Dziękuję Wszystkim za słowa otuchy, za pamięć.
Obrazy ze szpitala jak odchodziła mamusia wracają jak bumerang rozdrapując wszelkie próby powolnego gojenia się rozdartego serca.
Nawet w szpitalu jak mamusia odchodziła trzeba było walczyć o pomoc w lekkim odejściu.
Po awanturze wywalczyłem swoje i myślę, że mama nie cierpiała ( Taką przynajmniej mam nadzieję ). Wszystko to chore. Kilka moich interwencji dopiero spowodowało ulgę w cierpieniu mojej mamie ale co byłoby gdyby mama nie miała pod ręką syna, który miał ochotę zrównać z ziemią cały szpital aż ciężko sobie wyobrazić.
Po śmierci mamusi podeszła do mnie pielęgniarka i powiedziała, że jak mnie zobaczyła gdy po raz kolejny przyszedłem po pomoc dla mamy kipiącego złością to się najnormalniej bała ( nawet nie wiedziała jak bardzo miałem ochotę ją rozszarpać).
Teraz cisza, cisza która przeszkadza.
Mamy nie ma a mi tak bardzo jej brakuje. Zrobiłem wszystko żeby mamie pomóc, waliłem głową w mur i przegrałem. Ja mogłem przegrać tylko mama miała wygrać, miała wygrać życie ale życie tu i teraz. A wygrała życie tam, lepsze, bez cierpienia raka, fałszywych ludzi może to lepiej.
Dla mamusi lepiej, dlatego odkładam na bok mój egoizm Mamo spoczywaj w pokoju.
Ja już powoli do ciebie podążam. Dla mnie będzie to okres długi oby jak najdłuższy dla Ciebie będzie to tylko chwila.
Do zobaczenia Mamo.
Drogi Andrzeju łzy cisną mi się do oczu, kiedy czytam z jakim ciepłem i miłością piszesz o swojej Mamie.
Myślę, że nie przegrałeś. Zrobiłeś wszystko co mogłeś, a co najważniejsze byłeś z Mamą w tej ostatniej drodze, nie stchórzyłeś, wspierałeś Ją, ulżyłeś w bólu, tuliłeś w swoich ramionach. Nie ma nic ważniejszego niż poczucie, że Mama nie odchodziła w samotności. Odchodziła w ramionach kochającego Ją ponad życie Syna.
Wygrała ta ohydna choroba, ale Ty walczyłeś do końca...
Dopiero dziś przeczytałam o śmierci Twojej Mamy...tak strasznie mi przykro... łączę się z Tobą w bólu...Ten rok zaczął się okropnie...to czego bałam się w święta dzieje się po nowym roku...wiem że żadne slowa nie są w stanie ukoić Twojego żalu...
Czytając Twoj wątek myślałam że nie mając syna straciłam bardzo wiele ale jeżeli jedna z moich córe będzie taka jak jusia to nie mam więcej życzeń. Chciałam Ci powtórzyć to co pisałam wcześniej: jesteś wspaniałym synem i człowiekiem, czuję się inna od ludzi bo nieliczni mieli okazję poznać Ciebię, Jusię i wielu innych którzy wyprówają sobie flaki za najbliższych biologicznych czy też nie.Jestem dumna że poznałam Andrzeja W(chociaż nie mam pjęcia co się kryje za literą W-ja wiem jedno-WSPANIAŁY CZŁOWIEK).
Czekam na moment kiedy ból pozwoli Ci tutaj wrócić i dzielić się doświadczeniem w walce z rakiem.Tulę i czekam na Twój powrót.
awilem,
choc mnie nie bylo na forum przez te pare dni myslami bylam z Wami, przykro mi, ze nie moglam Ci towarzyszyc w tych ostatnich chwilach
moje najszczersze kondolencje
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum