sareegirl,
Taka jest ta choroba, sinusoida, dziś dobrze, jutro tragedia.
sareegirl napisał/a:
opeka nad nią jest coraz trudniejsza niestety.
Opieka nad ciężko chorą osobą jest zawsze ciężka i pod względem fizycznym i psychicznym również ale bez nas najbliższych ostatnie miesiące/tygodnie/dni byłyby niemożliwe. Tak jak kiedyś rodzice opiekowali się i czuwali nad naszym bezpieczeństwem tak później naszą rolą/dzieci jest pomóc przejść kochanej/bliskiej osobie na drugą stronę.
sareegirl napisał/a:
Zaczęła lrwawic z okolic cewki
Może być, że został uszkodzony cewnik, trzeba wezwać pielęgniarkę żeby sprawdziła.
Od wtorku właściwie tylko śpi nawet w ciągu dnia.przesypia większość doby. W środę niestety odkryliśmy na uchu odlezyne, która musiała się zrobić w ciągu paru dni.
Pielęgniarka powiedziała że to 3 stopień. Teść sobie zarzuca ze to jego wina.
Dzisiaj jestem z nią sama. Ma kaszel ale nie jest w stanie odkaszlnac. Również jak śpi słychać jak jej charczy w gardle, oddycha tylko przez usta. Mam wrazenie jakby ciężko jej się oddychalo.
Prawie wcale nie przyjmuje pokarmów i mało pije.
Oko, które miała spuchniete prawie się nie otwiera. Patrzy zupełnie jakby bladzila wzrokiem a gałki jakby jej na boki uciekają.
nie wiem Mam wrażenie że koniec jest bliski , może się mylę
Pielęgniarka we wtorek powiedziała teściowi, że proces odchodzenia się zaczął.
Byłam tam wczoraj, nie ma z nią kontaktu, śpi cały czas, prawie nie oddaje moczu a to co jest we worku ma kolor brunatny. Chyba zwieracze już nie trzymają, bo ma jakby biegunkę ale taką wodną. Nie je, nie pije. Kolor twarzy jej sie zmienił na taki woskowy.
Ksiądz przyszedł z ostatnim namaszczeniem.
Ale jak wnuk do niej mówił, to wyraz twarzy jej się zmieniał, myślę, że go słyszała.
Sił życzę, zapewnijcie mamie spokojne odchodzenie.
dziekuje robimy co w naszej mocy.
przez wiele miesięcy wiedzielismy, że tak to się skończy, oswajalismy się z ta myślą, byliśmy na to nastawieni. Ale niestety nie da się na to przygotować
Uwierz mi, sareegirl, nie da się, nigdy nie ma odpowiedniego momentu na odejście, nie da się na to przygotować. Bądźcie przy niej po prostu. Teraz musi mieć spokój...
Teściowa cały czas śpi, od środy się nie obudziła. Spi z otwartą buzią, do soboty miała ciężki oddech, rzężący jakby chrapała. Od soboty są to płytkie krótkie wdechy. W niedziele zmieniła jej się buzia, ma inny kolor, bardzie ostre rysy. Od soboty saturacja spada i ciśnienie.
W sobotę było 110/90, niedziela 90/80.
Zapytałam pielęgniarkę czy ona też widzi zmianę w rysach, powiedziała że tak,
że jest to słuszne spostrzeżenie. Jest nieco chłodniejsza.
Dzisiaj idę tam po pracy, i cały dzień myślę jak to dzisiaj będzie wyglądać.
Pilęgniarka ją nawadnia, dostaje 1 kroplówkę na dobę. Nie wiem czy to słuszne, tyle mówią, że to opóźnia proces agonii. Pielęgniarka to konkretna osoba, powiedziała, że jakbyśmy usłyszeli te bulgotania w plucach to mamy odłączyć kroplówkę, więc jakby nie było sensu jej podawać to chyba by powiedziała? Już sama nie wiem ............
sareegirl,
Z Twojego opisu wynika, że teściowa odchodzi. Ja bym kroplówki już nie podawała to przedłużanie agonii.
sareegirl napisał/a:
że jakbyśmy usłyszeli te bulgotania w plucach to mamy odłączyć kroplówkę
No właśnie chcecie, żeby teściowa się "topiła"/dusiła, straszna śmierć, nie wiem jaki jest sens tej kroplówki, według mnie męczenie.
Przepraszam za szczerość ale to w dobrej wierze.
pozdrawiam, trzymajcie się, bądźcie razem, to teraz ważne.
Ja o tym wiem, zasugerowałam to dzisiaj teściowi. Jednak on stwierdził, że jeszcze nie, chyba ma takie poczucie, że jeszcze coś się robi. Jestem pewna, że gdyby pielęgniarka zdecydowanie powiedziała nie, to nie ma sensu przyjąłby to do wiadomości,
Powiedziała mi dzisiaj wprost, mama umiera
Dzisiaj otwarła oko, ciśnienie 81/59, saturacja 81%.
Sama stwierdziła, że jest to delikatne nawodnienie ze względów humanitarnych. Jak ją zapytałam czy jest sens powiedziala, że jak nie chcemy to ona nie będzie podłączać.
Tylko jak ja mam to przetłumaczyć teściowi.
Tego już pielęgniarka nie powinna robić, od razu powinna powiedzieć teściowi, że już nie można podawać kroplówki.
sareegirl napisał/a:
Sama stwierdziła, że jest to delikatne nawodnienie ze względów humanitarnych
No nie wiem, czy humanitarne jest przedłużanie agonii. Ja nie mówię tego z pretensją do Ciebie ale takie rzeczy pielęgniarka powinna wiedzieć.
Mam nadzieję, że chociaż to bardzo, bardzo, bardzo powoli leci.
sareegirl, wg mnie również nie ma sensu. Tak jak pisze Marzena. To co czytam o Twojej teściowej przypomina mi ostatnie dni mojej mamy... :(
Trzymajcie się i po prostu bądźcie z nią, ona pewnie bardziej Was potrzebuje, Waszej obecności niż kroplówek.
Betula wiem o tym, była dzisiaj rozmowa z pielęgniarką żeby w sposób delikatny acz stanowczy powiedziała teściowi, że to nie ma sensu. Wiecie to jest pokolenie, które uważa. że lekarz ma zawsze rację i to co powie jest ostateczne.
Powiedzieliśmy jej, że my czyli reszta rodziny tego nie chcemy.
jednak on jako jej mąż ma poczucie że musi zrobić coś jeszcze. Same wiecie, że jest to trudne, ja nie jestem osobą decyzyjną, gdyby to ode mnie zależało wogóle by ich nie dostała.
Jeżeli będzie się upierał niestety w zdecydowany sposób będziemy musieli mu wytłumaczyć, że jest to krzywda dla niej.
Wiecie można być super synową itd, jednak nadal "tylko" synową
NIe widać oznak bólu u niej, jednak boję się że przez przerzuty do UON nie może się z nami komunikować a w środku cierpi, w sumie nie wiem czy to możliwe.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum