Witam.
Przeczytałam bardzo uważnie wszystkie posty(nadzieje, wątpliwości) i trzymam za was mocno kciuki. W marcu będzie rok jak nieżyje mój ukochany dziadek (71 lat), który umierał na raka płuc. Do dzisiaj niemogę się z tym faktem pogodzić. Pisze do was, bo muszę się z kimś podzielić tym żalem i ciągle szukam na necie czy naprawdę zrobiłam wszystko co w mojej mocy?Pani doktor z hospicjum przychodząc do nas mówiła, że najważniejsze aby zostać przy nim do końca I TAK TEŻ BYŁO!Siedziałam dzień i noc trzymając go za rękę i nic więcej nie mogłam dla niego zrobić.
Rok 2007 w szpitalu zrobiono TK klatki piersiowej z powodu silnej anemii. Opis wyniku: Przykęgosłupowo w segmencie 6 płuca prawego obecny guz o wym 5x3,5 cm.Węzły chłonne śródpiersiowe powiększone do 13mm.
Przewieziono go do szpiala zajmującego się leczeniem płuc, gdzie robiono mu badania i został skierowany do Zabrza na oddział chirurgi klatki piersiowej. Straj lekarzy w tym czasie opóżnił przyjęcie do szpitala w Zabrzu o około miesiąc.Tam robiono mu bronchoskopię ( gdzie rzekomo nic nie wykryto) i po trzech tygodniach dostał przekaz do centrum onkologii w gliwicach, gdzie na wizytę musieliśmy czekać trzy miesiące.
Badanie TK w centrum onkologii wykazało:
Przy dolnym biegunie wnęki prawej, przykręgosłupowo widoczne patologiczne zagęszczenia o wym. 6x3,5 cm, które posiadają bronchogram.W segmencie II płuca prawego widoczne zagęszczenie średnicy 6mm.W obrębie śródpiersia widoczny węzeł chłonny o średnicy 1,8 mm.
Zdecydowano o radioterapii(usłyszałam,że na chemię jest już za stary), bardzo żle znosił te naświetlania.
Luty 2008 rok ponownie zrobiono badanie TK skrócony opis wyniku:
W porównaniu z badaniem poprzednim znacznie zwiększył swoje rozmiary naciek obejmujący okolicę wnęki płuca prawego, przylegającą część śródpiersia oraz w całości segment VI.
Marzec 2008 umiera.
izabel75
bardzo mi przykro..
I obudziły się we mnie wspomnienia, mój dziadek też zmarł w marcu.. (tyle, że 2 lata wcześniej)
Na Twoje pytanie odpowiem tak: oczywiście, że zrobiłaś co mogłaś. Przyczyną takiego zakończenia historii był przede wszystkim rodzaj raka - który bez leczenia chemicznego rokuje bardzo, bardzo źle. Co do przyczyn, dla których nie podjęto się leczenia dziadka chemioterapią to "za stary" nie jest prawdziwą przyczyną. Osoby w podeszłym wieku często całkiem dobrze znoszą chemioterapię.
Przyczyną musiały być jakieś bezwzględne przeciwwskazania typu: schorzenie współistniejące, przez które leczenie chemioterapią mogłoby stanowić bezpośrednie zagrożenie życia, lub (co bardzo prawdopodobne) podejrzenie zajęcia szpiku kostnego przez DRP - na co wskazywałaby silna anemia, o której wspomniałaś. Chemioterapia jest mielotoksyczna (niszczy szpik), jeśli zaś ten szpik i tak już źle pracował przed wdrożeniem leczenia, to podanie cytostatyków Twojego dziadka by po prostu zabiło (szybciej niż choroba podstawowa).
I w tej kwestii nie było innego pola działania.
Zastanawia mnie tylko to, czy dobrze policzyłam - prawie 5 miesięcy oczekiwania na leczenie od kiedy na TK wyszedł guz?... Jesli tak, to zostawię to bez komentarza :-?
Jednak nie Twoja to wina, więc nie zarzucaj sobie niczego - Ty niczego nie zaniedbałaś i zrobiłaś to, co było w Twojej mocy.
Witam ponownie.
Jeszcze niemogę się pozbierać po śmierci ukochanego dziadka, który zmarł na raka płuc.
Dwa tygodnie temu pochowałam krewnego, który zmarł na raka jalita grubego. Czy nowotwory to choroba 21 wieku???
Na pewno nowotwory to duży problem społeczeństw rozwiniętych. Nie ma narazei pomysłów jak na większą skalę walczyć z plagą chorób nowotworowych i pewnie jeszcze długo tak pozostaje a nam szarym ludziom nie pozostaje nic innego jak walczyć ile sił.
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum