Malinko mogą to być przerzuty a może to być wynik postępującej choroby. Tak jak piszesz, mama była do tej pory silną, samodzielną osobą o silnym charakterze, teraz jest słaba, zdana na innych i czuje, że jest z nią źle. Może to być obrona, wyparcie tego co się z Nią dzieje a może rozsiew choroby powoduje takie zachowanie. Spokojnie, wyrzuciła Was mama z domu, to niech chwilę pobędzie sama, obserwuj z daleka, bądź pod telefon, myślę że szybko Was zawoła bo nie da sobie rady. Jak wyraża taką opinię o Was i o hospicjum zapytaj wprost czy chce do hospicjum, skoro tam czuje się bezpiecznie. Rób swoje opiekując się mama ale nazwijmy to "tak po cichu", Ona swoje a Ty spokojnie bądź tylko wtedy kiedy widzisz, że musisz zareagować bo może się coś stać, daj mamie swobody. Malinko widzę, że ciocia pomaga, ma przyjechać Twój brat to daj sobie trochę odpoczynku, niech Oni zajmą się mamą a Ty daj sobie czas na regenerację, zrób coś dla siebie, odpocznij.
Dziękuję Marzenko, nieoceniony Dobry Duszku tego forum,
mama traci siły i chyba przestaje walczyć.brat dziś pojechał. mama pozwoliła mi sie wymyć pod prysznicem, potem opadła z sił.
Zmiany, jakie nastapiły to:
biegunka (czasem z oddzielonym kałem i wodą, bez krwi), bardzo duża suchość w ustach - mama pije bardzo dużo wody i nie pomaga; prawie nie oddaje moczu - wczoraj wzięła 3 tabletki furosemidu i prawie nic nie pomogło, tylko była bardzo słaba, ma bardzo obrzęknięte nogi. całe, stopy i kostki baaaardzo. z wybroczynami. do tego mama po kilkutygodniowym napadzie apetytu - zjadała dosłownie wszystko (chyba reakcja na sterydy) przestaje jeść. je wtedy, gdy ma wziąć leki.
Dziś zaczęła opowiadać, że dotarło do niej teraz w domu, że już jest do niczego nieprzydatna. i jak zamyka oczy to widzi swoje dzieciństwo, jak pełniła różne role. wtedy czuła się potrzeba. i nie chce jej się otwierać oczu. plącze fakty bardziej niż dotychczas. i po tym czasie złośliwości nagle zaczęła współpracować. ostatnie noce śpi po 14 godzin. dziś ok. 20.00 kazała mi iść do domu. mówi "idź już. ja ide spać".
i co mnie bardzo niepokoi, mama odkrztusza bardzo duże ilości biało/ żółtej flegmy. takiej gęstej, ropnej. nie ma gorączki. wcześniej ta flegma była lekko różowawa, potem szara, teraz jest jasna.
krótki czas a tyle zmian.
wzięłam sobie dwa dni wolnego od opieki (byłam nieprzerwanie codziennie od 7 listopada, niby krótko, ale mi dało popalić) i nabrałam naprawdę sił. dziękuję za rady i wsparcie.
mam wrażenie, że zbliża się już koniec. mama dziwnie uległa. a może to cisza przed następną burzą?
pozdrawiam serdecznie i bardzo Wam dziękuje za wsparcie jak to dobrze, że jest to nasze forum
Malinko takie kąpiele dla nas przyjemność dla osób chorych są strasznie męczące i wyczerpujące, nawet nasi chorzy nie chcą ich bo nie mają siły mimo naszej pomocy. Pije mama Nutridrinki? cudów nie zdziałają, ale pożywne. Może pomogłoby zacewnikowanie, choć mam wątpliwość czy mama Twoja się na to zgodzi? Furosemid niech bierze systematycznie jak są takie obrzęki. Niech mamę osłucha lekarz z hospicjum, może jest podziębiona i stąd ta flegma.
Sama widzisz, że w tej chorobie to zmiany następują z prędkością światła. Musisz nastawić się na wszystko i na to najgorsze też, przykre to ale tutaj się nie oszukujemy i nie piszemy, że będzie dobrze, bo sama znasz prawdę, bardzo mi przykro.
Nieustająco życzę Ci dużo siły tej wewnętrznej i tej zewnętrznej, pozdrawiam ciepło
Malinko picie dużej ilości wody, brak apetytu, obrzęki i mała ilość moczu może wskazywać na to, że coś się dzieje z nerkami (niewydolności). Przy wysokim poziomie mocznika pojawiają się też objawy neurologiczne, apatia, zmęczenie. Gdyby to faktycznie były nerki mogą się też pojawić problemy z morfologią (nerki to duży "producent" erytropoetyny odpowiedzialnej za dojrzewanie czerwonych krwinek). Anemia wywołuje podobne objawy. Gdyby Mama miała robione badania krwi to może lekarz zaleciłby coś co poprawiłoby komfort Mamie?
Zaglądam do Ciebie codziennie i myślę cieplutko! Trzymaj się Kochana!
Dziękuję Dziewczyny
Mama nie chce żadnych badań. Jest zmęczona. Mówiła dziś, że chciałaby umrzeć we śnie, w HS, żeby nie robić w domu kłopotu. dużo mówi o śmierci. nauczyłam się tego słuchać, nie zaprzeczać, dopytywać. Jest coraz bardziej gotowa na odejście.
Jutro chce robić pierogi, bo obiecała swojej wnusi. nie wiem, czy da radę, bo ręce słabe. ale niech podejmie próbę.
Malinko i trzeba uszanować wolę naszych bliskich. Badania, wyjazdy są ogromnym obciążeniem dla chorej osoby i nie ma się co dziwić, że w pewnym momencie mają tego dość. Nie rób nic czego mama nie chce, dbaj tylko o to żeby nie cierpiała ani fizycznie ani psychicznie. Myślę, że jak mama chce rozmawiać o śmierci, nich mówi, może to Jej pomaga oswoić lęk przed śmiercią, mówi się też, że osoby czują zbliżającą się śmierć nie wiem czy tak jest, ale trzeba dać im rozmawiać choć jest to dla nas bardzo trudny temat.
Dziekuje Kochani. Nie widze nic niezwyklego w tym, co robie. Kazdy na tym forum jest zdeterminowany i robi wszystko, co trzeba, znajduje czesto nadludzkie sily i towarzyszy.
U nas hustawka. Raz bardzo slabo, drugi raz lepiej. Przyjechala moja siostra i mnie odciaza bardzo. Mama puchnie, szczegolnie na brzuchu i nogach, duzo spi, tez w dzien.w nocy zjada duzo ilosci jedzenia.i baaardzo skarzy sie na ogromny bol kregoslupa. Dzis pozwolila sie nasmarowac na wysokosci kreg.piersiowego.jak ja lekko dotykam to az syczy z bolu. Boli ja tez skora. Zwiekszylam mamie oxycontin. Nie chce brac sevredolu. Bierze pabi dexamethason, hydroxyzyne, oxycontin.z pluc schodzi bardzo duzo bialej flegmy. W nocy mamie robi sie bezdech, nie moze odppuwac tej wydzieliny. Na spuchniete, sloniowe nogi dajemy furosemid. Nie pomaga. To tyle relacji z pola bitwy.
Dziekuje, ze wciaz jestesci i mi towarzyszycie. Dziekuje:)
Dlaczego? przecież uśmierzy mamie ból, nie będzie tak cierpiała, spróbuj przekonać mamę do leku.
Dobrze, że masz pomoc, łatwiej wtedy trwać w chorobie, łatwiej się opiekować.
Malinko ciało mamy jest obolałe i nawet jak lekko smarujesz sprawia ból, pamiętam jak ja miałam problem z przebieraniem, zmianą pampersa, wszystko mamę bolało, ręce, nogi, skóra, nie wiem czy to boli od choroby, czy od mięśni, które już zanikają, ja unikałam niepotrzebnych dotyków, żeby nie sprawiać bólu.
Bądź dzielna i silna, choć wiem jakie to trudne, pozdrawiam.
u nas dziwnie. mama z jednej strony zdrowieje", tzn. codziennie oddaje ogromne ilości stolca do worka (luźny, żółty, z dużą ilością śluzu). jest bardzo pobudzona, wszystko chce sama robić. z drugiej strony jest agresywna, nalezy uważać na ton i siłę głosu, nie można np. przy niej telefonować, bo dostaje furii, trzeba cały czas zwracać na nią uwagę albo iść sobie do domu. irytują ją dźwięki, czasem nas wyzywa. potrafi wysmarowac się stolcem, bo np. sama odkleja sobie worek i nie chce się myć. wciąż opowiada o swojej chorobie. do tego mama nie zjada, ona pożera ogromne ilości jedzenia. myślę, ze to efekt pabi dexamethasonu, który jest stopniowo zmniejszany. do tego na całym już ciele pojawiają się siniaki i mocno fioletowe wybroczyny. wczoraj mama sie ubrała i wyszła na klatkę schodową. chciała isc na ulicę. bardzo narzeka na ból kości, biodra, kręgosłupa, a jednocześnie nie chce leków p/bólowych. zwiększyłam jej dawkę oxicontinu, to wyrzuca tabletki. bardzo dużo pije, ma suchość w ustach. bardzo spuchnięte nogi i ręce. palce wewnątrz dłoni sa fioletowe, ale tak jest od dłuższego już czasu.
mama pozornie zachowuje nad wszystkim kontrolę ale nie pamięta, co mówiła przed chwilą. i się kłóci i denerwuje.
"zabiera" jej jedną nogę. nie może jej podnosić tylko suwa, opierając się na kuli. chwilę pochodzi potem opada z sił.
Boże, jakie to wszystko trudne. czuję się jak w filmie "Dzień Świstaka". codziennie ta sama zwariowana historia. mój rozsądek ucieka w siną dal.
Cześć wszystkim,
pojawił się u mamy bardzo silny ból w miejscy kości łonowej/ miednica też. ból jest tak silny, ze jak tylko mama trochę się poruszy to on się od razu pojawia. i od razu zaczyna "coś" się dziać z głową: leci wszystko na mamę. do tego od kilku dni mamy biegunkę, pobudzenie ruchowe i nasiliła się nerwica lękowa.
zwiększyłam mamie oxycontin do 30mg co 12 godzin, hydroxyzynę 2-1-2, bierze pabidexamethason od jutra ma zmniejszoną dawkę 1-1-0. do tego podaję zwykł ziołowy nervosol. wczoraj dorzuciłam ketonal forte, ale bez odzewu.
na pośladkach robią się granatowe plamy. nogi spuchnięte. na całym ciele są silnie widocznie żyły.
Mam pytanie: czy to co piszą w necie, że oxycontin jest dwa razy silniejszy od morfiny, to prawda? i czy może być tak, ze zwiększenie dawki nie pomoże? czy zmiana na sevredol lub inny lek może przynieść efekt p/bólowy? jutro być może uda mi się dotrzeć do p. doktor na rozmowy i recepty. jak pomoc mamie? i czy biegunka jest normalna? odstawiłyśmy lactulosę, dieta jest zbilansowana.
Marzenko, dziękuje, że pytasz. właściwie nie wiem, co napisać. jest tak, jak czytam w wielu wątkach - ogromna huśtawka - zdrowia, humorów, bólu i nie wiadomo jeszcze czego.
od kilkunastu dni towarzyszy mi siostra. dotychczas byłam właściwie sama.żylam na dwa domy, bo w jednym dziecko, obiad i cała codzienność, w drugim mama, która nie chce iść do mnie, tylko chce byc u siebie. teraz jest mi łatwiej. zapomniałam już, co to normalność.
co do zdrowia mamy to biegunka była kilka dobrych dni. pani doktor odstawiła oxycontin, hydroxyzynę, po której mama była nieznośna, pobudzona. zrywała worek stomijny, nie chciała wcale współpracować. do tego najadła się proszku do pieczenia i wymiotowała pianą. teraz dostaje methadon - dawkę normujemy, ból jest znośny, mama nie trawi jedzenia i stolec jest wciąż luźny.
zmniejszamy pabi dexamethason. od jutra bedzie tylko jedna tabletka. mama przesypia chyba wiecej niz 3/4 doby. apetyt ma taki, ze jak tylko jest w stanie dojść do lodówki to pochłania wszystko co tam znajdzie. potem nie pamięta. i zaraz idzie spać. potem wstaje, żąda jedzenia i tak w kółko. nie kojarze tego z methadonem. jest spuchnięta bardzo na nogach, rękach. pojawiają się duże ciemnofioletowe siniaki. nie daje sie dotknąć. jak raz nie wzięła syropu to płakała z bółu, ze jej się miednica rozchodzi, do tego jest bardzo silny ból bioder i kręgosłupa. i często wypadają jej przedmioty z rąk. jest silna i uparta, chce byc samodzielna. methadon daje radę.
dziwi mnie to, że jak przychodzi gość albo nasze dziewczyny hospicyjne, to mama się spina i jest świadoma, rozumna i siedzi długo. podobno u starszych osób tak jest.
i ma takie fazy, że mówi "zawołajcie lekarza, chyba jestem chora. ja nie mam raka". i miesza fakty.
często podnosi sie jej ciśnienie do ok.190/100, natomiast puls, który zawsze miała w okolicy 100, teraz jest ok. 60.
To tyle u nas na froncie.
podziwiam wszystkich, którzy walczą, wspierają. i wciąż dziękuje za nasze forum
Dobrze, że masz wsparcie w postaci siostry. Straszna jest ta choroba i nieprzewidywalna, choć wiemy do czego zmierza. Rzeczywiście mama mimo braku siły i cierpienia jest silna i walcząca. To niedobrze jak mama taka pobudzona, bo może sama sobie zrobić jakąś krzywdę. W sumie hydroxyzyna powinna Ją wyciszyć, moja mama też ją przyjmowała i dzięki temu była spokojniejsza, bo noce nie spała. Czyli wniosek, że każdemu inaczej lek służy. Może lepiej, że mama przesypia większą część doby, przynajmniej mniej cierpi.
Nie wiem co jest powodem, że nasi chorzy przy nas potrafią być inni przy obcych inni, może to nie ich wina a choroby, jakaś mobilizacja czy zwyczajnie lepszy moment. U moich chorych było podobnie, aż wiele razy myślałam, że są w stosunku do mnie złośliwi, albo robią mi na złość, ale teraz uważam, że to jednak choroba swoje robi, miałam tak samo.
Czytając takie historie i sama zmagając się z tym całkiem niedawno uważam, że człowiek nie powinien aż tak cierpieć, to nieludzkie, nie humanitarne.
U nas prawdopodobnie oxycontin też wywoływał pobudzenie, różne rzeczy "spadały".
Z tą mobilizacją sił jak ktoś obcy się pojawia, to u nas podobnie. Może chory chce pokazać, że jest wciąż silny, jak przed chorobą, chce, by takim go pamiętano?
Dziękuję Wam Dziewczyny.
Tęcza, po odstawieniu oxycontinu i, co dziwne, hydroxyzyny, a włączeniu methadonu, mama spokojna jak baranek. tylko mówi, ze nie wie, czy to jest noc, czy dzień. mówi, ze czuje się, jakby spała chociaz nie śpi. i często śni się jej zmarła dawno mama. czasem z kimś rozmawia (?)
potrzebuje opieki 24/dobę, bo jak sie budzi i nikogo nie ma to płacze. i nie pamięta, czy brała leki, jadła. opuchlizna jest wielka, mimo furosemidu.
Ten methadon skutecznie zabrał ból. zwiększamy dawkę i jest dobrze.
został nam tylko jeden pabi dexamethason dziennie i apetyt drastycznie się zmniejszył. lodówka już nie jest zagrożona
Nie wiem czy nasi chorzy widzą zmarłych czy leki to powodują. W przypadku moich osób, które chorowały na nowotwory w rodzinie a było tego sporo to rozmawiały czy też widziały osoby, których w pokoju nie było.
Najważniejsze, że macie opanowany ból i mama spokojniejsza.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum