Więc tak, dziś do godziny 11 była decyzja że mamę operują, ale o dziwo worek stomijny ładnie się wypełnia, a do worka z sondy spływa coraz mniej z 5 litrów 1.5 litra. Wyniki krwi są ok . Elektrolity również się poprawiły. Brzuch zrobił się miękki a mama zrobiła się bardzo głodna
Lekarze stwierdzili że czekają z operacją. Jutro ma być konsultacja radiologa, ma przejrzeć dokładnie ostatnie badania obrazowe i sprawdzić czy ta noedrożność jest spowodowana guzem. Mamie od wczoraj nie podają żadnych leków opioidowych bo powiedzieli że one też powodują wzdęcia i zaparcia i. Wiem że to tylko małe pocieszenia bo mama jest bardzo chora ale liczę i mocno w to wierzę że jeszcze z nami będzie i święta spędzimy razem
.
Ps: missy bardzo Ci dziękuję że cokolwiek odpisujesz bo odbieram to jako wsparcie.
Ps: missy bardzo Ci dziękuję że cokolwiek odpisujesz bo odbieram to jako wsparcie.
Jeżeli Missy coś pisze to napewno ma to ręce i nogi - możesz na niej polegać to mądra dziewczyna. Nie napisze czegoś czego wcześniej nie sprawdziła lub czego nie wie dokładnie.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Dziś od rana mama czuła się super, stomia wypełniona, sonda wyjęta, mogła pić już a na wieczór miała dostać pierwszy posiłek. Ale u nas Noe może być za kolorowo. Od godz 14 zaczęły się nudności, twardy brzuch, i wszystko zaczynamy od nowa. Zapadła decyzja że operują! Mama ma być zabrana na operację o 19. Była konsultacja radiologiczna i mówią że problem jest z jelitom cienkim które łapie jelito grube. I prędzej czy później by trafiła na stół.
Czuje wielki strach.
Operacja trwała 5.5 godziny. Dla mamy nie ma już ratunku. Nic nie udało się zrobić podczas operacji . Guz który powoduje niedrożność nie daje możliwości wyłonienia drugiej stomii. Lekarz wyraźnie powiedział że jak przeżyje proces gojenia to i tak są to jej ostatnie dni.
Pocieszające jest to że jest na żywieniu pozajelitowym i to być może przedłuży jej życie.
Teraz ja muszę mamę podłączać do żywienia a po ok 8 godzinach odłączać. Bo żadna pielęgniarka nie chce się dotknąć żywienia.
Nie mam pojęcia jak to wszystko pogodzić. Praca, szpital, dom i roczne dziecko
lodzianin88,
Niemiernie mi przykro czytać tę wiadomość...
Obawiałam się bardzo takiego przebiegu spraw...
Mam nadzieję, że Mama jest w 100% dobrze ustawiona przeciwbólowo, w tej sytuacji ( nawracająca niedrożność plus ból pooperacyjny) to jest absolutny priorytet.
Co to znaczy, że Ty musisz przejmować obowiązki pielęgniarskie? Nic takiego, szpital przyjął pacjenta i teraz ma konkretne obowiązki:
https://www.rpp.gov.pl/ak...izacji,196.html
Mam wielką nadzieję, że pomimo wszystko uda się Wam spędzić najbliższe dni w miarę spokojnie, szpital to nie dom, ale może wywalczycie dla Mamy spokój i właściwą opiekę.
Bardzo, bardzo serdecznie o Was wszystkich myślę.
Jeśli chodzi o opiekę w tym szpitalu to jest naprawdę na wysokim poziomie. Ale jeśli chodzi o obsługę cewnika przez które idzie mleko to powiedzieli że oni absolutnie się do tego nie dotykają.
Jeśli uda się mamie wyjść ze szpitala to zrobię wszystko żeby załatwić opiekę hospicjum domowego. Bo jeśli wypadnie np sonda to nie chce mamy ciągać po szpitalach.
Zobaczymy co przyniesie jutro, mama miała wiele operacji i to poważniejszych i zawsze kilka godzin po czuła się bardzo dobrze. Teraz mam wrażenie że jest inaczej.
Gdyby ktoś wiedział to byśmy nie zgadzali się na operacje która zadała jej tylko cierpienia. Lekarze sami się dziwili że rezonans albo gastroskopia nie wszystko pokazała.
Strasznie to wszystko trudne...
Gdyby ktoś wiedział to byśmy nie zgadzali się na operacje która zadała jej tylko cierpienia.
Ty nie mogłeś tego wiedzieć, miałeś pewne prawo oczekiwać od lekarzy najlepszego dostosowanego do stanu Mamy sposobu leczenia.
Miałam wątpliwości, ale ja nie jestem lekarzem, czytam jedynie różne teksty medyczne, zalecenia, wskazania, itd. Ale wiem też z doświadczenia, że wielu lekarzy nie potrafi „przestać leczyć” bo uważają to za swoją osobistą porażkę.
A bardzo często to „przestać leczyć” oznacza „zacząć leczyć właściwie czyli objawowo”. Bo na pewnym etapie choroby to objawy są podstawowym problemem chorego.
Na pewno dobrym pomysłem jest załatwienie HD teraz, nie czekaj do wyjścia Mamy. To hospicjum może poczekać na pacjenta.
Piszesz, że lekarze byli zdziwieni, że badania nie pokazały wszystkiego... cóż. Badania to tylko badania, nie leczy się wyniku. Ważne jest zrozumienie istoty choroby i dynamiki jej przebiegu.
Nie warto teraz roztrząsać tego co się już zadziało. Najważniejszy jest komfort i spokój Mamy. Pamiętaj, że możesz starać się o L4 do opieki nad bliską osobą, porozmawiaj ze swoim lek.rodzinnym, wytłumacz sytuację, powinien zrozumieć. To oznacza 14 dni zwolnienia, warto brać pon-pt, pon-pt, bez weekendów.
No oczekiwałem bo już podobną operację mama miała. Z rozmowy z lekarzem wynikało że wszystko się uda że w najgorszym przypadku skończy z dwoma stomiami. A z doświadczenia wiem że niedrożność zazwyczaj kończy się operacją.
A co do pracy to niestety l4 nie wchodzi w grę nie pracuje nie zarabiam . Ale myślę że teraz praca nie jest priorytetem.
Jutro ciężki dzień, lekarze mają zamiar powiedzieć mamie co udało im się przez 5 godzin zrobić NIC.
Dla mamy nie ma już ratunku. Nic nie udało się zrobić podczas operacji
Jakże mi przykro. Człowiek zawsze myśli (przynajmniej większość z nas i ja też) że operacja jest tą dobrą opcją bo naocznie widać co jest. Ale nieraz to co się zobaczy przekracza możliwości ludzkiej ingerencji.
Naprawdę ciężka sytuacja. Teraz trzeba mamie zabezpieczyć najlepszy komfort jaki się da. HD - oczywiście - jak najszybciej. Jeżeli opieka was przerasta (praca, brak warunków ) to pomyśl o stacjonarnym. Można tam być przy chorym ile się chce a opieka jest na wyciągnięcie ręki. Czasami taka opcja jest najlepsza dla wszystkich.
Zyczę ci wiele siły.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Dziś dzwoniłem do hd jesteśmy na liście oczekujących nie potrafili określić kiedy się doczekamy.
Problemem będzie sonda bo ja raczej tego nie zrobię , nie założę . Żywienie będę robił sam. Dziś już byłem na szkoleniu żeby sobie przypomnieć .
Mama ma port więc leki jej też podam.
Sprawy higieny osobistej zostawię tacie i żonie. A jak będzie potrzeba czegoś więcej to pozostaje pielęgniarka prywatnie. Muszę kogoś dopytać na co uważać, kiedy działać i jak gdy coś się będzie dziać.
Dziś mama już usiadła a nawet przeszła kilka kroków. Sonde wyjeli już rano. Na razie nic się nie dzieje ale to pewnie dla tego że nic nie pije o jedzeniu możemy zapomnieć.
Witam. U nas różnie raz lepiej raz gorzej . Po wyciągnięciu sondy był spokój 2 dni później znów założyli. Bo zalegała treść w żołądku . Do stomii mama trochę oddaje i to jest jedyny pozytyw.
Wczoraj miała przetaczaną krew bo minimalnie spadła hemoglobina.
Oprócz obolałego miejsca po cięciu mamie najbardziej doskwiera zmęczenie oraz to że jest bardzo słaba.
Dziś zapadła decyzja orz3z wszystkich lekarzy że jutro przewiozą mamę do innego szpitala na oddział paliatywny. Lekarze twierdzą że mama wymaga dalszego leczenia na takim oddziale. Zapytałem że chce ją zabrać do domu , wspólnie powiedzieli że na tą chwilę nie dam sobie z tym wszystkim rady . Nawet jak będę miał hospicjum domowe.
Powiedzieli że tam mame trochę wzmocnią żeby nabrała sił A potem będę mogła zabrać ją do domu.
Jestem tym wszystkim tak bardzo zmęczony a tyle jeszcze mnie czeka. Najgorsze w tym wszystkim jest to że już dawno obiecałem mamie że nie" skończy "w szpitalu , dziś też tak bardzo prosiła bym nie pozwolił by cierpiała
Jest mi tak źle
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum