Witam.
1 lipca moja mama przeszla operację radykalną.
Kilka dni temu odebrałam wyniki z badnia histopatologicznego. Trochę na nie czekaliśmy ale był duży materiał do badania.
Większośc pojęłam, miałabym jednak prośbę znalezienia w tym wszystkim czegoś pozytywnego, czego mogłabym się trzymac, przynajmniej na razie.
Mama czuje się świetnie, zdrowo się "prowadzi", ale ze mną jest gorzej.
Spadlo to na nas nagle, w połowie czerwca, szybko operacja /po niesamowitych znajomościach/ i teraz czekamy na wizytę u onkologa - we wtorek.
Wiem, że nie jest dobrze, że choroba zaawansowana, ale może coś pozytywnego się znajdzie...
Oto i wyniki:
WYNIK BADANIA ŚRÓDOPERACYJNEGO
Makroskopowo:
1. Materiał oznaczono jako "lewe przydatki": o wymiarach 8x7x5 cm; o powierzchni brodawkowatej, na przekrojach o budowie zrazowatej, barwy kremowo-różowej, jajowód długości 4 cm, wciągnięty w brodawkowate masy.
2. materiał oznaczono jako "przydatki prawe": o wymiarach 9x7x5.5 cm, o brodawkowatej powierzchni, na przekrojach zrazowaty, barwy kremowo-różowej, przy nim jajowód długości 5 cm.
Mikroskopowo:
Strona lewa i prawa: NEOPLASMA MALIGNUM /ADENOCARCINOMA/.
Mikroskopowo:
Bloki parafinowe;
Przydatki lewe-adenocarcinoma papillare serosum G3 ovari. CK 7/+/, CA 125/+/, Vimentyna /-/, CK 20 /-/, CDX 2 /-/.
Makroskopowo:
1. Macica:
szyjka- tarcza gładka.
Trzon: 5,5x4.5x3.5 cm.
Grubośc ściany 1 cm.
błona śluzowa 0,1 cm.
w jamie macicy polipowaty twór 3,5x1,5x2 cm. na powierzchni trzonu drobne brodaweczki średnicy 0,7 cm.
tłuszczowy fragment 7x5x3 cm na obwodzie o wzmożonej spoistości.
2. węzły chłonne okolicy okołooartalnej- lymphonodulitis reactiva 0/8
3. węzły biodrowe prawe- lymphonodulitis reactiva 0/8
4. węzły biodrowe lewe- lymphonodulitis reactiva0/5
5. siec większa- metastases adenocarcinomatosae et emboliae adenocarcinomatosae vasorum omenti.
6. wycinek z przyczepka esicy- metastases adenocarcinomatosae
7. wycinek z otrzewnej zatoki douglasa- metastases adenocarcinomatosae
8. wycinek z otrzewnej pęcherzowej- inflammatio chronica dispersa telae coniunctivae.
9. wycinek z otrzewnej kątnicy- inflamantio chronica dispersa telae coniunctivae
10. wycinek z otrzewnej esicy- metastases adenocarcinomatosae
11. wycinek z zagięcia wątrobowego okrężnicy- inflammatio chronica dispersa telae coniunctivae
12. wycinek z otrzewnej zagięcia śledzionowego- inflammatio chronica dispersa telae coniunctivae
13. wycinek z otrzewnej przedniej ściany jamy brzusznej- inflammatio chronica dispersa telae coniunctivae
14. wyrostek robaczkowy- appendicitis chronica
15. wymaz z przestrzeni podprzeponowej strona prawa- kwasochłonna treśc, pobudzone komórki międzybłonka
17. płyn z jamy brzusznej- cellulae carcinomatosae
Ocena łączna stage III A /wg UICC 2009/.
Podczas operacji usunięto- oba jajniki,macicę, wyrostek robaczkowy, węzły chłonne okolicy rozwidlenia aorty oraz okolicy naczyń biodrowych po stronie lewej i prawej, wycięto siec większą. Reszta to wycinki i wymazy.'
Mama miała wodobrzusze- odessano 8 litrów.
Przed operacją markery 600.
Trochę tego jest ale mam nadzieję, że ktoś pomoże mi z tym dojśc do ładu. Lekarz kazał mi się przygotowac na najgorsze.
Z góry dziękuję
Stan mamy, jak sama zdajesz sobie z tego sprawę, jest poważny.
Mam nadzieję, że zamieszczone przez Ciebie tutaj wyniki wkrótce zechce skomentować ktoś dysponujący odpowiednio rozległą i profesjonalną wiedzą.
Dobrze byłoby, abyś powiedziała coś na temat dalszego leczenia, jakie jest Wam proponowane.
W tak zaawansowanym stadium jest ono bezwzględnie konieczne.
Pomimo wysokiego zaawansowania oraz stopnia złośliwości histologicznej (G3) szans na wyleczenie można upatrywać w rozległości zabiegu oraz właśnie podjętym dalszym leczeniu skojarzonym.
Pozdrawiam serdecznie, życzę powodzenia.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Zaproponowano mamie chemię 6 co 3 tygodnie. Pierwsza za 2 tygodnie, 16 sierpnia. W międzyczasie zrobimy TK.
Zobaczymy jak mama zniesie chemię. Na razie czuje się rewelacyjnie. Po operacji szybko doszła so siebie. Zdrowo sie prowadzi i nabiera sił.
Pozdrawiam.
_________________ W konfrontacji strumienia ze skałą, strumień zawsze
wygrywa - nie przez swoją siłę, ale przez wytrwałość.
Pati trzymaj się. Wiem co czujesz. U mojego Taty zdiagnozowano w sylwestra szpiczaka mnogiego w ostatnim stadium. Nie dawali mu zbyt dużych szans, gdyż doszło do niewydolności nerek. Pierwsza chemia nie zadziałała i zmienili na inną. Teraz Tata ma szansę na autoprzeszczep. Pierwsza mobilizacja do przeszczepu nie powiodłą się, ale cały czas mamy nadzieję. Drugie podejście 6 sierpnia. Lekarze mówili, że jeszcze kilka godzin i Tata by zasnął i nie obudził się (miał poziom kreatyniny 19,2!!!, a norma jest do 1,5). Twoja Mama ma dużą chęć życia więc będzie dobrze. Trzymam kciuki za Was. Trzymajcie się razem i cieszcie z każdego dnia kiedy jest dobrze. Mój Tata miał wielkie depresje. Pamiętam jak w szpitalu siedział i płakał, a ja razem z nim. Co mogłam zrobić? Jest to okropne, ale czasami wypłakanie się też pomaga... Mój tata walczy ze szpiczakiem i jest dializowany, a u mnie stwierdzono czerniaka. Pewnie będę z tatą na jednym oddziale.... Ech życie....Jeśli chcesz to pisz do mnie na priv. Pozdrawiam
We wtorek 17.08 mama przyjęła pierwszą chemię- taxol i karboplatyna. W środę było ok, ale w czwartek strasznie zaczęły ją bolec kosci, wczoraj jeszcze bolały ale dzisiaj już mniej. Pomału ból przechodzi. Poza tym wszystko w porządku,apetyt dopisuje, żadnych problemów żołądkowych.
TK przed chemią pokazało niewielką ilośc płynu -87x58 mm, węzły chłonne pachwinowe do 14 mm po stronie prawej i do 20 mm po stronie lewej. Pęcherz moczowy modelowany od strony lewej ściany /co to znaczy? coś nie tak?/. Poza tym wszystko w porządku.
Marker CA125 przed chemią 35- przed operacją wynosił 600. Rozumiem więc, iż oznacza to że operacja była radykalna.
Mam nadzieję, że po tych bólach kości już nic na nastąpi i spokojnie doczekamy drugiej chemii / 7.09/. Mamie na te bóle pomagał ruch, spacerowała po mieszkaniu, podwórku lub leżąc wymachiwała nogami. Generalnie ciężko jest, gdyż mamcia zawsze była z tych narzekających, źle znosiła nawet przeziębienia tzn. psychicznie źle znosiła, teraz przy chemii przy pierwszym bólu stwierdziła, że rezygnuje z dalszego leczenia, ale dzisiaj chyba już jej przeszło.
Pozdrawiam wszystkich
_________________ W konfrontacji strumienia ze skałą, strumień zawsze
wygrywa - nie przez swoją siłę, ale przez wytrwałość.
Mam zakończyła chemię w listopadzie 2010 r. I od tamtej pory jest chyba wszystko ok. Markery kształtują się na poziomie 5-8, zależy gdzie robimy wyniki, obraz TK jest ok. Mama czuje się w miarę dobrze, odczuwa jeszcze bóle nóg przy wstawaniu z pozycji siedzącej, ale to tylko w tym momencie. Mówi , że później już nic nie boli.
Sporo przytyła, zawsze była straszną chudziną, także ta zmiana akurat jest ok. Tylko, że garderobę musi wymieniać Zmieniła się też psychicznie, ale również na plus. Była cichą myszką, a teraz mówi otwarcie o co jej chodzi, nie obawia się co ludzie pomyślą itp. Ciężko mi było przyzwyczaić się do nowej mamy
W tej chwili ma badać się co pół roku. Ostatnio była w CO we wrześniu, następna wizyta w marcu 2012.
Pozostaje mieć tylko nadzieję, iż taki stan rzeczy potrwa jak najdłużej.
Jak pisałam w poprzednich postach lekarze nie dawali mi żadnej nadzieii, kazali się żegnać z mamą, nie wiedzieli w ogóle czy ją operować. A tu juz minął rok od zakończenia chemii, także spory sukces , i ten rok spokoju pozwala mieć nadzieję, że tak będzie dłuzej.
Dziękuję za wsparcie.
Pozdrawiam.
Pati.
_________________ W konfrontacji strumienia ze skałą, strumień zawsze
wygrywa - nie przez swoją siłę, ale przez wytrwałość.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum