Nie ma konkretnych problemów (zresztą to dość ogólne pojęcie ), a co do podatności na leczenie - zobaczymy, raki niedrobnokomórkowe są na pewno mniej chemiowrażliwe niż rak drobnokomórkowy, ale nie sposób stwierdzić z góry jak dany nowotwór się zachowa i czy odpowie na leczenie.
Dzięki. Musiałam zapytać. Obawiam się jutrzejszego dnia. Tato bardzo drażliwie podchodzi do tematu swojej choroby. Byle co go irytuje. Mam nadzieję, że lekarz nie powie mu czegoś co zniechęci go do walki.
Witam tato zaczyna naświetlania od poniedziałku do piątku. Jeśli nie będzie miał gorączki a tu mamy problem bo rano jest dobrze, a wieczorem 38 stopi (stan na godzinę 18). Tato bierze paracetamol niestety nie wiem ile bo on twierdzi, że 4, a mama że dwie połówki na co tato nie zaprzecza, wiec nie wiem w końcu ile bierze. Powiedzcie co robić?
Tato bierze również summamet (chyba dobrze napisałam) taki antybiotyk trzy dniowy. Dziś schemat znowu się powtórzył 37 rano, a wieczorem zobaczymy..... Ile tato może wziąć tego paracetamolu dziennie? Mówi, że po nim się poci i dlatego nie chcę go brać.
Tata poci się po paracetamolu, bo paracetamol obniża gorączkę (po to się go bierze ). Organizm obniża sobie temperaturę zwiększając pocenie - wtedy parująca z powierzchni skóry woda "zabiera ze sobą' ciepło.
Od jak dawna Tata bierze Sumamed? Bierze się go 3 dni, ale on działa w organizmie znacznie dłużej (do 10 dni), dlatego skutki leczenia mogą być widoczne już po zakończeniu brania antybiotyku.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Dziękuje za odpowiedzi. Summamed bierze od czwartku. O dziwo tatko miał temperaturę 37,03 o godzinie 20. Humorek też ma żartuje sobie z mamy. Ciśnienie ma niskie, a bardzo wysoki puls. Mówi, że go wszystko boli oprócz kości. Zawsze tak mówił. Z nim jest problem nie do końca wiadomo co go boli. Wiem dlaczego dzieje się tak z pulsem kwestia nie dotlenienia serce szybciej pracuje ( puls 86 gdy ciśnienie się poprawiło było 75- tato się także denerwuje o byle co). Zastanawia mnie jedna rzecz. Ma bardzo "malinowe" usta nie jest to kolor bordowy, ale jednak to intensywniejszy kolor niż zwykle miał. Czy to przypadek? Czy jakaś istotna kwestia?
A czy Tata bierze jakiś środek zapobiegający grzybicy podczas antybiotykoterapii? Jeśli nie - może to być objaw grzybicy. może też być odczyn poantybiotykowy lub związany z infekcją. Bez zbadania trudno się wypowiedzieć.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
czyli prawdopodobnie właśnie lek zapobiegający grzybicy - np. Lakcid, Enterol, Acidolac, Trilac. Ale nawet pomimo takiego leczenia grzybica może się rozwinąć u osób z obniżoną odpornością. Na pewno trzeba Tatę obejrzeć.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Tato po trzecim dniu naświetlań czuje się dobrze. Mówi, że nawet lepiej mu się oddycha.Wyrównało mu się ciśnienie, puls, temperatura. Mówi, że zadyszał się idąc na górę, ale doszedł . Naświetlają go od dołu i góry wyliczył, że około 35 sekund. Poprawa jego samopoczucia i w ogóle kondycji bardzo nas to cieszy. Wiem, że to za wcześnie by stwierdzać czy radioterapia działa czy nie, ale wszyscy uznaliśmy to za dobry znak. Naprawdę jeszcze kilka dni temu leżał w łóżku nie chciał wstać, a dziś czekał na nas pod drzwiami swojej sali chodząc tam i z powrotem.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Czekamy na rezultaty naświetlań w połowie lutego wizyta kontrolna. W połowie stycznia dwa USG jamy brzusznej (jedno zlecone pół roku temu przez lekarza rodzinnego) drugie przez CO. W karcie informacyjnej wypisu napisali leczenie paliatywne... Jednak nadzieja umiera ostatnia. Napisali, że podejrzewają meta na żebrze lub pęknięcie. Jednak nie zlecili żadnego badania. Musze sama powalczyć o nie :(. Chemii nie zlecili ojcu przez względy internistyczne jak to określił lekarz. Natomiast znam taki przypadek nowotwór płuc z przerzutem do kości (lub na odwrót) rozedma kości udowej płyn w płucach, a jednak zlecono chemię. Gdzie chory ma problem z prawą częścią ciała, a mianowicie bark i kolano. Czytam dużo, że chemia ma większe oddziaływanie na raka i zastanawiam się dlaczego tacie nie podano chemii tylko naświetlania paliatywne. Czy to dlatego, że niedrobnokomórkowy rak lepiej reaguje na naświetlanie? Przy czym od razu zaznaczam, że wiem co to znaczy leczenie paliatywne.....
Mam jeszcze jedno pytanie mama dzisiaj odebrała swoje wyniki RTG płuc i tomografię głowy
w opisie RTG piszą tak pasma zwłóknień u podstawy płuca lewego. Czy to coś groźnego? Jakie badania wymusić na lekarzu? Proszę serdecznie o wskazówki. Pozdrawiam
Witam ponownie. Właściwie to nie wiem od czego zacząć.
W CO zrobiono powtórne RTG zdjęcie od przodu i z boku. Piszą, że guz położony niżej się zmniejszył natomiast ten u szczytu wykazuje podejrzenie wzrostu. Zmniejszyły się zmiany we wnęce prawej, cofnął się odczyn ze szczeliny m-płatowej. Dyskretne zaburzenie upowietrzenia u podstawy płuca prawego.
Wyniki krwi masakra niska hemoglobina. Chociaż w CO stweirdzili, że wyniki wcale nie są najgorsze. W między czasie tato trafił do szpitala na podanie krwi. Po pierwszym pobycie wrócił z siłami weselszy. Po drugim jakby się nic nie zmieniło.
Ogólnie nie ma siły przewraca się z boku na bok. Do wszystkiego doszedł ból kolana (robiliśmy tomografię nic nie wykazało ortopeda powiedział, że to jakiś stary uraz). Warga dolna, która jest jakby zdrętwiała i kołek zamiast języka utrudniają mu mówienie. W szpitalu ani w CO nie zredukowali liczby leków.
Skorzystaliśmy z pomocy hospicujm domowego lekarz zmniejszył wszystkie leki o 2/3 zwiększył dawki sterydów przepisał plastry przeciwbólowe. Tato jest w bardzo złej kondycji śpi, mało chodzi, pojawiła się jakaś wydzielina, którą pluje (żólto- brązowa). Lekarz w hospicujm powiedział, że z własnego doświadczenia wie iż mamy około miesiąca.
Ciezko w to wszystko uwierzyć.... tato zawsze samodzielny nawet teraz nie chce za dużo pomocy a tu taka choroba... Pewien lekarz powiedział, że strasznie na tacie zaoszczędzono, że w CO powinni zrobić TK, a radioterapię podano jakby na próbę. Mieliśmy ogromne problemy z lekarzem rodzinnym, który nie pamiętał, że odstawił pewne leki, nie chciał wypisać skierowania do szpitala. Pojechaliśmy na pogotowie i odziwo na dyżurze był ojca lekarz rodzinny. Cało przyjecie do szpitala trwało 3h. Na oddziale od osoby odwiedzającej pacjenta dowiedziałam się, że jest coś takiego jak hospicjum domowe, że przyjadą do domu i nie ma problemu ze skierowaniami.
U taty wykryto nowotwór w listopadzie dziś mamy marzec choroba przez ostatnie 5 miesięcy wyniszczyła go strasznie. W sierpniu był mój ślub a tato był pełen życia pomagał przy weselu robił małe remonciki w domu. Naprawdę ciężko w to uwierzyć....
Pozdrawiam wszystkich czytających
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum