JustynaS1975, po przeczytaniu tych postów można tylko stracić nadzieje.. okazuje się ze nic nie ma znaczenia, można jeść co się chce - są i tacy co polecają golonke zapinana piwem..i są za to chwaleni..
Nie będę ukrywał, że nic już z tego nie rozumiem.
Chemia niszczy układ odpornościowy a ten potrzebny jest do zwalczania komórek rakowych...
Dieta nie ma znaczenia...
Nie ma skutecznego leczenia...
Diagnoza na ostatniej prostej...
Pozostaje ruletka...
Jest więc sens cokolwiek czytać? Cokolwiek się dowiadywać?
Czy są jakiekolwiek wiarygodne informacje (based on fact) które mogą się przydać? Czy są możliwe działania wspierające działanie chemii podczas chemioterapii - nasilajace odpowiedz komórek nowotworowych na chemię? Czy można podjąć działania oslaniajace serce, wątrobę. , nerki, kości/szpik kostny przed niszczący działaniem chemii?
Jeszcze jedno pytanie mi się nasuwa.. skoro naturalnie występujące i ogólnodostępne substancje wskazywane jako anty nowotworowe (mam tu na myśli te niepotwierdzone badaniami jak kapsaicyna, amigdalina, kwas elagowy, omega 3) nie mają żadnego znaczenia to czy również nie ma sensu unikać tych naturalnych substancji ogólnodostępnych kancerogennych (aczkolwiek również niepotwierdzonych badaniami jak węglowodory aromatyczne, związki nitrowe, azotyny i azotany, alkohol, aflatoksyny, heterocykliczne a miny aromatyczne, nasycone kwasy tłuszczowe, pestycydy, dioksyny, metale ciężkie)?
I tak jeszcze jedno mi się nasuwa... Paklitaksel stosowany podczas chemioterapii naturalnie występuje w korze cisa zachodniego... Czy więc naprawdę dieta nie ma znaczenia?
Jak mieć nadzieję nie mając żadnej kontroli, wpływu. .
Masz watpliwosc- poszukaj opinii lekarza z innego osrodka niz sie leczy.
Jezeli jestes pewny ze proponowane leczenie jest niewlasciwe zawsze mozna je zmienic na wlasna prosbe i oczywiscie podpisaniem sie pod tym.Zgoda pacjenta jest kluczowa co do sposobu leczenia. Ja tak zrobilam i wzielam odpowiedzialnosc za wlasne czyny - podpis
W tej chorobie nie ma statystyk,kontroli i wplywu. Tak jest w calej medycynie- nie ma nigdy pewnosci na 100%.
Rak jest nieprzywidywalny I MUSISZ SIE Z TYM POGODZIC.
Skuteczne leczenie?- dowiesz sie o tym po leczeniu...kilka miesiecy,lat czy dlugie lata po leczeniu ....bedziecie zyc w strachu gdy cos zaboli i przed kazdym badaniem kontrolnym.To ma sie wpisane w pakiet z diagnoza -rak.
ps. jestem po leczeniu onkologicznym z adnotacja w karcie-na prosbe pacjenta zmieniono sposob leczenia... ale wczesniej przekopalam cala literature anglojezyczna gdzie jest wiecej opisanych badan nad moim rodzajem raka i wzielam odpowiedzialnosc za wlasna decyzje - podpis.
Chemioterapie przeszlam bardzo dobrze bez zadnych wspomagaczy -dieta jak przed choroba.Organizm sam sie swietnie odbudowywal a mozna miec duze problemy z hemoglobina czy b.cialkami krwi.Tego tez z gory nie wiesz jak bedzie....nie mozna sie z gory zabezpieczyc przeciw wszystkim mozliwym skutkom ubocznym chemii- szybka reakcja w trakcie jak sie cos pojawi.
Nic nie wiesz.....
[ Dodano: 2015-09-25, 11:18 ]
Jober tez jestem pod 60 . Czesto my staruszki mamy calkiem silne organizmy...
jober,
Myślę, że zgodzimy się co do jednego. Dieta ma znaczenie. Ale dieta rozumiana jako stały sposób odżywiania się, konsekwentne dostarczanie sobie wszystkich potrzebnych substancji przy jednoczesnym unikaniu bądź minimalizowaniu spożywania "paskudztw". Organizm zasilany długofalowo dobrej jakości paliwem będzie na pewno dysponował przyzwoitym układem odpornościowym ( chociaż wiadomo, że pożywienie to nie wszystko).
Natomiast gwałtowne wzbogacanie jadłospisu, dodawanie pokarmów kompletnie nowych może być po prostu niezłym szokiem dla organizmu. Takim czysto trawiennym szokiem. I w trakcie cth albo rth taki szok to na pewno nie jest coś priorytowego. Wtedy liczy się porządne, zbilansowane pożywienie. Oraz zachcianki pacjenta.
Poza tym osiągnięcie jakiegoś efektu leczniczego w oparciu o zmodyfikowaną dietę wymaga dużo czasu, nie da się uzyskać spektakularnych wyników w czasie przyjmowania chemii. Można natomiast później, po zakończeniu leczenia poszukać atrakcyjnej dla chorego diety.
No i na koniec, co tak bardzo okropnego jest w golonce i piwie? Mięso wieprzowe to b.wartościowe białko. I sporo tłuszczu, ale on jest niewskazany tylko w bardzo konkretnych przypadkach. I oczywiście w wielkim nadmiarze też nie jest wskazany. Jak wszystko w nadmiarze. A piwo ma tyle zalet, że chyba nie trzeba pisać.
Maura 2015, mam watpliwosci i to nie male. Zreszta nie tylko ja... Podobno na konsylium 50% lekarzy bylo za blokerami aromatazy (blokery receptorow estrogenowych i progesteronowych), a 50% za chemioterapia..
Jeszcze pisalem do http://www.charite.de/charite/ . Odpowiedziali jeszcze tego samego dnia.. Pisza, ze Luminalny A do leczenia hormonoterapia... Stwierdzili, ze chemioterapia na Luminalny A nie dziala...
Z literatury tu podanej pod redakcja Jassema pisza o metodzie neoadjuwalnej i w przypadku zaawansowanej formie miejscowej nalezy zastosowac HTH a wiec hormonoterapie...
Dodatkowo wyczytalem w pracy bodajze doktora Jezierskiego dot. rokowania w przypadku IDC i ILC... Pisze tam, ze ILC gorzej reaguje na chemie niz IDC...
Tak wiec wszystko mi mowi, ze chemia sie nie sprawdzi... Co wiec jezeli zrealizuje sie negatywny scenariusz? Zostaniemy z guzem wielkosci cytryny, wycienczonym organizmem i zniszczonym systemem odpornosciowym...
Jakos HTH bardziej do mnie przemawia... w koncu po cos sa te markery, czy nie?? Tyle, ze mam wziac na siebie odpowiedzialnosc za zycie mamy? Wyczytalem, ze taka terapia skutkuje u 5 na 6 leczonych... A wiec mialbym przyjac ryzyko 1/6 niepowodzenia? Moja logika podpowiada mi TAK, jakos to ryzyko wydaje mi sie mniejsze niz zwiazane z chemioterapia/mozliwymi powiklaniami i co najgorzsze mozliwym zerowym skutkiem...
Temat diety byl dla mnie priorytetowy... Wciaz szukalem informacji... Przeczytalem wszystkie zaproponowane watki i stracilem nadzieje... Mama ma dosc spora nadwage 158cm i 86 kg wagi.. Nie wiem jak to "ugryzc" by schudla, bo mam swiadomosc, ze przy duzym nadmiarze tkanki tluszczowej zachodza w organizmie reakcje ktore potrafia hormony produkowane w nadnerczach przeksztalcac w estrogen, ktory bedzie "zywil" nowotwor.. Bylo wiec dla mnie priorytetem doslownie "wywrocic" diete mamy do gory nogami. Chcialem samo "zdrowe" i policzone - kalorie/ rozklad bialka/wegle/tluszcze... Probowalem rozgryzc jak to zrobic by podczas chemii utrzymala mase, aby byla najsilniejsza... a jednoczesnie szybko wrocila do siebie i schudla mozliwie szybko jak nabierze sil... zeby tylko zmniejszyc tkanke tluszczowa.. a sa to przeciez rzeczy na ktore trzeba poczekac kilkanascie mieisecy.. nie wiem czy mamy tyle czasu.. czemu wiec nie wprowadzic blokerow aromatazy?
Czy ktos moze powiedziec ze swojego doswiadczenia jak wygladal przebieg leczenia raka luminalnego A - czy skutkowalo?
