Jestem tutaj po raz pierwszy, szukam pomocy, porady dla mojego taty.
Tata od 2007 roku choruje na raka jelita grubego z przerzutem do watroby, był leczony chirurgicznie, alkoholizowano guza, oczywiscie rownolegle z chemioterapią. Na ten moment wyczerpalismy wszystkie standardowe mozliwosci (w naszym szpitalu w Łodzi - zalaczam wypis, miesiąc temu dostalismy informacje, ze podawanie chemii jest juz bezzasadne ze wzgledu na progres choroby - guz na watrobie ma aktulanie ok. 10 cm).
Usłyszałam o metodzie radioembolizacji, badaniach klinicznych ale bez zadnych konkretow, tylko, ze ryzyko duze... Ogolnie lekarze (3 osoby do tej pory) nas zbywaja, a niestety nie jestesmy zamozna rodzina (przepraszam, ale po kilku rozmowach ta uwaga jest tutaj bardzo zasadna). Czy ktos z Was miał podobne doswiadczenia: "koniec leczenia, nie mozemy juz nic dla Pana zrobic, trzeba miec nadzieje, itd.?" Kazda wskazowka bedzie dla mnie na wage złota.
Agnieszka