Dziękuję Iwonko za pamięć...
Dziś minęły 3 miesiące jak Mamusia odeszła... Jest źle, nie radzę sobie wcale...
Tęsknię za Mamą tak mocno a mój synek wciąż pyta o Babcię... Nie mam siły udawać, że staram się jakoś zapanować nad rozpaczą...
Słyszę wokól: takie jest życie, co dzień ktoś umiera i trzeba się z tym pogodzić... A ja nie potrafię ...
Zostałam sama jak palec, rodzina mnie nie rozumie, twierdzą że powinnam już dawno się otrząsnać...
Przez bardzo długi czas w mieszkaniu Mamy nic nie ruszyłam... mało tego... wciąż tam chodziłam i ... rozmawiałam z Nią... tylko że Ona nic mi nie odpowiadała...
Mąż twierdzi że potrzebny mi psychiatra
Co rano kiedy się budzę przeszywa mnie straszny ból w sercu, że to jednak nie sen i to prawda: Mamy nie ma i nigdy już nie będzie... Bardzo mi Jej brakuje... łapię czasem za telefon aby do Niej zadzwonić....
Parę dni temu spakowałam wszystkie Mamy rzeczy... Ze względów finansowych zmuszona jestem wynająć mieszkanie
Myślałam że serce mi rozerwie, to straszne całe życie Mamy spakować w kartony
Nie ma już Mamy ani Taty... nie ma już mojego rodzinnego domu... Już nigdy nie spotkamy się na Wigilii... w urodziny czy tak zwyczajnie nie wpadnę z wizytą do Mamy...
Tak jak napisałam wcześniej: zostałam sama... tak się czuję mimo że mam synka to jestem sama:( Ale gdyby nie on to nie miałabym po co żyć...
Iwonko kochana, pamietaj proszę , że myślami jestem z Tobą, choć nie piszę to codziennie czytam... I wierzę że jeszcze macie dużo czasu przed sobą. Ściskam Ciebie i przesyłam moc pozdrowień dla Taty