Jeśli przy pierwszym podejściu steryd donosowy Momester zadziałał to świetnie. Tylko, że nie odstawia się go tak z dnia na dzień
Lekarz nic nie mówił o stopniowym odstawianiu leku, a w ulotce też o tym nic nie pisze.
missy napisał/a:
Ja szczerze jednak polecałabym powrót do leczenia miejscowego czyli sterydu
Tak, biorę ponownie Momester. Lekarz zalecił stosowanie dwóch dawek do każdego otworu nosowego i aplikuje to wieczorem.
missy napisał/a:
Ps. Nie wiem czy przypadkiem korzystniej cenowo od Momesteru nie wychodzi Pronasal ( to ta sama substancja). Też dostępny bez recepty.
Z tego co się orientuję to Momester jest na receptę a bez recepty jest Momester Nasal, nie wiem czy to jest to samo.
missy napisał/a:
Aha, jakie tabletki na alergię miałeś od alergologa?
Moja alergia jest chyba trochę dziwna. Przez kilka lat stosowałem tabletki bez recepty, nazwy nie pamiętam ale
na opakowaniu była pszczółka.
Stosowałem je maksymalnie do 10 dni, potem przerywałem i alergia już do końca roku mi nie dokuczała.
Nie w każdym roku miałem alergię.
Kiedy tabletki bez recepty przestały działać alergolog przepisał mi Delotran i Clatra.
Jedne z tych tabletek działały przez kilka lat i przestały działać, więc brałem drugie które również nie zadziałały.
Więc stosowałem Momester który brałem przez miesiąc.
To i tak długo przy kilku dniowym braniu tabletek.
Ale podobno w USA mówią, że takich pacjentów można szczepić.
To trochę ogólne stwierdzenie bo nie wiadomo o której szczepionce tu mowa, w USA stosują różne.
Jeżeli chodzi o Polskę to znalazłam to: https://www.zwrotnikraka....nkologicznych/. Osobiście uważam że każda ochrona przed dodatkowymi chorobami jest sensowna - ale tu ostatnie zdanie ma twój lekarz.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Meteor, ja też mam dylemat w sprawie szczepienia.
Podobno przeciwwskazaniami są przebyte silne reakcje alergiczne. A ja podczas leczenia na raka nosogardła miałam wstrząs anafilaktyczny/padaczkowy. Tak naprawdę to nie wiem sama jaki. W dokumentacji jest użyta raz jedna raz druga nazwa. Brałam wtedy mnóstwo różnych leków i ciężko stwierdzić, który mógł mnie uczulić. Byłam nieprzytomna, na intensywnej terapii.
Teraz w sierpniu też miałam silną alergię na leki przeciwpadaczkowe, dostałam na całym ciele wysypkę, gorączka ponad 39 stopni.
Moi Lekarze tak naprawdę też nie wiedzą do końca co lepiej zrobić, czy się zaszczepić czy też nie.
Szczepionki są bezpieczne w tym sensie, że nie zawierają koronawirusa jako takiego i nie ma opcji, że się on zreplikuje/namnoży w organizmie ludzkim. Nie zachoruje się po przyjęciu takiej szczepionki bo to nie jest szczepionka jak te kiedyś, które zawierały różnie zmodyfikowane całe wirusy.
W tych obecnych szczepionkach jest tylko mały „kawałeczek”, takie białko charakterystyczne dzięki któremu nasz organizm wytworzy odpowiednie przeciwciała.
Reakcje uczuleniowe są możliwe zawsze, na różne substancje, na pożywienie, na leki - w tym np.te używane w czasie chemioterapii. Dlatego zawsze pacjenci są obserwowani po podaniu konkretnego leku, dlatego podczas różnych schematów chemii podaje się też zestaw leków „towarzyszących” ( sterydy i antyhistamina), żeby zminimalizować ryzyko reakcji alergicznej.
Na stronie Ministerstwa Zdrowia jest dostępna m/innymi Instrukcja dla lekarza do kwestionariusza wstępnego wywiadu przesiewowego przed szczepieniem. Kwestionariusz do którego się odnosi również jest dostępny.
Wlew nr 15 za mną.
Niestety nie obyło się bez kłopotów, ponieważ wenflon udało się założyć dopiero za trzecim wkłuciem.
Chyba moje żyły mają powoli dość tej chemii i się buntują.
Za chwilę nie będzie gdzie kłuć, chyba, że jeszcze zostaną nogi.
Druga wiadomość jest taka, że pani doktor konsultowała się z profesorem (nazwiska nie pamiętam) odnośnie szczepień pacjentów poddanych immunoterapii i pan profesor powiedział, że w pierwszych tygodniach leczenia szczepienie jest niezalecane.
W związku z tym , że ja immunoterapią leczę się już 6 miesięcy, mogę zapisywać się na szczepienia, oczywiście jak przyjdzie moja kolej, a to jeszcze potrwa, zważywszy na problemy z dostawami szczepionki.
Trzecia wiadomość taka, że od dwóch tygodni nie boli mnie głowa.
Wprawdzie wczoraj pod wieczór i dzisiaj lekko mnie rozbolała, ale jest to do wytrzymania.
Właściwie 3 dobre wiadomości (no niektóre dobre w 80%). Nie wkłuwa się do nóg, ale zostało już niewiele to się przemęczysz. Jakby było coś jeszcze to rozmawiaj o porcie, wszyscy którzy mają (a rozmawiali ze mną) nachwalić się nie mogą.
Już chyba mi to mówiły pielęgniarki, ale nie pamiętam dlaczego nie można.
gaba napisał/a:
ale zostało już niewiele to się przemęczysz.
Przeraziło mnie to twierdzenie, zostało mi niewiele, czego?
Życia? Oglądałem filmy o immunoterapii i wiem, że jest to terapia przedłużająca życie, ale w niektórych przypadkach powoduje trwałe wyleczenie i taką mam nadzieję.
Wlewów? Wiem, że immunoterapię stosuje się do momentu aż przynosi pożądany skutek, więc wlewów może być kilkadziesiąt, a skoro zostało mi niewiele wlewów to znaczy , że nastąpi szybki koniec terapii i dalej za bardzo nie ma innego leczenia.
Rozmawiałem z pacjentem u którego po rocznej terapii guz zaczął rosnąć i przerwano podawanie niwolumabu.
U innego pacjenta immunoterapia spowodowała , że guz był ledwo widoczny na badaniach obrazowych.
A jeszcze informacyjnie.
Byłem w poradni bólu w Gliwicach i pani lekko się zdziwiła, że przychodzę z bólem głowy i niewiele mi pomogła odnośnie tabletek przeciwbólowych.
Natomiast zleciła wlewy z kwasu zoledronowego na wzmocnienie kości, ponieważ stwierdziła, że guz nacieka na kość ( stok ) i być może te bóle właśnie są z tego powodu.
Zakładam, że być może gaba miała na myśli ściśle określoną liczbę podań leku - tak jak jest to zapisane np. w programie lekowym dla raka piersi ( lek herceptyna) lub raka jajnika ( bewacyzumab). W konkretnych przypadkach leczenie tymi lekami może oznaczać ok.18 wlewów.
Naromiast faktycznie niwolumab ma inne kryteria dotyczące czasu trwania terapii. Tutaj leczenie prowadzi się tak długo jak nie wystąpi jednoznaczna progresja lub toksyczność uniemożliwiająca dalsze stosowanie leku.
U mnie też były problemy z wkłuciami do wlewów chemii.
No właśnie, pielęgniarka widzi piękną żyłę, wkłuwa się, a tu nic nie leci.
We wtorek miałem MRI które przebiegło bez problemu, poza kilku godzinnym oczekiwaniu.
W czwartek miałem wlew z preparatu na wzmocnienie kości i w piątek miałem gorączkę, potem bóle kości i duszący kaszel.
Nie wiem czy dobrze zrobiłem godząc się na ten wlew.
I od 15 marca mają być szczepione osoby z chorobami przewlekłymi. To chyba my?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum