Witam po długiej przerwie.
Tata niestety nie dostał toriselu, czekamy na badania TK i dopiero wtedy otrzyma interferon
![:-( :-(](images/smiles/icon_sad.gif)
.
W sumie to nie wiem nawet czy go otrzyma bo jest już tak słaby że zazwyczaj nie ma siły żeby wstać z łóżka czy też przejść z pokoju do ubikacji
Wogóle ostatnio wyglada strasznie i jestem przerażona.
Jest coś co mnie zastanawia - doktor z hospicjum, która przyjeżdża do taty zmniejszyła mu dawki dexametasonu na 5 rano i 5 w południe. Wydawało mi się że w taty stanie to raczej powinno się zwiekszać dawki tego leku a nie zmniejszać (była próba zmniejszenia dawek po radioterapii ale po czasie trzeba było je zwiekszyć i od tego czasu już nie zmniejszało się dawki).
Nie sądzę żeby wynikało to z tego że doktor uważa, że tacie jest lepiej ponieważ cały czas podkreśla że "to już niedługo", że nie powinno się mieć kontaktu dotykowego z tatą, żeby nie siadac na jego łóżku a już wogóle żeby dzieci z nim nie przebywały bo jego organizm wydziela jakieś toksyny i takie tam jej gadanie, które bardzo mnie wnerwia
![:evil: :evil:](images/smiles/icon_evil.gif)
Przepraszam że tak "niedelikatnie" to napisałam ale szczerze nie mogę tego znieść bo nawet jakby wydzielał tysiąc toksyn to mam to ... powiedzmy w nosie.
Co o tym myślicie?
Czy mniał ktos z was do czynienia z takim przypadkiem aby w takim juz ciężkim stanie zmniejszano dexametason?