[ Dodano: 2015-09-25, 15:40 ]
Cytat:
a sa to przeciez rzeczy na ktore trzeba poczekac kilkanascie mieisecy.. nie wiem czy mamy tyle czasu.. czemu wiec nie wprowadzic blokerow aromatazy?
Rozwine ta mysl... Dlatego tez HTH wydawala mi sie lepsza, bo z tego co mowia indukcja mialaby potrwac 1 rok. bylby czas na schudniecie..
Zostal tydzien do rozpoczecia chemioterapii... a ja jestem w kropce... Otrzymuje co chwila maila z Kliniki Charite z Berlina abym przyjechal do nich... a oni proponouje hormonoterapie...
[ Dodano: 2015-09-25, 15:46 ]
Jest jeszcze jedna rzecz o ktorej nie wspominalem.. Mama ma duze piersi o budowie "gruczolowo - tluszczowej". Dla lekarzy sprawia to problem. Prawdopodobnie zazywanie hormonow (estrogenu) spowodowalo, ze mamy piersi sa "geste" przez co mamograf "nie widzi" a USG jest "slabe".
Dopiero rezonans magnetyczny dal pelny obraz tego guza.
I teraz do rzeczy.. Jak kontrolowac postep leczenia podczas chemioterapii? Skad bedziemy wiedziec czy guz sie zmniejsza?
Lekarze mowia, ze mama ma sama sobie sprawdzac czy guz maleje... To tak ma to wygladac?
Jednak czas leczenia onkologicznego to nie jest dobry moment na dietę odchudzającą.
Czy macie możliwość skorzystania z wizyty u dietetyka i to takiego, który zajmuje się dietą w czasie leczenia onkologicznego? I lepiej na własną rękę nie ustawiaj mamie diety w czasie leczenia onkologicznego, tylko dlatego, że chcesz mieć poczucie kontroli.
Podsyłam Ci te wszystkie linki (i proszę, przeczytaj ze zrozumieniem i nie gniewaj się na mnie za te słowa)
http://www.polspen.pl/ass...akty_i_Mity.pdf - jest jedna z lepszych broszur na temat żywienia w czasie terapii nowotworowej; strona 21 i 22
"Do tej pory w piśmiennictwie naukowym nie udowodniono skuteczności antynowotworowej żadnej popularnej „diety leczącej z raka”! Za to ryzyko niedożywienia w trakcie stosowania takich diet jest bardzo wysokie. "
JustynaS1975, Dzieki! Nie gniewam sie. Mozna mnie nawet nazwac zwyklym glupkiem, gdybym zadal niemadre pytanie - nie obraze sie. Mam jeden tylko cel. Nie wazna dla mnie cena. Musimy zwalczyc to chorobsko.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: JustynaS1975: 2015-09-26, 00:08 ] Na pewno głupkiem Cię nie nazywam, tylko osobą, której bardzo zależy na wyleczeniu Mamy. Natomiast przy tej chorobie niektórych rzeczy musimy nauczyć się na nowo. A część znanych np. z różnych mediów informacji o tej chorobie po prostu odrzucić.
Pozdrawiam serdecznie i życzę mnóstwa siły
Dieta - to tylko z dietetykiem onkologicznym.
Masa nie znaczy sila no moze sila fizyczna... Ja mam 180 cm i 75 kg - podstawa diety- wszystko co obecnie nie zdrowe- maslo,smietana 36%,cukier ,slodycze ,miesozerna,duzo jarzyn ale owocow -rzadko. Zadnych witamin,pietruszek,olei i suplementow z apteki a antybiotyk kilkanascie lat temu.
Frakcja wyrzutowa lewej komory serca (wazne badanie przy chemii opartej na antracyklinach )-75 a leniwiec jestem i jade winda na I pietro.
Morfologia -super...cholesterol,cukier w normie a HGB - przy ostatniej chemii spadla z 14,5 do 13.
Ale o swojej reakcji na chemie dowiedzialam sie dopiero w trakcie chemii. Po wynikach morfologii.
Pewne decyzje musi podjac osoba ktorej to dotyczy czyli Twoja mama. Moja corka jest lekarzem wspierala mnie w wyszukiwaniu materialow ale ....rozmawiac z lekarzami a co najwazniejsze podpisac musialam sama. Sama jestem odpowiedzialna jezeli popelnilam blad.
Tez znalazlam osrodki - akredytowane Unit Breast-'s- zgodzily sie z moimi obawami.Tez sie balam ze w trakcie chemii moj guz stanie sie nieoperacyjny a ma tendencje do niereagowania wlasciwie na chemie w 60% przypadkow - dlatego najpierw go usuwali a potem chemia.W PL czekaja raczej na koniec chemii. Samobadanie? w trakcie chemii
[ Dodano: 2015-09-25, 16:48 ]
Ale pamietaj...stres nie pomaga. Musisz rozwiazac problem do chemii mozna miec drugie konsylium ja mialam dwa. - a potem najlepiej wierzyc w wybrana droge leczenia. Sama diagnoza juz wystarcza do strachu o przyszlosc - ja bym podpisala sie pod swoja decyzja nawet teraz i to mnie trzymalo ze przeszlam wszystko niemalze z usmiechem.
To tez czytałem, że lepiej najpierw zooperowac bo jeśli nawet "coś zostanie" to wtedy będzie chciało szybko się dzielić i dlatego wtedy chemia działa dobrze..
Z tym, że powiedziano nam ze operacji tego guza nikt się nie podejmie chociaż możemy szukać - w Polsce jest kilku "odwaznych"...
To rozwiązanie jest dla mnie lepsze jeszcze z jednej przyczyny - jak juz będą mieli tego guza "na stole" to będą wiedzieć o nim wszystko tzn. z "jakim zawodnikiem" mają do czynienia tak więc leczenie po" będzie łatwiejsze. Tak by to wyglądało na moja logikę. .
Jak duzy jest guz ? I dlaczego nikt sie nie podejmie.
Sa przerzuty do wezlow- to troche utrudnia sprawe.Ja ich nie mialam.
No ...mialam 2 konsylia w tym samym osrodku- to drugie zmienilo decyzje zgodnie z moja prosba ale caly czas mialam chirurga onkologa z tego samego osrodka ktory zgodzil sie ciac....i zrobil to dobrze
Wszystko trzeba zalatwic tzw.droga sluzbowa...zmiana decyzji konsylium przez drugie konsylium.Jezeli znajdziesz inny osrodek w PL -musi nastapic przekazanie pacjenta droga oficjalna ze szpitala do szpitala.No chyba ze Berlin- tez mialam go w planach gdyby cos w PL poszlo nie tak.
[ Dodano: 2015-09-25, 17:20 ]
dlaczego - odwaznych-? tego nie rozumiem?
A propos stosowania pewnych specyfików przez niektórych reklamowane jako te, które wyleczą raka. To forum ma swoją politykę: "Forum propaguje WYŁĄCZNIE konwencjonalne leczenie onkologiczne"
Stosowanie metod niekonwencjonalnych wspomagających powinno mieć akceptację prowadzącego lekarza-onkologa. Chodzi o to, że mogą wchodzić w interakcję z podawanymi lekarstwami (nawet 'uznawane za niewinne i przynajmniej nieszkodliwe' zioła).
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Hi...raz spotkalam sie ze prowadzaca bloga -chora na raka- stosuje ta metode.I nic wiecej ale gdyby to bylo takie proste przy tej chorobie tak roznorodnej w swoich rodzajach i tyle rodzajow chemii ....i dlaczego do tej pory -XXIw - choroba zbiera takie zniwo? Pomarzyc mozna...ja pamietam cudowne preparaty Tolpy i tak dalej....
Maura 2015,
Dzieki, na czytałem się sporo. Widzę jednak ze niczego nie zmienię.
Poddajemy się medycynie akademickiej kładąc życie na szali i licząc ze w tej całej ruletce tym razem się uda...
Szukam jedynie informacji na temat witamin i możliwości ich zastosowania podczas chemioterapii.
Z tego co dowiedziałem się od jednego z lekarzy możemy przyjmować witaminę D3 oraz wapno. Nie wiem natomiast czy można zażywać witaminę K?
Każdy lek czy to witaminy czy leki bez recepty trzeba ustalać z lekarzem podczas przyjmowania chemi żeby nie doprowadzić do interakcji farmakologicznych, miej to na uwadze.
marzena66, mam to na uwadze dlatego pytam. Od lekarzy nie dowiem się więcej bo z nimi kontakt jest zbyt krótki by można się cokolwiek dowiedzieć. To całe leczenie onkologiczne to taka taśma. Niestety nikt nie ma czasu na odpowiadanie na pytania..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum