Tak jak napisały moje przedmówczynie - każdy jest inny.
Moja Mama np nie chciała słuchać o tym poco jest dane badanie, a tym bardziej o statystykach, więc ja wszystkie te informacje zostawiałam dla siebie.
Koleżanki napisały dokładnie to co można zrobić. Oczywiście każda osoba jest inna i do każdej trzeba podejść indywidualnie. Ja jestem zwolenniczką prawdy powiedzianej w sposób taktowny i zapewnieniem, że bedziemy zawsze, pomożemy i zrobimy wszystko żeby przejść chorobę razem. Dlaczego prawdę?, otóż każdy człowiek ma coś do zrobienia, coś do zakończenia, coś do wyjaśnienia czy pożegnania się i musi mieć na to jakiś czas ale są osoby, które nie chca nic wiedzieć, choć domyślają się co im jest i co ich czeka ale nie chcą o tym rozmawiać. Są osoby, które są tak słabe psychicznie, że nie udźwigną żadnych złych informacji. Sama znasz ciocię najlepiej i wiesz co chciałaby usłyszeć, co chciałaby wiedzieć. Myślę, że najlepszą opcją jest odpowiadanie szczerze na zadawane pytania chorego, jeśli ciocia pyta bądź wobec niej szczera ale wiadomo, że odpowiadaj tak aby zapewnić ją, że jest w jakiś sposób bezpieczna.
Bardzo dziękuję dziewczyny za odpowiedzi. Podjęłam decyzję, że nie powiem Cioci z czym się zmaga. Może tego nie udźwignąć, poza tym jest bliższa rodzina (córki), które mogą jej przedstawić stan choroby. Ciocia nie dopytuje, nie chcę być tym złym wieszczem...
[ Dodano: 2019-06-10, 21:41 ]
Ale mam jeszcze pytanie przy okazji. Czy szpital mi udzieli odpowiedzi telefonicznie czy są już wyniki badań TK (jestem osobą upoważnioną) czy nawet takich informacji nie udzielą i muszę jechać osobiście zapytać?
Pewnie załeży od szpitala czy raczej tego czy uda ci się dodzwonić we właściwe miejsce.
Ale jeśli już się dodzwonisz gdzie trzeba, to sądzę że tak. Sam fakt potwierdzenia czy są wyniki - zwłaszcza jeśli to TY powiesz o kogo chodzi oraz kiedy i jakie badanie było wykonane - nie jest jakimś złamaniem tajemnicy lekarskiej (moim zdaniem)
Dzień dobry, melduję się znowu w związku z kolejnym problemem. Dzisiaj rozmawiałam z lekarzem prowadzącym - chemia wstrzymana ze względu na stan pacjentki. Konkretnie, chodzi o bóle brzucha. Nie pomagają żadne tabletki, kroplówki itp - ciocia nie jest w stanie nic zjeść i wypróżnić się. W poniedziałek ma się stawić na oddziale wewnętrznym celem gastroskopii. I prawdopodobnie kolonoskopii. TK głowy - czysto, USG dzisiaj wykonane też nie wykazuje zmian. Czy jednak chemia może być przyczyną tego bólu? Czy może być coś na jelitach, których nie widać na USG?
Najlepiej to rozpozna doświadczony lekarz (osłuchuje brzuch), kolonoskopia wykaże jeżeli zatkane jest jelito grube, ale nie można przy niedrożności podawać tak mocno działających środków przeczyszczających. Pętle jelitowe wychodzą w TK jeżeli podadzą przed badaniem elektrolit.
gaba, mam nadzieję że będzie TK z kontrastem i dostanie ten elektrolit. bo przy obecnym stanie Cioci już raczej kolonoskopia i gastroskopia nie wchodzi w rachubę. Czekamy na poniedziałek, ale po wstępnej rozmowie z ordynatorem na internie, raczej skupią się na badaniach obrazowych Ciocia nie chce jeść, nie może się wypróżnić.. Czy naprawdę mogą być takie objawy po chemii po takim czasie ( 3 tygodnie)? Nutridrinki za słodkie..Co jeszcze można podać? Ma ochotę na sos z kurek, u nas grzybów jeszcze nie ma...
Trochę jak na pochemiczne skutki uboczne to za długo.
arawis napisał/a:
Ciocia nie chce jeść,
arawis napisał/a:
Ma ochotę na sos z kurek,
nie może jeść zapewne z postępu choroby, chorzy tracą apetyt, ma problemy z wypróżnianiem więc czuje się pełna i to też tworzy blokadę na jedzenie. Trzeba dawać tabletki na wypróżnienie, jeśli nie pomagają to lewatywa, niezbyt przyjemne ale czasami potrzeba. Zachcianki jak najbardziej spełniać nawet jak zje 2 łyżeczki. Może gdzieś na jakimś bazarku będą kurki.
Czy naprawdę mogą być takie objawy po chemii po takim czasie ( 3 tygodnie)?
Myślę podobnie jak marzena66 że to objawy postępującej choroby a nie tylko chemii. Mój tato w ostatnich tygodniach też nie chciał jeść a raczej już nie umiał jeść pomimo to miał różne zachcianki np kawa albo piwko. I dostawał to co chciał. Kończyło się na łyku, dwóch ale był zadowolony... Nie jest łatwo.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Dziękuję za odpowiedzi jak zawsze, Ciocia dostała skierowanie na oddział paliatywny (czwartek). Nie je, nie pije, nogi sine, spuchnięte, brzuch również...Kroplówka i cewnik podłączony. Pomimo braku konktetnych wyników np. z TK, to chyba wiadomo jak to się zakończy,,Powiedzcie, że dobrze, że Ciocia trafi na ten oddział? Może ją trochę odbólują?
Powiedzcie, że dobrze, że Ciocia trafi na ten oddział?
Uważam że dobrze. Jest wiadomo że choroby się już nie wyleczy czyli całe działanie jest paliatywne. Na tym oddziale powinni zadbać o ciocię, zabezpieczyć przeciwbólowo i możliwie łagodzić objawy. Po prostu zadbać na tyle na ile się da o jej komfort. Bardzo mi przykro że to tak szybko się toczy.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
,Powiedzcie, że dobrze, że Ciocia trafi na ten oddział?
Wolę hospicjum stacjonarne niż oddziały paliatywne ale wiadomo oddział oddziaowi nie równy i mogę miec ja tylko złe doświadczenia. Oczywiście jeśli pacjent cierpi nie zawsze potrafimy pomóc i wtedy jak najbardziej czy oddział czy HS jest potrzebne, liczy się przede wszystkim dobro pacjenta, żeby nie cierpiał i godnie przeżył czas który Mu pozostał.
Musisz się liczyć z różną sytuacją i być przygotowana na wszystko. Objawy u cioci takie końcowe (przepraszam) ale może trochę nawodnią, sprawdzą, ustawią leki objawowe i stan cioci jeszcze się trochę poprawi, tego nie wiem ale życze Wam sił a cioci jak najmniej cierpienia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum