1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Opieka hospicyjna
Autor Wiadomość
soja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 1263
Pomogła: 194 razy

 #76  Wysłany: 2010-04-11, 21:54  


Wyrazy współczucia. Niech twój tato spoczywa w pokoju (*).
_________________
Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
 
AndrzejS 


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 200
Skąd: Bielsko-Biała
Pomógł: 29 razy

 #77  Wysłany: 2010-05-12, 22:02  


Witam
zapomniałem dopisać jeszcze jedno.
W przypadku choroby a szczególnie choroby nowotworowej nie choruje sam pacjent (chory) ale choruje cała rodzina.
Stąd na tym forum tak dużo członków rodziny.I to w jakiś sposób jest normalne.
Pozdrawiam
 
boralis 


Dołączyła: 26 Mar 2010
Posty: 52
Pomogła: 15 razy

 #78  Wysłany: 2010-05-19, 10:53  


Andrzeju, rozumiem, że bliską osobę powierza się opiece hospicjum jak już samemu nie ma się siły nią opiekować.
Ale jak wyczuć ten moment? Mama jest po drugiej chemii bardzo słaba. Zaproponowała nam przeniesienie się do niej. W praktyce będzie się to sprowadzać do całodobowej opieki. Boję się, że sobie nie poradzę. Boję się, że potem zrezygnuję z pracy a to ona pozwala mi zachować pion psychiczny.
Rodzice zawsze trudniejsze, czysto fizjologiczne aspekty choroby jak ropiejące rany, brak samodzielności w załatiwaniu pootrzeb fizjologicznych załatwiali poza mną. Teraz mamie grozi odjęcie nogi ze względu na brak krążenia. Boję się, że sobie z tym nie poradzę. Uważam się za twardą i jak trzeba, to potrafię wszystko, ale w tej chwili trochę mnie to przerasta.
Mam też wyrzuty sumienia, że choroba została zdiagnozowana 2 miesiące temu a ja już się poddaję i zastanawiam się nad oddaniem mamy do hospicjum. To nie do końca tak.
Bardzo mi jest przykro, że mama jest chora. Staram się jej zapewnić najlepszą opiekę jaką mogę i poświęcić tyle czasu, ile potrzebuje. Ale zależy mi też na tym, żeby zachować do tego dystans. Jak to zrobić?
 
barbara kwiatkowska 



Dołączyła: 29 Sty 2010
Posty: 14

 #79  Wysłany: 2010-05-19, 17:44  


witam,

mój tato był objęty opieką hospicjum ,ale leżał w domu , więc był pod opieką mojej mamy .

Siostra i ja starałyśmy się jej pomagać , bo tez pracujemy , jeśli nie dajesz rady to jedż do

hospicjum , porozmawiaj z ludżmi ,zobacz jakie sa warunki , jaka opieka , wtedy podejmiesz

decyzję .

Moja mama przez 5 miesięcy , była z tata na kazde zawołanie i niestety w tej chwili

zachorowała na silna nadczynność tarczycy , co jest skutkiem tak silnego stresu w jakim była

,gdy patrzyła jak tato cierpi.

Jeśli nie dajesz rady to normalne , że się boisz ,

wszyscy się boimy i każdy z nas to przechodzi . Tu na forum jest dużo ludzi , którzy ci pomogą tak jak mi pomagali
_________________
Wiktoria
 
pixi 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 24 Sty 2009
Posty: 459
Skąd: Poznań
Pomogła: 73 razy

 #80  Wysłany: 2010-05-19, 18:47  


boralis napisał/a:
bliską osobę powierza się opiece hospicjum jak już samemu nie ma się siły nią opiekować.
zgadza się, lepiej być w hospicjum , niz lezeć odłogiem.
boralis napisał/a:
jak wyczuć ten moment?
może tu jest odpowiedź :
boralis napisał/a:
Zaproponowała nam przeniesienie się do niej
boralis napisał/a:
W praktyce będzie się to sprowadzać do całodobowej opieki
masz rację, w praktyce to moze tak wyglądać i dlatego świetnie Cię rozumiem, że :
boralis napisał/a:
Boję się, że sobie nie poradzę.
Rozumiem też Twoje obawy, że:
boralis napisał/a:
Boję się, że potem zrezygnuję z pracy a to ona pozwala mi zachować pion psychiczny.

To oczywiste, że można stracić pion psychiczny, gdy trzeba załatwić rodzicom:
boralis napisał/a:
trudniejsze, czysto fizjologiczne aspekty choroby jak ropiejące rany, brak samodzielności w załatiwaniu pootrzeb fizjologicznych
boralis napisał/a:
Uważam się za twardą
i tak trzymaj!
boralis napisał/a:
Mam też wyrzuty sumienia
niepotrzebnie!
boralis napisał/a:
Staram się jej zapewnić najlepszą opiekę jaką mogę i poświęcić tyle czasu, ile potrzebuje
pewnie, w końcu jesteś jej córką, nie?
boralis napisał/a:
Ale zależy mi też na tym, żeby zachować do tego dystans. Jak to zrobić?
To proste -oddaj mamę do hospicjum i zmień numer telefonu - powinno wystarczyć.
Serdeczne pozdrowienia dla pionu psychicznego!
 
boralis 


Dołączyła: 26 Mar 2010
Posty: 52
Pomogła: 15 razy

 #81  Wysłany: 2010-05-20, 12:49  


pixi, mam nadzieję, że nie zrozumiałas mnie źle.
Ja chcę być przy mamie i pomóc jej we wszystkim, w czym mogę.
Nie zamierzam jej zostawić. Nie chcę się jej pozbyć i mieć święty spokój. Przecież nie o to chodzi. Chciałabym tylko wiedziec, czego potrzebuje.
Mój problem polega na tym, że nie wiem, jak wyczuć moment, kiedy bliski potrzebuje już całodobowej opieki. Tak dla własnej wygody. Bo wiem, że mama ma wyrzuty sumienia, że tak nas angażuje w opiekę nad sobą. Źle jej to na psychikę robi. I wolałaby mieć kogoś obok siebie 24/7 albo być samodzielna. No w naszej sytuacji to drugie odpada...Poza tym trudno mamę zapytać wprost, bo raz odpowie tak, a po kilku godzinach (dniach) zupełnie co innego.Mama nie ma ostatnio zbyt dobrego kontaktu z otoczeniem.
 
pixi 
PRZYJACIEL Forum


Dołączyła: 24 Sty 2009
Posty: 459
Skąd: Poznań
Pomogła: 73 razy

 #82  Wysłany: 2010-05-20, 16:28  


boralis, Szczerze mówiąc, mam nadzieję, że zrozumiałam Cię źle, że nie miałaś na myśli tego, co wyzierało z Twojego postu. Czasem czlowiek w zdenerwowaniu tak formułuje zdania, że wychodzi mu nie to , co zamierzał napisać.Możliwe , że i tu tak było.
Zresztą choroba mamy postawiła i ją i Was w bardzo niekomfortowej sytuacji. Swiat się zawalił i nic juz nie będzie takie, jak przed diagnozą.
Przy tym świat zawala się najpierw choremu, a potem dopiero, niejako wtórnie, rodzinie.W dodatku chory nie ma wyboru, w przeciwieństwie do rodziny, bo tu możliwości jest kilka:
- można się odciąć od wszystkiego. żyć "jak przedtem", a chory niech sobie radzi sam
-mozna być rodziną "telefoniczną" - cześć stary, jak się masz, no nie , nie gadaj, że jest źle, trzeba się trzymać, odezwiemy się za miesiąc
( inna wersja takiej rodziny to :wpaść z wizytą, poklepać po ramieniu, zapewnić o dobrym wyglądzie i zwiać , zanim chory zacznie , nie daj Boże, zwierzenia)
- można też zewrzeć szeregi wokół chorego, otoczyć go uczuciem i pokazać - jesteśmy z Tobą, będziemy razem walczyć z chorobą, nie oddamy Cię , nie jesteś sam.
Ta ostatnia postawa jest najbardziej komfortowa dla chorego.
Najczęściej na początku, zaraz po diagnozie, bardziej ważne , niż pielęgnacja, jest właśnie psychiczne wsparcie - informacja o raku może zwalić każdego z nóg.Czlowiek nie dowierza, że jego to mogło spotkać, tym bardziej, jeśli czuje się całkiem nieźle, a raczysko bardziej jest widoczne w histopacie, niż w naturze.Człowiek przechodzi okres buntu, niezgody i niedowierzania, na zmianę ze zwątpieniem i rezygnacją.Stąd biorą się zmienne nastroje, chwiejność, nieporozumienia z otoczeniem, lęki i niezgoda na niesamodzielność ( no, bo skoro sobie radzę, pracuję, to nie jestem chory)Co może wtedy zrobić rodzina? BYĆ. nie dlatego, bo jesteś chory,lecz - bo lubię z Tobą być, a przy okazji może się przydam.
Gdy zacznie się chemia i związanie z nią dolegliwości -tym bardziej być -podkreślając, że to przyjemność, a nie uciążliwy obowiązek, nie wymawiając, co to my musieliśmy poświęcić.
Dzisiaj dobre wychowanie ( psiakość) wymaga, by nie absorbować sobą innych, dlatego chory zapewnia, że sobie poradzi, ale ludzie to zwierzęta stadne i w momencie zagrozenia potrzebują towarzystwa, nawet , jeśli glośno tego nie powiedzą.

boralis - mama zaproponowała ( czytaj:poprosiła), żebyś się do niej wprowadziła. To znaczy, że potrzebuje Was. Z pewnością wsparcia i , ponieważ chemia bywa bardzo uciążliwa, pomocy w domu.
NIe musisz rezygnować z pracy ( w końcu jeść też trzeba), ale zorganizuj pomoc dla mamy (możesz "zagospodarować" rodzinę ;) )
Poza tym naucz sie , jak najwięcej o chorobie mamy i obserwuj ją ( mamę , nie chorobę.. a właściwie : mamę i chorobę). Wtedy będziesz wiedziała, jakiej pomocy w danym czasie mama potrzebuje najbardziej. Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że wsparcie rodziny w kontaktach z lekarzami może bardzo pomóc, a w miarę ubywania sił staje się niezbędne.
I pogódź się z tym, że ( o ile naprawdę kochasz) nie uda Ci sie zachować dystansu.Z czasem będziesz coraz więcej wiedziała o raku. Będziesz o nim czytala, rozmawiała i myślała. Będziesz śniła o nim, oddychala nim i rozmazywala go widelcem po talerzu. Bedziesz pukała do wszystkich gabinetów lekarskich, do bram niebios i piekieł, żeby wyprosić zdrowie dla mamy.I będziesz walczyła, walczyla, walczyła - tak, jak ona zrobiłaby dla Ciebie w odwrotnej sytuacji.

Poczytaj na forum - tu wszyscy tak robią.Bo to jest miarą naszych uczuć dla bliskich.


Przykro mi, że i Was dotknęła ta choroba. Będziesz potrzebowała dużo sił. Przytulam Cię.
A jeśli czegoś nie będziesz wiedziała, to pisz, tu zawsze ktoś odpowie
 
jusia 
MODERATOR



Dołączyła: 14 Mar 2009
Posty: 1959
Skąd: Poznań/Luboń
Pomogła: 326 razy


 #83  Wysłany: 2010-05-21, 12:06  


pixi, pięknie to napisałaś.
boralis, sądzę,że jest tak jak napisała pixi .
Twoja Mama już dała do zrozumienia, że potrzebuje pomocy - sama zaproponowała abyś przeniosła się do Niej.
Widzę, że się boisz, że nie podołasz. Ale dasz radę!
Pierwszy szok minie i dostaniesz takiej siły do walki, że sama będziesz zdziwiona.
To nasza miłość do naszych kochanych bliskich daje nam moc.
Nie jest ważny nasz strach, nasze obawy, nasze niewyspanie itp. Ważni są Oni, Ci którzy zmagają się z chorobą i którzy walczą o każdy dzień.
To dla nich robimy wszystko, aby czuli się potrzebni, kochani i aby wiedzieli, że nie są sami w cierpieniu.
boralis napisał/a:
Mój problem polega na tym, że nie wiem, jak wyczuć moment, kiedy bliski potrzebuje już całodobowej opieki

Jeśli nadejdzie już ten czas, nie przeoczysz go.
boralis napisał/a:
Ale zależy mi też na tym, żeby zachować do tego dystans

Nie mam pojęcia jak to zrobić. Ja nie potrafię.
Jeśli się jest przy bliskiej nam osobie, się ją pielęgnuje, wspiera, to jest rzeczą niemożliwą, aby trzymać się od tego na uboczu.
Bo jak mieć dystans, skoro widzi się jak bliska nam osoba cierpi i zbliża się do kresu życia?
Pozdrawiam!
ps.boralis, także i ja nie wiedziałam jak mam Twój post odczytać.
_________________
================================
www.fundacja-onkologiczna.pl
 
 
AndrzejS 


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 200
Skąd: Bielsko-Biała
Pomógł: 29 razy

 #84  Wysłany: 2010-05-21, 12:43  


Witam
Boralis nie martw się na zapas.Życie wszystko zweryfikuje,życie nauczy cię jak postępować z chorą mamą.
Zaglądaj tutaj pisz,płacz bo to normalne.
Pomocy spróbuj jeszcze poszukać albo w caritasie,albo w hospicjum domowym albo pogadaj jeszcze z lekarzem domowym,może pielęgniarka środowiskowa coś pomoże.
Albo jeszcze w MOPS-ie.
Oni też są zobligowania do pomocy.
Pozdrawiam.Na pewno sobie dasz rady.
 
AndrzejS 


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 200
Skąd: Bielsko-Biała
Pomógł: 29 razy

 #85  Wysłany: 2010-07-09, 22:10  


Witam
dawno tutaj nie pisałem.Na pewno znacie to powiedzenie
HOSPICJUM TO TEŻ ŻYCIE.
Skończyłem się opiekować pacjentem hospicyjnym i to nie z powodu śmierci ale z powodu
ozdrowienia.
Jeździłem do niego od lutego.Rak kręgosłupa przerzut do płuca,zanik mięśni w nogach.
Dzisiaj już chodzi ,z balkonikiem ale chodzi.Musze się pochwalić ,że się do tego w znacznym stopniu przyczyniłem z czego się bardzo cieszę.
Następne wyzwanie to kobieta 57 lat.Medycyna nie ma już nic do zaoferowania.
Napisze jak już będzie znaczna poprawa.
Tak że nie bójcie się slowa HOSPICJUM,bo
HOSPICJUM TO TEZ ZYCIE.
Pozdrawiam
 
kikoska 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 16 Maj 2010
Posty: 164
Skąd: łódzkie
Pomogła: 29 razy

 #86  Wysłany: 2010-07-10, 00:02  


Andrzeju pięknie napisane. Aż chce się czytać takie wiadomości. Chwal się tak jak najczęściej :) :!1!:
 
 
JaInka 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 05 Lut 2009
Posty: 437
Skąd: Milanówek
Pomogła: 150 razy

 #87  Wysłany: 2010-07-11, 19:15  


Dziękuję - takie wiadomości są na pewno lekarstwem. Ale jak dobrze, że istnieją tacy ludzie, jak Ty, Andrzeju - że leczą często samą obecnością, życzliwością, staraniem...
 
AndrzejS 


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 200
Skąd: Bielsko-Biała
Pomógł: 29 razy

 #88  Wysłany: 2010-07-12, 21:25  


Jainka dziękuję bo i mnie takie posty też są potrzebne.
 
łyżka 


Dołączyła: 19 Lut 2010
Posty: 35
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2 razy

 #89  Wysłany: 2010-07-20, 23:12  


witam,
mam do Was pytanie, czy jest mozliwość wykonania punkcji odbarczającej brzuch przez lekarza z hospicjum domowego u osoby chorej w domu?
Mama ma praktycznie już co tydzień konieczność zrobienia punkcji a dla niej nawet ubranie sie to potworny wysiłek nie mówiąc już o jeździe samochodem ponad godzinę.
 
wiki 



Dołączyła: 15 Maj 2010
Posty: 207
Pomogła: 16 razy

 #90  Wysłany: 2010-07-21, 08:25  


itaj łyżka :)

Mój tatko jeździ do szpitala na odbarczanie transportem medycznym. W dzień poprzedzający wyjazd idziemy do lekarza rodzinnego i on wypisuje nam zlecenie na przejazd do szpitala (bezpłatne) w jedną, albo w dwie strony oraz uzgadnia godzinę przyjazdu po pacjenta. To bardzo wygodny sposób dla pacjenta, ratownicy medyczni znoszą go i zawożą na miejsce(nosze, wózek, stołeczek do wyboru:)
Zaletą takiego rozwiązania jest też to, że nie trzeba czekać w kolejce na przyjęcie, ratownicy mają pierwszeństwo i pacjent też. Mój tatko raz dostał duszności to mu podali tlen, tak że spróbujcie w ten sposób.

Nie wiem czy lekarz z hospicjum ma możliwość odbarczenia w domu, ale myślę że w szpitalu pod usg i wykonane przez chirurga da lepszy efekt. Nam już raz tak odbarczyli tatkę, że udało im się ściągnąć ok. 3 litry płynu, reszta została i efekt był taki, że po 2 tygodniach tatko wylądował wykończony w szpitalu. A po ostatnim razie po konsultacjach chirurga zrobił się płaski brzuszek , zeszło wszystko, tatko jest już miesiąc w domu i zastanawia się czy w przyszłym tygodniu iść już na odbarczanie, czy jeszcze nie? Różnica jest duża: wtedy 2 tygodnie, teraz 6 :-D

Zapytajcie więc lekarki rodzinnej o ten transport medyczny, a w szpitalu domagajcie się konsultacji chirurga (gdzie się wkłuć)

Pozdrawiam, wiki :)
_________________
Pomiędzy ziemią a niebem kwitną pola nadziei
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group