Zgadzam się z Tobą, ale jak nie lekarzom to komu ufać?
W naszym przypadku po zakończonej chemioterapii nasz lekarz prowadzący stwierdził, że trzeba zrobić RPLND. Pojechaliśmy do Gliwic a tam chirurg mówi nam, że on nie widzi podstaw do zrobienia tego zabiegu
, wysyła nas do onkologa z Gliwic i tam dowiadujemy się, że zabieg na dzień dzisiejszy nie potrzebny zróbmy badanie PET
W miedzy czasie jak czekaliśmy na termin pojechaliśmy do Warszawy i tu Pani onkolog wyśmiała tą z Gliwic, że chce robić PET jak i tak w tym przypadku jeśli by coś było to i tak nie zaświeci. Kieruje nas na zabieg RPLND i wizytę u chirurga. Chirurg również kieruje nas na zabieg ale po obejrzeniu zdjęć wybuchła "prawie" kłótnia wśród tamtejszych lekarzy czy zabieg ma się odbyć
Jedni mówią "ciąć" drudzy mówią "po co"?
W pewnym momencie myślałam, że zrobię tam "rozpierduchę" bo kto ma wiedzieć jak nie lekarze?
Nie wiem czy to była dobra decyzja, na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że tak. Ani wykonanie zabiegu ani jego brak nie daje gwarancji, że choroba nie powróci.
Nie oszukujmy się choroba ta jest trochę jak "rosyjska" ruletka. W naszym przypadku na razie wygrywamy, gra cały czas się toczy