Streszczenie historii choroby znajduje się w => tym poście <=
Proszę o interpretację badania PET/CT mojej mamy (65 lat).
Rozpoznanie: rak piersi lewej, stan po leczeniu chirurgicznym (1996) i chth po wznowie w bliźnie (2009), w trakcie hth. C50.9.
Opis badania:
Głowa i szyja: miernie wzmożony metabolizm 18F-FDG w węźle chłonnym prawym poziom IB, 13x12 mm, SUV max Ibm 2,5.
Pozostałe węzły szyjne bez zwiększonego metabolizmu 18F-FDG (największy lewy poziom VA, 17x8 mm, SUV max Ibm 1,5).
Klatka piersiowa: W loży po mastektomii i w lewej jamie pachowej struktury miękko tkankowe wykazujące nierównomiernie wzmożony metabolizm 18F-FDG, SUV max Ibm do 1,8.
W prawej piersi nieostro odgraniczone guzki, śr. 16 mm, 11 mm i 8 mm, wykazujące wzmożony metabolizm 18F-FDG, SUV max Ibm 2,2.
W tkance podskórnej po stronie prawej wzdłuż mostka miernie aktywne metaboliczne pasmo miękko tkankowe śr. 10 mm, 33 mm w wymiarze cc, SUV max Ibm 2,6.
Węzły chłonne prawej jamy pachowej nie wykazują zwiększonego metabolizmu.
W seg. 1. Płuca prawego zwapniały guzek śr. 4mm.
W seg. %. PP drobny guzek poniżej rozdzielczości PET.
Pozostały miąższ płucny bez zmian ogniskowych, fizjologiczny metabolizm 18F-FDG.
Jamy opłucnowe wolne.
Węzły chłonne śródpiersia i wnęk płucnych niepowiększone, bez wzmożonego metabolizmu 18 F-FDG.
Jama brzuszna: W seg. II wątroby przedprzeponowo torbiel śr. 27 mm.
Pozostały miąższ wątroby, śledziona, trzustka, nadnercza bez zmian ogniskowych, bez ognisk patologicznego metabolizmu 18F-FDG.
Narządy miednicy mniejszej bez ognisk patologicznego metabolizmu 18F-FDG.
Węzły chłonne niepowiększone, nie wykazują zwiększonego metabolizmu 18F-FDG.
Układ kostny: destrukcja kostna górnego kąta prawej łopatki, ze zwiększonym gromadzeniem 18F-FDG, SUV max Ibm 3,8.
W trzonie Th 10 ognisko blastyczne 22x18 mm, wykazujące zwiększony metabolizm 18F-FDG, SUV max Ibm 3,2.
Pozostały kościec bez ognisk destrukcji, fizjologiczny wychwyt 18F-FDG (w kości krzyżowej wyspa kostna śr. 8 mm).
Wnioski: wynik badania FDG PET-CT wskazuje na obecność aktywnych metabolicznie guzków o charakterze rozrostowym w prawej piersi (do weryfikacji mikroskopowej) oraz zmian przerzutowych w kośćcu.
Miernie aktywne metaboliczne zmiany miękko tkankowe w loży po mastektomii lewostronnej najprawdopodobniej pooperacyjne – do obserwacji.
Jaki charakter mają zmiany w kościach? Czym jest owe ognisko blastyczne? Jakiego leczenia można się spodziewać?
Po wznowie w bliźnie mama przyjmowała czerwoną chemię (2009 r.),
na którą bardzo źle zareagował organizm (skrajne wyczerpanie).
Później przez kilka lat comiesięcznie przyjmowała faslodex (do teraz, czyli do listopada 2014 r.)
Zmiany w koścu są jednoznacznie opisane jako przerzutowe, ognisko blastyczne to doprecyzowany rodzaj takiej zmiany nowotworowej( w raku piersi mogą być zarówno blastyczne jak i osteolityczne). Leczenie przerzutów do kości to przede wszystkim podawanie bisfosfonianów, leków wzmacniających kości i ograniczających dalszy rozwój przerzutów. Druga sprawa to hormonoterapia- skoro Twoja mama przyjmowała Faslodex to obecnie powinno się przejść do kolejnej linii hirmonoterapii( być może któryś z niesteroidowych inhibitorów aromatazy- letrozol lub anastrozol). Hormonoterapia jest bardzo wartościowym sposobem leczenia przerzutów do kości.
Co było powodem wykonania Pet? Dolegliwości bólowe ze strony kręgosłupa? Jeśli bol jest znaczny to można zastosować miejscową radioterapię. Oczywiście farmakologia też powinna być wdrożona.
Nie jestem pewna, czy wskazane w Pet ogniska w prawej piersi uda się "złapać" w biopsji, może będzie potrzebny mały zabieg operacyjny. Od jego wyniku zależeć będzie zależeć reszta leczenia( oprócz bisfosfonianów).
Pozdrawiam serdecznie.
Wcześniej, bodajże we wrześniu wykonywany był rezonans. Badanie PET zlecono w celu potwierdzenia lub wykluczenia zmian. Dolegliwości bólowych ze strony kręgosłupa nie ma.
Brak bólu to b.dobra wiadomość.Czy mogę tylko dopytać czego dotyczył wcześniejszy rezonans? Kręgosłupa właśnie? Bo to ognisko w trzonie 10 kręgu piersiowego jest raczej nienajmniejsze i dobrze by było wiedzieć, że nie ma tam np. żadnego obniżenia wysokości trzonu- chodzi mi o pewność, że nie ma niebezpieczeństwa związanego ze złamaniem w tej okolicy.
Mama miała pierwsze badanie rezonansem w lutym 2014 r. Badanie w kierunku zmian w prawej piersi. Wynik tego badania był niejednoznaczny. Z tego powodu zasugerowano zrobienie biopsji, na którą mama się nie zgodziła, bowiem wcześniej robioną biopsję ok. 3 lata temu przeżyła ciężko (ból). Zatem zlecono badanie rezonansem we wrześniu 2014 r. i wynik nadal nie wskazywał nie niepokojącego. Z tego powodu zlecono badanie PET. Dolegliwości bólowych kręgosłupa mama nie miała i nadal nie ma. Markery od wielu lat (od ok. 4 lat) na poziomie od 48-52.
[ Dodano: 2014-12-01, 23:22 ]
Mam jeszcze jedną wątpliwość. Z przeczytanych przeze mnie informacji wynika, że ogniska blastyczne to "zabliźnione" miejsca w kościach, po leczeniu przerzutów w kościach. Chyba, że coś nie tak zrozumiałem. Mama natomiast nie miała żadnego leczenia zmian w kościach, bo do tej pory zmian nie wykryto.
A jakie były markery wcześniej? Tzn. po operacji i po leczeniu wznowy. Zakładam, że chodzi o CA 15-3? Też powyżej 35 jednostek? Często markery nie są miarodajne. Ale jeśli były zawsze niższe i od 4 latach zaczęły powolutku rosnąć to mógł być sygnał, że coś się dzieje.
Aha, ognisko blastyczne to jest przerzut, nie jakaś tam blizna, itd. W kościach zdrowych non stop pracują komórki przebudowujące tkankę kostną: osteoklasty( te "niszczące") i osteoblasty ( te "odbudowujące). I są w równowadze- dopiero działanie komórek nowotworowych, a w zasadzie substancji chemicznych przez nie wytwarzanych, doprowadza do zaburzeń w przebudowie kostnej. I w zależności od tego, która grupa kom. kostnych została nieprawidłowo pobudzona mówimy o przerzucie blastycznym bądź osteolitycznym.
Myślę, że dobrze byłoby sprawdzić w TK lub w rezonansie te kości i wtedy oceniać dokładnie co i jak.
Być może lekarz zleci zbadanie poziomu fosfatazy zasadowej ale przy dwóch zmianach kostnych to pewnie niewiele wyjdzie.
Nie chcę gdybać, teraz najważniejsze to nie odpuszczać ani z kośćmi ani z diagnostyką zmian w prawej piersi. Dobrze, że ten Pet został zrobiony.
Tak, markery u Mamy były wyższe niż 35 jednostek. Proszę jeszcze parę słów wyjaśnienia, co do wartości SUVmax. Czy w tym zakresie są jakieś normy ? Czym się różni np. SUVmax 10 od np SUVmax 4 czy też SUVmax 1,8 ?
Przeczytałam dzisiaj jeszcze raz wszystkie Twoje posty, na świeżo. I widzę to już inaczej.
Skoro PET był pierwszy i to on wskazał niepewne miejsca w kościach to teraz konieczna jest ich weryfikacja w innym badaniu obrazowym. Zdecydowanie najlepszy będzie w takiej sytuacji rezonans magnetyczny. PET nie jest super czułym badaniem akurat w raku piersi, tzn. może coś pokazać, ale nie musi. I to radiolog opisujący badanie interpretuje wszystkie miejsca nieprawidłowego ( zwiększonego) wychwytu glukozy. Te SUVmax'y o różnych wartościach mówią gdzie najprawdopodobniej może być przerzut. Generalnie za zwiększony patologicznie uznaje się wychwyt powyżej 3 SUVmax. Ale nadal nie jest to jednoznaczne ze stwierdzeniem przerzutu. Tak więc koniecznie trzeba sprawdzić tę łopatkę i kręgosłup piersiowy w rezonansie. Bo to naprawdę nie musi być przerzut.Ale gdyby się okazało, że jednak jest to można to bardzo skutecznie opanować i powstrzymać.
Pisałam wczoraj o przerzutach w kościach bo uznałam , że PET był
[ Dodano: 2014-12-02, 13:31 ]
Przepraszam, wskoczyło mi jeszcze jakieś zagubione zdanie :-)
Chodziło mi o to, że wczoraj przyjęłam za pewny wynik badania PET, bo założyłam, że najpierw był rezonans kości- mój błąd, przepraszam. Poza tym wnioski z PET jednoznacznie mówią o zmianach przerzutowych- niewątpliwie jest to przezorność radiologa świadomego co i u kogo opisuje. Wasze SUVmax'y nie są wysokie więc obecnie jest to 50/50 - zmiana przerzutowa albo zwyrodnieniowa (destrukcja kostna to zniszczenie tkanki kostnej ale bez nazwania przyczyny tego zjawiska). TK też może być do sprawdzenia co tam siedzi, chociaż rezonans jednak chyba lepszy.
Czy mógłbyś napisać jakie było pierwotne rozpoznanie guza? Wielkość, wynik histpat,profil hormonalny, rodzaj leczenia operacyjnego, itd. To też może rozjaśnić sytuację- nie chodzi o mnie, ale może napiszą też inni, bardziej doświadczeni w interpretowaniu takich sytuacji. Aha, gdzie robiliście PET?
Podstawą teraz muszą być przemyślane badania uzupełniające, żeby naprawdę potwierdzić albo wykluczyć niepokojące zmiany.
Powodzenia
[ Dodano: 2014-12-02, 13:48 ]
Przepraszam,jeszcze jedno pytanie - piszesz o biopsji robionej 3 lata temu, tej przykrej dla mamy. Czyli już wtedy były jakieś zmiany ( guzki) w prawej piersi, które usiłowano zdiagnozować. Pokazały się w mammografii czy w usg? Dopytuję, bo jeśli one są i nie rosną ( co można by stwierdzić porównując kolejne pomiary w kolejnych badaniach) to nie powinny budzić niepokoju. Ale jeśli budzą to chyba lepiej wyciąć jeden, największy (w znieczuleniu, oczywiście) i ustalić co to jest.
Ok, kończę.
Dziękuję za odpowiedź !
Badanie PET było robione we Wrocławiu przy ul. Borowskiej. Pierwotny guz był na lewej piersi. W 1996 r. zabieg - mastektomia lewej piersi wraz z węzłami chłonnymi pachowymi. Po tym zabiegu nie było żadnych wskazań dla chemioterapii i radioterapii. Także po zabiegu Mama nie przyjmowała żadnych leków. Ponownie problemy zaczęły się w 2006 r. Rozpoznano wznowę na bliźnie pooperacyjnej. No i zaczęły się badania, w tym w 2009 r. pierwszy PET, który nie wykazał żadnych komórek rakowych w organizmie.
[ Dodano: 2014-12-02, 16:38 ]
Może to dzisiaj zabrzmi dziwnie, ale w 1996 r. mama nie miała robionego wyniku histopatologicznego przed operacją. Poszła na wyłuskanie guza, ale lekarze stwierdzili, że oglądali wycinek pod mikroskopem (w czasie operacji) i podjęli decyzję o mastektomii.
W 1996 r to nie takie dziwne, wtedy wycinano wszystko szeroko i liczono na przeżycie przez chorą 5 lat i uznanie jej za wyleczoną. Teraz jest większa świadomość że rak może się odezwać nawet po kilkunastu latach. Ale jakiś wynik histopatologiczny by się przydał. Chyba masz zrobione badania z tej wznowy w 2006, czy 2009 r?
Poniżej kilka szczegółowych danych z wyników Mamy:
W 2006 r. z pobranego materiału z blizny :
- receptory estrogenowe /+/ i progesteronowe /++/
W 2009 r. biopsja mammotomiczna prawej piersi :
- wielkość guzka 0,6 cm, kat. wg BIRADS : 5 prawdopodobnie złośliwa
- wynik histopatologiczny - nowotwór złośliwy inwazyjny przewodowy
Receptory : ER/++/(do 50%, do 8 pkt) i PgR /-/ (0, do 1 pkt)
HER-2 /Neu/+1/
W 2009 r. po w/w biopsji, jak już wyżej pisałem, badanie PET nie wykazało żadnych komórek nowotworowych, również w prawej piersi. Niestety w badaniu PET sprzed kilku dni (j.w.) kilka niewiadomych się uwidoczniło. Do dzisiaj Mama nie odczuwa żadnych dolegliwości w łopatce prawej i w kręgosłupie.
Przepraszam Cię, ale jest trochę bałaganu w Twoich informacjach. Najpierw była mowa o wznowie w bliźnie w 2009 roku ( i następującej chemioterapii) , obecnie piszesz o materiale pobranym z blizny w 2006 a w 2009 jest już stwierdzony rak przewodowy inwazyjny w piersi prawej.
Bardzo Cię proszę uporządkuj informacje, to naprawdę ważne co i kiedy było zdiagnozowane i jak było dotychczas leczone. Z Twojego pierwszego postu wynikało, że dotąd nie było żadnych wątpliwości i podejrzanych zmian w piersi prawej - to duża nieścisłość i jeżeli ktoś ma na forum próbować Ci odpowiedzieć rzetelnie to niezbędne są uporządkowane i chronologicznie podane fakty. I tak jak piszegaba, spróbuj dotrzeć do wyników pełnych, pooperacyjnych i tych kolejnych, na razie podajesz tylko część, przydałby się wypis ze szpitala z roku 1996 z charakterystyką guza pierwotnego( to, że lekarze robili badanie śródoperacyjne to inna sprawa).
Natomiast co do PET - fakt, że nie pokazał nic podejrzanego w 2009 roku przy jednoznacznym wyniku biopsji jest akurat dowodem na tę niezbyt dużą wartość tego badania w monitorowaniu raka piersi.
Czekamy na komplet inf., jeśli się da.
Pozdrwiam serdecznie.
Faktycznie, błędnie podałem na początku rok wznowy w bliźnie – powinno być 2006 r.
Spróbuję jakoś to uporządkować.
1996 r. – mastektomia lewej piersi – miało być wyłuskanie guzka, a skończyło się na mastektomii wraz z usunięciem węzłów pachowych. Po operacji konsultacja hematologiczna – brak wskazań dla podania chemii. Konsultacja radiologiczna – brak wskazań dla naświetlań. Przez 10 lat mama nie była pod kontrolą, nie brała żadnych leków, bowiem uznała, że nic jej nie jest, a operacja była niepotrzebna.
2006 r. – na bliźnie zaczęła jątrzyć się mała ranka. Jeden lekarz uznał, że to „ujście chłonki”. Inny chirurg poradził zbadać wycinek. Badanie histopatologiczne nie dało odpowiedzi, bowiem wskazano, że pobrany wycinek jest za mały dla postawienia jednoznacznej diagnozy. Pobrano kolejny raz większy wycinek, jednocześnie lekarz zlecił wgląd do próbki guzka sprzed 10 lat tj. z 1996 r. (ponoć taki materiał Klinika przechowuje). Na podstawie badania pobranego wycinka i porównania z materiałem z 1996 r. wynik wskazywał na ten sam rodzaj nowotworu, co guz pierwotny. Niestety nie dysponuje na tą chwilę wynikiem tamtego badania tj. wyniku histopatologicznego guzka pierwotnego z 1996 r.
w 2006 r. z pobranego materiału z blizny ustalono :
- receptory estrogenowe /+/ i progesteronowe /++/
Mama dostała czerwoną chemię , zaleconą na podstawie wyników badania materiału z blizny oraz badania dotykowego !!! węzła szyjnego, bowiem lekarz stwierdził, że choroba szybko postępuje, gdyż w węźle chłonnym szyjnym jest guzek. Następnie, po trzech dawkach chemii (czwartej już nie podano, z uwagi na zły stan mamy - mama źle znosiła chemię), zlecono badanie USG, gdzie stwierdzono, że w węźle chłonnym szyjnym nie ma guzka, a wyczuwalne zgrubienie jest to wypustek kości – taka cecha indywidualna. Po takim leczeniu przepisano Arimidex, który mama łykała od 2007r. do 2009 r. Od 2009 r. do teraz Faslodex – zastrzyki raz w miesiącu. Do 2011 r. jeden zastrzyk, a następnie - do teraz - dwa zastrzyki. Zwiększono dawkę Faslodexu z uwagi na zmiany w prawej piersi.
2009 r. – w kolejnym badaniu kontrolnym USG wykryto guzki w piersi prawej.
W 2009 r. biopsja mammotomiczna prawej piersi : - wielkość guzka 0,6 cm, kat. wg BIRADS : 5 prawdopodobnie złośliwa - wynik histopatologiczny - nowotwór złośliwy inwazyjny przewodowy
Receptory : ER/++/(do 50%, do 8 pkt) i PgR /-/ (0, do 1 pkt) HER-2 /Neu/+1/
W 2009 r. po w/w biopsji, jak już wyżej pisałem, badanie PET nie wykazało żadnych komórek nowotworowych, również w prawej piersi. Niestety w badaniu PET sprzed kilku dni (j.w.) kilka niewiadomych się uwidoczniło. Do dzisiaj Mama nie odczuwa żadnych dolegliwości w łopatce prawej i w kręgosłupie.
2014 r. –
luty 2014 r. – rezonans pod kątem zmian w prawej piersi – brak niepokojących zmian, tzn, zdiagnozowane guzki nie powiększają się,
lipiec 2014 r. rezonans pod kątem zmian w prawej piersi – brak niepokojących zmian,
Marker CA 15-3 – badanie robione co miesiąc od 47 do 52.
Listopad 2014 r. – PET, którego wyniki podałem na początku.
[ Dodano: 2014-12-02, 21:48 ]
W 2011 r. zwiększono dawkę Faslodexu profilaktycznie, aby zapobiec zmianom, tj. powiększaniu się guzków.
[ Dodano: 2014-12-02, 22:32 ]
Czy w takiej sytuacji są wskazania dla podania "czerwonej chemii" ? Mama, z uwagi na ciężki przebieg takiego leczenia w 2006 r. boi się tego i twierdzi, że nie wyrazi ta to zgody ? Za parę dni wizyta w Klinice ...
Ciut zagmatwana ta historia..Brak kontroli po mastektomii, hm, trudne do zrozumienia. Dziwi mnie fakt, że wznowy w bliźnie nie leczono chirurgicznie plus naświetlania albo tylko naświetlaniami jeśli nie było możliwości cięcia po wcześniejszej mastektomii. I kontrola wyników leczenia przy pomocy USG? W 2006 roku? Nie było żadnego TK? Ale teraz to już nieistotne. Skoro Mama od 2009 dostaje Faslodex i guzki są stabilne to wydaje się, że ta hormonoterapia wciąż jest skuteczna. Swoją drogą co oznacza 1 i 2 zastrzyki Faslodexu? Standardowo podaje sie jako jedną dawkę 2 zastrzyki właśnie. Nie bardzo rozumiem to profilaktyczne zwiększenie- czyli wcześniej było co, połowa dawki?
Powtórzę się, teraz konieczna jest weryfikacja zmian w kościach przy pomocy innego badania - TK bądź rezonansu. A PET chyba można już sobie odpuścić.
Przepraszam, ale ogólnie coś mi nie gra w opisywaniu przez Ciebie całej historii, tak jakoś budujesz napięcie dorzucając co chwilę coś jeszcze. Ale pewnie się czepiam :-)
Pozdrawiam
[ Dodano: 2014-12-02, 23:06 ]
Ale skąd pomysł o podawaniu chemii? Przecież na razie nie wiadomo co jest w kościach, poza tym wtedy to nie chemia tylko bisfosfoniany.
[ Dodano: 2014-12-02, 23:11 ]
Poza tym skoro była już chemia " czerwona" czyli doksorubicyna( sama czy w schemacie AC?) to trudno ją powtarzać bo akurat doksorubicyna ma swoja tzw. dawkę życiową i pewnej ilości nie można przekroczyć.
Mama już po wizycie. Lekarz zdecydował kontynuować leczenie faslodexem. Odnosząc się do wyników badania PET zalecił scyntygrafię kości (wypisał skierowanie), ale nie wcześniej jak za trzy miesiące. Lekarz stwierdził, że zmiany w kościach uwidocznione w PET nie są na tyle niepokojące aby zmieniać leczenie, natomiast jeśli zmiany będą się pogłębiały do scyntygrafia to pokaże. Wynik scyntygrafii zrobionej obecnie, jak się wyraził, mógłby być na tyle dobry, że można byłoby go zbagatelizować i choroba mogłaby wymknąć się spod kontroli. Za trzy miesiące, jeśliby, co nie daj Boże, zmiany się pogłębiły, to będzie zmiana leczenia.
Missy, nie było moim zamiarem budowanie napięcia. Istotnie, pewne fakty i daty pomyliłem. 10 lat po operacji bez kontroli - tak. Mama wmówiła sobie wówczas i wmawia nadal, że jest zdrowa, a operacja była niepotrzebna. Co do dawek faslodeksu, to mama najpierw miała 1 zastrzyk.
Dziękuję za dotychczasowe zainteresowanie i bardzo rzeczowe odpowiedzi i rady.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum