badania obrazowe mamy to taka trochę chińszczyzna, z której trudno wyciągnąć jednoznaczne wnioski. Powodem jest rzecz jasna kolosalna wręcz rozbieżność pomiędzy obrazem TK a PET w 'pierwszym rozdaniu'. Guz o maks. wymiarze 3 cm, a guz o wym. niemal 5,5 cm to spora różnica.
I teraz mamy sytuację:
TK 5,4 → PET 3,1 → chemioterapia → TK 4,1 cm.
Teoretycznie winno się teraz porównać TK do TK, ale jakiś znak zapytania mimo wszystko pozostaje.
Nie opierając się więc na wymiarach guza przyjrzałam się pozostałej treści wszystkich 3 opisów i jedna rzecz zwraca uwagę: poprzednio guz oparty był podstawą o opłucną śródpiersiową, oraz (to już wniosek z PET) położony był w sąsiedztwie żyły głównej górnej (ŻGG). Teraz czytamy, że guz nacieka opłucną śródpiersiową i podejrzewa się naciek na ŻGG. Miałeś niestety właściwe przeczucie - nie wygląda to dobrze. Podejrzewam, że mamy albo stabilizację albo.. progresję.
W tej sytuacji można zdecydować się na postępowanie dwojakie:
założyć, trochę bezpodstawnie i 'na czuja', że podawany schemat nie działa i pomyśleć o innym (o ile jest jakaś alternatywa)
udawać, że jest remisja i kontynuować obecne leczenie.
Żadne z w/w rozwiązań nie jest proste, ani w sposób oczywisty bardziej korzystne.
Sprawę komplikuje przede wszystkim fakt istnienia czynników, które nie pozwoliły leczyć mamy pochodnymi platyny, a jedynie (przynajmniej taki wniosek wyciągam z treści wątku) winorelbiną w monoterapii. Pochodne platyny oraz schemat wielolekowy to podstawa w leczeniu raka płuca - bez tego trudno było w zasadzie spodziewać się jakichś znaczących efektów.
Podejrzewam, że przyczyną dyskwalifikacji od leczenia standardowym schematem (zazwyczaj: schemat PN tj. cisplatyna+winorelbina bądź KN tj. karboplatyna+winorelbina) jest słaba wydolność oddechowa; TK i spirometria sugerują » POChP « - które samo w sobie nie jest bezwzględnym przeciwwskazaniem do leczenia cisplatyną/karboplatyną, ale mogą nim być kłopoty z układem sercowo-naczyniowym (które czasem są efektem zaawansowanej, przewlekle występującej rozedmy płuc). Nie znamy wyników badań, więc trudno się wypowiadać.
I to jest w tej sytuacji najistotniejsze pytanie - czy stan mamy pozwala na włączenie innego, bardziej agresywnego leczenia.
Ostatecznie - gdyby leczenie pochodnymi platyny nie wchodziło w rachubę (a podejrzewam, że tak właśnie jest) - można jeszcze pomyśleć o leku stosowanym w chemioterapii II linii (» pemetreksed «). Szkoda, że nie wiemy czy to rak płaskonabłonkowy czy gruczolakorak (pemetreksed ma słabą skuteczność w leczeniu raka płaskonabłonkowego).
No, ale to wszystko to zwykłe gdybanie. Nie wiemy jakie były przeciwwskazania do leczenia pochodnymi platyny i jak oceniany jest stan mamy, więc trudno się tu dalej produkować.
Jedno trzeba wiedzieć - przy takim obrazie TK, o ile nic się nie zmieni, trzeba się liczyć z tym, że sprawy mogą przyjąć niepożądany obrót w niewiadomym (a więc każdym możliwym) momencie i wtedy przebieg choroby może stać się szybki.
Nie bardzo wiem jak to się stało, ale wcześniej przegapiłam info, że to rak niskozróżnicowany, na dodatek poddano w wątpliwość czy to G3 ..czy G4. Stąd moje wnioski - rak płuca o takim stopniu złośliwości najczęściej - gdy zyskuje chemiooporność - zaczyna się rozprzestrzeniać błyskawicznie.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie brzmi to wszystko optymistycznie, ale wiem też, że nie odbierzesz tych słów przeciwko sobie, a postarasz się je wykorzystać w rozmowie z lekarzem. Być może uda się coś wyjaśnić. Może zmienić schemat leczenia?.. Podejrzewam jednak, że to ostatnie może być trudne do wykonania lub niemożliwe - licz się więc z taką ewentualnością..
ściskam.
dzięki wielkie DSS
wiem wiem, zbyt dużo niewiadomych, niewydolność oddechowa, takie a nie inne naciekanie co do wydolności sercowo - naczyniowej to nic mi nie wiadomo, żeby takowa była, ale może rzeczywiście odstąpiono od platyny z powodu pochp, nie wiem, lekarz nie tłumaczył tego. Wg mnie to naciekanie wskazuje na postęp choroby a same wymiary guza też wyraźnie nie świadczą o remisji.
I tu pojawia się problem: mama się załamała, mówi, że już nie chce więcej trucia chemią, jest tym wszystkim zmęczona i wycieńczona. Fakt, jest słaba, ale do tej pory pogodna i pełna sił w walce z wiarą w skuteczne leczenie. Teraz przygasła
_________________ jeśli masz zamiar chorować musisz być zdrowy i mieć pieniądze:)
5 miesięcy.... tyle dziś minęło od operacji przerzutu, a od wykrycia 5 miesięcy i 4 dni...
dużo i mało, zależy od podejścia. Mama czuje się wg mnie nieźle, chociaż sporo się zmieniło w jej życiu. Nie jest już tak sprawna jak kiedyś, chemię zniosła dzielnie ale czas pokaże, czy coś pomogła. Trochę skutków ubocznych po radioterapii i chemii jest, nie da się ukryć, ale jest samodzielna jak na razie, ale słaba.
Jutro tak długo oczekiwana wizyta u lekarza prowadzącego po kontrolnym TK płuc.
Łysy
_________________ jeśli masz zamiar chorować musisz być zdrowy i mieć pieniądze:)
lekarz stwierdził, że zmiana lekko zmniejszyła się, znaczy przyjął wariant optymistyczny. Wyniki krwi, poza drobnymi wyjątkami - w normie. Na początku października wizyta w CO w celu ewentualnego zaordynowania dalszego leczenia. Mama czuje się w miarę, narzeka na brak sił, i pojawił się problem z chodzeniem, po prostu najzwyczajniej bolą ją nogi, nie puchną ale bolą. Jest dzielna. I samodzielna
Jak będę miał wyniki krwi, to zamieszczę.
Łysy
_________________ jeśli masz zamiar chorować musisz być zdrowy i mieć pieniądze:)
Lekarz stwierdził co następuje:
1. Wyniki krwi są bardzo dobre a guz się zmniejszył.
2. Na razie nie podejmuje decyzji o dalszym leczeniu: chemia, operacja, cokolwiek
3. Kolejna wizyta w grudniu
Mam mieszane odczucia. Żadnych leków. Przed grudniem będę namawiał na wykonanie kontrolnego TK.
Co o tym wszystkim myśleć?? :?
Lekarz powiedział : żyć, żyć, żyć.
Mamy samopoczucie jest dobre, jedynie jest słaba fizycznie, największą trudność sprawia jej wchodzenie po schodach.
będę wdzięczny za jakieś konstruktywne opinie,
pozdrawiam,
Łysy
_________________ jeśli masz zamiar chorować musisz być zdrowy i mieć pieniądze:)
cytuję z 14 października, bo to ostatni zapisek:
Lekarz stwierdził co następuje:
1. Wyniki krwi są bardzo dobre a guz się zmniejszył.
2. Na razie nie podejmuje decyzji o dalszym leczeniu: chemia, operacja, cokolwiek
3. Kolejna wizyta w grudniu
Mam mieszane odczucia. Żadnych leków. Przed grudniem będę namawiał na wykonanie kontrolnego TK.
Co o tym wszystkim myśleć?? :?
Lekarz powiedział : żyć, żyć, żyć.
Mamy samopoczucie jest dobre, jedynie jest słaba fizycznie, największą trudność sprawia jej wchodzenie po schodach.
będę wdzięczny za jakieś konstruktywne opinie,
pozdrawiam,
Łysy
mama dostała skierowanie na TK głowy i TK płuc ale jak na razie nie wiadomo, czy zdąży to wszystko wykonać przed zaplanowaną wizytą grudniową.
Łysy
_________________ jeśli masz zamiar chorować musisz być zdrowy i mieć pieniądze:)
Co o tym wszystkim myśleć?? :?
Lekarz powiedział : żyć, żyć, żyć.
Lekarz ma rację.
Oznacza to, że nie ma leku, który dałby mamie więcej korzyści niż niósł za sobą zagrożeń, powikłań, cierpienia.
Leczenie paliatywne to leczenie mające na celu poprawę jakości życia. Jaką jakość życia mama miała w trakcie monoterapii winorelbiną - sam wiesz.. Przy jednoczesnym marnym efekcie tego leczenia.
To może się wydawać dziwne - jednak czasem najlepsza jakość życia to życie bez uporczywie stosowanej chemioterapii..
Tym bardziej, że obecnie brak objawów, które zmuszałyby do interwencji.
Żyć, żyć, żyć - nie czekając na nic i nie tracąc czasu na myślenie o tym, co będzie potem, jutro, za miesiąc...Liczy się tylko to, co jest t e r a z .
dziś minęło 7 miesięcy od resekcji przerzutu - guza w mózgu.
Siedem miesięcy. Całe siedem.
dużo czy mało?
nie mi to oceniać
pamiętam, jak w Niedzielę Wielkanocną przyjechałem na śniadanie do mamy a zamiast śniadania pojawiła się karetka, po którą zadzwoniłem. Tak się dziś zastanawiam, że jak akurat byłbym wtedy zagranicą np., to pewnie tego wątku już by dziś nie było
ale jest
mama wygląda i czuje się dobrze, patrząc z perspektywy doświadczeń choroby.
jak długo?
pewnie każdy z was ma tego typu dylematy, myśli, obawy...
Jak na razie, za niecały miesiąc będzie TK kontrolne głowy i płuc a potem wizyta u lekarza z tymi wynikami..... a potem święta Bożego Narodzenia, święta rodzinne, mam nadzieję, że wspólne i nie ostatnie.
Ale na to wpływu niestety nie mam.
Nie tylko ja nie mam.
Czas................
Łysy
_________________ jeśli masz zamiar chorować musisz być zdrowy i mieć pieniądze:)
mama jest po kontrolnym TK głowy i klp. Wyników nie widziałem jeszcze i wiem tylko to, co z rozmowy z mamą. Otóż: w głowie nie ma guzów, zatem przerzutów brak. Co do guza w płucu to lekarz długo oglądał wyniki, coś tam liczył, przeliczał i wyliczył, że guz zwiększył się o 7% - tak przekazała mi mama. Ja się nie znam, ale wg mnie urósł - czy w pionie czy w poziomie czy w dobrą stronę czy złą - faktem jest, że urósł. Lekarz nie ma żadnej propozycji dla mamy, niestety, stwierdził, że nie jest źle i zaordynował ponowne TK płuc w lutym. Mama jest w dość dobrej formie, niedawno minęło 8 miesięcy od jej operacji, kiedy to usunięto przerzutowy guz w głowie. Jest słaba ale nadal samodzielna, szybko się męczy, bolą ją kolana, coraz trudniej jej chodzić. Ale słowa doktora są ważne dla niej i wyczuwam, że podnoszą ją na duchu, w sumie może to i dla jej stanu psychicznego dobrze, że nie ma jednoznacznego stanowiska typu: nie ma dla pani nadziei. Ja sobie wyobrażam to w ten sposób, że po prostu lekarz już nie wie, co może mamę wyleczyć, bo przecież lekarstwa nie ma a jedynie czeka na znaczne pogorszenie stanu zdrowia i wtedy postanowi o radykalnym leczeniu paliatywnym. Skoro mama czuje się nieźle to po co ją szprycować chemią, jak tak naprawdę nawet nie dociekano, jaki rodzaj nowotworu ma.
Szykujemy się do świąt.
przepraszam, że nie udzielam się na forum jak kiedyś, ale wynika to z różnych osobistych spraw i braku czasu. Mam nadzieję zajrzeć tu jeszcze wkrótce by życzyć wszystkim sfrustrowanym chorobami swoimi i ich bliskich tradycyjnych: zdrowych i spokojnych świąt. Czasem czytam wątki nowych i szczerze współczuję, niestety proszę wybaczyć, ale nie mam obecnie sił by was wspierać, za co serdecznie przepraszam.
pozdrawiam serdecznie
Łysy
[ Dodano: 2010-12-17, 21:45 ]
zmiana guza jest następująca: z 41x27 na 40x33, dalej nacieka opłucną i dalej ryzyko ZZG, pozostałe zmiany w obrazie podobne jak w poprzednim badaniu.
Ł
_________________ jeśli masz zamiar chorować musisz być zdrowy i mieć pieniądze:)
witam,
wczoraj minął rok od usunięcia przerzutu w głowie. Mama czuje się nieźle, słaba ale dość samodzielna. Leczenia brak. Jedynie kontrolne tomografie, na tą chorobę lekarstwa nie ma i nie ma się co łudzić, ze się znajdzie. Można jedynie sprawdzać czy guz sie powiększa lub nie. Jak się powiększa to pewnie kolejna chemia. Bez sensu. Jest tylko oczekiwanie na pogorszenie stanu zdrowia a potem na śmierć. A w międzyczasie złudne radości, że jest OK.
Łysy
_________________ jeśli masz zamiar chorować musisz być zdrowy i mieć pieniądze:)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum