watroby ognisko 44x40mm-meta?
28.02.2012 kolejne USG - W prawym płacie ognisko meta o sr. 56mm. W jego sąsiectwie drugie mniejsze. Nieco nad pęcherzem w rzucie lewego jajnika uwidocznił sie duży torbielowaty guz 1116x65mm. Pozostałe narządy w obu badaniach bez zmian.
W badaniu krwi 2.03.2012 wyniki w normie jedynie
Fosfataza alkaliczna 135
Marker CA 125 -23,10
Bilirubina całkowita 11,0
7.03.2012 TK Jamy brzysznej i miednicy małej
Wątroba niepowiększona o gładkim brzegu, w całości niejednorodna, z ogniskami meta - największe w prawym płacie, nieregularne o wym. 60x42 mm.
Na pograniczu jamy brzusznej i miednicy małej widoczny częściowo hipodesyjny guz o wym 90x81mm, o charakterze płynowo-litym. Pozostałe narządy bez zmian.
Nie było innych badań.
Czy te dane pomogą w ocenie.
Nie zależy mi na pocieszeniu, nadzieji lecz pomocy w podjęciu jakiś działań. Mama nie wie o niczym. Obecnie czuje się dobrze i ciągle mówi o chęci do życia, Wiele przeszła w życiu, 5 miesiące temu pochowała tate. Zawsze miała dendencje do depresji i boje się że, sie załamie jak pozna prawde. Nasz onkolog mówiąc o biopsji wątroby podkreślił że jest to obciążjace a nic nie wniesie nowego, zaś chemioterapia przedłuzy tylko "coś" co i tak nastapi a moze przynieśc komplikacje.
Czekam na odpowiedź.
28.02.2012 kolejne USG - W prawym płacie ognisko meta o sr. 56mm. W jego sąsiectwie drugie mniejsze. Nieco nad pęcherzem w rzucie lewego jajnika uwidocznił sie duży torbielowaty guz 1116x65mm. Pozostałe narządy w obu badaniach bez zmian.
1116 mm ? Może 116?
Marianek34 napisał/a:
W karcie informacyjnej chemioterapii jako rozpoznanie: Gruczolakorak esicy (Dukes B2, węzły chłonne 0/24.
Czyli był to gruczolakorak w st. zaawansowania II (w IV-stopniowej skali), bez przerzutów do węzłów chłonnych.
Marianek34 napisał/a:
Bilirubina całkowita 11,0
W jakich jednostkach?
Wynik TK jamy brzusznej z 07.03.2012 to wynik przepisany w całości?
Dlaczego lekarz wyklucza chemioterapię?
A oto przepisany cały wynik TK zrobionej w szpitalnej pracowni.
Badanie wykonano po doustnym oraz przed i po dożylnym podaniu środków kontrastowych.
Płynu w jamach opłucnych nie stwierdza się.
Segmenty podstawowe obu płuc bez cech patologi w TK.
Wątroba niepowiekszona o gładkim brzegu, w całości niejednorodna, z ogniskami meta-największe w prawym płacie, nieregilarne o wym 60x42 mm.
Stan po cholecysektonii.
Drogi żółciowe wewnątrz i zewnątrzwątrobowe nieposzerzone, bez cech kamicy przewodowej.
Trzustka niepowiększona, jednorodna, bez zmian ogniskowych.
Śledziona i oba nadnercza w TK bez zmian.
Kształt, wielkość i położenie nerek prawidłowe. Nerki bez cech kamicy i zastoju.
Nefrogram obustronnie prawidłowy. Funkcja nerek zachowana.
Węzły chłonne zaotrzewnowe niepowiększone.
Blaszki miażdzycowe w aorcie brzusznej.
Na pograniczu jamy brzusznej i miednicy małej widoczny częściowo hipodesyjny guz o wym 90x81mm, o charakterze płynowo-litym.
Dlaczego wyklucza. Cytuje słowa.
"Jeżeli byłby jeden przerzut można by go usunąć chirurgicznie, ale w przypadku licznych jakm u mamy nie ma mozliwości wycięcia ognisk. Nie ma chemioterapii która usunie przeżuty z wątroby. Co prawda nie ma pewności że są to przerzuty z raka jelita grubego i można zrobić biopsję która nic nie wniesie do sposobu leczenia a będzie obciążjąca dla pacjętki. Potem mozna zastosować chemioterapię która opóźni coś co i tak nastapi..... Miałem przypadki kiedy pacjęci z takimi przerzutami żylii rok a inni tylko 6 miesięcy."
Koniec cytatu.
Onkolog jest z opini w naszym regionie bardzo dobry, a nawet polecany przez pacjętów z całej Polski.
Ja absolutnie nie kwestionuję opinii onkologa, chciałam po prostu wiedzieć czy wyklucza chemioterapię z powodu obiektywnych przeciwwskazań do niej, czy z innych powodów.
Pod tym względem, że nie ma możliwości chirurgicznego usunięcia przerzutów do wątroby, to fakt. Przerzuty są mnogie, największy jest dość spory.
Co do chemioterapii - prawdopodobnie nie usunęłaby ona całkowicie przerzutów, mogłaby jedynie zatrzymać ich wzrost lub zmniejszyć obecnie rozmiary, czy też nie dopuścić do powstania nowych. Byłoby to jednak czasowe rozwiązanie, na jak długo - tego nie wiemy. Stąd zapewne stwierdzenie lekarza o tym, że "opóźni coś, co i tak nastąpi".
Wyleczyć - nie wyleczy, natomiast może przedłużyć życie. Tym bardziej, że - jak piszesz - mama czuje się całkiem nieźle.
Trudno mi powiedzieć z jakich powodów wyklucza chemioterapię. Może lekarz chce oszczędzić cierpienia?
Do tej pory jeździłem sam z kolejnymi wynikami jednak na czwartkową wizytę mam zabrać mamę.
Twoim zdaniem na jaki czas taka chemioterapia mogłaby zatrzymac postęp choroby.
Wiem że podczas chemii mogą wystapić powikłania, czy ona nie pogorszą stanu mamy a wręcz moze zaszkodzić i przyspieszyć to coś co i tak nastapi.
Twoim zdaniem na jaki czas taka chemioterapia mogłaby zatrzymac postęp choroby.
Napisałam Ci wyżej (zresztą powiedział to też lekarz) - tego niestety nikt nie wie. Może na 2 miesiące, może na 4, może na 6. Może więcej, może mniej.
Marianek34 napisał/a:
Wiem że podczas chemii mogą wystapić powikłania, czy ona nie pogorszą stanu mamy a wręcz moze zaszkodzić i przyspieszyć to coś co i tak nastapi.
Owszem, niestety istnieje takie ryzyko.
Myślę, że ostateczna decyzja powinna tutaj należeć do mamy i powinna być ona poinformowana o możliwych opcjach - są schematy chemii paliatywnej w przerzutowym raku jelita grubego, zapytajcie np. o kapecytabinę (Xelodę) w monoterapii.
Oczywiście wszystko zależy też od stanu mamy - funkcji wątroby obecnie, nerek, ogólnego stanu.
Decyzja o tym, czy kontynuować leczenie - paliatywnie, czy z niego zrezygnować, powinna być jej własną decyzją.
Tak zgadzam się że to przedewszystkim powinna być decyzja mamy, ale boję się jak zareaguje wogóle na tę wizytę w czwartek bo planowy termin ma na 19 kwietnia.
Na razie ślicznie dziękuje, myslę że ta rozmowa dużo mi dała. O ile jedna wypowiedź utwierdzała mnie to druga dawała do myślenia.
Mam kilka dni na przemyslenia i dodatkowe pytania do lekarza.
Pisałem że mama czuje się dobrze, i tak było. Jednak wczoraj miała bóle w kolanach i oklolicy lewego biodra. Dziś rano obudziła sie z bólem jak to okresliła żołądka, po kropelkach przeszło ale teraz znów czuje ból. Wiem że mogę być przewrażliwiony więc pytam czy to jakieś przesilenie czy może konkretny powód do niepokoju. Jakie mogą wystapić pierwsze objawy choroby i jak można pomóc?
Mój mąż miał stwierdzonego raka trzustki we wrześniu 2010 roku. Gruczolakorak G2, guz nieoperacyjny. Po miesiącu pojawiły się przerzuty do wątroby i śledziony, bardzo liczne. Największa zmiana na wątrobie miała 58 mm. Guz na trzustce powiększył się z 20 do 38 mm. Zaproponowano mężowi chemioterapię. Oczywiście zgodziliśmy się. Mąż przyjął 2 programy, łącznie ponad 30 wlewów. Dzisiaj mamy całkowitą regresję zmian. Nikt nam tego nie obiecywał, wręcz przeciwnie. Moim zadaniem było wspomaganie kondycji męża, żeby mógł przetrwać tak ciężkie leczenie. Udało się. Obecnie mąż poddawany jest chemioterapii podtrzymującej. W Warszawie na Wawelskiej. Wiem, że gdy mąż otrzymywał 48 godzinne wlewy wg schematu FOLFOX 4, w ten sposób byli leczeni również chorzy z rakiem jelita grubego z przerzutami do wątroby.
Pozdrawiam
Właśnie wróciliśmy od onkologa. Mamy skierowanie do instytutu onkologi w Krakowie. Jedziemy. Trzeba zrobić wszystko, trzeba wierzyć. Ja wierzę.
Dziekuje grażce za słowa wsparcia
Mamy termin na chemioterapię, musimy jeszcze iść na konsultację neorologa z powodu innej choroby (SM). Mama czuje sia dobrze więc żyjemy prawie normalnie, myśl tego co może nastapić jest odległa. Jestem dobrej myśli.
bardzo się cieszę. przygotujcie się wspólnie do chemioterapii, Skutki uboczne najpewniej sie pojawią ale można sobie z nimi dać radę. Dobry stan fizyczny i psychiczny daje dużą szansę na powodzenie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum