Marcinie,dokładnie tak jak napisałeś,dzięki za wytłumaczenie o co chodzi z tą świetlicą.Na taką płukankę tata będzie mógł jeździć sam czy też są jakieś skutki uboczne?
U Taty guz w płucu jest duży, to fakt, jest najprawdopodobniej w stanie rozpadu, jest to wciąż podejrzenie rozpadu ale możliwe przy takiej wielkości guza.
Przy dużej masie guza podczas chemioterapii istnieje zagrożenie jego nagłego rozpadu - guz uwalnia wtedy dużą ilość toksyn ponieważ część jego tkanki obumiera, co również, w takiej sytuacji kończy się dla pacjentów bardzo źle ale to nie zawsze musi się stać, to tylko sytuacja , która może się wydarzyć albo i nie, jest po prostu takie ryzyko.
Po pierwsze lekarz, który zdecydował, że chemia ma być tacie podana widział wyniki i widział w jakim stanie jest guz to skoro podjął decyzję o chemii to znaczy, że wie co robi.
Dwa wiele osób ma guza w stanie rozpadu i chemię przyjmuje (w tym mój dziadek i guza miał większego), nie od razu po przyjęciu chemii guz tak szybko się rozpada, gdyby tak było to nie poddawaliby żadnej osoby, która ma guz w rozpadzie chemioterapii a tak przecież nie jest.
Po trzecie, zawsze przed podaniem chemii robi się badania i jak jest tylko coś powyżej/poniżej normy to żaden lekarz nie poda chemii.
Staraj się etm35, nie potęgować w sobie lęku, sama się nie straszyć a przede wszystkim taty co może być/co może się stać. Skoro lekarz zdecydował się na taką formę leczenia to znaczy, że tato do tej formy leczenia się nadaje, nikt nie ryzykuje/nie podaje chemii jeśli grozi to zabiciem pacjenta, byłaby to wtedy eutanazja. Trzeba zaufać, innego wyjścia nie macie, przecież chcesz chyba żeby tato był z Wami jak najdłużej, żeby zaczął się leczyć, prawda?, to trzeba dać szansę lekarzom.
Przygotuj się na skutki uboczne chemioterapii, tylko nie strasz nimi taty, licz się z taty osłabieniem, wymiotami, biegunkami, wypadaniem włosów, brakiem łaknienia. Oczywiście nie musi to wystąpić ale jakby tak było to nie panikuj tylko musicie to przetrwać bo takie skutki mogą być i trzeba to przeżyć.
To już nie wiem czy to płukanka czy dolewka.
Marzeno odnośnie rozpadu to lekarz nawet nie zwrócił na to uwagi dopiero ja zapytałam.Dlatego mnie to martwi skoro nie zwracają uwagi na tak ważne szczegóły.
Czy to ma znaczenie, mi powiedziano ze dolewka jest stosowana podczas chemi jedno dnioweg, wtedy dolewka na 8my dzien, natomiast jezeli chemia byla by dwu dniowa to plukanie byloby na 8mx dzien.
Byc moze chcial mnie zbyc abym nie drazyl tematu...
Tak czy inaczej taka chemie zaplanowali i mozesz zapytac co Tacie wlewaja 8ego dnia. Dolewka czy tez czynnik wyplukujacy.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Odpowiedział "jak każdy guz,a co Pani myśli,że on cudownie zniknie ma się rozpaść" na moje obawy odnośnie nagłego rozpadu i zatrucia organizmu odpowiedział że to nie ten rodzaj guza,ale to wszystko takim olewczym tonem od niechcenia.Dzisiaj byliśmy na wizycie w piątek konsylium,na którym podobno nie musimy być,ale nie wiem może powinniśmy?Ale kompletnie nic nie wiem,o której,gdzie,kto,co.To chyba czysta formalność bo już mamy wyznaczony termin chemii na poniedziałek.Dzisiejsza wizyta u tego samego lekarza co prywatnie na NFZ trwała 5 min.O nic się nie dało zapytać.Wiem że tata ma być przyjęty w poniedziałek a wypisany we wtorek.Wszędzie tak szybko wypisują???
i tego się trzymaj, lekarz wie co robi, przecież lekarz ma świadomość, że jakby groził rozpad guza po przyjęciu chemii to tatę by zabił, więc nie martw się już tym rozpadem. Czy powiedział to w taki czy inny sposób nie zwracaj na to uwagi, trzeba mieć twardą skórę.
etm35 napisał/a:
w piątek konsylium,na którym podobno nie musimy być
Jak nie kazali to nie musicie. My też mieliśmy konsylium bez męża obecności. Tato ma ustaloną chemię ale może lekarze jeszcze chcę porozmawiać czy w taty wypadku taki schemat jest dobry, czy może coś o operacji, po prostu kilku lekarzy chce skonsultować taty leczenie.
etm35 napisał/a:
Wszędzie tak szybko wypisują???
Jedni dostają chemię i idą od razu do domu, inni na drugi dzień, a inni trochę dłużej bo coś się dzieje i trzeba zatrzymać pacjenta.
Wiem,że to choroba taty,ale widzę że on jest jeszcze bardziej rozdarty niż ja i liczy na to że zrzuci z siebie ciężar podejmowania decyzji.Niestety jeżeli chodzi o zadawanie pytań lekarzom to są to pytania bez odpowiedzi niestety. Czy kojarzycie kogoś z tego forum lub nie tylko u kogo chemia zmniejszyła.gruczolakoraka?Marzeno nie kojarzę już dokładnie wiem że u Twojego dziadka był NDRP ale czy gruczolakorak?Ten typ raka podobno jest bardzo oporny na chemię?
Etm jak tata nie zdecyduje się na chemię, to co jest w alternatywie?
Zawsze mozna spróbować. Zobaczyć.
Trudno tutaj doradzać.
Moja mama np była raz na naświetlanaich. Nie pomogło to, dało fatalne skutki uboczne i powiedziała,że nigdy wiecej.
Pomimo zalecen lekarzy.
Nie przypuszczam, aby jedna chemia od razu jakoś masakrycznie zaszkodziła tacie a bedzie miał pogląd, jak to wygląda jak się po tym czuje, jakie ma odniesienie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum