Witam serdecznie.
Jest to mój pierwszy post na tym forum i z góry przepraszam jakbym popełnił jakiś błąd ale do rzeczy...
Sprawa dotyczy mojej mamy.
Jakieś 4 tygodnie temu mama przeszła usg wątroby ,nerek-
na którym były uwidocznione jakieś białe punkty (guzy?)
ze względu na pojawiający się ból nerki oraz zmianę koloru zabarwienia moczu.
Po wizycie u lekarza dostała skierowanie na inne badania które zostały wykonane (krew ,badanie moczu,usg narządów rodnych)...
Po tych badaniach została wysłana do szpitala w Koszalinie na tomografię komputerową.
W Koszalinie jakiś miły lekarz powiedział że tomograf można zrobić w Kołobrzegu i że nie ma potrzeby robić tego w Koszalinie.
Po tomografie z wszystkimi wynikami miała się zgłosić do oddziału onkologii w Koszalinie.
I tu zaczynają się dziać sprawy ciekawe: po tomografii w Kołobrzegu lekarz stwierdził że na nerce jest jakiś guz i że trzeba go usunąć jak najszybciej (wraz z całą nerką)...
dlatego chcą ją przenieść na chirurgię i dokonać tam zabiegu usunięcia nerki...
Najciekawsze jest to że tak naprawdę nikt się nie przejmował tą nerką ponieważ jest jeszcze coś na wątrobie i wszyscy lekarze u których mama była do tej pory mówili żeby nerką się nie przejmować tylko, że ta wątroba to jest poważna sprawa, a tu w Kołobrzegu nawet nie wspomniano o wątrobie.
I teraz nasuwa się pytanie co dalej i jak..?
Dać chirurgowi wyciąć tą nerkę w Kołobrzegu czy wypis ze szpitala i jechać od razu do Koszalina do poradni onkologicznej?
Najgorsze jest to ,że właśnie przebywam za granicą i nie mam pełnych danych tylko wiem to co dowiem się telefonicznie od mamy i brata , a oni sami mało co wiedzą bo lekarze nie są zbyt rozmowni...
Taka jest sytuacja na chwilę obecną...pewnie za parę godzin się dowiem coś więcej ale tak to wygląda na teraz.
I moje całkiem proste pytani...co dalej?
Kompletnie nie wiem co należy w tej sytuacji zrobić....może ktoś mógłby pomóc,doradził by co dalej?
[ Dodano: 2012-01-26, 12:32 ]
Z ostatnich wiadomości doszło ,ze jest to rak jasnokomórkowy nerki, moczowód zajęty ,wątroba zajęta... (co to znaczy?)
Na domiar wszystkiego wyszło że mama ma nadczynność tarczycy i nie mogą operować.
W ciągu najbliższych godzin będę miał opis z tomografii (chyba tak to się zwie...).
Z ostatnich wiadomości doszło ,ze jest to rak jasnokomórkowy nerki,moczowód zajęty ,wątroba zajęta...(co to znaczy?)
Wg tego co piszesz jest to rozsiany rak nerki - z odległym przerzutem do wątroby.
Pytanie tylko na jakiej podstawie stwierdzono jasnokomórkowego raka nerki (RCC) - była jakaś biopsja? Usuwano nerkę?
Nerki jeszcze nie usuwano i nie usuną w najbliższym czasie ponieważ mama ma nadczynność tarczycy i najpierw muszą się z tym uporać.A o tym że jest to jasnokomórkowy powiedział bratu lekarz w trakcie rozmowy...Może w ciągu godziny będę miał zdjęcie opisu z tomografu to wkleję i będziemy więcej wiedzieć.Na chwilę obecną też nic więcej nie wiem.
Wynik mówi o mnogich zmianach przerzutowych (łac.: meta) do wątroby o wielkości do 16 mm.
Ponadto przerzutowo zajęty jest moczowód, a prawdopodobnie też inne sąsiednie struktury i węzły chłonne,
co wynika z obecności przerzutów odległych do wątroby.
Obecność przerzutów odległych oznacza najwyższe IV stadium zaawansowania choroby i niestety brak możliwości wyleczenia.
Natomiast, jak słusznie zauważyła Absenteeism, wynik TK nie może określić typu nowotworu (jasnokomórkowy ?),
do czego niezbędne jest bezpośrednie przebadanie materiału pobranego z guza.
Usunięcie zajętej nerki - jako element leczenia paliatywnego - może być uzasadnione,
jednak po wnikliwej analizie lekarskiej pod kątem oczekiwanych korzyści z tego zabiegu
z uwzględnieniem całego obrazu choroby i stanu zdrowia mamy.
Przykro mi, że nie są to dobre informacje.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Z tego co wczoraj jeszcze się dowiedziałem mają mamie wyciąć nerkę i przebadać jakiego rodzaju jest to nowotwór,ale w tym momencie nie mogą ze względu na nadczynność tarczycy.W poniedziałek wychodzi ze szpitala ponieważ leki na tarczycę może przyjmować w domu.
Czyli kolejność wychodzi taka-wycięcie nerki,jakiś czas na zagojenie się ran po operacji,potem chemia i/lub naświetlania..?
Trochę mnie to przytłacza i przerasta ale na logikę-po co wycinać nerkę w szpitalu gdzie nie ma onkologii?Nie lepiej było by zrobić to gdzieś gdzie jest taki oddział (Szczecin/Koszalin)?
Na moje to wychodzi tak-wytniemy pani nerkę ,a po tym i tak musi pani jechać do Szczecina /Koszalina czy gdzie tam,a tam już zobaczą co dalej...
Zastanawiam się co zrobić dalej?Może jechać do jakiegoś dobrego specjalisty na prywatną wizytę w celu konsultacji co dalej można z tym zrobić.Jaką obrać taktykę działania?Nie wiem zupełnie...
Witaj Krzysiek
Jeśli mogę ci doradzić, to lepiej żeby mama operowana była w szpitalu onkologicznym (wiadomo doświadczenie i inne). Moja mama po pobraniu wycinka z jelita i stwierdzeniu po badaniach że to rak skierowana została z oddziału chirurgicznego "zwykłego" do poradni chirurgii onkologicznej celem wycięcia (co prawda operacji nie było bo na razie chemia). Także skonsultuj się prywatnie ze specjalistą albo poproś o skierowanie do poradni chirurgii onkologicznej.
Pozdrawiam i życzę dużo wytrwałości do walki z "paskudą".
_________________ [*] śpij spokojnie kochana moja (27.09.2015)
Właśnie się zastanawiam nad kolejnością -co jak i kiedy...
Teraz dwa dni wolnego(do poniedziałku)to będzie chwila na zebranie myśli bo już powoli mnie to zaczyna przytłaczać.Szczególnie że mama nic nie wie tylko że trzeba nerkę wyciąć i że coś tam niedobrego się narobiło...
Z resztą miała już kiedyś podobny problem tylko z piersią(jakiś guz jej wycieli-sporo lat temu.Leżała wtedy w warszawie )ale wtedy wszystko dobrze się skończyło...ale teraz to już inna historia.
Zobaczymy co da się zrobić.Poza tym potrzebuje jakiś namiar na dobrego lekarza który by obejrzał wszystkie te wyniki i pomógł podjąć decyzję co dalej z tym fantem.
Jeżeli ktoś mógłby coś pomóc w tej sprawie to byłbym bardzo wdzięczny.Tymczasem dziękuję za wszelką pomoc i zdrowia życzę...
Poza tym potrzebuje jakiś namiar na dobrego lekarza który by obejrzał wszystkie te wyniki i pomógł podjąć decyzję co dalej z tym fantem.
A tym lekarzem musi być onkolog, ewentualnie chirurg onkolog. Podajesz za mało informacji, nawet nie wiadomo jakie jest rozpoznanie.
Na wizytę musisz zabrać wszystkie wyniki badań, również te z pierwszej operacji ( usunięcia guza piersi)
Podajesz za mało informacji, nawet nie wiadomo jakie jest rozpoznanie.
Podaje tylko tyle ile sam wiem i nic ponadto ponieważ jak już gdzieś wyżej pisałem mieszkam w Holandii i w związku z tym mam ograniczone pole manewru...Ogólnie to nawet lekarze nie wiedzą więcej(lub nie chcą powiedzieć bo pewni nie są).A co to za guz/rak/nowotwór czy inne ustrojstwo ta miła pani doktor(onkolog) powiedziała że tego się dowiedzą po wycięciu nerki i przebadaniu jej ponieważ sami nie wiedzą dokładnie co to...???Tyle że na razie z wycięcia nerki nici-ze względu na nadczynność tarczycy.Podawane są leki w celu opanowania problemów z tarczycą.Jak uporają się z tarczycą będą wycinać nerkę...ale co dalej -nie wiem.
Z wielkim żalem i przykrością chciałbym poinformować wszystkich odwiedzających wątek,że mama zmarła 29.03.2012.Jednocześnie bardzo dziękuje za udzieloną pomoc.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum