Moj tatuś chyba umiera na raka pecherza moczowego.
Piszę chyba bo to tak szybko postepuje,że sama nie mogę za tym nadążyć.
Choroba zaczęła się 10 lat wcześniej, ale były to narosla w pęcherzu, które były leczone elektroresekcją i potem terapią BCG i było w porządku.
Problem zaczął się w sierpniu - wysiadła lewa nerka - założono ojcu nefrostomię z UKN, ale tatuś coraz gorzej się czuł.
OB miał 123 - wszystko go bolało - szukał pomocy u neurologa, bo zaczął mieć trudności z chodzeniem, miał zawroty głowy - miał potworne zaparcia, ale nikt go nie słuchał, że gorzej się czuje.
Na moje zapytanie u urologa dlaczego jest takie OB odpowiedziano mi, że to nic ze strony urologicznej, zaś lekarz POZ odpowiedział mi, że teraz nikt nie patrzy na to bo to stary wynik.
U neurologa wyprosiłam MR kręgosłupa i głowy bez kontrastu bo kreatynina była powyżej 2.
Wynik był taki, że jest guz z zewnątrz pęcherza moczowego naciekający na prostatę i zmiana na kręgosłupie wskazująca na meta.
W między czasie tata trafił na oddział internistyczny z powodu strasznych zaparć - tam wykonano tomograf jamy brzusznej już z kontrastem i niestety wszystko sie potwierdziło a dodatkowo wyszły całe pakiety węzłów chłonnych powiększonych na 4 cm.
Kiedy poszłam do urologa z wynikiem to natychmiast kazał przyjąć tatę na oddział na chemię.
Niestety kreatynina cały czas rośnie - i tata nie może mieć chemii - poszłam do opieki paliatywnej - tam też mi powiedziano po spotkaniu z tatą - po co do nich?
31.01.2012 wykonana została scyntygrafia kości, która wykazała mnogie zmiany na kręgosłupie, barkach mostku, czaszce, żebrach, biodrach, kości udowej - i wtedy dopiero lekarze złapali się za głowę i uwierzyli, że tatuś cierpi - dlaczego to wszystko tak szlo pod górkę?
Dlaczego wcześniej profilaktycznie nie zlecił tacie TK i scyntygrafii kości - dlaczego tak długo cierpiał bez pomocy? DLACZEGO??
Nadmieniam, że mieszkamy we Wrocławiu - dużym mieście - jest tu dużo i szpitali i lekarzy.
Od 3 dni tat dostaje fentanyl w plastrze i doraźnie morfinę doustnie - nie umiem sobie wytłumaczyć, czy rzeczywiście tak trzeba.
Do tego mam jest po ciężkim udarze mózgu i nic z tego nie rozumie - raz śmieje się raz płacze - też jest w pampersie - przyczepił się chyba alzhaimer - ja jestem sama - opuścili mnie przyjaciele - zaniedbałam tak interesy, że chyba splajtuje - ale najważniejsze - powiedzcie czy ja wszystko dobrze robię - czy tatuś musi dostawać te plastry? Musi być taki szarpnięty?
[ Dodano: 2012-02-03, 10:55 ]
O godzinie 10 próbowałam tatę spionizować - nie udalo mi się - odmówił.
Mówi, że go bardzo boli w klatce piersiowej - podałam morfinę w tabletce - 1/2 - tak jak lekarz zalecił 3 dni temu - co będzie dalej?
muszę mu chyba zmienić pieluchomajtkę - ale jak to zrobić?
jolik12359, bardzo mi przykro z tego w jakiej sytuacji tata się znajduje. Do tego chora mamusia
jolik12359 napisał/a:
ja jestem sama - opuścili mnie przyjaciele - zaniedbałam tak interesy, że chyba splajtuje - ale najważniejsze - powiedzcie czy ja wszystko dobrze robię
Wydaje mi się, że robisz to, co możesz zrobić. Pamiętaj, że tak całkiem sama nie jesteś, jesteśmy i my. Przykro mi, że tylko wirtualnie możemy wesprzeć ale zawsze lepsze to od duszenia emocji w sobie. Jest tu wiele osób , którzy również walczą z tą chorobą także zapewne wiele osób Cię zrozumie i w miarę możliwości postara pomóc.
Trzymaj się !
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
dziękuję bardzo za slowa otuchy-tak mi ciężko-tatuś jest już nieprzytomny-mam wzywać pogotowie czy nie?Niechcę aby ktoś mu zakłócał spokój ale z drugiej strony-może pomogą?Co robić...
jolik12359, Jesteście pod stałą opieką hospicjum, bo nie doczytałam ?
Jeżeli tak to zadzwoń do lekarza z hospicjum.
Jolik,
Anelia ma rację, obawiam się, że pogotowie niewiele tu pomoże,
ponieważ ich personel przygotowany jest przede wszystkim do interwencji w przypadkach nagłych / wypadkach.
Z Twoich słów wynika, że tato jest w bardzo ciężkim stanie w końcowym stadium choroby.
Najbardziej potrzebuje teraz ulgi w cierpieniu i złagodzenia dolegliwości bólowych,
a w tym najlepiej mogą pomóc przygotowani do tego lekarze i pielęgniarki z hospicjum.
Pozdrawiam Cię w tych trudnych chwilach.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Witam Was
Dziękuję za odpowiedź-niestety mój Tato zmarł o godzinie 23.05 3.02.2012.
Zmarł i już go nie będzie.Przeżywam to bardzo-ciągle myślę,że cos za mało zrobiłam-przez ostatnią godzinkę trzymałam go za rękę i tak zmarł.trzymałam jeszcze przez chwilę i dopiero zadzwoniłam na pogotowie-tam się mnie zapytali czy będę tate reanimować-odmówiłam-podali mi inny numer i tam zawołałam pogotowie-jak zadzwoniło pogotowie domofonem to mama się obudziła-wyszła ze swojego pokoju taka radosna a ja powiedziala,że tatuś zmarł-to było poprostu straszne-straszna reakcja-ale najgorzej,że w tym wszystkim jestem taka samotna-koszmar-chodzę po mieszkaniu i rozmawiam do taty-ciągle,ubieram jego koszulę i ją wącham-ale z każdą chwilką jakby coś puszczało-za późno do was trafiłam ale bardzo dziękuję za słowa-tak-tato był w bardzo ciężkim stanie-zdawałam sobie z tego sprawę ale ważne ,że to dzisiaj przeczytałam-dziękuję,dziękuję.Zostało tyle leków drogich po nim,tyle sprzętu-tyle pampersów i pieluchomajtek-co mam z tym zrobić-przecież nie wyrzucę-jest tyle biednych,chorych ludzi-co robić
Zostało tyle leków drogich po nim,tyle sprzętu-tyle pampersów i pieluchomajtek-co mam z tym zrobić-przecież nie wyrzucę-jest tyle biednych,chorych ludzi-co robić
jolik12359, Bardzo mi przykro i bardzo Ci współczuję
jolik12359, jeżeli czujesz się samotna, zawsze możesz z Nami tu popisać. Nie wiem czy to Ci pomoże ale chociaż wylejesz z siebie te emocje, które duszą od środka.
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum