U mojej mamy 2,5 roku temu zdiagnozowano raka jelita grubego, umiejscowiony w esicy, wynik histopatologiczny potwierdził gruczolakorak o złosliwosci G3, + zajęte 4 węzły chłonne. Mama przeszła chemioterapie 6 wlewów FUFA bodajże, znosiła ją bardzo dobrze, wyniki też miała super i tak było prawie 1,5 roku.
Koncem listopada tomografia wykazała wznowe raka jelita, tym razem umiejscowiony na zewnątrz (czego kolonoskopia wcześniej nie wykazała) mama przeszła radoterapie, 30 naświetlań, znosiła ją średnio ale dzielnie dobrnęła do końca, Guz zmniejszył się z 4 cm do 1,5 cm, w marcu przeszła operację - wydawało się że już jest dobrze, czuła się super i nagle wszystko zaczęło sie sypac... zaczęła się źle czuc, schudła ponad 10 kg, markery wzrosły do 46!
Zrobiliśmy badania okazalo się, że na jelicie znowu pojawił się guz 1,5cm i 2 spore przerzuty (cos ok 4 cm) umiejscowione w okolicach kosci krzyzowej i zebra.... Byliśmy u Pani onkolog ale nas deliaktnie mowiac zbyla, mama czeka prawie miesiac na miejsce w szpitalu a ja nie wiem co robic, do kogo sie zwrocic o pomoc... czy szukac chirurga o ile to cokolwiek da, czy szukac innego onkologa ktory sie nia zajmie, czy jest jakakolwiek szansa ? czy jest bardzo zle? Przez cały okres choroby byłam dzielna, ale teraz sobie z tym kompletnie nie radzę. Nie mam na chwilę obecną zadnych badan bo cala dokumentacja została u Pani onkolog, ale czy przerzuty do kosci to juz koniec ?:(
przede wszystkim nie pisz wszystkiego jednym ciagiem: zle sie ciebie czyta. Rob odstepy i akapity, tak, aby bylo przejrzyscie.
Cytat:
Nie mam na chwilę obecną zadnych badan bo cala dokumentacja została u Pani onkolog,
Kazdy chory, bez wyjatku, ma prawo do swojej dokumentacji medycznej. Nie ma dyskusji.
Podajesz bardzo ogolne informacje, bez jakichkolwiek wynikow, wiec mozna ci odpowiedziec bardzo ogolnie rowniez.
Cytat:
czy przerzuty do kosci to juz koniec ?
Mysle, ze sama intuicyjnie czujesz, ze jest zle. Niestety, przy takim zaawansowaniu procesu nowotworowego, przy kolejnych wznowach raka rokowania nie sa pomyslne. Bardzo mi przykro.
Ale! Pamietaj, ze twojej mamy nic nie musi bolec. Sa na to leki i specjalista z Poradni Leczenia Bolu bedzie wiedzial, co zrobic. Pamietaj o tym.
Cytat:
Byliśmy u Pani onkolog ale nas deliaktnie mowiac zbyla, mama czeka prawie miesiac na miejsce w szpitalu a ja nie wiem co robic, do kogo sie zwrocic o pomoc... czy szukac chirurga o ile to cokolwiek da, czy szukac innego onkologa ktory sie nia zajmie, czy jest jakakolwiek szansa ?
Beznadziejny ten onkolog - szukaj innego, ktory sie wami zajmie. Co z onkologiem, ktory wczesniej leczyl mame? Poza tym, wydaje mi sie niedopuszczalne, zeby w tak powaznym stanie choroby, w jakim jest twoja mama, czekac miesiac na przyjecie do szpitala!
Macie zawsze prawo do zmiany lekarza i nie ogladaj sie na nic, zaufaj swojej intuicji.
Co do reszty - nie da sie nic wiecej powiedziec bez jakichkolwiek wynikow.
z własnego doświadczenia radzę robić ksero każdego dokumentu żebyście Wy miały swoją dokumentację a nie potem się martwić czy macie wszystkie wyniki itd.
Dziękuje za odzew, faktycznie moja wypowiedź jest chaotyczna, nawet się nie przywitałam z Forumowiczami - za co przepraszam, ale pisałam to pod wpływem silnych emocji.
Mama ma wyznaczony termin do szpitala za 3 tygodnie [ podobno najwcześniejszy jak to możliwe], ale będę próbowała to jeszcze przyśpieszyć.
Dokumenty zawsze kserujemy, wyjątkowo najnowszych badań nie zdążyłam - mama od razu po odbiorze poszła na konsultację do Pani onkolog i tak się stało jak się stało. Jak odbiorę wyniki wkleję tutaj, może ktoś coś więcej poradzi.
Jeśli czytają ten post osoby z rakiem jelita, przerzutami do kości bardzo proszę o odzew, mam nadzieję, że komuś się udało ! Wierzę że to jeszcze nie koniec ! A przynajmniej chcę w to wierzyć.
Pozdrawiam ciepło !
[ Dodano: 2014-09-23, 19:29 ]
Mam jeszcze jedno pytanie czy przerzuty do kości można operować ? Szukam informacji na ten temat, ale nic sensownego nie znalazłam
Bywa to możliwe w niektórych przypadkach, jednak generalnie jest to dość ograniczona metoda leczenia:
Cytat:
Chirurgicznie w wybranych przypadkach usuwa się również pojedyncze przerzuty do kości. Leczenie chirurgiczne można też rozważyć w przypadku ucisku na rdzeń kręgowy (dekompresja rdzenia) z zagrażającymi niedowładami, porażeniem, zaburzeniami zwieraczy. Leczenie to jest skuteczne pod warunkiem podjęcia go przed upływem 6-8 godzin od wystąpienia pierwszych objawów. Korzyścią wynikającą z chirurgicznego profilaktycznego usunięcia przerzutowych ognisk nowotworowych jest zapobieżenie unieruchomieniu chorego i związanych z tym powikłań: odleżyn, dolegliwości bólowych, osłabienia odporności i infekcji, niewydolności układu krążenia, konieczności długiej hospitalizacji.
Mama czuje się źle, tabletki przeciwbólowe przestają już działac ( bierze tramal 100, 2x dziennie), do szpitala na chemioterapie ma się zgłosic za 2 tygodnie, w żaden sposób nie dało się tego przyspieszyc, gdzie w takim wypadku się zglosic ? do lekarza rodzinnego? na pogotowie? zeby przepisali silniejszy lek ? nie bardzo wiem co robic. Tutaj gdzie mieszkamy nie ma nawet oddziału onkologicznego, leczymy w mieście oddalonym jakieś 100km :(
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Richelieu: 2014-10-02, 19:57 ] Na przyszłość proszę Cię o nie cytowanie w całości posta bezpośrednio poprzedzającego wypowiedź,
co nie wnosi czegokolwiek do dyskusji, a niepotrzebnie zajmuje miejsce i zaciemnia czytelność wypowiedzi.
Do rodzinnego. Po to jest rodzinny, żeby wskazał możliwość uzyskania skutecznego leczenia przeciwbólowego w rejonie zamieszkania. Opiaty może przepisać każdy lekarz, który pobrał odpowiednie recepty. Po to jest lekarz POZ, żeby wskazać miejsce, gdzie chory może oczekiwać ulżenia w cierpieniu. Macie kartę wypisową z ostatniego pobytu w szpitalu - należy ją skserować i pokazać lekarzowi.
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Dziękuje za odpowiedź. Byłyśmy u lekarza, przepisał dodatkowe leki przeciwbólowe, miejmy nadzieję, że będzie lepiej i jakoś dotrwamy do chemioterapii.
Pozdrawiam.
[ Dodano: 2014-10-03, 16:47 ]
Cześć, mam już całą dokumentację napiszę wynik ostatniego badania TK
TK klatki piersiowej z kontrastem
Badanie wykonano przed i po podaniu kontrastu i.v. stosując filtry i okna dla tkanek miękkich, płucnej i kostnej.
Tkanka płucna bez widocznych zmian o charakterze przerzutowym. Po zastosowaniu okna płucnego w segmencie 5 płuca lewego uwidoczniono niewielkie zwłóknienia.
Powiększone są węzły chłonne przytchawicze dolne prawe o wym 11x15 mm, okna aortalno-płucnego o wym 10x14 mm i wnęki prawej o wym 15x19 m. Obecne są także niecharakterystyczne węzły chłonne łuku aorty, okna aortalno-płucnego, podostrogowe i obu wnek o wym osi krótkiej do 7 mm.
Aorta piersiowa, tętnica płucna, żyła główna górna w normie.
Prawostronnie w obrebie trzonu, wyrostka poprzecznego, łuku kręgu Th12 uwidoczniono osteolityczna zmiane przerzutowa o wymiarze 35x43x37 mm. Zmiana wnika do kanału kręgowego uciskajac worek oponowy i rdzeń kregowy. Zmiana nacieka także miesien nadluzszy klatki piersiowej prawy oraz niszczy głowe i szyjke żebra XII prawego.
TK jamy brzusznej z kontrastem (wielofazowe)
Badanie wykonano wielofazowo po uprzednim doustnym podaniu gastrografiny. Stan po cholecystektomii.
Drogi żółciowe nieposzerzone. Watroba z widocznym w segmencie 4 najpewniej ogniskiem stłuszczenia o wym 9x15x21/ w sąsiedztwie wiazadła obłego. Trzustka, śledziona bez zmian ogniskowych. W poblizu dolnego bieguna śledziony znajduje sie sledziona dodatkowa o śr 13 mm. Nadnercza prawidłowe. Nerki prawidłowego kształtu i połozenia w normie. Wydzielanie moczu cieniujacego prawidlowe. Pęcherz moczowy gładkościenny. Macica jajniki w normie.
Stan po przedniej niskiej resekcji odbytnicy w sasiedztwie staplerów widoczne jest pogrubienie ściany do 18 na odcinku 27 mm z tworzeniem obrazu wznowy wym 18x21x27 mm.
Prawostronnie w okolicy przedkrzyzowej objeciem miesnia gruszkowatego prawego widoczna jest zmiana przerzutowa o wym 34x49x35 mm. Zmiana nacieka żyłe biodrową wewnetrzna prawa z wnikaniem najpewniej czopu nowotworowego w światło biodrowych: wewnetrznej i wspolnej prawych.
Powiekszonych wezłow chlonnych jamy brzusznej, przestrzeni zaotrzewnowej i miednicy nie znaleziono. Obecne są wezly chlonne lędzwiowe lewe ponizej naczyn nerkowych wym 6x8 mm.
Kręgoslup lędzwiowy i miednica kostna bez zmian ogniskowych podejrzanych o przerzut.
Progresja zmian npl w porównaniu do badania z listopada 2013 r.
Nie znam się na tym, ale widzę że jest źle. Chciałabym się dowiedziec jak bardzo? można coś jeszcze zrobic? jakoś to leczyc? co w tym wypadku można zastosowac, radioterapia? jaka chemioterapia?
Wiemy tylko tyle, że mamy się zgłosić na chemię ale nic więcej :(
Na to, ze będzie kolejna wznowa wiedzieliśmy po poprzedniej operacji prof powiedział że prawdopodobnie coś zostało, i tak czekali aż odrośnie żeby naświetlić. Ale teraz wyszły jeszcze te przerzuty... Mama odczuwała ból w prawym boku od 2 lat, już po pierwszej operacji i nikt nie wiedział czemu, żadne badanie nic nie wykazało, aż do teraz.
Nasza Pani onkolog powiedziała tylko, że można chorobę skutecznie leczyć i zatrzymać, no chyba że mama nie mówi mi wszystkiego bo nie chce mnie martwic
Zagląda. Dodałaś nowego posta w ciągu 24h od napisania poprzedniego, więc - jak zresztą widać - nie dodał się on jako nowy, tylko dopisany do poprzedniego. W związku z tym nie wyświetlał się nikomu jako nieczytany i stąd brak jego zauważenia. Zawsze można przypomnieć się przez PW, też jesteśmy tylko ludźmi i czasem czegoś nie zauważymy
Odnośnie Twoich pytań - co do radioterapii, raczej nie na przerzut w kręgosłupie z racji bliskości rdzenia kręgowego i możliwości jego uszkodzenia naświetlaniem, chyba że mowa o naświetlaniach paliatywnych (nie wiem co do końca masz na myśli), być może wówczas lekarze jakoś pomanipulowaliby dawką tak, by rdzenia nie uszkodzić, a naświetlić jednak okolice zajęte przerzutem. Byłoby to jednak postępowanie objawowe.
Jaka chemioterapia - o to musisz pytać lekarza prowadzącego.
Wiem już że chemioterapia będzie trwała 48h i szczerze bardzo mnie to przeraziło,no bo jak to, tak długo ? Może ktoś się orientuje co to może być za chemia, tzn jaką podaje się aż 48h ? Czy to jest chemioterapia paliatywna? Jakie ryzyko ze sobą niesie..? Wiem, że każda chemia niesie ze sobą powikłania, ale nie mogę sobie tego jeszcze wyobrazić, jak osoba słaba, wyniszczona chorobą bierze silne lekarstwo tyle godzin
Wiem już że chemioterapia będzie trwała 48h i szczerze bardzo mnie to przeraziło,no bo jak to, tak długo ? Może ktoś się orientuje co to może być za chemia, tzn jaką podaje się aż 48h ?
Być może FOLFIRI, tam jest 48h wlew fluorouracylu.
Ponownie wracam do Was z pytaniem. Czy jeśli markery wzrosły po 6 cyklach chemii Folfiri z 40 na 80 to oznacza ze chemia nic nie pomogła? Na badania obrazowe czekamy jeszcze.
Ostatnim razem poziom CEA oznaczono w sierpniu, przed rozpoczeciem chemioterapii w październiku ich nie oznaczano. Ale chyba nie podniosłyby się aż tak znacznie w ciągu zaledwie 2 miesięcy :( Mama czuje się znacznie lepiej po tej chemii, ma wiecej siły i przytyła 7kg, ale te markery mnie dobiły, że to leczenie nie dość że nie pomogło to jeszcze wychodzi na to, że się pogorszyło.. Czekamy na wynik tomografii to się wszystko wyjaśni.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum