nie odzywałam się, jakoś nie potrafiłam nic napisać. jakoś to do mnie nie dociera. nie mogę w to wszystko uwierzyć.
nie mogę pomyśleć o tych dobrych chwilach, cały czas mam przed oczami mamę w tych ostatnich 2 tygodniach, analizuję każdą chwile (ostatnią noc, ostatni dzień, minuta po minucie) i nie mogę się zmusić by inaczej myśleć. by przypomnieć sobie czas sprzed choroby, jak było dobrze.
nie doszukuję się, ale dużo symboliki w tym ostatnim miesiącu.
- mama w swoje urodziny zaczęła brać morfinę
- w moje urodziny powolutku zaczęło się źle dziać, wyniki kiepskie, chcieli zakończyć leczenie, nie podali chemii.
- w swoje imieniny (miesiąc po swoich urodzinach) odeszła
wszyscy pytają czy jakoś się trzymam, no jakoś.... rano muszę wstać, umyć się, coś zjeść i tak mija dzień za dniem. wróciłam do pracy w zeszłym tygodniu na 3 dni.
pustka to słowo chyba które najbardziej oddaje to co czuje. Prawie codziennie jestem u mamy na cmentarzu. i jak tak siedzę przy grobie nie jestem w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. nie potrafię nawet w myślach coś powiedzieć do mamy. pustka, totalna pustka.
tak bardzo mi jej brakuje. wiele razy łapie się na tym że chce do niej napisać czy zadzwonić (jak coś się wydarzy i czy jak coś zobaczę czy tak po prostu pogadać).
niektórzy mówią że jak jest po pogrzebie to łatwiej (że musi się przejść rytuał), wcale nie łatwiej, a "najśmieszniejsze" że mówią to ludzie którzy tego nie przeszli. to jest prawda że ktoś to tego nie przeszedł nie potrafi postawić się w sytuacji, nie potrafi sobie tego nawet wyobrazić.
na pogrzebie u mojej mamusi były tłumy, codziennie są nowe światełka. codziennie ktoś przychodzi. kwiaty na pogrzebie zajęły 3 groby, my je później trochę upchnęliśmy, ale wczoraj przyszła rodzina z grobu obok i wszystkie kwiaty które leżały na ich grobie przerzucili na nasz, po prostu usypali kopiec, teraz to wygląda jak kupa śmieci. dzisiaj musimy posprzątać grób z kwiatów (dużo uschło, bardzo duże upały były). ludzie są okropni, tak bardzo im to przeszkadzało, przecież widzieli że był tu niedawno pogrzeb i że na pewno rodzina lada dzień to wszystko posprząta. nic już nie mówiąc że cały czas giną nam światełka. nie mogę tego zrozumieć. jak można być takim człowiekiem i kraść z grobów. w głowie się to nie mieści.
dziękuje wszystkim którzy zaglądają do mojego wątku. ja sama dawno nie zaglądałam na forum, jakoś nie potrafię..... ale za wszystkich walczących i ich bliskich trzymam kciuki.
[kontynuacja wątku w tym miejscu]